Jak podróżować i nie zwariować (z dziećmi oczywiście). - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Jak podróżować i nie zwariować (z dziećmi oczywiście).

Podróżowanie. Która z Was o tym kiedyś marzyła? A dokładniej “marzy”? Super sprawa! Ahaaa. Super sprawą to było w momencie kiedy w rubryce “ilość dzieci” wpisywało się “0”, decydowało się tylko o sobie, odpowiedzialność brało się tylko za siebie. Kiedy jesteś mamą małego dziecka słowo “podróż” od razu kojarzy Ci się ze “zmęczeniem, niewyspaniem, hałasem, wkurzeniem, głodem, zabawianiem, etc. etc.”. Na szczęście wyjazd z dziećmi (i nieważne czy jest to wyjazd w którym podróż trwa jedną godzinę czy dziesięć) może być fajny. Wystarczy tylko wyluzować.

403

Brzmi zbyt pięknie by mogło być prawdziwe? Jestem mamą trójki chłopców. I to chłopców nie byle jakich: głośnych, kłócących się, dowcipkujących, a dokładniej mówiąc: bardzo żywych 🙂 Latam z moimi dziećmi co parę miesięcy samolotem. Sama. Z dziećmi. DZIEĆMI w liczbie mnogiej. Żyję? Żyję! I do tego mam się świetnie. Jak to możliwe?

Jest parę zasad których przestrzegam, dzięki którym czuję, że panuję nad sytuacją. Może i tylko mi się tak wydaje, ale skoro uchodzę z życiem, z miłością w sercu i zwycięską pieśnią na ustach, to znaczy że wiem o czym mówię. “Panować nad sytuacją”- mantra którą muszą powtarzać sobie wszyscy rodzice. Nieważne czy są z dziećmi w aucie, pociągu czy samolocie. “Panuję nad sytuacją” – uwierz w to, a tak się stanie.

Najwięcej bolączki sprawia zawsze pakowanie. Co zabrać na wyjazd? Niestety jeżeli chodzi o dzieci, to tu się sprawdza zasada “weź wszystko co może Ci się przydać”. Nie mam na myśli tutaj codzienności z dziećmi, ale etap podróży. Nie ma co świrować jeżeli zapomni się piętnastej pary majtek, czy syropu na alergię. No chyba, że lecicie na bezludną wyspę gdzie nie ma sklepów. Nie wzięliście szczoteczki do zębów? Luz! Nie ma co się denerwować. Parę złotych nie jest tego warte. Ja oczywiście podczas pakowania robię sobie listę rzeczy które muszę dopakować na ostatnią chwilę (dokumenty, pieniądze, kosmetyki), a i tak ZAWSZE mi się zdarzy czegoś nie wziąć. Trudno. Najważniejsze to nie zapomnieć o rzeczach na podróż. To jest najważniejsza sprawa. Bo z dziećmi niestety jest tak, że jak czegoś nie weźmiesz, to możesz być pewna, że będziesz tego potrzebować. Co trzeba spakować, żeby nie stracić zmysłów i nie zwariować w trakcie np. podróży samolotem?

– pieluchy i chusteczki nawilżane (jeżeli używasz), i nie mam tu na myśli 2 sztuk. Weź ich trochę, nigdy nie wiesz czy lot się nie opóźni, auto nie zepsuje a pociąg w ogóle przyjedzie. Weź ich o 2-3 sztuki więcej niż uważasz, że potrzebujesz. Oczywiście jeżeli będziesz przygotowana to okaże się, że Twoje dziecko w ogóle nie potrzebuje zmiany pieluchy, ale jeżeli olejesz ten punkt to możesz być pewna, że Twój maluch nagle dostanie rozwolnienia. Zawsze tak jest!

– jedzenie. Ta sama zasada co przy pieluchach. Nie pozwól by Twoje dziecko przez całą drogę obżerało się chipsami, będzie niepotrzebnie za bardzo pobudzone, hałaśliwe i (przede wszystkim) będzie chciało jeszcze. Oczywiście jedna paczuszka nie zaszkodzi. W końcu w podróży każde 5 minut spokoju jest ważne!

– rzeczy na zmianę. Nawet nie myśl, że możesz nic nie brać. Obiecuję Ci, że jeżeli nie zabierzesz koszulki na zmianę to Twoja pociecha wyleje na siebie baniak wody, soku czy czegokolwiek. Olej to, że będziesz wyglądać jak wielbłąd z pierdylionem rzeczy. Kij z tym. nie dokładaj sobie powodów do stresu.

– zabawki. gry, autka, lalki, naładowany tablet, telefon. Wszystko co kocha Twoje dziecko. Oczywiście najlepszą opcją jest właśnie tablet z grami i bajkami. Nie żałuj ich dziecku. Nic mu się nie stanie, nie uzależni się od gier po jednym razie. Podróż dzięki temu Wam minie w oka mgnieniu.

– woreczki plastikowe. Na brudy i śmieci. I niespodziewaną chorobę lokomocyjną.

– zegarek. Wyda Ci się to dziwne, ale dobrze jest odliczać sobie czas do końca 🙂 Lubię sobie myśleć “o! minęło już 30 minut! to 1/5 całego lotu”. Mnie to poważnie podnosi na duchu.

– plan. Musisz mieć plan! Ja zawsze myślę co “krok po kroku” będę robić np. podczas odprawy. Uwierz – jest sztuką doprowadzenie trójki dzieci do samolotu, złożenie pod sam koniec wózka, wtarganie wszystkiego i wszystkich na pokład. Doszłam do takiej wprawy, że jak ostatnio jakiś koleś zapytał czy mi pomóc to najzwyczajniej w świecie odmówiłam, bo to by zrujnowało “mój plan”. Serio. Aaaa i nie licz na ludzką życzliwość. Kiedyś w zimie wchodziłam do samolotu w 6 miesiącu ciąży (a miałam już wtedy wielki brzuch), z Bruśkiem na rękach, walizką w drugiej ręce, z przewieszoną dużą torbę z rzeczami na podróż, z Filipek z przodu na którego krzyczałam, żeby uważał. Myślisz, że ktoś mi pomógł? hahahahahaha ludzie są okropni. Mają w dupie pomoc innym. Oczywiście są wyjątki i zdarza się, że ktoś zaoferuje pomoc, ale to są wyjątki. Nie licz na nie.

Co jest jednak nadrzędną zasadą? W sumie mam takie dwie najważniejsze:

1. bądź przygotowana na wszystko. W razie dłuższej podróży (takiej 5-cio godzinnej) weź nawet syrop przeciwgorączkowy. Uwierz mi, że będziesz o niebo spokojniejsza.

2. WYLUZUJ! Mój M jak to przeczyta to pewnie będzie miał niezły ubaw, bo to jak ja wyglądam i się zachowuję dzień przed lotem, obok wyluzowania nawet nie stało, ale to naprawdę jest podstawa. Jak będziesz zestresowana to wkurzy Cię nawet byle jęknięcie, dziura w spodniach czy rozlany soczek. Luz! Podróż z dzieckiem to coś co robi milion rodzin! I żyją! Trzeba przetrwać i tyle. Przetrwałaś poród a boisz się paru godzin w aucie czy samolocie? 🙂 A jak będzie już tak najgorzej to pomyśl sobie o mnie: mój ostatni lot był opóźniony ( i to o dwie godziny, o czym dowiedziałam się po odprawie), prawie zabrakło mi pieluch, dzieci były zmęczone, zapomniałam kanapek więc żywiły się tylko batonami, a wodą się oblali. Kiedyś lecieliśmy (ale to już z M) samolotem kiedy nasze dzieci były chore na jelitówkę ( najgorszy czas ever). Przeżyłam 🙂 Ty tez dasz radę 🙂

   Send article as PDF   

14 komentarzy

  • Średnio 3-4 razy do roku jadę z Młodą pociągiem 14 godzin. Z 3 przesiadkami. Bagaże… W ilościach wiadomych. Plus pies. Najgorzej jest w Polsce. Pociągi z wąskim wejściem i wąskimi korytarzami. Ciężko “wleźć” z dwiema walizkami, psem na smyczy i dzieckiem. Jeszcze ciekawiej usadzić bagaż na górze. Nikt chętny do pomocy nie jest. Ale Młoda… Młoda jest cudowna w podróży. Wystarczą malowanki, kredki i czasem telefon. No i książka. Jakiś czas temu wygrzebała z piwnicy starą myszkę do komputera. Taką sprzed 15 lat. Koniecznie chciała ja zabrać. Trochę się wkurzałam, każdy skrawek miejsca w torbie się liczy na wagę złota. Ale potem… Mniej więcej 3 godziny w pociągu dała jej zajęcie. Zamieniła się w prawdziwą myszkę, którą trzeba było się opiekować i oprowadzać po pociągu. 3 godziny! Gdzie w normalnych warunkach jej zainteresowanie w jednym punkcie to 15 min. Od tamtej pory pozwalam jej wybierać rzeczy do spakowana 😀

  • Wow!
    Jestem przerażona!!!
    Za tydzień lecę z 8m Tosiem i kotem 😛 boję się straaaaaasznie czy sobie poradzę na lotnisku? W samolocie? A mamy jeszcze dojechac na Balice (podróż 4 godzinna) ehh …

  • Podziwiam Cię, ale prawda jest taka, my też uwielbiam jeździć/latać z dzieckiem. Zawsze mamy plan. A jeśli dodasz do tego mp3 z nagranymi fajnymi bajkami dla dziecka, to czasem nawet pomijamy gry/klocki/zabawki. My podróżujemy z dziewczynką więc “Dzieci z Bullerbyn” czy “Karolcia” to nasi najlepsi przyjaciele.

  • Nie podróżuję z dziećmi zbyt często samolotem, ale dwa temu wybrałam się z 1,5 roczną córką w podróż, która trwała 20h (z czego 13h w samolocie) i przed podróżą mało nie zdechłam ze strachu i nerwów, a okazało się, że było całkiem ok 🙂 ekscytowała się, grała na tablecie i cieszyła, że leci dużym samolotem 🙂 Najgorsze są dla mnie chwile na lotnisku… a już tym pardziej jak lot się opóźnia, całą resztę jakoś da się przyżyć 🙂 w tym roku leciałam z 10m bąblem i też daliśmy radę 😀 tylko na samą myśl o podróży to mnie nosi – bez kija nie podchodź – nie umiem wyluzować

  • Podniosłaś mnie na duchu, czeka mnie podróż z młodym na święta, 4h pociągiem z przesiadką, mam nadzieję, że damy radę bez większej katastrofy 🙂

    • pociąg jest chyba najwygodniejszy! bo w razie czego pochodzisz i rozprostujesz nogi, a nie siedzisz non stop. Dasz radę!

  • Jelitowka i nas (tzn: malzona i dzieciaki sztuk2) dopadla w czasie ostatniego lotu! matki to jednak twarde sztuki sa! w podrozy nic im sie dziac nie moze (nie dopuszczaja nawet takiej mysli) … co do wyluzowania to jeszcze mi duuuuuzo brakuje…. zdecydowanie wole podrozowac samochoden (nawet to 1500 km w rodzinne strony!) bierzec co chcesz, zatrzymujesz sie kiedy chcesz-no kiedy dzieci chca ;)…

    • ja właśnie nie wiem. nie miałam okazji podróżować aż tak daleko, ale z drugiej strony ja sobie to tłumaczę tak: to tylko 2,5 godziny! Tylko tyle! dam radę!

  • Moim marzeniem jest, zeby choroba lokomocyjna miala status “niespodzianki” – u nas to niestety pewniak…

    Ps. Cos mi ten lot w 6 miesiacu ciazy zima nie pasuje do wieku twoich dzieci;)

  • My [ja, małż,3corki (5l,4l i 5mies)] właśnie wyruszyliśmy w podróż do Polski. Do samego Tunelu mamy 2.5h a później do domu w PL jakieś 20h. I wiecie co Wam napiszę…luz. Wszystko mamy.Zatrzymujemy się kiedy chcemy. Jedyne czego zawsze, ale to zawsze się obawiam to jakis wypadek. Nie martwię się dziećmi w podróży (w wakacje jechaliśmy w tym samym składzie z tym, że najmłodsza miala 5tyg) chociaż z tymi najstarszymi zawsze najwiecej roboty, bo małe to prześpi. Mają jedzenie, tablety, kocyki itp pierdoły. Jeśli lecę samolotem (ostatnio z 2 w lutym) to zawsze! wysyłam bagaż kurierem i możecie się z tego śmiać, ale biorę wtedy tylko plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami i jedzeniem i mam wolne ręce. Zimą dochodzą jeszcze kurtki czapki itp. i nie wyobrażam sobie żeby do tego szarpać się z bagażem. Nie lubię tak długich podróży tylko dlatego, że poprostu są męczące, ale czego się nie robi dla kilkunastu dni w Polsce. Liczę, że kiedyś będzie można się teleportować 😉

  • Właśnie jestem w Warszawie na lotnisku z moją 3,5 miesięczną córką. Lecimy do Czarnogóry, gdzie mieszkamy. Podróż zaczęła się w Katowicach, gdzie w toalecie zostawiłam kosmetyczkę z wszystkimi pampersami i chusteczkami ! :))) Dodam, że spanikowałam, bo musimy dolecieć jeszcze do Belgradu i z Belgradu do Podgoricy, więc w domu będziemy około 23. Dzięki Flow, cieszę się, że przeczytałam to Twoje “wyluzuj się!” 😀 idę na polowanie, może znajdę jakąś mamuśkę, która poratuje mnie pampersem! A jeśli nie, to będziemy miały co wspominać! 😀 udanej podróży! 🙂

Leave a Comment