Czego nauczyło mnie życie za granicą? - Flow Mummmy
LIFESTYLE

Czego nauczyło mnie życie za granicą?

Wyobrażasz sobie żyć w innym kraju? Nie mam na myśli tutaj marzeń o mieszkaniu na ciepłej wyspie i bieganiu w kokosowym bikini. Mam na myśli prawdziwe życie. Takie jakie znam ja.

Wyobraź sobie, że z dnia na dzień całkowicie zmieniasz swoje otoczenie, wszystko co znasz. Mieszkasz w miejscu zupełnie Ci obcym, z obcymi ludźmi mówiącymi w obcym języku. Nie znasz zasad, prawa, nie znasz nic. Wszystko jest inne, totalnie różne. Nie wiesz czy jesteś bardziej zachwycona czy przerażona.

killarney-204401_1280

Życie za granicą to coś do czego chyba nie da się przygotować emocjonalnie. Ja na to przygotowana nie byłam. Wiem jednak, że ta decyzja nauczyła mnie wielu rzeczy. I ani chwilę jej nie żałowałam.

MOGĘ WSZYSTKO.

Śmiesznie to brzmi, ale ja już wiem, jestem pewna, że poradzę sobie w życiu ze wszystkim. Oczywiście są sytuacje na myśl o których robi mi się słabo i niedobrze, ale wiem że z większością rzeczy dam sobie rade. Urosłam w swoich oczach. Jestem silniejsza i mądrzejsza niż mi się zawsze wydawało. Nie ma dla mnie barier, wystarczy odpowiednia motywacja. Przeprowadziłam się z dwójką małych dzieci do obcego miejsca i dałam sobie radę. Jaram się tym 🙂

OPINIA INNYCH NIE MA ZNACZENIA.

Oczywiście mam tu na myśli obce mi osoby. W Polsce, niestety, ludzie lubią wtykać nos w nie swoje sprawy. Sąsiadki wiedzą o Tobie więcej niż Ty sama. Wszyscy oceniają Twój strój, makijaż, fryzurę. Obgadywanie to niestety jeden ze sportów narodowych w Polsce. Nie ma tego w Irlandii, ja tego nie widzę. Każdy ubiera się, maluje i czesze jak chce. Co kogo obchodzi, że lubisz w zimie chodzić w japonkach, masz zielone włosy albo idziesz do sklepu w kapciach? Wyobrażasz sobie w Polsce takie rzeczy? Masz prawo wyglądać tak jak chcesz, i nikt nie ma prawa tego komentować.

JESTEM PEWNIEJSZA SIEBIE.

To wynika z dwóch wcześniejszych punktów. Skoro nikt nie ma prawa mnie oceniać, to czym mam się przejmować? Skoro wiem, że  ze wszystkim sobie poradzę to po co mam się martwić? To tutaj, będąc już w Irlandii, założyłam bloga – wiedziałam, że znajdę czytelników. Nie bałam się “co ludzie powiedzą”, bo co mnie interesuje opinia obcych i zawistnych ludzi? Tak tak, bo tylko tacy oceniają. Ci mili albo trzymają kciuki, albo się nie interesują. Tylko Ci wstrętni wytykają błędy, najczęściej ze zwykłej zazdrości, że ktoś ma odwagę robić to co lubi, albo po prostu jest inny. Jedno i drugie nie mają dla mnie większego sensu.

TĘSKNIĘ.

I to bardzo. Dopiero będąc daleko od rodziny człowiek zdaje sobie sprawę jak ona jest niezbędna w jego życiu. Ja wiem, że są osoby którym wystarczają dwa wyjazdy w roku. To super. Ja niestety do nich nie należę. Tęsknię przeraźliwie, tak jak tylko tęsknić się da. To kolejna rzecz której zazwyczaj się w życiu nie docenia – że rodzina jest blisko. Ja już wiem, że nie chcę by moje dzieci wychowywały się bez dziadków, cioć i wujków. Rodzina ma być blisko. Przynajmniej w moim odczuciu. Coraz intensywniej myślimy o powrocie. Jeszcze trochę…

Każdy z nas powinien w swoim życiu zamieszkać, nawet na chwilę, w innym kraju. Bardzo dużo się wtedy rzeczy w głowie układa, łapie się perspektywę, widzi się rzeczy których wcześniej się nie zauważało: te złe jak i te dobre.

candy-209524_1280

Korzystając z okazji, muszę Ci coś pokazać!!!

Wiesz doskonale, że uwielbiam Irlandię. Wszystko mi się tu podoba! Poważnie! To mega specyficzny kraj, pełen pozytywnego absurdu. Na potwierdzenie tego, pokażę Ci parę fotek skradzionych z Instagramu 🙂 hashtag #olnyinIreland haha

onlyinireland 1

onlyinireland 2onlyinireland 3onlyinireland 4

* promocja na zamianę coli na piwo widziałam jakiś czas temu w Dublinie (chyba jeszcze trwa haha)

** taki sam automat z jajkami stoi na stacji niedaleko mojego domu (i tylko w nim kupujemy jajka :P)

   Send article as PDF   

16 komentarzy

  • Fajnie az bym pomieszkala tam. Chociaz bez dzieci jest latwiej bo im trzeba przewracac caly swiat do gory nogami

  • Tekst odpowiedni do mojego stanu mentalnego bo stoje nad decyzją o wyjeździe z dziećmi za granice do męża. ALe perspektywa braku rodziny przyjaciół znajomych mnie przeraża i nie chce być tam taka samotna .

  • Przez twój opis zatęskniłam za Irlandią. Również bardzo dobrze tam mi się mieszkało. Super było właśnie to, że nikt nie zwracał uwagi na twój strój , ludzie się do siebie uśmiechali i pozdrawiali nawzajem bez względu na to czy się znali czy nie. Bardziej odpowiadała mi mentalność Irlandczyków niż ponurych z natury Polaków. Ach chciałabym wrócić do Enniscorhy !

  • Ze wszystkim sympatyzuję i doskonale rozumiem. Trzy i pół roku w Irlandii, dwa kolejne w Finlandii odciskają piętno na psychice matki. Uczą dystansu do siebie i własnego zakorzenienia kulturowego. Chyba taki czas, bo ja właśnie wysypałam się “u siebie” z dylematami matki ekspatki:) Pozdrawiam i życzę prostych ścieżek każdego dnia

  • Za 2 miesiące minie mi dekada na Zielonej Wyspie. Można powiedzieć, że się zasymilowałam. Można powiedzieć, że Irlandia mi się podoba, prawo i zasady poznałam lepiej niż polskie. A jednak z roku na rok coraz bardziej tęsknię i coraz bardziej czuję, że to nie moje miejsce na ziemi. I chciałabym wrócić, choć nie wyobrażam sobie życia w Polsce. Nie wiem, może to starość mnie dopada powoli (sentymentalna się robię), na pewno tęsknota i poczucie, że jednak nigdy nie będę tu u siebie (nawet mimo harfy na paszporcie). I im dalej w las, tym trudniej i tym większe poczucie, że jesteśmy obywatelami gorszej kategorii.

    Rzeczywiście żyje się inaczej – na pewno łatwiej finansowo i na pewno specyficzniej. Ale czy lepiej? Nie wiem.

  • “Bardzo dużo się wtedy rzeczy w głowie układa, łapie się perspektywę, widzi się rzeczy których wcześniej się nie zauważało: te złe jak i te dobre.” To takie prawdziwe.
    Żyłam 6 lat w Anglii, mieszkałam w Londynie. Fakt, byłam wtedy “sama” ( w sensie bez dzieci i męża), wyjechałam z przyjaciółką mając 21 lat i już zostałam. Wróciłam 9 lat temu i masz rację najgorzej wspominam tę tęsknotę- miotałam się między Polską a Anglią,
    2 x w roku to było mało. Jednak teraz jestem pewna siebie, tak Jak Ty wiem, że mogę wszystko, nie bałabym się spakować i wyjechać z rodziną, gdyby taka potrzeba nastała.
    Mam tą mądrość, którą dostałam żyjąc na własny rachunek,bez bliskich u boku, martwiąc się o wszystko sama, ucząc się obcego kraju, kultury, języka.
    Wiem, że mało co może mnie złamać, bo w rożnych warunkach musiałam sobie radzić.
    Ale teraz , mimo tego że jestem szczęśliwa z moją rodziną tutaj w Polsce, to często tęsknie za tym spokojem, tak jak piszesz, bez obgadywania, ludzkich spojrzeń z boku, patrzenia na ręce . Ostatnio co raz bardziej mnie to dotyka i męczy . Chciałabym jak wtedy podejmować swoje decyzje, nie będąc poddana ocenie innych. Cóż taka mentalność rodaków niestety.
    Rozumiem Twoją chęć powrotu, ale i zazdraszczam jeszcze tego życia tam. A jak patrzę na zdjęcia ,mmmm z sentymentem. Pozdrawiam.Marzena.

  • Zgadzam się w 100% z tym co napisałaś 🙂 Ja mieszkałam 8 lat w Anglii. Dobtrze mi tam było, ale tęskniłam za Polską i “od zawsze” wiedziałam, że wrócę. Teraz, o ironio losu, tęsknię za Anglią…. Pojadę napewno, ale już tylko “na chwilę” 🙂

  • No my sie szykujemh do wyjazdu do Szkocji. Jestem przerażona tą odległością od rodziny. Ale mam nadzieje ze jakos w trójke sobie poradzimy ?

  • Ja też w Irlandii od kilka lat, ale na razie jestem zadowolona – oprócz tej tęsknoty za rodziną, tego że moja córcia nie ma dziadków w pobliżu i że widzimy się raz na rok. Ale gdybym miała jeszcze raz podjąć decyzję, czy tu wyjechać, to bym nic nie zmieniła. Bo mieszkanie w Irlandii zmieniło mnie, dodało pewności siebie, stałam się bardziej samodzielna, nauczyłam się nawet gotować (a co z tego że niezbyt mi to nieraz wychodzi:) Też zaczęłam pisać bloga w Irlandii i nie przejmuję się opiniami obcych ludzi. Pozdrawiam 🙂

  • Zgadzam sie z postem ? Kazdy powinien zamieszkac choc raz za granicą. Nie ktorzy wracają a niektorzy zostają. Ja już 20 lat w Nowym Jorku. Co dziwne że bedąc w Polsce czuje sie nie swojo, czuje sie jak obcokrajowiec, nie moge sie w Polsce odnalesc a w Ameryce czuje sie jak imigrantka ( pomimo ze niemam akcentu) i jeszcze bardziej dumna ze swojego polskiego pochodzenia. Ale to moze chyba tylko ktos zrozumiec mieszkajacy za granica.

  • W sobotę przeprowadzam się z dwójką małych dzieci do Holandii, kraju który mnie od dawna fascynuje, ale którego kompletnie nie znam… O siebie i męża się nie martwię, ale oddanie dwójki małych kurczaków do holenderskiego żłobka przyprawia mnie póki co o mdłości… Ale bardzo potrzebuję tego wyjazdu i wiem, że sobie wszyscy poradzimy:) a Twój wpis potwierdza, że podjęlismy dobrą decyzję (trzeba spróbować życia poza granicami kraju), tylko ta tęsknota… pozdrawiam serdecznie,

  • Nie mieszkałam długo w Irlandii, w zasadzie wyjeżdżałam na krótsze lub dłuższe “wakacje” i nigdy nie byłam sama, ale zgadzam się z postem. Taki wyjazd, daleko od domu, gdzie nawet nie będąc samą, wie się, że najbliższych nie ma (albo są w ograniczonej ilości) dodaje dużo samodzielności, a w perspektywie odwagi i pewności siebie. Choć nie musiałam radzić sobie sama, to już wiem, że gdyby zaszła taka potrzeba, to umiałabym 🙂
    A kraj jest piękny. Co prawda pogoda na dłuższą metę jest okropna – ciężko znieść tę ilość deszczowych dni – ale jeśli będzie okazja, to będę chciała tę zieleń zobaczyć jeszcze z bliska 🙂

  • Pięknie tam u Ciebie. Jaka to miejscowość, jeśli można spytać? Ja też miałam okazję pomieszkać trochę za granicą, ale było to jeszcze w erze “bezdzietnej” więc nie ma co porównywać. Bardzo bym chciała wyjechać teraz z dzieciaczkami, żeby nauczyły się innego spojrzenia na świat i poszerzyły widzenie świata… ach pomarzyć dobra rzecz 🙂

  • Oj tak…tęsknota jest najgorsza, a tym bardziej jak mieszkasz za oceanem…nie widziałam mojej rodziny już 4 lata…bilety drogie…nie każdy dostaje wizę…bez sensu…dlatego my też myślimy o przeprowadzce, ale do Anglii…Polska na obecną chwilę trochę mnie przeraża…

  • Całkowicie zgadzam się z tym co napisałaś.Wyjechałam do Anglii już jako “stara baba”{56},oczywiście wyjeżdżałam pełna obaw,ze słabą znajomością języka i dobrą znajomością zawodu{opieka}.Nie znałam nikogo,mało kto wierzył,że mi się uda-ja sama dawałam sobie pół roku.Okazało się,że mimo naprawdę trudnych początków,poradziłam sobie świetnie,mój pobyt przeciągnął się do prawie sześciu lat,ukończyłam tam kilka przydatnych w zawodzie kursów,byłam mentorką dla nowych pracowników.I tak jak Ty wiem,że potrafię sobie poradzić w trudnych sytuacjach,świat wygląda bardziej kolorowo i warto spróbować pożyć wśród ludzi o innej mentalności i kulturze-otwiera to bardzo horyzonty.I teraz bardzo tęsknię za tamtym czasem.Pozdrawiam!

Leave a Comment