Kobieto, gdzie Twoje ambicje?! - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Kobieto, gdzie Twoje ambicje?!

“Hmmmm serio? (…) Dziecko jako sens życia? Gdzie Twoje ambicje dziewczyno? Pytam poważnie.”

Jak postrzegasz siebie? Jak postrzegasz inne mamy? Co myślisz kiedy koleżanka mówi Ci, że zamierza się poświęcić dzieciom i nie być aktywną zawodowo? Jakie masz zdanie o wracaniu do pracy zaraz po urodzeniu dziecka, jeszcze przed końcem połogu?

Zastanów się nad tym przez chwilę.

pexels-photo-69104-2

Uważam się za “ambitną” dziewczynę. Taką która nie chce spędzić życia na czyszczeniu kuchenki i zamiataniu podłogi. Trochę przeszkadza mi w tym lenistwo, bo jednak leżenie przed tv urasta w mojej głowie czasami do rangi największej przyjemności, ale walczę z nim. Nie zawsze, ale zazwyczaj. Robię pierdylion rzeczy dziennie, wymyśliłam sobie sukces i do niego dążę. Czasami odpuszczam, czasami walczę z siłą godną największych zapaśników. Najważniejsze, że wiem gdzie chcę dojść. Co jednak gdyby moje ambicje w tej kuchni zostały? Gdybym najbardziej na świecie pragnęła czystej zmywarki i pachnącej podłogi? Czy nie jest tak, że sama powinnam ocenić swoje życie i związane z nim ambicje?

Uważam się za “ambitną” kobietę. Może moja podłoga nie lśni czystością, a na dywanie znajdziesz parę plam, ale zazwyczaj mam w domu porządek. Moje dzieci codziennie mają ciepły obiad i pyszną kolację. O pożywnym śniadaniu też raczej nie zapominam. Sporą część dnia poświęcam na zabawę z nimi, czytanie książek, tłumaczenie świata. Dzięki moim staraniom, moje dzieci kojarzą i będą kojarzyć dom z ciepłem, miłością, miejscem o które należy dbać. Dzięki mnie będą miały cudowne wspomnienia, dom będzie dla nich najpiękniejszym miejscem na świecie. Czy to mało? Czy to naprawdę świadczy o braku ambicji?

Kto powinien oceniać która matka jest lepsza? Ta która pracuje zawodowo czy ta która 100% swojej pracy skupia na domu. Komu ktoś dał takie przyzwolenie?

Czy lepszą mamą jest ta która po urlopie macierzyńskim wraca do pracy? Ta która zostaje w domu i o ten dom dba? Czy może ta która zaraz po porodzie biegnie zdać comiesięczny raport swojemu przełożonemu? Czy naprawdę jest na tym świecie ktoś kto powinien oceniać takie rzeczy?

Wiem, że w naszej cudownej Polsce matka powinna siedzieć w domu do momentu kiedy to dziecko pójdzie do przedszkola. Wiem. Jak wraca po półrocznym macierzyńskim do pracy to nagle cała wioska martwi się o to dziecko, że bez mamy, bez miłości, bez szans na dzieciństwo, bo co to za dzieciństwo kiedy mama non stop w pracy. Większość z nas ma zakodowany w głowach obraz “idealny” życia kobiety: kiedy, z kim, dlaczego, po co i za co. Wszyscy zawsze wiedzą najlepiej. W końcu MATKA to dobro narodowe. “Matka Polka” nie wzięła się z nikąd.

Kiedy kobieta zdecyduje się zostać w domu, i właśnie z zajmowania się domem uczynić swoją pracę, nagle usłyszy, że ambicji nie ma. Bo przecież jak to?! Nie pracować zawodowo? Tylko lenie tak potrafią! Nikt nie zapyta jakie są jej marzenia, może właśnie ten dom to jej szczęście? Czy to źle, że nie chce wracać do pracy zawodowej skoro w tym odnajduje szczęście i spełnienie? Czy to takie okropne, że chce aby jej pracą był dom, dzieci, a później wnuki?

Czy naprawdę ludziom wydaje się, że mają jakiekolwiek prawo oceniać wybory życiowe innych ludzi? Oczywiście, że są osoby bez ambicji. To takie których codzienne zajęcia nie mają nic wspólnego z rozwojem, pasją, pracą – brak aspiracji do ulepszania siebie, nie jest fajny, miły, godny pozazdroszczenia. Nie jest rozwojowy, a to przecież także o rozwój w życiu chodzi. Ale jeżeli kobieta wybiera w pewnym etapie życia “siedzenie” w domu i wychowywanie dziecka, to gdzie tu brak ambicji? Życie naprawdę nie zaczyna się i nie kończy na pracy. Każdy powinien sam decydować co jest dla niego ambicją, szczęściem i spełnieniem marzeń. Warto o tym pamiętać i nie dać sobie wmówić, że “skoro siedzisz w domu to masz zerowe ambicje”.

   Send article as PDF   

23 komentarze

  • Ja osobiście nigdy nie chciałabym zostać w donmmu, bo kocham swoją pracę i nie wytrzymałabym w domu (o tym, że moja pensja jest niezbędna do oplacenia rachunków nie wspomnę). Pewnie też dlatego nie rozumiem kobiet, które świadomie rezygnują z pracy na rzecz siedzenia w domu. Jednak nie każdy też na takie szczęście jak ja, że ma pracę, która daje mu radość i satysfakcję – a wiele też od tego zależy.
    Poza tym – niestety ale macierzyństwo to nie moja bajka 🙁

  • Ludzie lubią oceniać. Moim zdaniem najważniejsza oceną jest nasza własna a tu niestety często jest pod górkę. Bo matka nr 1 – pracująca może mieć wyrzuty swoich ambicji i braku “siedzenia w domu” a matka nr 2 – siedząca będzie obciążona psychicznie, że nie idzie do roboty. Nasze zadowolenie powinno być na 1 miejscu, ale to my same nie potrafimy być z siebie zadowolone. A powinniśmy czy w opcji 1 czy 2 – wtedy żaden człowiek nie miałby prawa i mocy nas oceniać. Tak czy Nie? 😉

    • dokładnie tak! a to my często mamy kompleksy na temat naszego życia i nas samych, to my się za często zastanawiamy co powiedzą inni.

  • Zgadzam sie z Toba. Tak juz jest ze nie dogodzisz. Chocby nie wiem ci zawsze znajdzie sie ktos komu nie spodoba sie Toja decyzja. Osobiscie zajmuje sie dziecmi i spotkalam sie z takim nie raz z zaowalowanym oszczerstwem ze nie pracuje od osob tych “ambitnych” oczywiscie. Coz samo zycie

  • Rany julek. Jednak trzeba czytać do końca, a nie tylko tytuł i pierwszy akapit. Niech każdy sam decyduje co dla niego jest ambicją, wyzwaniem i marzeniem. Dokładnie tak.

    • zawsze trzeba czytać 🙂 niestety dużo jest osób które komentują po przeczytaniu tylko akapitu, a to przecież celowy zabieg “prowokatorski” 🙂

  • Brawo! Myślę, ze kazda z nas musi miec prawo do podjęcia decyzji,czemu chcemy się poświęcić i byłoby super,gdyby nikt tej decyzji nie krytykował. A osoby krzywo patrzące na matki “siedzące” z dziećmi w domu zapominają,że te dzieci za parenaście lat będą pielęgniarkami w szpitalach, gdzie każdy chciałby być traktowany z szacunkiem i empatią, urzędnikami,którzy szczerze i uprzejmie odpowiedzą na pytania i pomogą bez zbędnych komentarzy czy politykami,ktorzy będą kierować losem państwa. Według mnie dzieci do tych ról najlepiej przygotuje,pomijając rodziny patologiczne , dom rodzinny! z matką na czele ;).

  • oj pamiętam, jak urodziłam pierwszą moją. pani pielęgniarka środowiskowa na wieść, że po macierzyńskim wracam od razu do pracy (wtedy to było chyba 22 tygodnie) skwitowała z kwaśną miną, no coż, jak kariera dla pani jest najważniejsza… ale się wpieniłam! jak łatwo kogoś ocenić. dziecko było dla mnie bardzo ważne. praca też ważna. pewny byt ważny. budujący sie domek – ważny. czy ja ją mniej kochałam, bo chciałam z wynajmowanego na własne? i bo lubiłam swoją pracę? miałam “pod ręką” babcię, która kocha, i świetnie sie nią opiekowała, jak pracowałam. teraz świetnie opiekuje sie drugą. każdy wybór, jeśli świadomy i nie krzywdzący (moje dziewczyny nie wyglądają na skrzywdzone, no chyba, ze niegrzeczne i odetnę je od i tak limitowanego tv) jest ok. i nic innym do tego!

  • No właśnie, gdyby tylko ludzie powstrzymali się od ocen… Znam wiele mam – takie, które wróciły do pracy na skrzydłach; takie, które sytuacja ekonomiczna zmusiła do powrotu, takie, które chciały zostać z dzieckiem w domu i mogły sobie na to pozwolić i takie, które do pracy nie miały powrotu. Takie, które zaczęły rozkręcać własny biznes. I wiem, że jedno mają zazwyczaj wspólne – starają sie zrobić to, co jest najlepsze dla nich i dla ich rodzin w danych okolicznościach. A ostatnie czego potrzebują – to oceny “życzliwych”.

  • Brawo za tekst:)
    Ja mam 3 synów. Przed urodzeniem pierwszego dziecka byłam bezrobotna wiec naturalnie, siłą rzeczy później zostałam w domu. Po urodzeniu drugiego dziecka wróciłam do pracy po półrocznym macierzyńskim. Nie było źle. Powiem więcej . Nawet było dobrze. Byłam bardziej zorganizowana niż kiedykolwiek w życiu. Rano przed wyjściem do pracy często już miałam ugotowaną ciepłą zupę, poskładane pranie ” z wczoraj” i jak wracałam z pracy po 17-stej to cały wolny czas dopóki dzieci nie poszły spać o 20 stej spędzałam z nimi. Mąż robił zakupy, razem jakoś ogarnialiśmy dom. Było fajnie i absolutnie nie mogę powiedzieć że zaniedbałam dzieci bo poszłam do pracy…. Po urodzeniu 3 dziecka z własnej nie przymuszonej woli zostałam w domu, ale miałam wybór i nawet możliwość przedłużenia dowolnie urlopu macierzyńskiego.. Zostałam. Wielu stwierdziło że mi się nie chce, że wole być utrzymanką męża itd. A ja po prostu postanowiłam zostać z dziećmi w domu i wychowywać je. Dzisiaj z własnego doświadczenia wiem, każdy wybór jest dobry. Zawsze będą plusy i minusy. Ja sprawdziłam różne opcje i wolę dzieci wychować sama. A niech sobie ludzie gadają co chcą. Lubię nasz układ gdzie mąż pracuje i utrzymuje dom, a ja się tym domem opiekuje. Coś w tym złego??? Nic! Komentarzami nie ma co się przejmować. Z reguły mają najwięcej do powiedzenia osoby których w danym momencie sprawa nie dotyczy i albo nie mają dzieci, albo maja już emeryturkę i dzieci odchowane ( bo dawniej wychowywało się inaczej ) helołł Jak mówi mój tato:) mądry głupio nie skomentuje, a głupi co mówi, to się szkoda tym przejmować ..Pozdrawiam wszystkich serdecznie:):)

  • Czytam Twojego bloga, ale komentuję pierwszy raz. Bardzo lubię go, a nie marnuję czasu na czytanie byle czego, bo nie mam go w nadmiarze 😉 ( mam synków 3,5 i 2 latka) . Dokładnie niech każdy robi tak żeby być szczęśliwym i osobiście i w rodzicielstwie. Ja byłam w domu 2 lata, ale jestem osobą, która potrzebuje ludziiiiiii. W domu 24 h na dobę (pomijając zakupy i spotkania z koleżankami od czasu do czasu) z maluszkami czułam, że się duszę, choć są dla mnie najważniejsi. Gdy starszy miał 2 lata a młodszy 8, 5 m-ca postanowiłam wrócić do pracy na 6 h, ale pod warunkiem, że zajmie się nim ktoś kogo będę znać. Była to moja siostra :-). Była to najlepsza decyzja dla mnie i dla nich. Inaczej wylądowałabym w psychiatryku 🙂 i byłabym gorszą matką na bank. Teraz starszy chodzi do przedszkola a młodszy do września będzie z nianią (która też można powiedzieć, że jest z rodziny). Ja podziwiam matki, które do czasu pójścia do przedszkola są z dziećmi w domu, a szczególnie gdy jest ich więcej niż jedno. Ale gdy naprawdę SĄ tzn że się bawią, chodzą na spacery, czytają itp a nie, że są, bo tak wypada, bo muszą itp. bo wtedy taki maluch chyba bardziej traci niż zyskuje. Ja wracam do moich z energią i chęcią do wszystkiego po tych 6 h. Ale też nie rozumiem Matek, które mają dzieci a nie ma ich od rana do wieczora bo praca, a dzieci widzą tylko rano i przed snem. To po co te dzieci PYTANIE????

  • A ja nie będę komentować tego jak jesteśmy my matki postrzegane przez innych bo nigdy mnie to nie interesowało. Ale… Ja sama siedzę w domu z córką, jeszcze nigdy nie pracowałam tak na poważnie, byłam tylko pół roku na stażu i od paru tygodni zastanawiam się w którym kierunku iść. Już mam powoli dość bycia w domu, ale co najgorsze zdałam sobie sprawę że nie chcę pracować w wyuczonym zawodzie – nauczyciel. Siedzę i myślę co robić dalej bo odpusciłam rozwijanie się i w swoich oczach teraz jestem mało ambitna.
    Każda mama musi znaleźć idealne dla siebie rozwiązanie tego odwiecznego dylematu ? a opinią innych nie ma co się przejmować. Grunt że my wiemy ile pracy codziennie wykonujemy, nawet jeśli ‘tylko’ zajmujemy się dziećmi.

    Wspaniały artykuł Flow. Dał mi dużo do myślenia?

  • A kto powiedział, że wszyscy muszą być ambitni? Ja chyba nie jestem. Chcę pracować, ale nie zależy mi na robieniu kariery, ważne jest dla mnie, żeby wspomóc domowy budżet. Lubię być w domu na rodzicielskim, ale nie chciałabym tak funkcjonować przez cały czas. Rodzina jest ważna, praca też, ale ani jednemu ani drugiemu nie chcę się poświęcić bez końca. Zatem ja pewnie jestem pozbawiona ambicji, no i co z tego – dobrze mi z tym.

  • A za 15 lat mąż odejdzie, dzieci wyfruną z gniazdka i wtedy dopiero zrozumieją panie, że warto miec też poletko poza domem…
    Nazbyt dużo znam takich przypadków, kiedy lata sielanki w domu skończyły się dramtem 🙁

    • No to fajne podejście do małżeństwa: od początku zakładać, że wcześniej czy później mąż nas zostawi, więc lepiej się zabezpieczyć finansowo… To ja dziękuję za taki związek.

  • Drukuję i wieszam nad łóżkiem cały post. To moja mantra od dziś! I rozsyłam koleżankom!;)Tego typu nieprzychylne komentarze słyszę często, zbyt często..
    Pozdrawia “siedząca w domu” mama dwóch synków 3 lata i 1.5 roku.

  • Trafiłaś w 10 Flow! Też się nad tym, ostatnio zastanawiałam- na co komuś wsadzanie nochala w życia mojej rodziny? Co ten ktoś z tego ma? Przecież ja jemu nie mówię co ma robić, jakim serkiem karmić dziecko i o której kłaść je spać, w jakim płynie myć naczynia a w jakim prać. Mam poczucie ogromnej wdzięczności wobec mojego synka- nauczył mnie olewania wielu spraw- a właściwie olewania tego, co mówią inni. Wcześniej, gdy był maleńki- a ja byłam świeżo upieczoną mamuską- zewsząd docierały do mnie “dobre rady” ( np. nooo ja to karmiłam piersią do 11 mca, a tamta to do 2 lat, to Ty też się bardziej postaraj!) i chyba nad każda z nich pochylałam głowę- i albo mnie frustrowały, albo wkurwiały, albo przyprawiały o mdłości, albo śmieszyły. Teraz, a właściwie już dawno- mam to wszystko w tyle 🙂 Mój synek nauczył mnie, że to On ma być szczęśliwy i zadowolony, że to my- ja i mąż- jesteśmy od decydowania o Nim i nas samych i nie pozwalamy na wtrącanie się w naszą trójkę. To my mamy być szczęśliwi a nie ciocia Wiesia, sąsiadka spod 4 czy nawet babcie. A sama też nie pozwalam sobie na wpychanie nosiska w życie innych- owszem, proszona o radę czy pomoc- nie odmawiam i staram sie pomóc, czy doradzić- ale zaznaczam- GDY JESTEM O TĘ RADĘ, OPINIĘ CZY POMOC PROSZONA 🙂 I jestem z siebie bardzo dumna- bo to mój syn nauczył mnie stawiać innym ludziom granice i jestem teraz baaardzo szczęśliwą kobietką:)

    • W 100% się zgadzam, córki nauczyły mnie tego olewania, choć już w pierwszej ciąży zaczęłam się uczyć- te wszechwiedzące ciotki, sąsiadki i inne co nie mają nic do roboty?
      Oczywiście jeśli ktoś zapyta to pomogę lub powiem jak my zrobiliśmy
      Flow pozdrawiam boska jesteś

  • A może to nie chodzi o brak ambicji, tylko ciekawość świata, inną perspektywę? Jestem w domu, to na 100% daję siebie rodzinie, ale po jakimś czasie zauważyłam, że potrzebuję czegoś więcej, odskoczni. Niekoniecznie pracy zawodowej, może to być coś innego, ale „pozarodzinnego”. Skupianie się wyłącznie na jednym temacie w końcu może się odbić czkawką, niezależnie od tego, czy to dom, praca w domu, czy praca w pracy. Różnorodność jest w życiu po prostu ważna… chyba 🙂

    • O zdecydowanie dobry punkt został tutal poruszony, trzeba mieć coś poza domem dla zwykłej higieny psychicznej ale nie musi to być od razu coś niesamowicie ambitnego jak jakieś dodatkowe szkolenia. Swoją droga trzeba tez zadbać o to żeby mieć co robić jak juz dzieci z domu odejdą, no bo wtedy co? W wieku 50 lat szukać pierwszej pracy? Wnuki tak od razu sie nie pojawia a nawet jeśli to na pewno nie zajmą 100% czasu. Warto jak sie juz będzie miało ta chwile dla siebie pomysleć tez o tej przyszłej sobie żeby jej było dobrze i ciekawie i żeby nie musiała non stop wtrącać sie w życie młodych bo wtedy konflikt z synowa lub zięciem murowany ?
      Buziaki matki i nie matki

  • Jak pisał JAcek Pulikowski: “kobietę, która jest w domu z dziećmi o zgrozo nazywa się dzisiaj niepracującą”- HAŃBA!!! Ja tam do roboty chcę wrócić, jak tylko mała skończy rok, ale Bóg mi świadkiem że:
    1. Sen z powiek mi spędza perspektywa znalezienia sensownej niani, zaczynam mieć na tym punkcie obsesję i to tylko kolejny dowód że dla higieny psychicznej (i dla naszych kredytów i dla siebie) do roboty wrócić muszę
    2. Kolejne dziecię chcę niebawem i to nie ze względu na 500+ 😉
    3. Ambicje mam, ale nikomu nic do tego, że ambicją moją będzie np. kurs robienia past twarogowych…niech tam inni “obrabiają nam tył” jak śpiewa mój idol Maleńczuk 🙂

  • ja mam dzieci w wieku 2.5 oraz 1,4 m i pracuje z doskoku ale prawei nieprzerwanie nie liczac pologu…i wiem, ze w warunkach kazdej korpo z tak malutkim dziecmi juz sie nie odnajde, postanowilam byc przez jakis czas a pewnie i moze do konca free lance’em..bedzie mniej ale lepiej nie wyobrazam sobie inaczej i dla mnie to kwestia odpowiedzialnosci: dla dziecka czas z mama (i tata tez)…bezcenny…nikt i nic mu tego nie zastapi szczegolnie w przypadku maluchow!!!

Leave a Comment