Najgorsze to być mamą po raz pierwszy...
MACIERZYŃSTWO

Najgorsze to być mamą po raz pierwszy….

Tak. Dobrze czytasz.

Funny Babies Wallpapers 2

 

Bycie mamą jest piękne. Wiadomo. Wszyscy o tym mówią, każdy o tym pisze. Skoro tu jesteś to czytasz też inne blogi, a tam piękne dzieci, cudne mamy, wspaniali ojcowie- bez ironii. Tak jest! Ale… Jest też ten moment, ta dłuższa chwila o której często ktoś zapomina nam powiedzieć. Piszą o depresji, o baby blues. To nie to. Obniżenia nastroju? Pudło. To zwykłe uczucia, które jestem pewna, czuje każda NOWA MAMA. Ta która mamą zostaję po raz drugi pewnie też, tyle że już jest na to wszystko przygotowana. Mało co ją szokuje, chociaż to w ogóle nie oznacza, że jest jej łatwiej.

1. CIĄGŁY KRZYK.

Dzieci płaczą. Jedne jak są głodne, inne jak są głodne i śpiące, a jeszcze inne płaczem komunikują KAŻDĄ potrzebę. Nie potrafią inaczej- to zrozumiałe. Dlaczego tylko nikt nie wspomina o tym, że po 30 minutach takiego krzyku, płaczu i pisku masz po prostu dość! Tak, szkoda Ci maluszka, oczywiste że robisz wszystko, żeby mu pomóc. Ale masz dość! Łeb pęka, a Ty już nie wiesz co masz robić, żeby ono choć na chwilę było cicho.

2. BYCIE 24-GODZINNĄ JADŁODAJNIĄ.

Powiedzmy sobie szczerze, jak na kogoś, kogo żołądek jest wielkości orzeszka, noworodki spędzają zdecydowanie za dużo czasu jedząc. A jak już nawet uda Ci się uwolnić, i wiesz że maleństwo głodne być nie może, nagle rozlega się kolejny atak płaczu. Co wtedy słyszysz z boku? “Pewnie jest głodny, daj mu cycka”.  HOW?!

3. BYWA OBRZYDLIWIE.

Wszędzie kupa, mocz. Ciągłe ulewanie. Pal licho jeśli jesteś odporna tak jak ja na to wszystko. Gorzej jeżeli nie. Znam przypadek mamy która wymiotowała zmieniając pieluchę. Odruch bezwarunkowy. Nie mogła nic na to poradzić.

4.”TO WSZYSTKO MOJA WINA”.

Nagle zaczynasz się obwiniać o wszystko. O zbyt mało pokarmu, o zbyt dużo pokarmu. O rozwolnienie, o zatwardzenie. O ból brzuszka, a nie daj boże jak jeszcze dochodzą kolki! O te czerwone krostki na policzku. O to, że pępek jeszcze nie odpadł. O to, że nie chce spać w nocy, o to że śpi ciągle. STOOOP!!! Po prostu STOP!

5.TOTALNY BRAK SNU.

Wiem, pisali o tym. Ale pisali też, że będziesz mogła w dzień spać razem z małym. Nie dodali jednak, że obiad się sam nie zrobi, ubranka nie wypiorą, podkład połogowy nie wymieni, dom nie poodkurza, kurze się nie wytrą. I jeszcze jedno- nawet jak Twoje dziecię będzie geniuszem i samo wpadnie szybciutko na to, że noc jednak jest do spania, to przygotuj się na to, że sama jak ta głupia będziesz się budzić i sprawdzać “co tam u niej/niego”. Już zawsze.

6. CIĄGŁA NIEPEWNOŚĆ. 

Byłaś pewną siebie kobietą? Być może miałaś piękną figurę, może prowadziłaś firmę albo  w ogóle kochałaś swoją pracę. A może po prostu miałaś takie poczucie humoru, że wszyscy dookoła Cię uwielbiali. No to lipa. Po urodzeniu dziecka nie wiesz nic. Nie poznajesz się. Nagle stałaś się najmniej pewną siebie osobą jaką kiedykolwiek miałaś okazję poznać. I co z tego, że zdarza się że figura wciąż jest super- Ty widzisz wiszące cycki i brzuch. Firma Cię nie zwolniła, ba czekają na Ciebie- obwiniasz się o urlop macierzyński. Żartów niestety nowych nie znasz bo jak masz je poznać? Nie wiesz totalnie nic. Wszystko Cię stresuje: czy dobrze karmisz, czy dobrze przewijasz, czy dziecku nie jest za gorąco, a może jest za zimno?

 

Kocham swoje dzieci. kocham je tak jak nikogo na świecie. Zresztą jak każda Matka. Ale czy to naprawdę do cholery jasnej musi być takie trudne?!

 

   Send article as PDF   

50 komentarzy

  • 🙂 🙂 🙂 Bardzo dobre podsumowanie moich pierwszych sześciu miesięcy z Juniorem. Później było trochę lepiej… TROCHĘ ;). Po porodzie straciłam siebie, swoje zainteresowania, poczucie humoru, chęć do działania a w mojej głowie siedział tylko Syn i jego głośny akompaniament. No ale, teraz jest znacznie lepiej i cieszę się, że to wszystko przeżyłam, nie strzeliłam sobie kulką w główkę ;).

    Na to wszystko o czym piszesz nie można się przygotować. Można o tym poczytać, pozwolić dotrzeć do świadomości albo próbować to odrzucić… Nie wierzyłam, że nieprzespane noce mogą trwać taaaak długo – efekt wyparcia. Teraz, kiedy doświadczam, odczuwam niebywałą więź porozumienia i zrozumienia z innymi Mamami. A Mamy dwójki, trójki, czwórki dzieci, darzę niegasnącym podziwem.

    I kropka.

    • :*:*:* ja cały czas mówię, ze jestem bohaterem w swoim domu! :)))
      najwazniejsze to przeżyć, później już z górki. Inne zaczynają się problemy hehe

  • i tak właśnie jest! U jednych ciut lepiej, u drugich gorzej.
    Ty za chwilę zostaniesz gwiazdą internetów za swoje teksty! :*

    • hahahaha mówisz?! cholera! a ja taka nieprzygotowana!!!!
      szajba mi odbije od tych Waszych komplementów jedynie! :****

      • haha, no ja zawsze leżę i kwiczę jak czytam Twoje teksty. Chociaż nie zawsze są powody do śmiechu, to wywołujesz emocje. Piszesz jak jest, szczerze. Kupuję to!

  • Ja tylko z ostatnim sie nie zgodze bo kilogramow wiecej a ja bardziej siebie lubie (no i jest wymowka 🙂 ) ale to nie znaczy ze tak to zostawie, i jak zawsze bylam niesmiala tak teraz jest lepiej no bo kto jak nie ja obroni moje dziecko przed calym złem tego swiata, 😉 ale reszta swieta prawda 🙂

  • Święta racja. Miałam identycznie. I ciągle mi żal, że nikt, dosłownie NIKT mnie o tym nie uprzedził. Jakbym to wszystko wiedziała, mogłabym się na to psychicznie przygotować

    • z tym przygotowaniem to też średnio, po prostu byłyby momenty, że myślałabyś “oho!”.. to wszystko 🙂 ale zawsze ciut lepiej na duszy 🙂

  • Będąc w ciąży czytałam podobny tekst, co utwierdziło mnie w przekonaniu, ze macierzyństwo nie ocieka lukrem 🙂

  • Oj Justynka. Myślę, że to wszystko co piszesz powinno się wysłać Pani S. Byłaby dumna ze swojej uczennicy 🙂 🙂 🙂 A co do tekstu – ja miałam przez pół roku doła psychicznego przez TO wszystko co opisałaś. Ale już jest lepiej chociaż wciąż są chwile zwątpienia w siebie, swoje siły i swoje nastawienie do dziecka. A jednak już planuje następne maleństwo 🙂 Wiem , że z jednej strony będzie lepiej, bo mniej więcej wiem co mnie czeka, ale z drugiej aż mi ciarki przechodzą jak pomyśle o powrocie do tych pierwszych dni, tygodni, miesięcy…. Życzę powodzenia i zdrówka dla Waszej – póki co – Czwórki.

    • hahaha dzięki Kochana! powiem Ci, że z dwójka przez pierwszy tydzień, dwa jest masakra- naprawdę taki powazny hardcore, ale to tylko dlatego ze człowiek wypracowanego rytmu dnia nie ma. Później już jest lepiej. Chociaż też mogę sobie gadać- u moich chłopaków różnica wieku była spora, zero zazdrości. Nie wiem co teraz będzie. F już w sumie taki duży, że tak naprawdę wszystko robi sam, no wszystko, ale psychicznie daje w kość za to nieźle. Zobaczymy… CHyba nie chcę o tym za dużo myśleć, pod koniec pierwszego trymestru miałam mega załamkę, teraz jakoś się dziwnie doczekać nie mogę :))
      Powodzenia z staraniach!!!!!!!!!!!

    • no to tylko pogratulować, bo takich przypadków niestety jest bardzo niewiele 🙁
      na pewno poczytam!

    • hahaha na bank tak będzie! nie no Kochana nie łudź się. Proszę. Ale mogę Ci obiecać, że swojego dziecka kupy jakoś mniej śmierdzą i w sumie w pewnych momencie żyjesz tylko nimi :)))

  • Wszystko prawda. Tylko ile to jeszcze bedzie trwalo? 🙂
    A teraz na powaznie przed urodzeniem dziecka balam się przewijania. Ze to takie trudne i smierdzace itp. Ale nikt mi nie powiedzial, ze karmienie srednio trwa 40min co 2 godziny. Serio to powinno być jakoś naglosnione. Bylam w totalnym szoku 🙂

  • Kiedy urodziłam pierwszą córkę doznałam szoku. Przy córce nr2 pocieszałam się: teraz to wszystko już wiem, luuuzik. Błąd: czego mi oszczędziła córka nr1, zafundowała córka nr2. No ale trzecie, to podobno już samo się wychowuje. Urodziła i córkę nr3 i okazało się, że macierzyństwo to jedno wielkie zaskoczenie 😉

    • i co nie wychowuje sie sama? bo ja licze ze trzeci sam sobie pieluchy bedzie przebieral! powaznie!

  • U mnie to było wielkie zderzenie z nowa rzeczywistością ! To było jak inny świat, i niby dużo czytałam o tym co mnie czeka to rzeczywistość mnie momentami przerastala. W jednej sekundzie stalam się mleczarnia, jadalnia, kolyska, nosidelkiem, praczka, sprzątaczka, kucharka, lekarzem itd. Byłam przerażona! I ten ciągły wrzask i płacz. Płakałam razem z nim, po powrocie męża wychodziłem przed dom kladlam na trawie i modliła się o siłę i cierpliwość. Ehhhh mało która mama pisze o tym co ty, w koło słyszy się że bycie mama jest najpiekniejszym czasem w życiu kobiety itp. Jasne zgadzam się, ale można czasami dodać że ten czas przepełniony jest często łzami, brakiem snu, bezradnoscia i poczuciem winy. Najważniejsze to zacisnąć zeby i przetrwać 😉

    • Pięknie napisane! no niestety żyjemy w dobie TV i reklam, gdzie nawet preparat na kolki reklamuje się różowym uśmiechniętym bobaskiem… później następuje , tak jak napisałaś, zderzenie z rzeczywistością, i nagle się okazuje, że “cholera! nie to zamawiałam”… ważne, żeby samemu przed sobą przyznać się, że się nie daje rady, wtedy ktoś pomoże i na pewno będzie lepiej :))

  • Blaski i cienie. Miłość i… chciałoby się napisać “nienawiść”, ale to słowo jest tak silnie nacechowane… A może właśnie tak? Bo z macierzyństwem jak z radością na huśtawce: raz na górze, raz na dole, bywa, że szczerzysz się jak idiotka, innym razem czujesz niechęć i masz ochotę zwymiotować, krzyczeć, wyskoczyć i nigdy nie wrócić. Ale na huśtawkę ciągnie. Bo lubisz czuć wiatr we włosach… Bo lubisz ruch… I, być może, jak już zaczniesz – nigdy Ci się nie znudzi. Bo pokochasz to, chociaż będziesz chciała odpocząć, postać w miejscu, uspokoić oddech.

    Piękna i prawdziwa notka.
    Dziękuję.

  • Moje wejście w macierzyństwo było ciężkie,ale nie dlatego że mała dawała w kość.Córka urodziła się w 34tc w stanie krytycznym,pierwsze doby to była walka o życie.Jak mała miała miesiąc wzięliśmy Ją z intensywnej terapii prosto do domu 🙂 Mała budziła się z zegarkiem w ręku co 3h na jedzenie,w nocy przerwa od 2 do 6.Dziecko bajka.Do roku czasu wizyty u różnych specjalistów co najmniej dwa razy w miesiącu.Na szczęście rozwija się prawidłowo 🙂 Nie wiedzieliśmy jak płacze do 4 miesiąca 🙂 Jak skończyła 4 miesiące zdecydowaliśmy się na drugie dziecko,druga córunia również urodziła się nieco wcześniej,ale w dobrym stanie.Młodsza córka również nie sprawiała problemów,co prawda w dzień praktycznie nie spała,ale starsza kreatywnie organizowała jej czas 😛 W nocy pobudka dwa razy do 8 miesiąca,od 10 miesiąca przesypia całe noce.Mój kryzys przyszedł nieco później,Starsza miała prawie dwa lata,młodsza nie cały roczek.Dzień identyczny do dnia,małe nie raz marudzące całymi dniami a ja sama bo mąż w pracy,nikogo chętnego do pomocy 🙁 Miałam dosyć,nie raz miałam ochotę uciec,wyjść i trzasnąć drzwiami.Budziłam się z myślą że już chcę żeby dzień się skończył 🙁 Zdecydowaliśmy z mężem że muszę iść do pracy,wyjść do ludzi bo inaczej oszaleje.Kocham moje córki nad życie,ale czasem chyba każdy potrzebuje odetchnąć.Od sierpnia wracam do pracy 🙂 Już widzę zmianę w moim zachowaniu,nie wkurzam się tak o bzdury,nie krzyczę na dziewczynki

    • Rozumiem Pania swietnie !!! Tez ( do dzis) nie zdarze sie obudzic i wstac z lozka , a pragne by to byla juz godzina 18, bo od tej godziny mam NAGRODE za caly przezyty dzien ktory jest dla mnie trauma. Tez nikogo do pomocy poniewaz swoja cala rodzine mam w polsce i jestesmy z mezem tylko, a maz pracuje wiec caly dzien z dwojka dzieci to dla mnie katastrofa. Pozdraiwm.

      • czyli to samo co u mnie 🙂 tyle, że ja w ciąży no ale młodszy syn aż takim koszmarkiem nie jest… oj dają nam te dzieciorki popalić…
        p.s. jaka Pani?!

  • I wszystko jest dokładnie tak, jak napisałaś. Dodam jeszcze do tego spędzanie całych dni tylko z dzieckiem i robienie w kółko tego samego. Dzień w dzień.

  • Mój pierwszy rok z synem….dramat. Nie, nie bałam się o to czy dbam o niego dostatecznie, czy karmię dobrze, ale…. Chciałam odpocząć! Na litość boską! Od porodu nie miałam ani chwili dla siebie, ani chwili oddechu, ani jednej przespanej nocy. I jak tylko słyszałam, że powinniśmy teraz szybko postarać się o drugie dziecko, bo najlepiej nie wychodzić z pieluch, to otwierał mi się nóż w kieszeni. Przy pierwszym dziecku nikt nam nie pomagał, żadna babcia czy dziadek nie przyszli wziąć wnuka na spacer byśmy mogli odpocząć, to wątpię by nagle zaczęli się interesować gdybym została w domu z dwójką maluchów…..
    Dlatego decyzję o drugim zostawiamy na dłuuuuugie lata ;D

  • Bardzo piekny wpis i chyba jako pierwszy nie tylko z zaletami posiadania dziecka ale rowniez ze tak sie wyraze z wadami 🙂 Kazde dziecko jest wlasnie inne. Moj pierwszy syn naprzyklad przesypial cale noce od 19 do 9 rano bez pisniecia zaraz po porodzie, nie mial kolek, nie wiedzialam co to nieprzespane noce i co to wstawanie, a zeby powychodzily mu tak bezbolesnie ze dzis nawet nie jestem w stanie powiedziec kiedy wyszla mu wszystkie bo byl tak cichym dzieckiem ze jak nakarmilam i przewinelam to moglam prac, sprzatac, gotowac, a nawet sie wykapac 😛 🙂 wyjsc wszedzie z nim zaczynajac od znajomych a konczac na zakupach- dzis ma juz 4 lata i jest nadal bardzo poslusznym chlopcem. Mam tez drugiego syna – dzis ma rok i 2 miesiace i jest poprostu masakra ! W domu nie moge sie ruszyc z miejsca bo – histeria, do toalety nie moge wyjsc za potrzeba. Przykladowo siedze na dywanie, a wokolo tysiace zabawek, moj mlodszy syn w tym czasie calkowicie mnie olewa, jakby nie widzia, zajmuje sie soba wiec ja wstaje bo chce ten czas wykorzystac jak sie zajal soba to ja w tym czasie przykladowo posprzatam po sniadaniu ja tylko wstane a on mimo ze mnie nie dostrzegal wcale zaczyna sie histeria- ja glowy nie moge odwrocic w inna strone bo odrazu spazmy!, albo jak jedziemy samochodem czerwone swiatlo odrazu spazmy, a poki samochod jedzie on jest cicho, tak samo z wozkiem- jak wozek jedzie to jest ok, a jak chce posiedziec na placu zabaw ze starszym i na lawce z mlodszym to zaczyna sie- moge tylko pomarzyc ze wyjde na spacer tak jak inne kobiety, a o zakupach juz nie wspomne … Skonczylo sie na tym, ze nigdzie nie wychodze, siedze w domu i uzeram sie z nim … Zarowno na spacerze czy u kogos jest zle i w domu. Odchodze juz od zmyslow. Kazdy dzien jest taki sam, juz zygam tymi wszystkimi dniami … Ale jest jeden plusik malutki ale dla mnie bardzo znaczacy- spi od 18 ( nie da sie go przetrzymac do 19) do 8-9 rano. Wtedy sie relaksuje i odpoczywam psychicznie ale co z tego nie mam komu zostawic pod opieka zeby np. gdzies wyjsc i siedze w domu. Takze wkurzaja mnie takie artykuly czy to naglowki w gazetach czy internecie ze dziecko to najwieksze szczescie jakie moze spotkac kobieta. Moim zdaniem z tym jest roznie bo moze to byc szczescie lub prawdziwa trauma …

    • bo to jest najwieksze szczescie! ale najczesciej opatrzone trauma… niestety… mój starszy synek był taki sam jak Twój a mimo to deprecha była blisko.. młodszy- no.. mały aparacik ale też nei ma najwiekszej tragedii.. trzeci jaki będzie? jak to ładnie określiła jedna z InstaMatek któa spodziewa się trzeciej córki: “musi być anemiczna” hehehe nooo.. chciałabym jakoś pomóc, ale nie wiem jak.. chociaz ja to w takich sytuacjach bardzo szczerze polecam psychologa… poważnie… lepiej depresji zapobiegać niż ja później leczyć :* jakby co- pisz! :*

  • Trafiłam na Twoją stronę przy okazji przeglądania innych blogów parentingowych, jestem w 26 tc i dzięki Twoim wpisom jeszcze bardziej nie mogę się doczekać bycia mamą. Pewnie nie zdaję sobie sprawy z tego jak bardzo jest to trudne w rzeczywistości, ale bardzo chcę już tych wszystkich “strasznych” rzeczy, doświadczeń i sytuacji. Nie mogę się tego doczekać. Na razie staram się jak najwięcej spać, odpoczywać,leżeć, o ile mój pierworodny pozwala mi na to, bo wiem, że kiedy już Jakub wypakuje się na świat, zapomnę co to odpoczynek i relaks. Dziękuję 🙂

    • cudownie! bo najważniejsze to zdawać sobie sprawę z tego, że będzie naprawdę ciężko ale jednocześnie wspaniale 🙂 że nie będziesz leżeć w pachnącej pościeli z jeszcze bardziej pachnącym bobaskiem bo to po prostu nudne! co w tym fajnego się pytam? :)) macierzyństwo jest fantastyczne! ale zupełnie inne niż je pokazują telewizja, prasa itp :))

  • Nie ma lekko, nie ma co się oszukiwać 😉
    Wreszcie ktoś mówi jak jest, bo przez te inne cukierkowe wizje czasami można wpaść w depresję jak pomyśli się o tym jak jest na serio. Bo Matka to takie stworzenie, że jak nie ma problemu to go sobie stworzy;) “u mnie nie jest idealnie u innych jest, to chyba ze mną coś jest nie tak” 🙂

  • Uwielbiam Cie czytac bo wtedy wiem ze jestem normalna ? ja z tych “nowych” mam, bo dopiero od pieciu miesiecy. Twierdze po tym czasie ze ciezko sie przygotowac i nastawic na macierzynstwo. Ja wiele rzeczy planowalam i ukladalam bo dziecko nie jest przeszkoda…ahhh a kolezanki starsze stazem zapewnialy jak to dzieci tylko spia i jedza ???

  • Ja wiedziałam i spodziewałam się że to będzie ciężkie fizycznie. Ciąża, poród, potem te nieprzespane noce, noszenie na rękach, pranie, przewijanie, itp, itd. Ale nie spodziewałam się że to będzie takie obciążenie psychiczne. Na początku ten stres, czy wszystko jest ok, czy się najada, czy te kupy normalne, czy ten płacz to tylko płacz czy coś się dzieje złego. Ale jak teraz patrzę na tamte początkowe stresy to pikuś… Im dalej tym trudniej. Ta przytłaczająca odpowiedzialność gdy widzisz że wszystko co robisz ma swoje konsekwencje, że wszystkie błędy wychowawcze kształtują ta małą osobę. I ze nie da się tego cofnąć. Nie da się naprawić. To jest dla mnie największy ciężar, czasem przerasta mnie i wpadam w dół jak rów mariański. Skąd mam/miałam wiedzieć jak to robić, pierwszy raz jestem matka. Czasem mam wrażenie że nie radze sobie że sobą a z dziećmi mam sobie radzić…
    Ale nie zamieniła bym tego życia na żadne inne.

  • Od prawie czterech tygodni jestem debiutującą mamą. Prawie wszystkie punkty z tej listy to obecna JA? Mam taki natłok myśli w głowie, ciągle się zastanawiam czy wszystko robię dobrze,czemu ono ciągle płacze, czy jestem złą matką. Kiedy mam takie chwile słabości czytam takie blogi,różne fora internetowe żeby się pocieszać że ze mną jest wszystko ok i wszystko robię dobrze, że nie tylko moje dziecko takie jest i muszę jedynie uzbroić się w cierpliwość?
    Bardzo lubię czytać twoje posty. Pozdrawiam?

  • A Na trafił się wyjątkowo wymagający egzemplarz, który już od pierwszych dni swojego życia sprowadzał nas na ziemie. Mały skończył 3 miesiące, my jakoś żyjemy, ale łatwo nie było i jeszcze zapewne nie będzie.

  • Z pierwszym (jedynakiem) dzieckiem jest najgorzej, poważnie. Najwięcej obaw, strachu, niepewności, przy drugim i kolejnym mamy już jakieś doświadczenie, które pomaga przeżyć najgorsze chwile. Im więcej dzieci tym więcej doświadczenia 😉 Plusem posiadania większej ilości dzieci ( z małą różnicą wieku) jest to, że zajmują się sobą. Moich synów dzieli 1,5 roku. Wszystko robią razem, non stop mają zajęcie, zabawę, gonią się itp.. nie muszę im szukać zajęcia co widzę u znajomych z jednym dzieckiem. Jedynak się nudzi, jedynak potrzebuje uwagi, akompaniamentu, towarzystwa. Kiedy zdecydowaliśmy się na drugie dziecko pierwsze miało 9 miesięcy i było wymiotującym koszmarkiem. Był w tym pewien heroizm i ryzyko, ale żyłam tym, że pózniej będą lepiej się rozwijać, razem bawić, no i przerwa w pracy krótsza.. Było warto. Za 8tyg urodzę trzeciego syna. I wiecie co? Nie nastawiam się, że trzecie samo się wychowa….ale zupełnie się nie martwię. No stres. Ot kolejne dziecko 😉 Jezzzzuuuu…zabrzmiałam lekko patologicznie 😉

    • hahahah powiem Ci tak… masz rację, ja też to zauważyłam u rodziców jedynaków, to ciągłe proszenie o zwrócenie uwagi, zabawę. Ja nie pamiętam kiedy moje dzieci chciały się ze mną bawić! mają siebie 🙂 z drugiej jednak strony… trzecie dziecko zmienia trochę 🙂 Masz dwie ręce, tej jednej cały czas brakuje 🙂

  • Flow… kocham Cię. To kolejny wpis, który jest jak balsam na moją duszę (szczegolnie Ci dziękuję za wpis “Dlaczego macierzyństwo jest takie trudne”). Dziękuję Ci, że o tym piszesz, jesteś taka prawdziwa w tym… To wszystko racja. Żałuję, że trochę wcześniej nie trafilam na Twojego bloga. Może te pierwsze miesiące byłyby łatwiejsze. Ale i teraz znajduję u Ciebie pocieszenie. Dziękuję :-*

    • i wzajemnie 🙂 bo i ja pisząc takie teksty mam nadzieję, że znajdzie się ktoś kto myśli podobnie :*

  • Jestem mama 7 msc dziecka. Od poczatku ciazy nie bylo tak jak sobie wyobrazalam. Myslalam, ze jak dziecko sie urodzi i bedzie na swiecie nic mu sie nie stanie, bede spokojniejsza. Od urodzenia synek jest bardzo placzliwy. Od poczatku było tak jak opisalas karmienie, placz, przebieranie, znow placz, chwila snu, znow karmienie, przez pierwsze tygodnie niewiedzialam jak to jest spac czy wziasc pozadna kąpiel. Kolki praktycznie 24 godziny na dobe i obwinianie sie, ze moze cos zjadlam, mimo, ze prawie nic nie jadlam…masakra.i tak przez pierwsze 4 msc ..teraz jest cudownie wrescie mamy jakis rytm dnia i mimo, ze dni sa podobne to narescie ciesze sie macierzyństwem.

  • Bardzo prawdziwy wpis i trafny wpis. Ja rownież miałam bolesne zderzenie z rzeczywistością po porodzie. Wiedziałam, ze będzie cieżko, ale rzeczywistość przekroczyła moje wyobrażenia. Totalny armagedon, który trwał przez pierwsze trzy miesiące. W moich przygotowaniach do pojawienia sie dziecka nie wzięłam pod uwagę, ze bede tak długo dochodzić do siebie po porodzie. Nie spodziewałam sie tez tego, ze moje dziecko będzie spało raptem kilka godzin na dobę, a pozostała jej cześć będzie spędzać na moich rękach. Chcialam wszystkim pokazać jak doskonale sobie radzę, wiec nie prosiłam i nie korzystałam z proponowanej pomocy. Caly czas zastanawiałam sie jak udaje sie to innym mamom…pięknie wyglądają, dziecko cały czas śpi, a w domu nieskazietlnie czysto i pachnie swieżougotowanym obiadem. Dla mnie wtedy najwieksza przyjemnością i luksusem w ciagu dnia było wzięcie prysznica. Ten trudny, naprawdę trudny czas trwał wlasnie 3 miesiące. Potem było juz tylko lepiej. A teraz pomimo wszystkich trudów codzienności jest cudownie ❤️

  • Ha ha. To cała prawda o macierzyństwie <3. Nigdy nie jesteś niczego pewna, ba, nie możesz być. Przed porodem czytasz książki, magazyny, oglądasz filmy, sluchasz rad bliskich. Myślisz, że jesteś dobrze przygotowana. A tu nagle. Kiedy nastąpi ta długo oczekiwana chwila. Czar pryska. I okazuje się, że twój czas poświęcony na przyswojenie informacji był tak naprawdę czasem straconym. Bo rzeczywistość nie jest taka prosta i kolorowa. Bycie mamą natomiast staję się ciężkim kawałkiem chleba. I sama musisz sie wszystkiego nauczyć metodą prób i błędów. Ale wszystkie wiemy, że warto 🙂

Leave a Comment