No po prostu muszę! O połogu słów kilka. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

No po prostu muszę! O połogu słów kilka.

O porodach już pisałam- świetna rzecz tak btw. Zresztą nie oszukujmy się- na każdym blogu parentingowym o tym przeczytacie. Wszak to temat wiecznie żywy, aktualny, a Matki Polki to wręcz karmią się takimi historiami :))

111

Tym razem będzie o czymś o czym mało się mówi, mało się pisze a jeszcze mniej czyta. O połogu. Fajny czas. Naprawdę  rewelacyjny.

Która z Was czytała o połogu kiedy była w ciąży? Pewnie każda. Ale ile z Was czytało jak to naprawdę wygląda? Ile z Was sięgnęło po więcej niż 2 lub 3 artykuły? A o porodach? Z 20? 30? 50? Ile razy opowiadałyście swój poród? Milion? Ja nawet z dwa bo dwa porody za mną. A połóg? No właśnie…  A to on niestety często sprawia, że o kolejnym dziecku myśleć nie chcemy.

Połóg ładnie się określa mianem “czwartego trymestru”. Pięknie. Poetycko tak. Moje połogi miały tyle wspólnego z poezją co kaszanka z homarem. O ile z B odbyło się to bez większych komplikacji tak z F…. Szkoda gadać. Najgorszy okres mojego życia. Nie przesadzam. Nie wyolbrzymiam. Ciągły ból, jak nie krocza to piersi, jak nie piersi to podbrzusza. O szoku na widok swojego poporodowego ciała nie wspomnę. Sama fizjologia, i to naprawdę  w najgorszym wydaniu.

Powiem szczerze:  jestem pełna podziwu dla facetów których żony przeszły połóg “niezbyt” dobrze. Podziwiam ich, że wciąż ich one podniecają. Ja wiem, że miłość, przysięga, ble ble. Miłość to jedno, pociąg fizyczny to drugie. A ich przecież to już zupełnie na takie sprawy nikt nie przygotował! Mój look przez pierwsze dwa tyg to, oprócz wielkiej podpachy w majtach, pielucha tetrowa wsadzona w stanik. Że niby nie wiem co to wkładki laktacyjne? Wiedzieć wiedziałam, ale cóż zrobić jak przeciekały po 20 minutach? Także piękno moje uleciało tak szybko jak pojawiło się w cyckach mych mleko. Błyskawicznie.

I co z tego, że przeczytałam gdzieś w jakiejś gazecie, że “w początkowej fazie połogu, musisz wymieniać wkładki poporodowe co dwie-trzy godziny”. Szkoda, że zapomnieli dodać, że w tym czasie przez te dwie-trzy godziny dziecko albo wisi na Twojej piersi (przepraszam, ale ono wtedy naprawdę wisiało, nie jadło, bo już najedzone było, więc sobie tylko mlaskało), albo je przebierasz, albo ubierasz. Fajnie jak masz jedno dziecko- mówią że dobrze jest leżeć z nim w łóżku non stop, i karmienie się wtedy ureguluje, i się odpocznie. Próbowałyście leżeć kiedyś cały boży dzień w łóżku? Ja się wtedy czuję jak “przeżuta i wypluta”. Zero energii, radości. Dół, depresja, wielka niemoc.

O początkach karmienia piersią nawet pisać nie chcę- obiecałam sobie, że to temat którego tutaj nie poruszę.

Połóg to dopiero hardcore. Co tam poród. On trwa w najgorszym wypadku z 12 godzin. A połóg? Minimum 2-6 tygodni naprawdę okropnych spraw. Chyba każdej koleżance teraz wspominam o tym jak jest “super” po porodzie… Mam nadzieję, że Wy ten okres milej wspominacie.

 

   Send article as PDF   

38 komentarzy

  • mój Franek ważył 4700 g, był 3 razy obkręcony pępowiną i usg 2 dni przed porodem pokazało wagę 4100 g. Dali oksytocynę. Nie zadziałała. Szczęśliwie było 11 dni po terminie i skończyło się cesarką. Gdyby nie to pewnie wspominałabym połóg tak jak Ty. Na szczęście dojście do siebie po operacji nie było takie straszne. Ciało po ciąży zdumiewa. Przytyłam niby 23 kg, ale dziś po 7 miesiącach jestem na minus 4, więc nawet się cieszę. Karmienie piersią to dla mnie fabuła do żywotów świętych. 2 miesiące świadomego męczeństwa. W imię miłości.
    P.S. Uwielbiam Twojego Grubaska, bo przypomina mi mojego Frana. Sama energia. Mój też jest taki, ma 7 mcy i stoi przy meblach. Jak ruszy to nikt go nie dogoni:) I ta zawziętość. Wszystko na 200%

    • No właśnie o dziwo połóg hardcorowy był po F! Bo B, mimo jego wagi, było super! Po wypisie ze szpitala nie chciałam do domu wracać bo tam takie dobre obiady dawali! 😀

    • W ciąży przytyłam tylko 12 kg, po porodzie w ciągu pół roku z “bieżnią” u piersi schudłam z 15 kg (więc ważyłam mniej niż przed ciążą), ale niestety kiedy przestałam karmić waga podskoczyła i już nie chce spaść :). Ot proza życia…

  • tak, lepiej.. zwłaszcza trzeci…dwoje dzieci z gorączką 39-40, naturalnie nie jednocześnie, tylko przez dwa tygodnie ciurkiem od powrotu z noworodkiem do domu, potem dwie niegroźne, but kaszlące i smarkające infekcje ( niemowlak w izolatce..;), następnie po kilkudniowym okresie względnego spokoju, kiedy mogłam się poświęcić oddawaniu się ‘przyjemnościom’ połogu w przerwach między gotowaniem, sprzątaniem, zabawianiem starszej dwójki (i pilnowaniem żeby się nie pozabijały) nastąpiła jedna ospa, a po 2 tygodniach wylęgu, druga. mam wrażenie, że opuściłam koszulę nocną po 3, 5 miesiąca (dodam do tego niemowlę z kolką, które bynajmniej nie spało w przerwach pomiędzy karmieniami). też mam niejasne wrażenie, że o czymś takim żaden poradnik nie wspomina. ba, w żadnym nie znalazłam nawet słówka w temacie co zrobić z resztą dzieci kiedy zrelaksowana zasiadasz w wygodnej pozycji do karmienia nie zapominając o butelce wody mineralnej i talerzu zdrowych przekąsek na wypadek gdybyś w trakcie poczuła pragnienie (ha ha ha:) ale jest coś w tym, co napisałaś, że przeżycie tego wszystkiego daje poczucie, że ze wszystkim można sobie poradzić

  • Gdyby nie problemy z karmieniem, to połóg wspominałabym całkiem miło. No ale… problemów z cyckami było dużo, więc niestety fajnie nie było.

    • u mnie to samo… ale jak pisałam- w temat się zagłębiać nie chcę. “wojny gangów” są mi niepotrzebne. a i wywoływanie “szumu” i to takiego sztucznego tez za fajne nie jest :))

  • Podobno przy kolejnych dzieciach szybsza rekonwalescencja. Ja po pierwszym miałam masakrę a przy drugim, gdzie syn też był duży sama byłam zdumiona że tak szybko wróciłam do siebie. Oba naturalne porody.

  • Pierwszy tydzień po porodzie to kosmos! Jedyny pozytyw to moje przespane nocki, bez ani jednej pobudki. Powód? Młody z zapaleniem płuc na neonatologii, a ja po drugiej dobie wypisana do domu. Generalnie koszmar! Z bolącym tyłkiem spędzałam na krześle plastikowym jakieś 12- 14 h. Chciałam, żeby za dnia młody chociaż z cyca pił, bo w nocy mm dostawał jak mnie nie było. Na neo temperatura jakieś 22 stopnie, luty, na zewnątrz jakieś – 10. Dupa upocona i obolała, przyjemnie nie było. Jak tylko młody zasypiał, leciałam do kibelka zmieniać swoją pieluchę i się myć i ocierać łzy, z żalu, z bólu, ze wszystkiego. Ciąg dalszy połogu różami usłany nie był, ale był raczej znośny.

    • a ja tylko zgięta w pół po szyciu za pierwszym razem byłam i narzekam… masakra

  • Połóg, no cóż było tak sobie :)… miałam ciężki poród (12h skurczów, a potem szybka cesarka i krwotok), więc na połóg nie narzekam. Poza tym, że przez miesiąc ledwo się mogłam poruszyć z pociętym brzuchem i ciągnącymi szwami, spokojne z początku mleczarnie zamieniły się w 2 mlekiem tryskające fontanny, brzuch wyglądał zgoła inaczej, a podwozie przeciekało, nie było źle :). A tak poważnie to cieszyłam się, że żyję i że synek jest zdrowy, miałam taką adrenalinę i wolę życia, że nie wiele rzeczy mnie dołowało :). Nie wiem skąd brałam siłę, ale słabości się nie poddawałam…
    No wiem, wiem… taka nietypowa jestem, bo na macierzyństwo nie narzekam, na poród i połóg też nie, więc możesz mnie “znielubić” :)).

  • Okey, poród trwał 13 godzin, ale wspominam go bardzo dobrze w porównaniu z połogiem. Nikt w szkole rodzenia nie powiedział, że będę krwawić prawie 6tyg, że będę musiała chodzić z wielka pieluchą w majtkach i zmieniać co 3 godziny. Dla mnie ogólnie to pierwszy rok z dzieckiem był bardzo ciężki, dla mnie oczywiście. Karmiłam rok i jest to rok wyjęty z życiorysu. Wahania nastrojów totalnie, przynajmniej raz w miesiącu przez tydzień stan depresyjny, płacz, rozhisteryzowanie, nerwówka. A jak słyszałam jeszcze od teściów: Nie nudzisz się w domu? Kiedy drugie dziecko? To miałam ochotę wszystkich udusić. Non stop miałam wrażenie, że czuć mnie mlekiem, że we wszystkim wyglądam jak w kolejnej ciąży. Brrrr….. Odechciewa mi się skutecznie powtórki z rozrywki….

    • eeej! no poważnei Ci się nie nudziło? 😛 ludzie niektórzy skutecznie potrafią dobić :))

  • co matka to inne doswiadczenia inne odczucia,
    ja polog – naczytalam sie na forach, ze bede rozklapciucha, ze libido mi spadnie i takie tam.. po 1 porodzie dwa dni po powrocie do domu plakalam ze nie moge sie kochac – a potrzeba byla, a ze nacinana bylam i z przodu tez bo jakos popekalam to zanim udalo mi sie bez bolu zaliczyc “kolejny pierwszy raz” minely 3 miesiace lekko/ Wczesniej to plakalam z bolu jakby mnie nakłuwali 1000 igieł. Ale nie powiem ze tragicznie bylo w pologu. Karmienie piersia? uwielbialam! tak jak do porodow stworzona nie jestem – ale nie ze wyłam.. ogarniam bol, z tych dzielnych jestem.. po prostu to sie u mnie wlecze,,1cm na 4h ;/ Drugi porod (niby) 7,5h a meczylam sie ze skorczami przepowiadajacymi 8dni w koncu tupnelam noga i po 15min oksytocyny impreza sie rozchulala ok g 14.00 to urodzilam nastepnego dnia az o 5.30 (a mowili ze drugie to szybko pojdzie)
    i karmienie bylo o tyle gorsze ze ja i mlody to symbioza,, mi cos nie lecialo zbytnio w pierwszych dobach nie wiedziec czemu (skoro w 1 pologu bylo super) a jak sie okazalo pozniej mlody za duzo mial jeszcze w przelyku wod plodowych i nie ciagnal dobrze z piersci, pare razy akcja duszenie i po odsluzowaniu bylo ok, ale juz z mojej strony piersi bojkot, przez 2 tyg plakalam i piszczalam spiewajac bo bol byl niewyobrazalny, kazda ktora ma piersi wie,, to tak jak przez sutek przecisnac cos wielkosci pomaranczy (dorodnej)
    ale nie zmieni to tego ze karmic kochalam, jak dziecko sie przytulalo, ja moglam napisac smsa… zjesc obiad.. ktory kapal na swieze wyprane spiochy,.. no rozmarzylam sie. haha 😛

  • Mój połóg to faktycznie najgorszy czas w całym życiu. Ja byłam praktycznie unieruchomiona w łóżku, bo ostro się wykrwawiłam w czasie porodu, a po nie zrobiono mi transfuzji krwi (zabrakło w szpitalu: 0 Rh-). Dopiero po czasie dowiedziałam się, że z takim poziomem hemoglobiny (poniżej 5) się umiera. Stawiano mnie na nogi mocarnymi tabletkami, a to trwało tygodniami, zanim doszłam do siebie.

    Już nie wspomnę o innych dolegliwościach, bo kaszanę miałam niezłą tam, w dole (dziecko zasłoniło twarz rączkami, a i tak było duże w porównaniu ze mną – całe 83 cm w biodrach :), przez co faza parta trwała równą godzinę, w końcu się udało z silną ingerencją lekarską i położniczą).

    Najgorsze jednak było to, o czym piszesz: bezsilność, leżenie w łóżku, bezradność. Ja, zawsze zdrowa jak ryba i bardzo aktywna, sprawna, nagle nie mogłam nawet usiąść! Całkowicie zależałam od innych (męża), więc tak, poród wspominam koszmarnie, ale było, minęło, natomiast połóg ciągnął się u mnie równe dwa miesiące i były to najgorsze miesiące w życiu (nawet obecność upragnionego dziecka nie mogła tego zmienić).

  • Kurka ja to nie mam szczęścia do pologu domowego..po pierwszej cesarce ja wyszłam do domu po 2dniach a moje wcześniaki bliźniaki spędziły w szpitalu miesiąc, codziennie rano i wieczorem jeździłam do nich z non stop ściąganym mlekiem.. Po drugiej cesarce w domu latające półtoraroczne bliźniaki a ja znowu jeżdżąca miesiąc do nowego wczesniaka na drugi koniec miasta… Żyć nie umierać:/ ani chwili zeby usiąść, cieknie zawsze ze mnie po porodach jak z kranu a tu jeszcze całodobowy laktator na cycku i jazda autem co chwila do nowonarodzonych.. Never again. Mam już trójkę i teraz sie tylko mecze zeby przetrwać najtrudniejszy rok ever, potem twixy wrzuce do przedszkola i moze wreszcie wyjdę z piżamy ;)))))

    • Podziwiam Cię dziewczyno, też marzę o bliźniętach (póki co mam jedną córcię), ale jednak wolę pojedynczo…

  • Wow. To ja swoj połog wspominam tak normalnie jakbym okres miala. Mialam cc owszem lecialo ze mnie przez pierwszy tydzien jak z konewy ale spoko. Zero bolu, znaczy rana pobolewala i ciezko bylo sie dzwigac ale to spoko. Malo tego tydzien po cc zaraz bylam i gina po tabletki anty bo tak bylam spragniona sexu 🙂

  • jeju, jak ja dziekuje za takie wpisy i te komentarze.
    U mnie porod 19 godzin (nie wiedzialam czy chwalic sie rekordem wsrod znajomych) bylo, minelo. Polog, sobie mysle a co to tylko dluzsza miesiaczka… na poczatku ok. Szyta bylam. I w srodku i na zawnatrz. Na lozko szpitalne siadalam normalnie. Na kibelek tez. Po tygodniu bylam juz na imprezie plenerowej i wtedy sie zaczelo. Cos zaczelo uwierac, ocierac. Bolalo przy siadaniu, chodzeniu, przy kazdym ruchu. Juz nie bylo tak wesolo. I co tu zrobic jak szwy maja same sie rozpuscic po 6tyg. Po prawie 2tyg meki odwiedzilam gina. Ten popatrzyl, poprzecinal, wyciagnal szwy i gada “i po co bylo sie tyle meczyc”. Wyszlam od niego jak nowo narodzona! A co do cyckow to lepiej nie wspominac. 2 razy zapalenie tej samej piersi. Goraczka prawie 40stopni. Cyce jak kamenie. Bol niesamowity. Chyba gorszy niz przy porodzie. Lewa strona jakby sparalizowana. Reka nie mozna ruszyc, glowa nie skrecic, a co dopiero utrzymac malego czlowieka. Aaaaa… mi niepomagaly wkladki laktacyjne, ani pielucha tetrowa. Zakladalam podpaski cienkie

  • Ja po porodzie bylam wsciekla na moje kolezanki ze zamiast tych slodko-pierdzacych opowiesci o narodzinach dziecka wolalabym znac prawde!!! O tym ze popekac mozna w 4 strony swiata plus ponaciinac w dwe dodatkowe,ze ma sie hemoroidy wielkosci piesci, ze dziecko ma w dupie cyca bo nie ma jak zlapac, ze pojscie do toalety to jak wyprawa na kasprowy, ze depresja i bezradnosc obezwladniaja cialo i glowe
    . Porod mialam spoko urodzilam szybko i ksiazowo ale to co bylo potem to armagedon. Szkola rodzenia powinna byc glownie o pierwszych tyg. po porodzie a nie o oddechach i zmenianiu pieluch.

    • dokładnie, bo o połogu się pisze: “to szczególny i trudny czas w życiu kobiety” i tyle… Trudne to jest dla mnie znalezienie idealnych spodni, albo butów… połóg to… POŁÓG!

  • Urodziłam blizniaki. Cesarką. Połogu w zasadzie nie pamiętam. Tak mi jakoś łagodnie minął. Wszystko kiedyś mija, nawet najgorszy połóg. Nie ma co rozdzierać szat i straszyć ludzi. Przeżyłyśmy a dzieciaki zdrowe. I tylko to się w zasadzie liczy. Kobieta, jak ma dobry powód, wszystko przetrzyma

  • U mnie było tak jaki poród taki połóg. Przy pierwszym istna męczarnia bo trwał 12 godz, do tego personel był beznadziejny, a 3 godz po dostałam silnego krwotoku i z tego wszystkiego myślałam że umrę. Po powrocie do domu nie mogłam dojść do siebie, ba ja przez 2 tygodnie nie mogłam usiąść. Ból towarzyszył mi non stop. Tyle dobrze, że z karmieniem nie było problemu. Za to drugi był znacznie lepszy tylko 3,5 godz i jeszcze trafiłam na świetne położne. 2 godziny po byłam już w pełni sprawna i nawet siedziałam po turecku 🙂 Praktycznie nic mnie nie bolało i gdyby nie mocniejsze krwawienie to bym nie czuła że w połogu jestem 🙂

  • Ja co prawda po cesarce ale wyszlam ze szpitala w cienkiej podpasce i po 3 dniach było po sprawie. Gorsze bylo zmęczenie i karmienie:-( to przyprawiało o depresję 🙁 był pokarm_ dziecko nie umialo ssać, nie było_ darła się że głodna. A jak już bylo mleko i ona się nauczyła ssać to kazali odstawić bo żółtaczka i tak po trzech miesiacach dziecko powiedziało cyckom stanowcze nie! I wcale nie czuję się złą matką 🙂

  • Mega dół psychiczny, poczucie wlasnej wartości zerowe, brzuch wtf?! , nocne wstawanie do dziecka czy do łazienki to jedno wielkie stękanie z bólu, sutki rozgrzane do czerwonosci, na pierwszym spacerze niczym dzikie zwierze wypuszczone z klatki. Jakis dramat, dobrze ze z czasem sie o tym zapomina i nie mysli na codzień ;]

  • Chociaż minęło już ponad 1,5 roku to nadal skacze mi ciśnienie, jakby to było wczoraj. Poród długi (17 godzin), zakończony nieudanym vacum,a na koniec kleszczami. Po porodzie szycie naciętego krocza, potem poprawka, bo niby krwiak się zrobił. Tydzień w szpitalu na antybiotyku. Po powrocie do domu co trzy dni kontrola rany w szpitalnej przychodni (na szczęście nie było daleko) z małym ssakiem u cyca. I w trakcie tych kontroli okazało się,że pan doktor przy porodzie spieprzył szycie i pochwa wygląda jak krajobraz po nalocie bombowym. Zaproponowano mi poprawę tego stanu (żeby lepiej wyglądało – na szczęście na NFZ ;-)). Mały miał wtedy 4 tyg. Przyjęto mnie z nim do szpitala. I co? Zakażenie rany bakteriami Klebsiella. Oczywiście, skoro już przyjęli do szpitala to nie pozwolili wyjść tego samego dnia z antybiotykiem. Jeszcze się lekarz z nami wyklocał,że przecież nie było wcześniej wyników badań (fajnie,bo przy przyjęciu miałam je w ręku) i nie można było uniknąć tego przymusowego nocowania na oddziale bez sensu (bo zabiegu nie zrobili). A wystarczyło żeby ktoś pomyślał wcześniej przy wpisywaniu skierowania do szpitala. W każdym razie, za drugim podejściem tydzień później, jakies 5 tyg po porodzie zamiast być u kresu gojenia ran i połogu, było naprawianie krocza. Po tygodniu zdjęcie szwów i kontrola u gina ok.3 tyg po zabiegu. Niby już polog zakończony, a tu dalej krwawienie. Jak się okazało (na kontroli gin) po całej tej imprezie zostały dwa szwy długości dobrze nazartego tasiemca. Moje “gojenie” po porodzie zakończyło się kiedy mały miał 3 miesiące. Jedyny plus jest taki,że karmienie było w zasadzie bez problemu (poza pogryziony cycem na początku) i trwa po dziś dzień. Przepraszam za taki długi komentarz, ale od razu uszła ze mnie cała frustracja jak to napisałam 🙂 pozdrawiam serdecznie!

  • U mnie pierwszy połóg mocno wyrył znamię na psychice… Byłam pewna że tylko jak taka beznadziejna wtedy byłam. Pamiętam szok kiedy sąsiadka mająca kilkumiesięczne dziecko powiedziała, że połóg to najgorszy czas w jej życiu i w jej małżeństwie. Teraz szukam takich wpisów jak Twój żeby na nowo się upewniać że to nie ja byłam beznadziejna tylko POŁÓG jest BEZNADZIEJNY. Jak urodziłam drugą córkę było łatwiej, pomogła świadomość że to połóg jest do bani a nie ja.

    • no niestety… high five.. ten czas to jest poważny dramat w życiu większości kobiet. Może dlatego się o nim tak mało mówi? No bo co tu miłego można o połogu powiedzieć?

  • Dzięki Ci za takie wpisy, kobiety naprawdę nie wiedzą, co je czeka! Kiedy mówię koleżankom, że kamienie wspominam gorzej niż poród i ze była to większa trauma, są w szoku. Przede wszystkim jakoś przemilczane jest, że to tak strasznie boli. Do tego brakuje rzetelnych informacji na temat braku pokarmu. U mnie pojawił się dopiero w 4 dobie, wtedy gdy inne kobiety walczyły z nawalem. Ze szpitala wróciłam cała posiniaczona, “bo przecież na pewno ma pani pokarm “, wiec każdy sprawdzał, próbował i jeszcze robił miny, że proszę o sztuczne. Jednak rozumiem, dlaczego nie chcesz poruszać tematu. Tez słyszałam historie w stylu, że nasz organizm to taka idealna fabryka mleka i wszystko dobrze działa, jak tylko umie się jej używać. Ręce opadają. Do tego bezsilność i strach, bo szwy pękly i jeżdżenie od lekarza do lekarza by zdecydować, czy zszywac ponownie ranę, która się rozeszła, czy zostawić. Na nfz przyjmą tylko, jeśli polozysz się na oddziale, a co z tygodniowym dzieckiem? Nie potrafią pomoc… Do tego zapalenie piersi, hemoroidy, bolacy tylek etc…. Jak ja uwielbiam te historie, że ciąża to najpiękniejszy okres w życiu kobiety :p

  • A ja połóg pamietam jak przez mgłę,ale niestety nie do końca i w połowie stycznia po 3 letniej przerwie znowu mnie to czeka:/
    Po pierwszym porodzie praktycznie przez miesiąc spałam oczywiście z przerwami dzień i noc,dobrze,ze mieszkaliśmy z moimi rodzicami to zawsze ktoś mi coś do jedzenia podrzucił. Czułam się fatalnie,zmeczona,zużyta i sflatczała. Prysznic 5min to był najdłuższy luksus,bo zaraz był płacz małego Przylepca. Ból przy siadaniu,ból macicy,głownie przy karmieniu i ból piersi;( a najgorszy i tak był nawał pokarmu,ile ja dni i nocy przepłakałam,jak co 10min musiałam sie przebierać i prać pieluchy tetrowe,bo tak szybko przeciekały,w nocy pobudki w kałużach mleka,coś strasznego,do dziś sie zastanawiam jak ja to przetwałam;) połóg to koszmar:/ a lek przed pierwszym zbliżeniem z Mężem po połogu-łoo matko,czułam się jak przerażona dziewica;)
    Teraz myślę tylko o tym,aby tym razem było choć odrobinę lepiej,bo mieszkamy sami,moja mama,najwieksza pomoc mieszka 15km od nas,no i jest jeszcze 3letni Synek,który nadal jest Przylepcem mamusi,wciąż się zastanawiam jak dam radę… ale wiem jedno-to,że matki mają nadludzką siłę to szczera prawda,choć przy połogu marna to pociecha;)

  • Ja z mężem przygotowani niby byliśmy an to, że połóg to będzie ciężki okres (mąż to był wystraszony, bo przeczytał gdzieś, że kobieta w czasie połogu może nawet zabić w afekcie i zostać uniewinniona) – ale nie sądziłam, że az tak źle będe to przechodzić. Ruszać się nie mogłam przez prawie 2 tygodnie, baby blues chyba powoli przechodził w depresję. Ciągły płacz, ryk, na przemian kochałam swoje dzieciątko i je nienawidziłam – potrafiłam niereagować przez 2 godziny na jego płacz, a potem sama płakać. Mąż nie wytrzymywał, ale zniósł to wszystko dzielnie – gdyby nie on to mogłoby się źle skończyć.
    Teraz jest już dużo lepiej … powoli nawet pojawia się myśl o kolejnym dziecku 🙂

Leave a Comment