Autosabotaż, czyli "oj tam, to jedno ciasteczko już nic nie zmieni". - Flow Mummmy
LIFESTYLE

Autosabotaż, czyli “oj tam, to jedno ciasteczko już nic nie zmieni”.

Ile razy obiecywałaś sobie “od jutra wezmę się za odchudzanie, za swoje zdrowie, za swoje nawyki, za całą siebie”? Ile razy następnego dnia jakimś cudownym zbiegiem okoliczności koleżanka z pracy miała imieniny (tak, powoli nadchodzi smutny czas obchodzenia imienin), więc niegrzecznie odmówić kawałka ciasta, facet kupił Rafaello z miłości (chociaż jedyne co zazwyczaj kupuje to worki na śmieci), no oczywiście kobiecy standard – słyszysz z oddali kroki zbliżającego się PMS-u. Życie. Życie moja droga. Tylko czy zastanawiałaś się kiedyś ile w tym życia, a ile autosabotażu?

Autosabotaż to wszystkie działania, myśli, zachowania i emocje, które oddalają Cię od wyznaczonego sobie  celu. To myśl “jestem gruba”, która niejako daje przyzwolenie do zjedzenia kolejnej paczki ciastek, bo przecież skoro JESTEŚ gruba, to jesteś. Tyle. Co innego “chcę schudnąć”. No chyba, że łączysz to ze standardowym “ale nie potrafię”, najlepszym “nie mam tyle motywacji”, lub (uwaga!)  “brak mi samokontroli”. Wtedy kolejna paczka ciastek przecież nic nie zmieni. Co za różnica ważyć 20 czy 21 kg więcej. Pfff no żadna!

Autosabotaż jest ściśle powiązany z brakiem pewności siebie, z obawą przed wyjściem ze swojej strefy komfortu. Przecież łatwiej myśleć “gdybym była szczupła, to byłabym pewniejsza siebie, zmieniłabym pracę, faceta, fryzurę, no i zaczęłabym się malować”. Bo co jeżeli się okaże, że utrata zbędnych kilogramów szczęścia Ci nie da? Że wcale nie będziesz pewna siebie, bo sorry ale pewność siebie to nie stracone kilogramy, a nasze przekonanie o samym sobie. Trochę lipa, szlag trafił starania…

Autosabotaż dotyczy większości z nas. Nie ma znaczenia czy mowa o nauce języka obcego (“jestem na to za stara”), zmianie pracy (“nie mam odpowiednich kwalifikacji”), zrzuceniu zbędnych kilogramów (“nie mam tyle samozaparcia”) czy rzuceniu faceta, który wkurwia i krzywdzi (“nikt inny mnie nie zechce”). Wiesz co łączy te wszystkie myśli? PRZEKONANIA. Bo nigdy nie jest się zbyt dorosłym na naukę, samozaparcie to coś nad czym każdy może pracować, kwalifikacje ZAWSZE można podwyższyć, a faceta zawsze można zmienić 🙂

“Przekonanie – sąd, zdanie oparte na przeświadczeniu o prawdziwości, słuszności czegoś.”

“Miałem do dupy dzień” – mówi wieczorem Twój facet.

“Kuźwa, pewnie przeze mnie, pewnie coś się stało, coś zrobiłam” – myślisz, co od razu sprawia, że łapiesz doła, przejmujesz się, naciskasz na rozmowę, co stwarza problem, bo Twój facet np. nie ma ochoty na rozmowę, co jeszcze bardziej Cię dołuje, bo przecież TERAZ już na bank wiesz, że coś się stało poważnego i że Ciebie to dotyczy. – to jest przekonanie.

“Ok. Masz zły dzień. Daj znać jak będę mogła pomóc” – to jest fakt. Oznacza tylko tyle, że Twój facet ma zły dzień. Może ma to związek z Tobą, a może nie. Nie wiesz, dowiesz się, kiedy Twój facet zechce Ci o tym opowiedzieć. Tyle. Nie masz wpływu na jego zachowanie teraz. Jedyne na co masz wpływ to czy zamkniesz się zdołowana w szafie i przepłaczesz hipotetyczną kłótnię, czy zajmiesz się sobą i poczekasz na ewentualną rozmowę. Może przyjdzie, może nie – nie zależy to od Ciebie.

“Nie mam tyle samozaparcia, żeby schudnąć”. Masz. Zresztą samozaparcie to iluzja. Przecież nie musisz planować od razu, że przez następne 6 miesięcy nie tkniesz słodyczy. Nie jedz ich dzisiaj. A później ciesz się, że dałaś radę. Jak dasz ciała, to niestety nie szukaj wymówki pt. “no mówiłam, że brak mi samozaparcia”. To nie samozaparcie, czy jego brak ponoszą tutaj winę. Ta kolejna tabliczka czekolady to była świadoma decyzja. Twoja, nikogo innego. I nie ma co tłumaczyć się brakiem samozaparcia, nadchodzącym tsunami, czy ewentualną podwyżką cen kakaa.

Autosabotaż może dotyczyć nas w różnych kwestiach życia. U mnie najczęściej dotyczy pracy. Serio. Mi pomaga rozbicie zadań na mniejsze kawałki, na mniejsze etapy. Ale też nie zawsze 🙂 Przede wszystkim pomaga wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny i zauważanie swoich przekonań, a później ich zwalczanie. Bo przekonania to coś, na co mamy wpływ. Tylko tyle i aż tyle.

 

PS.

Taaak. Autosabotaż dotyczy np. tego, że od 3 tygodni zbieram się za napisanie kolejnego ebooka.

Żebyś nie myślała, że jesteś w tym sama 🙂

A wcześniejsze ebooki Znajdziesz TUTAJ 🙂

   Send article as PDF   

Leave a Comment