2020 rok, a my wciąż udajemy, że TO nie istnieje. - Flow Mummmy
LIFESTYLE MACIERZYŃSTWO

2020 rok, a my wciąż udajemy, że TO nie istnieje.

Kilka lat temu, coś się zadziało w opinii publicznej. Wiesz jak to jest? Coś uwiera, wkurza, czara goryczy się przelewa i w końcu ktoś pierwszy staje i krzyczy głośne “DOŚĆ”. Tak było, kiedy kobiety miały dość uwłaczania przez facetów. Tak było, kiedy miałyśmy dość cukierkowego obrazu macierzyństwa. Więc dlaczego nie jest tak teraz?

Rozmawiałam ostatnio z dużo młodszymi od siebie koleżankami. Bezdzietne, nie wiedzą nawet czy chcą mieć dzieci. Spoko, mają czas i wybór. Nikt nikogo nie zmusza (jeszcze!) do rozmnażania. Ja sama, gdyby nie “samotoczące się” życie, nie wiem czy zdecydowałabym się świadomie na macierzyństwo. Nie wiem, nie mam pojęcia. Rozmawiałyśmy o ciąży, porodzie, zaczęłam mówić o połogu…

–  “Co kurwa?!”

O połogu nikt nie mówi.

Z ciąży można się śmiać, narzekać, ale oczywiście zaznaczając “ale i tak było cudownie, w końcu mam swoje dziecko”.

Na macierzyństwo można narzekać, można jęczeć, marudzić, opowiadać jak ciężko bywa, ale… No właśnie. Wciąż zaznaczając “kocham swoje dzieci nad życie!”.

I oczywiście! To wszystko jest prawda. To jak żartowanie ze swojego faceta: ja mogę, ty nawet nie próbuj. Bo ja go znam, kocham, więc to moje prawo.

O połogu mówi się półsłowkami: no krwawi się, no boli, możesz mieć nawał pokarmu, ale przecież karmienie jest cudowne i w ogóle masz swoje dziecko, więc luz.

“Nie ma w niej przemocy, nie jest polityczna, nie ma podtekstu seksualnego. Nasza reklama nie dotyczy religii, nie jest sprośna, nie przedstawia broni czy amunicji” – czytamy w napisach otwierających reklamę. “To po prostu nowa mama, w domu, z dzieckiem i jej nowym ciałem”.

Reklama została niedopuszczona przez stację ABC do wyemitowania podczas Oskarowej gali. Dlaczego? Bo zbyt dosadnie i obrazowo pokazuje nagość. Bo krew? Bo podpaska? A może pociążowy brzuch?!

Ja wiem, że to nie jest rodzaj reklamy do której jesteśmy przyzwyczajeni, że nie ma na niej pięknych i szczupłych kobiet, które uśmiechają się do preparatów na wzdęcia. Że facet ze śnieżnobiałym uśmiechem i umięśnionym brzuchem nie opowiada jak leki na potencję zmieniły jego życie. Że nie ma na niej pięknego bobaska, którego mama wygląda jakby właśnie wróciła z tygodniowego spa, albo co najmniej się po prostu wyspała. Jest za to surowa rzeczywistość kobiety która dopiero co urodziła dziecko. Rzeczywistość, która dotyczy KAŻDEJ matki, a którą wolimy z jakiś powodów przemilczeć. Bo się wstydzimy, bo nie wypada?

Ile razy opowiadając znajomej o ciąży, o porodzie, usłyszałaś “aaj nie strasz”. Ja praktycznie za każdym razem. A przecież miałam bezproblemowe ciąże, szybkie porody. Gdzie tu straszenie? A może rzeczywistość jest nie do przyjęcia?

Hitem była koleżanka, która (to było 7 lat temu 🙂 ), pod koniec ciąży krzyknęła:

– “Justyna nie przesadzaj! Jakoś wszyscy sobie dają radę i mówią, że jest spoko. Może jesteś wyjątkiem?!”

Ok, mówiła trochę innym, bardziej dosadnym językiem. Chyba nie muszę tłumaczyć, że jej jedynym słowem było później “KURWA!”?

Same na siebie kręcimy bata. Niby chcemy wiedzieć jak jest w rzeczywistości, ale żeby mówić o krwi? O bólu? O zaparciach, hemoroidach, bolesnym sikaniu, szwach na kroczu? Bez przesady… O tym nikt nie musi wiedzieć, o tym nie trzeba wspominać…

Trzeba! Cholernie trzeba! Bo to rzeczywistość, która niestety często przerasta i staje się źródłem frustracji.

“Nie daję rady!”

“Czy to normalne?!”

“Dlaczego u mnie jest tak ciężko?!”

U każdej z nas jest. KAŻDEJ. I nigdy nie daj sobie wmówić, że jesteś pod tym względem wyjątkiem…

 

 

   Send article as PDF   

Leave a Comment