Czego nauczyło mnie macierzyństwo (i za co już zawsze będę wdzięczna) ? - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Czego nauczyło mnie macierzyństwo (i za co już zawsze będę wdzięczna) ?

Zastanawiałaś się kiedyś nad tym? Myślałaś co, oprócz nieprzespanych nocy i wielkiej odpowiedzialności , zmieniło w Tobie Twoje dziecko?

Codzienność, ta zabiegana i zmęczona, często nie pozwala nam na dostrzeżenie całej cudowności, którą wniosły do naszego życia nasze dzieci. Jasne, że każda z nas ją widzi i czuje. Wystarczy, że spojrzy na swoje maleństwo, które dzielnie kiedyś nosiła przez 9 miesięcy, i już wie, że życie jest inne. Ale czy kiedyś próbowałaś nazwać te rzeczy?

c1

W życiu jest tak, że często do momentu, aż pewnych rzeczy nie nazwiemy, to ich po prostu nie dostrzegamy. A przecież na tym polega szczęście. Na dostrzeganiu całej fantastyczności która nas otacza.

Moje dzieci, moje 8 letnie macierzyństwo nauczyło mnie nie tylko cierpliwości, nie tylko pokazało mi jak wielka może być miłość. Nauczyło mnie też innych, bardzo ważnych rzeczy:

1. Zadawania pytań.

Oczywiście z umiarem, bo jednak jako dorośli z dostępem do nieograniczonej wiedzy w postaci internetu, wypadałoby o pewnych rzeczach po prostu dowiadywać się samemu, ale… Jeżeli czegoś nie wiem i nie mam jak tego sprawdzić, a obok mnie jest osoba która akurat w tej kwestii jest ode mnie mądrzejsza, to pytam. Tak po prostu. Bez problemu i żenady.  Niestety nie zawsze to rozumiałam, przecież to wstyd przyznać się do niewiedzy. Teraz wstydem jest ignorancja i brak chęci nauczenia się.

2. Empatii.

Dzieci często płaczą przez zupełnie “błahe” sprawy: bo kotlet ma dziwny kształt, bo za szybko zjadły swoje słodycze, bo mama rozmawia z kimś obcym. My dorośli nie pojmujemy powagi tych problemów i pewnie nigdy ich nie pojmiemy, ale to właśnie dzieci uczą nas zrozumienia dla uczuć innych ludzi. Tego, że nawet jeżeli czegoś nie rozumiemy, to nie znaczy, że jest to nieważne i beznadziejne.

3. Radości.

Z tych małych, przyziemnych spraw. Wiesz doskonale o czym mówię. Dzieci cieszą się każdą pierdołą, każdym zeschniętym liściem, brzydkim kamykiem, czasami nawet kupa psa sprawia, że są najszczęśliwsze na świecie (zero przesady). To naprawdę świetne uczucie zejść do poziomu takiego brzdąca i zaczynać widzieć świat pięknym. Bez wojen, dramatów i polityki. Cudownie zacząć cieszyć się na widok chmury, kałuży czy trzech robaków. I co z tego, że jest to infantylne. So what?! Czy my dorośli musimy myśleć tylko o tym co nam w życiu nie wyszło? Olać chandrę i przygnębienie. Świat widziany oczami dziecka jest milion razy fajniejszy niż ten widziany oczami dorosłego.

4. Miłości.

Tylko dzieci potrafią kochać bezwarunkowo (no i ich rodzice), tak do utraty tchu, najmocniej na świecie. Nie ma większej miłości niż tej rodzicielskiej, i ona działa w dwie strony. Chyba rozumiesz, że właśnie ryczę? No ryczę. Z tej miłości!

5. …

Ten punkt należy do Ciebie. Jestem pewna, że Twoje dziecko (dzieci), nauczyły Cię czegoś najwspanialszego. Pomyśl co to jest i koniecznie napisz w komentarzu.

Fajnie jest pomarudzić na te nasze dzieciaki. Człowiekowi jest od razu lepiej na duszy, wie że nie jest w tych gorszych chwilach sam. Ale jeszcze lepiej jest sobie przypomnieć, za co powinnyśmy codziennie, do końca życia dziękować. Za nasze maluchy. Bez znaczenia jak bardzo marudzą, jęczą i rozrabiają. No bo co my byśmy zrobiły gdyby ich zabrakło?

c2

c3

c4

c5

c6

c7

c9

   Send article as PDF   

22 komentarze

  • Moje Skarby nauczyly mnie “porzadku”, w sensie, ze na wszystko znajduje czas. Kiedys, zanim urodzil sie pierwszy syn na nic nie mialam czasu. Wracalam z pracy po 8h (z przedszkola) i kladlam sie zmeczona spac. Pranie? Sprzatanie? Nawet na hobby nie mialam czasu;P. W tej chwili, dzieki tej dwojce mam czas na wszystko. Jest czas na poranne wyglupy, na przytulanki…sniadanie o normalnej porze, zabawa- w miedzy czasie znajduje duzo czasu na przyziemne sprawy- pranie, gotowanie, sprzatanie etc. W czasie drzemki dzieci ja mam chwile dla siebie i pomimo tego iz jestem z nimi 24h/7 dni w tygodniu to nie klade sie spac razem z nimi;). Kurcze, naprawde taka bardziej systematyczna sie zrobilam. Mniej leniwa, bardziej otwarta… Duzo tez czytamy, malujemy, wycinamy itp.itd. dodam iz starszak ma 25,5 miesiaca a mlodszy 2,5- kiedys nigdy nie uwierzylabym w to, ze potrafilabym wszystko ogarnac, zajac sie dziecmi i soba- zeby nie wygladac jak straszydlo:D.
    No i najwazniejsze znow zaczelam poswiecac wiecej uwagi swojej pasji. Czuje sie spelniona:). Choc bywa mega ciezko- bo starszak bardzo zazdrosny, to i tak uwazam ze to najlepsze co mnie do tej pory w zyciu spotkalo. Spelniam sie jako mama, zona i jako JA (bo dla kazdego z moich chlopakow mam czas, no i dla siebie tez!). Hihi.

  • 5… bycia silną dla niego 🙂 Mój Synek ma niespełna trzy miesiące, a trafiła mu się matka ze smutkiem we krwi. Odkąd go mam codzienne wstaję z mocnym postanowieniem walki z tym smutkiem i przygnębieniem, uśmiecham się do niego choćby przez łzy, staram się żeby widział mamę tylko pogodną. A on każdym swoim uśmiechem dodaje mi sił i potwierdza, że warto! 🙂

  • 5. Nauczyło mnie dostrzegać rzeczy, które do tej pory mijałam obojętnie i cieszyć się tym wszystkim, co jest na wyciągnięcie ręki

  • 5. SZTUKI KOMPROMISU
    Czasami nie ma sensu uparcie stać przy swoim. Na kolejną prośbę córki, czy może do przedszkola wziąć swoją ulubioną piżamkę, a raczej koszulę nocną (zmarzniesz! za zimno już! tylko w lato śpimy w koszulach!… :P) z uśmiechem jej pozwoliłam. Po co awanturować się z tak błahego powodu? Skoro jej to sprawi wielką radość, a mi oszczędzi kolejnej awantury- odpuszczam. Po wszystkim przytuliła się i powiedziała: ” Moja kochana mamusia” :D. No i jak? Warto uparcie stawiać na swoim? (Bo tak powiedziałam i już! Nie weźmiesz- koniec dyskusji!)

    • jaka to jest prawda! u mnie ciągle są wojny w domu o ubieranie kapci (dość zimne podłogi), ale… chyba mój 8 latek ma w głowie coś i jak mu będzie zimno to je po prostu sam założy? odpuszczam… nie zawsze, ale odpuszczam 🙂

  • Pracy nad sobą, swoimi emocjami, związkiem, organizacja, zdobywaniem wiedzy i opuszczaniem we właściwym momencie. Nad tym że tylko ja wiem jak go chce wychować, ale też innych nie zmuszać do mojej wizji. Staram się codziennie przypominać sobie o tym, by doceniać to co mam.

  • Cudownie, że powstał taki tekst! To prawda, że w całym codziennym zamieszaniu i bieganiu za maluchami nie myślimy o tym, co dzięki nim mamy, tylko o tym co tracimy… Mnie moje maluchy pokazały przede wszystkim jak bardzo jestem ważna, potrzebna i niezastąpiona! Że potrafię, być misiem do przytulania, klaunem do wygłupiania, lekarką, kucharką, sprzątaczką, siłaczką, animatorką i czym tylko zapragną… ja się nią stanę! Mam nieograniczone możliwości, niespożyte siły, potrafię nie wysypiać się miesiącami i być zawsze i wszędzie gdzie one mnie potrzebują. Nigdy wcześniej nie myślałam, że tak wiele mogę i tak wiele potrafię 😉 Uczucie, że jest się najważniejszym i potrzebnym w oczach małego człowieczka, to najpiękniejsza strona bycia MAMĄ! To wspaniałe, że dajemy im największe poczucie bezpieczeństwa, jednocześnie czując w sobie ogrom strachu i odpowiedzialności…

  • Mnie moja córeczka oprócz oczywistych,oczywistości,jak morze miłości (taki rym;) nauczyła,że można się gapić i gapić na śpiącego bobasa,że wcale nie czuję się jak głupek jak do niej gadam różne rzeczy,nawet w miejscach publicznych 🙂 Poza tym,okazuje się,że w mojej głowie nadal jest mnóstwo piosenek z dzieciństwa,które jej teraz śpiewam i chyba nawet się podoba! Cudownie też jest sprawiać radość samą obecnością,kiedy np. rano do niej przychodzę,a tam wielki bezzębny uśmiech. Pewnie ciągle będę odkrywać coś nowego,a to dopiero,albo aż 5 miesięcy razem 🙂 no uwielbiam tego mojego brzdąca!!!

  • No to ja powiem coś niepopularnego: moje dzieci nauczyły mnie walczyć o siebie, o moje potrzeby – bo to że jestem mamą nie oznacza, że mam ciągle z czegoś rezygnować, czasami to dzieciaki muszą poczekać, aż z nimi pogadam, coś dla nich zrobię, bo ja chcę obejrzeć wiadomości i wypić ciepłą kawę.Od czasu do czasu mam prawo mieć pierwszeństwo.

  • 5. Odpuszczania. Dopóki nie pojawiły sie dzieci na każdy dzień był Plan. Zrealizowany plan oznaczał dobry dzień.Teraz dobry dzień to taki, kiedy czuję się odporna na nieprzewidziane wypadki 🙂

    • to ja!!!! to samo u mnie! np. nienawidzę się spóźniać. Kiedy urodzil się najstarszy i parę razy przez niego (!) się gdzieś spóźniłam, to byłam załamana. Teraz wciąż tego nienawidzę, ale jak mi się czasami zdarzy to nie panikuję. nie ma co sobie włosów z głowy wyrywać.

  • 5. Dbania o swoje potrzeby.
    Bo wiadomo, niby to głupi frazes, że szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko, ale jednak. To jest tak cholernie ważne. W czasach bezdzietnych łatwiej było mi się zaniedbywać pod różnymi względami – zdrowia, harmonii, odżywiania, wyglądu. Not anymore!

  • 5. Siły i pewności siebie. Dzięki synkowi zauważyłam, że nie mam kompleksów na basenie. Byliśmy dziś razem pierwszy raz – Tymek ma 3,5 lat. Ja dość często chodzę na basen sama, tak, aby się poruszać. Mimo to mam tak z 15 kilo nadwagi…i zawsze się stresuję, ilu ludzi spojrzy na mnie myśląc “ale gruba”…..bo najczęściej na basenie wysportowanych ludzi widzę. A tu poszłam z Tymkiem za rękę i w ogóle się nie bałam, nie stresowałam, ani nie myślałam o tym co inni myślą o mnie! Szłam pewnie i bez obaw. Tymek się cieszył i ja też. Wygłupiałam się z nim w basenie dla dzieci, wśród tatusiów (było ich zdecydowanie więcej niż mamuś) i w ogóle nie przeszkadzało mi, że to faceci całkiem blisko mnie tylko w stroju kąpielowym. Tymek się świetnie bawił również i za tydzień idziemy znów. Oboje się cieszymy na to wyjście i nie wiem kto bardziej. Pierwszy raz w życiu byłam na basenie z osobą, która dawała mi poczucie swobody i pewność siebie. Synek trzymał mnie za rękę!

    p.s. bardzo podoba mi się to co piszesz!

  • Cierpliwości. Kiedyś, przed dziećmi, od razu wyrzucałam z siebie wszystko, co mnie wkurzało, teraz często robię dwa głębokie wdechy i spokojnie tłumaczę. Bo tak ich kocham, że nie chcę na nich wrzeszczeć. I już.

  • Cierpliwości, spokoju, wyciszenia, tego że nie za wszelką cenę, że sa w życiu ważniejsze rzeczy, osoby, macierzynstwo odkrywa nagle nowe pokłady sił, wewnatrzna energię. nagle nie mam az 28 lat,tylko dopiero, że jeszcze całe życie przede mna.I tak jak kiedyś każdy dzień był planem,i to ambitnym!! tak teraz zwolnilam…i cieszę się kazda chwilą bo one mijaja bezpowrotnie,z każdym dniem coraz bardziej zakochana jestem w swojej corci .mam nadzieję że powrót do pracy nie zmieni mojego “nowego”podejścia do życia.

Leave a Comment