Rozsądne oglądanie bajek, czyli jak nie zepsuć swojego dziecka. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Rozsądne oglądanie bajek, czyli jak nie zepsuć swojego dziecka.

Jestem rodzicem, który nie lubi się bawić z dziećmi w ich zabawy.

Czy ja powiedziałam to głośno? Czy ja właśnie publicznie się przyznałam do tego, że budowanie z klocków, zabawy autkami, bitwy na miecze, zapamiętywanie wzrostu każdego istniejącego piłkarza, ewentualnie rzucanie maskotkami do celu, mnie męczy? Że to nie dla mnie? Owszem. Czy mam z tego powodu wyrzuty sumienia? Na szczęście już nie.

Wiesz kiedy pozbyłam się wyrzutów sumienia związanych z “kiedy bawię się z dzieckiem od 3 godzin, a minęło dopiero 10 minut”? Kiedy zrozumiałam, że mogę z nimi spędzać czas inaczej i że oni serio mogą spędzać już czas sami. Tylko tyle i aż tyle.

W internecie, prasie, każdym innym zakątku, gdzie trzeba wmówić matce, że robi coś źle, że mogłaby inaczej, lepiej, fajniej, roi się od tekstów o szkodliwości rzeczy, które w REALNYM ŚWIECIE są już normą. I tak, to że 1 na 10 czy 20 rodzin nie ma w domu tv, nie oznacza, że nie korzysta z komputerów, a nawet jeżeli koleżanka córki naszej cioci Stasi tak właśnie żyje, to wciąż jest to dowód anegdotyczny, a nie jedyna słuszna opcja.

MOJE DZIECI oglądają bajki. Tak. I to nawet codziennie. Nie traktuję telewizji jako pomocnika, opiekunki, nagrody, kary. U mnie w domu oglądanie telewizji jest naturalne. Chociaż przyznam, że mam pewne zasady, które kompletnie nie są oparte na badaniach wybitnych naukowców, a raczej na swoim własnym doświadczeniu i tym co mi/dzieciom pasuje.

TELEWIZOR nie jest włączony non stop.

Pamiętam doskonale, że w moim domu rodzinnym telewizor robił nam za muzyczne i informacyjne tło życia. Pierwszą czynnością którą robiło się zaraz po wstaniu, było sięganie po pilota. Taki nawyk. Zresztą sama robiłam tak przez dłuższy czas swojego dorosłego życia. Do momentu, kiedy nie zaczęłam świadomie zauważać swoich problemów z wiecznym przebodźcowaniem. Nie wiem czy każdy tak ma. Może nie. Ale ja czasami każdą komórką ciała czuję nadmiar bodźców, mój układ nerwowy krzyczy i prosi o spokój. Od kilku lat telewizor jest włączany tylko wtedy, kiedy ma być świadomie użyty, czyli np. kiedy chcę obejrzeć co tam w naszym kraju się dzieje, albo kiedy pojawia się jakaś superprodukcja, na którą dzieci czekały i którą koniecznie chcą obejrzeć. To samo tyczy się radia.

Bez “a co teraz leci?”.

Tutaj też to wyszło bardzo naturalnie. Jako, że okres spontanicznego życia mam już dawno za sobą, a posiadanie 3 dzieci, własnej firmy, dwóch psów, kota i chęć zadbania o siebie w jakikolwiek, nawet najbardziej prozaiczny sposób, nauczyło mnie, że kiedy wiem “co, kiedy, jak i gdzie” pozwala mi lepiej wszystko ogarnąć, to trzymam się tych swoich planów dość mocno. Nie to, żebym miała zaplanowane 3 miesiące życia z góry, ale rano lubię wiedzieć jak potoczy się mój dzień. Chłopcy, w związku ze szkołą i zajęciami dodatkowymi, też wiedzą, kiedy mają czas na bajki. Najczęściej jest to ok. 15, bo wtedy są już po obiedzie, ale jeszcze przed zajęciami,  ja wtedy coś ogarniam, ewentualnie odpoczywam po ogarnianiu, albo okolice 18, kiedy ja ZNOWU coś ogarniam, albo po prostu mam ochotę z nimi posiedzieć i odpocząć. I serio to nam przyszło naturalnie. A ile jęczenia pt. “a możemy bajki?!” mi to oszczędza, to tylko ja wiem. Oczywiście tutaj nie biorę pod uwagę naszego domowego weekendowego kina, kiedy oglądamy coś wspólnie w łóżku.

WSPÓLNY WYBÓR.

Najczęściej chłopcy wybierają coś sami (wiadomo), tyle że ja to “muszę” jakoś zatwierdzić. Oczywiście nie muszę tego tłumaczyć, to tak jak z filmami – są takie, które nie są odpowiednie dla pewnych grup wiekowych i tyle. Albo widzę, że moje dzieci po nich źle śpią (tak miałam np. z Filipem, kiedy był mały. Uwielbiał jedną bajkę, ale zawsze po niej miał koszmary, więc to logiczne, że szybko z niej zrezygnowaliśmy). Najczęściej chłopcy wybierają serial animowany, który później oglądają serią. To też spore ułatwienie, bo odchodzi tutaj temat kłótni pt. “ale dzisiaj ja wybieram!”.

BEZ SPINY!

Ja wiem, że każdy chce jak najlepiej, jak najmądrzej, żeby jego dziecko było geniuszem matematycznym, zdobywcą nobla w dziedzinie chemii, ewentualnie oskarową aktorką, tudzież dramaturżką. I że przecież spędzanie czasu z dziećmi, to tylko wtedy, kiedy będą uczyć się mandaryńskiego, podstaw biotechnologii, fizyki kwantowej, albo chociaż będą ćwiczyć motorykę małą lub dużą. Seriale animowane, bajki, filmy, gry na telefonie – to wszystko jest dla ludzi. Tylko jak to powtarzał zawsze mój tato – dla ludzi mądrych. Przesada jeszcze nigdy nikomu dobrze nie zrobiła.

A jeżeli już przy temacie seriali animowanych jesteśmy, to podpowiem Ci super pozycję, która już 13.12.2021 będzie miała premierę na kanale Boomerang. Swoją drogą jednym z ulubionych kanałów w naszej rodzinie.

“KRECIO”, to serial animowany, opowiadający o przygodach, jakże by inaczej, Krecia, czyli mieszkańca Kreciego Miasta, który dzięki temu, że ocalił całe miasto przed złowieszczym Ogrodnikiem, stał się Mistrzem Kreciem. Tak właśnie. Jego przyjacielem jest Magiczna Księga Reggie, a towarzyszy im super mądra Dotty. Serial jest pełen śmiesznych zdarzeń i rozgrzewających serce historii. W każdym odcinku pokazuje ducha wspólnoty, promując akceptację dla wszystkich rodzajów kretów. Poprzez swoje przygody Krecio promuje pozytywność, przyjaźń, recykling i ponowne wykorzystanie odpadów, a poza tym wyciąga z tych przygód dobre morały.

Serial jest kolorowy, mówi o przyjaźni, są w nim zaklęcia, zabawne przygody tytułowego Krecia i zapewne zaciekawi niejedno dziecko (jest dedykowany dzieciom w wieku 4-8 lat).

„Krecio” początkowo był tylko opowiastką pewnego taty, a stał się animacją dzięki dwóm dziewczynkom, które ukochały sobie wyjątkową historię bohatera. To one słuchały każdego wieczoru baśni wymyślonych przez swojego tatę, Jamesa Reatchlousa. Zamiast tradycyjnych książeczek opowiadał im do snu stworzone przez siebie losy bohaterskiego Krecia. Rodzina postanowiła powołać go do życia w formie kreskówki. Determinacja już dorosłych córek i taty w przekonywaniu studiów filmowych, aby stworzyć animację, sprawiła, że ich pomysł dotarł do najmłodszych widzów dzięki filmowi „Mistrz Krecio i królewskie zaproszenie”, który swoją premierę miał ponad rok temu na antenie Boomeranga. Teraz stacja zaprasza na kolejne przygody Krecia w premierowym serialu.

Premiera nowego serialu w poniedziałek 13 grudnia o 15:00. Emisja codziennie o 15:00 na antenie Boomeranga.

TUTAJ zwiastun serialu

 

 

   Send article as PDF   

Leave a Comment