"Od jutra rzucam kawę!" Tylko po co? - Największe mity na temat kawy. - Flow Mummmy
Uncategorized

“Od jutra rzucam kawę!” Tylko po co? – Największe mity na temat kawy.

Ja wiem, że ile ludzi tyle opinii, ale mam pytanie:

CZY ISTNIEJE JAKIŚ DOROSŁY, KTÓRY NIE PIJE KAWY?!

Jeżeli tak, to po pierwsze nie wiem jak sobie radzi. Poważnie. Nie mam zielonego pojęcia.

Po drugie – po co to robić?! 😂

Osobiście, nie mam pojęcia czy kawa mnie pobudza (tzn. wiem, że tak ale niekoniecznie to czuję). Nie wiem, bo jestem w stanie wstać i funkcjonować bez kubka ulubionej kawy. Po prostu nie widzę za bardzo sensu. Dla mnie kawa, to ta chwila w której odcinam się, nie myślę, taki deserek od życia. No kocham!

Wokół kawy narosło pełno mitów, miejskich legend i bzdur powtarzanych drogą pantoflową. Nie wiem po co, nie wiem na co, ale jako prawdziwa fanka, czuję że powinnam Ci je wyjaśnić raz na zawsze.

1. KAWA ODWADNIA.

Kofeina (co by nie było, to głównie dla niej pijemy kawę) ma delikatne działanie diuretyczne. Co to oznacza? Że faktycznie MOŻE powodować chwilowe działanie moczopędne, ALE w żaden sposób nie odwodni naszego organizmu.

Badania wykazały, że spożycie kofeiny w umiarkowanych dawkach (co najmniej 250-300 mg, co odpowiada ilości znajdującej się w 2-3 filiżankach kawy lub 5-8 filiżankach herbaty) powoduje krótkotrwałą stymulację wydalania moczu u osób, które były pozbawione kofeiny przez okres dni lub tygodni. Jednak rozwija się głęboka tolerancja na działanie moczopędne i inne działanie kofeiny, a jej działanie jest znacznie osłabione u osób, które regularnie spożywają herbatę lub kawę. Wydaje się, że dawki kofeiny odpowiadające ilości zwykle znajdowanej w standardowych porcjach herbaty, kawy i gazowanych napojów bezalkoholowych nie mają działania moczopędnego.

2. KAWA WYPŁUKUJE MAGNEZ.

Jestem przekonana, że mit ten wziął się stąd, że są osoby, które po kawie dostają delikatnej delirki. Oczywiście jest to związane z dawką kofeiny znajdującej się w filiżance tego napoju. Standardowy kubek kawy z ekspresu (a dobry ekspres zmienia jakość życia! ja mam TEN i kocham go miłością największą!) zawiera ok. 70-140 mg kofeiny. Kawa “sypana”, która w kubku zostaje na 3 dni i 4 noce,  ma tej kofeiny o wiele więcej, co dla większości osób może być po prostu zbyt dużą ilością.

Wracając jednak do magnezu – w pierwszym punkcie wspomniałam, że kofeina może wykazywać delikatne działanie moczopędne, a co za tym idzie, wraz z moczem wydalane zostają z naszego organizmu pierwiastki: sód, potas i magnez. Najzabawniejsze w tym micie jest jednak to, że kawa sama w sobie zawiera SPORO substancji mineralnych, w tym także magnezu! Jeżeli nawet wypłukuje magnez, to sama z siebie nam go dostarcza 🙂

3. KAWA JEST NIEZDROWA.

Oj to przekonanie jest tak krzywdzące. Ale to tak KRZYWDZĄCE! Chociaż, po dłuższym namyśle, zależy co kawą nazywamy. Jeżeli jesteś fanką latte caramel macchiato, no to sorry, ale temu bliżej do ciastka niż do kawy, której dzisiaj tak zaciekle bronię. Pisząc KAWA mam na myśli KAWĘ bez cukru, bez mleka (albo z odrobiną) i tyle! Kawa powinna mieć jasno lub średnio palone ziarna (TUTAJ moja NAJWSPANIALSZA i jeszcze TA!) – samo palenie pozbawia jej wielu wartości odżywczych.

Największe zalety kawy:

  • duża zawartość antyoksydantów

Kawa (oczywiście dobrej jakości, a nie rozpuszczalne COŚ) zawiera mnóstwo świetnie przyswajalnych antyoksydantów. Co to właściwie są te antyoksydanty? To substancje niszczące wolne rodniki w naszym organizmie, które są odpowiedzialne m.in. za nowotworzenie w naszym organizmie. (1)

  • zwiększenie sprawności psychofizycznej

Co tu dużo mówić – kawa stawia nasze ciało i mózg w stan “gotowości” do podbijania świata, albo ewentualnie najbliższych godzin (2).

  • działanie neuroprotekcyjne

Są badania pokazujące, że kawa ma znaczące udziały w obniżaniu zachorowania (albo też odwlekania w czasie, ale to też ważne, bo obie choroby są niestety nieuleczalne) choroby Parkinsona i Alzheimera

  • obniża stres

Nie tylko za sprawą zawartych w niej związków organicznych, ale także samego faktu picia kawy. Bo to zawsze miłe wydarzenie :).

  • może obniżyć ryzyko zespołu metabolicznego

Kawa pita (dobrej jakości w umiarkowanych ilościach!) regularnie, może obniżyć poziom “złego cholesterolu” czyli lipoproteiny LDL oraz zmniejsza ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2. Tylko uwaga – tutaj nic się nie zadzieje, bez zmiany nawyków żywieniowych i życiowych!

Ok, ale jak to ma się do życia?

Otóż po pierwsze: JAKOŚĆ kawy zawsze będzie miała znaczenie. Zapomnij o wszystkich jej zaletach, jeżeli stawiasz na wersję rozpuszczalną. No po prostu nie.

Po drugie: parzenie ma znaczenie! Sposobów parzenia kawy jest mnóstwo! Od mega ekspresów, przez dripy, na aeropresach i kawiarkach kończąc. Jako, że nie zamierzam udawać specjalistki, którą nie jestem, to sprawdź na stronie COFFEEDESK.PL jak w domu można zaparzyć cudowną i aromatyczną kawę. Ja przeszłam przez fascynację dipem, kawiarką, latem robię Cold brew, ale  jako, że leniwiec to moje alter ego, to postawiłam na ekspres – no i ja kocham cappuccino z migdałowym mlekiem, a przecież sama sobie takiej pianki nie zrobię 😀

Po trzecie: UMIARKOWANA ILOŚĆ. Nie ma takiej rzeczy, która w nadmiarze nie powoduje problemów. To samo tyczy się kawy. 2-3 kubki dziennie to ta ilość, która przyniesie Twojemu ciału benefity, nie rozdrażni Cię, dostymuluje kiedy trzeba.

Aaaaa! I jeszcze jedno! Kawę pij najpóźniej do godziny 16-17. Czas półtrwania kofeiny wynosi ok. 4 godzin. Co to oznacza? Jeżeli dostarczysz sobie o godzinie 16:00 ok. 100 mg kofeiny, to o godzinie 20:00 będziesz miała jej w sobie ok. 50 mg. Po kolejnych 4 h, czyli o północy, ilość ta zmaleje do 25 mg, a o 4 nad ranem będzie wynosić 12,5 mg. I ok, wiem, że są osoby, które twierdzą, że po kawie mogą na luzie zasnąć. To oczywiście zależy od osobistej (i wypracowanej) tolerancji na kofeinę. Problem w tym, że ten sen niekoniecznie może być dobry jakościowo. A przecież to też jest ważne.

 

 

  1. Wolne rodniki to po prostu atomy, które nie mają pary, a że bardzo chcą ją mieć (atomy zawierające tlen, zawsze darzą do parzystej liczby elektronów), to tak krążą po naszym organizmie i szukają, i niszczą inne atomy. No jak to w życiu czasami bywa. Problem w tym, że te wolne rodniki (chociaż występują u każdego i są naturalne), gdy jest ich za dużo zaczynają świrować i zabierają elektrony np. atomom białka. Długotrwały proces transpozycji elektronów prowadzi do zniszczenia struktury białek, czyli uszkodzeń błon komórkowych czy struktur DNA, co ma katastrofalne dla naszego zdrowia skutki. Dlatego te antyoksydanty są tak cholernie ważne! One zwyczajnie niszczą nasze wolne rodniki.
  2. Zastanawiałaś się kiedyś w jaki sposób kawa w ogóle działa?Najprościej jak się da: od momentu kiedy wstaniesz, Twoje neurony w mózgu zaczynają pracować (tzn. oczywiście, że pracują cały czas, ale mówimy tutaj o pracy “świadomej”). Efektem ubocznym tej pracy jest wytwarzana adenozyna. Receptory w układzie nerwowym cały czas monitorują jej zawartość i kiedy jest jej za dużo, nasze myślenie “zwalnia”, robimy się senni i tacy mięciutcy.Kofeina ma BARDZO zbliżona budowę właśnie do adenozyny, przez co konkuruje z nią i zastępuje niejako adenozynę w receptorach, nie aktywując ich! To właśnie dlatego, kiedy kofeina przestaje działać (a adenozyny nazbiera się tyle, że można ją wiadrami wylewać) zalewa Cię senność jakich mało. Bo kofeina nie niweluje zmęczenia, ona je tylko odsuwa w czasie.

 

 

   Send article as PDF   

Leave a Comment