Chcesz przestać krzyczeć na swoje dziecko? 5 najlepszych rad. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Chcesz przestać krzyczeć na swoje dziecko? 5 najlepszych rad.

Macierzyństwo to takie nasze małe pole codziennej bitwy. Oprócz tego, że jest jednym z największych szczęść jakie może nas w życiu spotkać, to jest hardcorem z którym czasami po prostu sobie nie radzimy. A co robimy jak zwyczajnie, jak człowiek nie dajemy rady? Niestety często się zdarza, że po prostu krzyczymy. Tak. Bo krzyk na nasze małe dzieci to nasz problem, to nasz błąd i efekt tego, że dana chwila nas przerasta. Niestety…

a2

“Nie jestem ideałem. Nikt nie jest.”

“Moje dzieci mnie nie słuchają.”

“One robią co chcą.”

“Już nie mam siły.”

Znacz te zdania? Tłumaczysz się czasami nimi? Ja niestety tak. Chociaż wiem, że to oszukiwanie samej siebie. Myślisz, że Twoje dziecko nie rozumie co do niego mówisz dopóki nie podniesiesz na nie głosu? Uważasz, że jeżeli krzykniesz to zwiększysz swój autorytet? No niestety nie. Nauczysz tylko swojego malucha, że może mieć w nosie kiedy ktoś o coś go prosi, no chyba, że ten ktoś krzyczy – wtedy powinien słuchać. Dom to nie poligon, to nie miejsce musztry. Dom to miejsce gdzie ludzie MUSZĄ się szanować. Koniec kropka. A krzyk nie jest okazywaniem szacunku. Nigdy.

Teraz coś Ci wyjaśnię. Zdarza mi się krzyczeć. Chociaż ostatnio co raz mniej. Bo krzyk na moje dzieci nie działa. Sprawia tylko, że jest im smutno, że tracą do mnie zaufanie. A do tego powoduje u mnie ogromne wyrzuty sumienia. Bo ja wiem, że to, że moje dziecko nie chce założyć koszulki nie jest największym problemem na świecie. Może założyć inną. Jaki problem? Żaden. A najgorsze jest to, że wiem, że to że chłopcy krzyczą na siebie jest moją winą – ja ich tego nauczyłam. Plusem jest to, że to wiem i że nad tym pracuję. Jeszcze większym plusem jest to, że mi się to udaje. Jak?

1. Nie powtarzam.

“Ostatnia łyżeczka”, “No proszę.”, “No dawaj”. Po co? Dziecko nie słucha bo nie jest nauczone słuchać. Tak to działa. Oczywiście nie myśl, że to prosta droga. Ja się tego uczę od jakiegoś czasu i zdarza mi się, że i tak stracę cierpliwość. Powtarzanie pierdylion razy “posprzątaj swój pokój” nie zadziała za 10 razem, tak samo jak nie podziałało za 1. Naucz dziecko, że skoro mówisz “posprzątaj”, to znaczy “posprzataj”. Ja niestety chowam zabawki. Tłumaczę, że skoro ich nie szanuje, że skoro walają się po podłodze, to niestety nie powinien ich mieć. I je zabieram. Nie powtarzam miliona razy, nie krzyczę, nie daję klapsów (!). Tak nie buduje się autorytetu. A przecież kim ma być rodzic oprócz tego, że największym wsparciem?

a3

2. Jestem konsekwentna.

Pamiętasz TEN tekst? Pisałam w nim, że czasami warto odpuścić.  Ale w niektórych przypadkach czasami nie można. Skoro mówię dziecku, że jak nie zje obiadu to nie dostanie cukierka, to tak ma być. I nie na zasadzie “bo tak”. Tłumaczę, że jak nie zje to po cukierku rozboli go brzuszek. Zaczyna płakać, tupać, krzyczeć? Trudno. Przytul, wytłumacz, albo daj mu chwilę na ochłonięcie. Jemu nie dzieje się krzywda. Po prostu jest złe bo nie dostało tego, czego chce. Też Ci się zdarza złościć. To normalne uczucie, a Twoje dziecko musi się nauczyć z nim radzić. Pokaż mu, że rozumiesz jego złość, ale nie krzycz. Po co? Przecież to nawet nie jest logiczne.

3. Idź do pokoju.

Czujesz, że zaczynasz się wkurzać? Że za chwilę ciśnienie tak Ci się podniesie, że rozwalisz wszystkie naczynia w kuchni? Idź do pokoju, łazienki, pralni, spiżarni, gdziekolwiek. Ochłoń. Naprawdę to rozlane picie jest tego warte? Wkurzona nic nie zdziałasz, a pokażesz dziecku, że tak powinno reagować jak coś idzie nie po jego myśli. A przecież właśnie z takim zachowaniem u niego chcesz walczyć.

4. Znajdź powiernika.

Ja mam Ciebie. Ty też zresztą często wylewasz tu swoje żale. To dobrze. Masz też partnera, mamę, przyjaciółkę. Znajdź kogoś kto nie będzie Cię oceniał kiedy powiesz “zaraz wyprowadzę się z domu”. Też tak czasami mówię. Twoje frustracje to są frustracje osoby dorosłej, dziecko nie powinno mieć z nimi nic wspólnego. Po takich słowach dorosły powie Ci “jeżeli do tej pory tego nie zrobiłaś, to już nie zrobisz, dasz radę :)”, dziecko pomyśli “mama chce mnie zostawić”.  Najgorsze możliwe wyjście…

5. Wyluzuj.

Nie wszystko musi być tak jak Ty chcesz. Pamiętaj o tym. To, że dziecko marudzi przed spacerem to znaczy, że musisz inaczej go podejść “chodź policzymy ile ptaków będzie na niebie”, “widziałeś ile aut stoi na parkingu?”. Odwracaj uwagę dziecka od jego złości. Ono często nawet nie pamięta dlaczego krzyczy. Jak Ty zaczniesz krzyczeć na niego, to tylko pogorszysz sytuację. A najgorsze, że sprawisz, że zacznie się Ciebie bać. Nie warto.

Zdarza mi się krzyczeć na dzieci. Zawsze wtedy kiedy mam już po prostu dość hałasu, kłótni, bałaganu. Moja wina. Ale jest lepiej. I widzę, że i oni zaczynają rozumieć, że jak mama mówi “skarbie podnieś tą zabawkę” to znaczy, że ma ją podnieść a nie rzucić nią o ścianę.

To nie jest proste. Ja ze swoimi nerwami, ze swoim brakiem cierpliwości, walczę od dawna. Pracuję nad sobą bo wiem, że to moja sprawa, moja wina, mój problem. I to ja, dorosła kobieta, muszę sobie z nimi poradzić, a nie obarczać swoimi słabościami swoje dzieci.

Jakie są Twoje sposoby na opanowanie złości? Jesteś człowiekiem, więc nie uwierzę, że się codziennie tysiąc razy nie wkurzasz na siebie, dziecko, uwaloną podłogę i poplamioną bluzkę. :*

Aaaaaa! A najlepiej to weź “NIEPIERDOL”. Zawsze pomoże 😀

[embedplusvideo height=”547″ width=”920″ editlink=”http://bit.ly/1NwwCrw” standard=”http://www.youtube.com/v/hB_AP_azrxw?fs=1&vq=hd720″ vars=”ytid=hB_AP_azrxw&width=920&height=547&start=&stop=&rs=w&hd=1&autoplay=0&react=1&chapters=&notes=” id=”ep9848″ /]

a5

a6

a9

a8

a7

a10

a11

   Send article as PDF   

50 komentarzy

  • Piękne zdjęcia:) A propos tematu, to w dużej mierze się zgadzam:) A słyszałaś może o czymś takim jak Pozytywna Dyscyplina? 🙂

  • Przydatny tekst. Ja mam jedną, jeszcze dosyć małą kruszynę. Staram się bardzo nie podnosić głosu, bo wiem, że to w niczym nie pomoże.Moi rodzice też wychowywali mnie bez krzyków, bicia etc. To wyniosłam z domu i chciałabym, aby moje dziecko też mogło. Buziaki. Ps. Weź niepierdol to po prostu miazga :)))))

  • Od jakiegoś czasu czytuje blogi, ale Twój uważam za best of the best:-) Tak właśnie siedzę i obwiniam się, że nakrzyczałam dzisiaj na mojego synka przy rannym ubieraniu a tu nagle Twój wpis wyskakuje? Niestety nie jestem z tego dumna ale zdarza mi się krzyknąć… Wiem doskonale, że nie powinnam ,że to nie pomoże, że robię z siebie idiotkę po chwili opanowując się i przemawiając łagodnym głosem jakbym miała rozdwojenie jazni ( na 100 % mój syn tak o mnie myśli). Obiecuję jednak że będę bardziej się starać i wydobywać jeszcze więcej cierpliwości …z pod ziemi:-) Dzięki, że jesteś i czekam na kolejne wpisy?

  • O jak dobrze, że są takie teksty. Bo myślę, że każdy ma taki dzień, że darłby się na wszystkich i wszystko, ja tak mam, a sam ten tekst przypomina o tym, żeby się zdystansowac, bo krzyk nie jest tego wart. Ale zawsze można ubrać rękawice bokserskie dziecka i powodować worek do woli 😉

  • Dziekuje Ci za ten tekst. Czesto krzyczalam na moje starsze dziecko bo nie sluchalo, robilo na przekor, dokuczalo mlodszemu albo kotu. Od wczoraj sie za siebie wzielam i walcze z tym. Ile mnie kosztuje zeby nie krzyknac wiem tylko ja sama. Ale bede walczyc dalej bo widze ze moj dziec bierze przyklad ze mnie i tez krzyczy :/

  • Bardzo trafny tekst! Dziękuję, że przypomniałaś mi co jest ważne! Ja staram się panować nad sobą, ale niestety mój synek bardzo dobrze opanował sztukę wyprowadzania mnie z równowagi 🙂 choć wiem, że to tylko oznaka mojej słabości… Ale to wszystko co napisałaś to sama prawda. Nie warto krzyczeć. Dzieci chłoną nasze zachowania jak gąbka i ja momentalnie widzę, że jak nakrzyczę na swojego urwisa, to on później mi się tym odwzajemni. No bo dlaczego ma nie krzyczeć skoro mama tak robi?

  • Fajny tekst. U mnie ciągle, niestety na czasie… Ale walczę 🙂 Reasumując i tak nic nam nie pozostaje jak się ogarnąć po prostu…” Weź nieierdol, uśmiechnij się i zyj” Matko 🙂

  • Myslalam ze tylko mi nerwy puszczają. Mój partner od miesiąca na wyjeździe A ja dostaje od kilku dni na głowę. Już odliczam dni do jego powrotu. Córcia ostatnie 4 dni przechodzi samą siebie ( jakiś potwór w nią wstapil???) . Żeby się trochę uspokoić wychodzę z nią do znajomych co mają dzieci. Ona się wyszaleje A ja wygadam. Wieczory trochę ćwiczeń jak dziecię spi- od razu poprawa nastroju.

  • Włączam internet, loguję się na FB a tu taki wpis- no jak w mordę strzelił 🙂 pasuje do mnie i do dzisiejszego dnia a dokładnie ostatniej godziny, kiedy to mój mały Fif nie chciał usnąć. Ja po godzinie bujania zaczęłam krzyczeć- z bezradności, z bezsilności itp. itd. Efekt- dziecko zasnęło ale wystraszone i zapłakane… nie o to mi chodziło…. Siedzę teraz i czekam aż wstanie bo chce je przytulić, przeprosić bo wyrzuty sumienia są jak stąd na księżyc 🙁 🙁 Masz racje krzyk nic nie daje- u mnie widzę wtedy, że mój synek zaczyna się po prostu bać, staram się ale czasami “coś” jest silniejsze ode mnie…. Ale przykład z marudzeniem przed spacerem super! U nas się sprawdza w wielu dziedzinach- zmiana tematu, szukanie zainteresowania czymś innym- z tym dajemy rade 🙂 Super temat! I dobre rady! Fajnie wiedzieć, że nie jestem sama 🙂

  • Tekst spadł mi z nieba, mój syn jest metra nie osiągnął ale na każdym kroku ćwiczy moją cierpliwość. Dzisiaj też nakrzyczałam i borykam się z wyrzutami, że sobie nie radzę. Zupełnie jakbyś wyjęła mi z ust: Nie mam już siły…. Straszne jest to poczucie, że nawrzeszczysz, wyładujesz emocje a ono i tak zaraz zrobi dokładnie to samo, bo nie wie dlaczego mama krzyczy. Koszmarnie cięzka droga w walce z emocjami. Ale jak moje poprzedniczki, tez bede ćwiczyć swoją nerwowość 🙂 Dzięki za tekst!!! Mega pomocny 🙂

  • Ja jak jestem zdenerwowana wyobrażam sobie co bym zrobiła 🙂 chętnie strzelilabym w łeb, wyrzuciła przez okno. W moich myślach sytuacja jest przerysowana i zawsze powoduje u mnie uśmiech.

  • Spadłaś mi z nieba kobieto z tym tekstem! 🙂 opanowuje się, ale niestety też krzyczę czasami, tez mam wyrzuty tak jak Ty i staram się naprawiać swoje zachowanie,naprawiać i zmieniać a raczej uczyć się opanowywać sytuację krytyczne,mam dla kogo się uczyć chodź i wciąż próbuję oraz wdrażam nowe rozwiązania. Jest ciężko ale wiem że się opłaca. Jeden z moich sprawdzonych sposobów to odliczanie:
    a) liczę do 5 i jeśli nie przestaniesz rzucać lalką w okno kiedy skończę odliczać, Twoja ulubiona lala wyprowadza się do samochodu i będzie jeżdziła 2 dni do pracy z tatą. Działa już przy 3 😉
    b) odliczam do 10, każda liczba to mój oddech na uspokojenie-> na mnie działa i zatyka mi buzię w przypadku nie opanowanej chęci wypowiedzenia się z krzykiem

  • Ja po wielu zmaganiach wypracowalam sobie sposob odwracania sie. W chwili najwiekszej zlosci (a nikt mnie tak nie potrafi wyprowadzic z rownowagi jak moje najukochansze dzieci…co to za fenomen) odwracam sie na chwile, zlosc ucieka/

  • Kochana Flow, niby nie napisałaś czegoś, czego bym nie wiedziała,ale znów muszę podziękować Ci za wpis. Mam trzy małe córeczki, no kochane jak nie wiem co, a i tak dziś na nie nakrzyczalam (tzn na dwie starsze) Już od razu widziałam bezsens tego, jak się zachowałam, ale stało się 🙁 Przeczytam Twój post jeszcze raz i jeszcze raz, aby w najbliższej kryzysowej sytuacji (czyli jutro 😉 ) odtworzyć go sobie w głowie NA CZAS.Dziękuję. (Chciałabym znać Cię osobiście, całuski!)

  • Chciałabym mniej krzyczeć na swoje dzieci. Ogólnie chciałabym być dobrą mamą. Codziennie się staram i codziennie nie wychodzi. Mam wrażenie, że wszyscy radzą sobie lepiej ode mnie. Trójka dzieci po prostu mnie przerasta, nie daję już rady w pojedynkę… Dziś zawiodłam wszystkich moich chłopców, poszli spać z płaczem. Mam ochotę walnąć głową w ścianę, tak już siebie nie znoszę.

    • Gosia, to co napisałaś świadczy o tym, że jesteś dobrą mamą, bo jednak chcesz się zmienić, czasami każda z nas sobie nie radzi, ja ostatnio wrzasnęłam na mojego 5-latka jak jakas psychopatka.. boże jak mi było głupio, nie mogłam uwierzyc jak mogłam to zrobić, jak mogłam się nie kontrolować .. mam tylko jedno dziecko, Ty masz trójkę, podziwiam Cię, uwierz w siebie, nie poddawaj się!

    • Gosiu, ja też często w pojedynkę. Mam tylko i aż dwóch chłopców i chociaż się staram, chociaż tyle czytam i sporo wiem, to jednak tez mnie czasami ponosi. Myślę, że świadomość nas uratuje ( w końcu) 😉 powodzenia!

  • A co jeśli dzieci się biją lub robią coś niebezpiecznego? Mnie właściwie tylko w takich sytuacjach zdarza się krzyknąć, ale mam takich synów, że czasem krzyczenie osiąga częstotliwość kilku razy na minutę 🙁

  • Dla mnie najlepszą motywacją do wychowania dzieci bez krzyku jest przykład mojej matki WIECZNIE SIĘ DRĄCEJ i sąsiadki, która na trzy swoje córki tak się piłuje, że słyszę przy zamkniętych oknach po drugiej stronie ulicy..a one nadal zachowują się jak w ZOO. Moja własna rodzicielka nigdy mi nic nie tłumaczyła, zasad w sumie żadnych nie ustaliła, a jej jedyną metodą wychowawczą było podnoszenie głosu. Słabo to wspominam i nie chcę zafundować dzieciom czegoś podobnego..

    • ale mądra z Ciebie kobieta… mój tato często miał humory, ale nie takie, żeby mieć traumę. niestety po sobie widzę, że odziedziczyłam je po nim :/

  • Uwielbiam Twoje teksty 🙂 wiem, że nie jestem sama, dodają mi siły 🙂

    Dziękuję 🙂

  • Mnie o dziwo nie denerwuje brudna podłoga czy bluzka;) Mam roczniaka wiec może ulec to zmianie. Ale denerwuje mnie jego marudzenie,jeczenie,jego wieczne ,,e e e e,, w którym nie wiem o co chodzi. Czekam na moment aż będzie umiał powiedzieć o co mi chodzi. Mam wrażenie ze wtedy będę radzić sobie świetnie. Ale pewnie każda tak myślała 😉

  • A mnie denerwuje brudna bluzka,bo plan był taki, by chodzić w czystej i też czasami chciałabym się wyprowadzić i żyć beztrosko sama. Jak dobrze przeczytac, że nie tylko ja tak mam 🙂 dziękuję za ten prawdziwy wpis

  • moze nie uwierzycie ale w całym ponad 16 letnim zyciu córki ani razu nie podniosłam na nią głosu. Rodzice koleżanek ciagle sie na nie drą, daja kary a u nas to jest niepotrzebne. Dziecko ups nastolatka słucha, bo od zawsze tak było

  • To ja się dołączę do grona. Najgorsze jest to, że jak już zawór puści to powoduje większe nakręcanie się 🙁 okropne to jest i każdy ma potem nienajlepszy nastrój 🙁 też staram się nad sobą pracować oraz nad jakimś systemem aby ogarnąć dwa maluchy.

  • Ja jestem z natury nerwowa i nawet nie zdawałam sobie sprawy że krzyczę na mojego 3-letniego synka, aż raz naprawdę się zdenerwowałam i podniosłam mocno głos, a on stanął taki bezradny i powiedział “mamusiu jak tak krzyczysz to ja się ciebie boję”. Efekt? Jakby mi ktoś w twarz strzelił, tak na opamiętanie. Od tej pory bardzo się pilnuję i nawet jak zdarzy mi się krzyknąć, to zaraz przepraszam synka i tłumaczę mu dlaczego się zdenerwowałam. I wiecie co? To serio działa, synek jest o niebo spokojniejszy i dużo łatwiej jest nam się dogadać.
    Przekonałam się że z dzieckiem trzeba rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać. Czasem nawet wydaje mi się że on nie słucha co mówię do niego, a potem okazuje się że on odpłynął myślami w temat i po chwili zaskakuje mnie wyjątkowo dojrzałym tekstem.

  • Moje próby opanowania się żeby nie krzyczeć kończą się niestety ‘ syczeniem’ przez zaciśnięte zęby.

  • A mnie najbardziej, choć czasem niestety post factum, prostują słowa mojej 2,5-letniej córki: “boiłam się jak na mnie krzyczałaś”. Ilekroć będę się wkurzać, postaram się przypomnieć sobie te słowa. W tej formie.

  • To dobrze ze nie jestem sama. kupiłam sobie ostatnio bransoletkę z napisem Jamajka żeby w chwilach złości milion pamiętać co jest ważne. ale wciąż się potykam i dalej próbuje

  • Dziękuję za ten tekst 🙂 Dzis mi sie bardzo przydal. Wydrukuje i przyczepie sobie na lodowke – w chwilach bezsilnosci zamiast krzyczec bede do niego wracac:) Tak na ten czas- by mocje opadly:)

  • Ja też już rozpoczęłam pracę nad sobą, jak na razie z sukcesem, zobaczymy, jak długo. Najtrudniej jest jednak, jak wracam po pracy z 25 dzieci i natrafiam na opór własnego. Z działających metod:
    1. Liczenie do trzech
    2. Powtarzam prośbę 2 razy. Za 3 mówię: Kochanie mówiłam już 2 razy, spoglądam wymownie i czekam aż córeczka zrobi to o co prosiłam. Oczywiście jeśli nie mam na ten monent czasu np. sprawdzić czy posprzątała pokój to ją o to nie proszę i zostawiam na “za chwilę” gdy już czas znajdę.
    3. Samodzielne i sprawne ubieranie 2.5 latki załatwiłam w ten sposób, że bardzo lubimy niespodzianki i zwykle proszę aby mi ją zrobiła.

    Bardzo podobało mi się o liczeniu samochodów(chyba) podczas spaceru – też uciekam się do takich sztuczek, które jak na razie działają.

    Ogólnie bardzo przyjemny i pozytwny tekst

  • Jestem tego samego zdania. W ostatnim czasie dużo pracowalam, nie miałam na nic czasu, ciągle nerwowa bo wszytko w biegu i z zegarkiem w ręku – niestety odbijalo się to na synku. Jak nie chciał czegoś zrobić to zdarzało mi się krzyczeć bo przecież nie miałam czasu na jego ” fochy “. W rezultacie zorientowalam się, że moje dziecko jest smutne, rzadko kiedy szczerze się śmieje, bardzo dużo rzeczy analizuje. Musiało się wydarzyć sporo zanim do mnie dotarło, że to moja wina… od kilku miesięcy jestem z synkiem w domu ( sytuacja zdrowotna mnie do tego zmusiła ) i musze powiedzieć, że mam zupełnie inne dziecko ! Śmieje się w głos, nie krzyczymy, potrafimy się dogadać… zawsze są zgrzyty, ale potrafię je obrócić w śmiech i żart co obojgu wychodzi na dobre 🙂 mówmy do dzieci – nie krzyczymy bo one oddadzą nam to samo. Pamiętajmy, że to też jest człowiek, tylko mniejszy, który też czuje, może coś chcieć, mieć swoje zadanie, a my jesteśmy od tego żeby wyznaczyć mu argumentami kiedy nie ma racji, a nie ” bo ja tak chce “. Pozdrawiam wszystkie mamy i życzę wytrwałości w tej ciężkiej pracy nad sobą:-)

  • Wczorajsza sytuacja:
    (Niestety) krzyczałam na córeczkę, cały dzień chodziłam zła jak osa (końcówka ciąży). A moje dziecko sprawiło, że poczułam się jak kretynka, mówiąc:
    – Mamusiu, bardzo Cię kocham, nie krzycz już na mnie.
    Taka lekcja od 3latki.

  • Najgorzej jest jak nie ma się w nikim wsparcia. Człowiek wysiada bo nie ma nawet z kim porozmawiać. Ja prZy mojej dwójce wysiadam momentami. Rocznika jeszcze ok. Ale corcia strasznie oporna. I.niestety na niej sie wszystko kumuluje. Chciałabym jej poświęcić więcej czasu i w spokoju sie pobawić.porozmawiać. Ale zwyczajnie nie ma na to czasu i energii jak człowiek wszystko sam.dźwiga na plecach a dookoła jedynie krytyka. A żeby ktoś pomógł to już gorzej. No ale codzień.powtarzam.sobie że od dziś będzie inacZej, spokojniej. Oby taki dzień w końcu nastał.bo jak na razie same porażki. Pozdrawiam

  • Jestem mezczyzna ale mam 4 letnie doswiadczenie w opiece nad dziecmi w wieku od 3msc do 7 lat £ pierwsze rady to jest meritum sprawy

  • Końcówka zdecydowanie do mnie trafiła:) a tekst to odpowiedź na moje ostatnie rozkminy.. zgadzam się z 100 %

  • Czytam, czytam… i nagle trafiam na przykład odnośnie obiadu, które dziecko MUSI zjeść. Otóż. Dzieci nie muszą jeść tyle ile nam się wydaje, że powinny. Czasami nie jedzą, bo nie mogą. Bo organizm skupia się na wzroście, rozwoju, a często walce z bakteriami. Dlatego nie zmuszajmy naszych dzieci do jedzenia, bo je krzywdzimy. Z resztą się zgadzam. Całkiem fajnie się czyta. Ładne zdjęcia. Pozdrawiam

  • No dobrze, ale co zrobić jak już się nakrzyczało? Co dalej, przepraszać? Zdarza mi się moje dziecko przeprosić po takim moim wybuchu (straszny wyrzut sumienia), ale w gruncie rzeczy nie wiem jakie jest najlepsze podejscie…

    • ja tez nie wiem… ja przepraszam. tłumaczę, że nie powinnam tak krzyczeć, bo nie wolno krzyczeć na innych. nie wiem czy to dobrze, że tak robię, ale na chwilę obecną nic innego nie wymyśliłam.

Leave a Comment