7 największych kłamstw dotyczących macierzyństwa. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

7 największych kłamstw dotyczących macierzyństwa.

Każda mama, po prostu KAŻDA, wie że macierzyństwo to praca na pełnym etacie, bez przerw, wakacji i do tego pro bono. Nie ma od niej chwili wytchnienia, bo myśli i tak już do końca Twojego życia będą krążyć w okół dziecka. Nie zamierzam się też rozczulać, że to najpiękniejsza rola każdej z nas – o tym też się już zdążyłaś przekonać.

Macierzyństwo to jeden wielki, hardcorowy medal. Z jednej strony masz tą wielką miłość, uśmiech, przytulanki, dorastanie, rozmowy, zapach stópek, kołysanki i inne pierdółki które sprawiają, że serce Ci topnieje a mózg ląduje rozwalony na ścianie. Z drugiej jednak strony są: chroniczne zmęczenie, nerwy i to porozrywane na strzępy, brak czasu dla siebie, męża a nawet czasami na skorzystanie z wc. To też wszystkie mamy wiedzą. Oczywiście są wyjątki od reguły, sama byłam takim wyjątkiem z Fifciem, jednak Brusiek wszystko zweryfikował, i to bardzo dosadnie 🙂 Są wyjątki i jak to z wyjątkami bywa – one tylko potwierdzają regułę 🙂

Wracając do tematu: o tych wszystkich rzeczach oczywiście dowiadujemy się dopiero w momencie kiedy po czubek głowy jesteśmy zakopane w pieluchach, naszym wyjściowym strojem jest dres który od tygodni nie zszedł nam z tyłka, a imprezą staje się wyjście do spożywczaka. Wcześniej nasze myślenie o posiadaniu dziecka jest kreowane przez reklamy, filmy i gazetki w których głównymi tematami są: “rozszerzanie diety maluszka”, “co powinno umieć miesięczne dziecko” i ewentualnie “co spakować do szpitala” oraz “pielęgnacja krocza po porodzie”. To wszystko. Raz na pół roku strzelą temat który podbije im sprzedaż, koniecznie zawierający zwrot “depresja po porodzie” z którego można wyczytać, że spacery Ci pomogą. Właśnie z takich gazet oraz oczywiście “wszystkowiedzących psiapsiółek” dowiadujesz się, że:

1. CIĄŻA TO TAKI MAGICZNY CZAS. Owszem, połowa z nas pewnie wspomina ten czas z łezką w oku, ale czy to łezka tęsknoty czy szczęścia, że ma się już ten okres za sobą, to już kwestia sporna. Ciąża to ogromny wysiłek dla organizmu. OGROMNY! Hormony zmieniają wszystko w naszym ciele, nie tylko cycki, brzuch i tyłek. Zmieniają twarz, włosy, zachowanie. I uwierz, to nie mija wraz z połogiem. Niektóre rzeczy już nigdy nie będą takie same (jak np. moje kręcące się na połowie głowy włosy…).

2. NAUCZYSZ SIĘ ROZRÓŻNIAĆ RODZAJE PŁACZU. Ja tego nie umiem, żadna z moich znajomych też nie. Jasne, że najczęściej wiedziałam dlaczego moje dziecko płacze, ale tylko dlatego że mieliśmy ustalony rozkład dnia i wiedziałam, że skoro niedawno jadł i spał, tzn. że chce na przykład przytulić. Mam trójkę dzieci i każdy ich płacz brzmi dla nich tak samo. Jedyne co rozróżniam to czy jest to płacz wymuszony czy prawdziwy. To wszystko.

3. WSZYSTKO / NIC SIĘ NIE ZMIENI. No właśnie. Ani to ani to nie jest w moim mniemaniu prawdą. Jasne, że zmieniło się mnóstwo rzeczy, ale te na których mi zależy wciąż są takie same. Wychodzenie do kina? A dlaczego nie? Spotkania z koleżankami? No jasne! Z drugiej jednak strony taki wypad muszę planować z jakimś półrocznym wyprzedzeniem, do tego pisząc podanie i dołączając dwa zdjęcia. Coś na zasadzie “rób co chcesz, ale bez przesady”.

4. KARMIENIE PIERSIĄ JEST CUDOWNE. Nie, w moim przypadku było straszne, co nie zmienia jednak faktu, że jestem pewna, że “MOŻE BYĆ CUDOWNE”. I nie ma z tym nic wspólnego wiedza o tym, że jest to najlepszy pokarm dla maluszka. Są bariery które trudno pokonać, tyle…

5. JAK BĘDZIESZ KARMIĆ PIERSIĄ TO SCHUDNIESZ W CIĄGU TYGODNIA. Niby to twierdzenie ma podstawy naukowe – w końcu karmiąc z Twojego ciała “wypływa” jakieś 500 kcal dziennie. Tyle, że nikt nie wspomniał, że karmiąc piersią apetyt  wzrasta do granic wytrzymałości, non stop chce się coś zjeść, popić, a już na słodycze to człowiek reaguje wręcz chorobowo. Nie schudłam na kp ani razu, chociaż wiem, że są laski którym się udawało.

6. ŚPIJ W DZIEŃ Z DZIECKIEM. Rada jak złoto. Wymyślił ja pewnie jakiś facet, a ona rozeszła się jak najlepsza plotka. W teorii wszystko wygląda zajebiście, gorzej z praktyką. Bo skoro mam spać wtedy kiedy dziecko (i dzięki temu uniknąć przemęczenia, a co za tym idzie znerwicowania, wiecznego wkurwienia itp.) to kiedy mam ugotować obiad, nastawić pranie, powiesić to już czyste, posprzątać, wykąpać się, uczesać, pomalować i do tego jeszcze nie zwariować? KIEDY?!

7. Z CHWILĄ GDY ZOBACZYSZ SWOJE DZIECKO ZAPOMNISZ O CAŁYM BÓLU PORODOWYM. yhyym. Ja pamiętam do tej pory to uczucie, chociaż nie zarzekam się, że pamiętać będę już zawsze. O bólu który odczuwałam kiedy nastawiano mi złamaną rękę też już w sumie zapomniałam… Da się? Da!

Każda z nas jest mądrą kobietą. Nie jesteśmy idiotkami, które porównywały posiadanie dziecka do posiadania kota lub psa. Każda z nas wiedziała, że będzie ciężko, że będzie miała dość, że będą wieczory kiedy łzy będą same się cisnęły na powieki. Wiedziałyśmy o tym, ale jednocześnie łudziłyśmy się, że z nami będzie inaczej, że my sobie lepiej poradzimy, że nasz maluch będzie łaskawszy.

Myślałaś tak prawda? Łudziłaś się, że “ja tak nie będę miała”. Wiem. U mnie było tak samo. Nawet przy trzecim dziecku 🙂

Domyślałam się jednak, że każdą z  nas zdziwiło co innego, co innego zszokowało. Każda z nas jest zupełnie inna i to zrozumiałe, że co innego nas wkurza, męczy, niesie na skraj załamania nerwowego. Mam tylko nadzieję, że przeczyta to jakaś przyszła mama i nie zdziwi się aż tak bardzo jak ja. Chociaż z drugiej strony oczywiście, że pomyśli “u mnie będzie inaczej”. Jak myślisz?

   Send article as PDF   

61 komentarzy

  • A ja do tej pory śpię wtedy gdy młody? gotowałam, prałam i sprzątałam gdy nie spał:)) w nocy wstawałam co 2godz wiec musiałam nadrabiać za dnia

  • Dla mnie tez karmienie piersią było straszne. W sumie mało powiedziane – to trauma. Wiem, ze to moze być coś wspaniałego, dla dziecka to najlepszy pokarm, dla matki same korzyści, bo przecież i taniej, i zawsze masz przy sobie, i nie musisz grzać/studzić. No tak. Ale czemu już od początku, od urodzenia Malucha każdy się tak tym interesuje? Pomijam to, że czułam się tak nieatrakcyjnie, że mała głowa. Każdy kto przyjechał zobaczyć Małą, stał mi nad głową jak karmiłam, komentując oczywiście. “Chyba masz mało mleka co?” “Może jej źle podajesz? Spróbuj tak”. Malutka była niespokojna, o sobie nie wspominam. Zaczęłam karmić Ją MM, ona spokojna, ja spokojna… Jednak to nie było dla nas.

    • O tak! w czasie karmienia cycki matki staja sie wrecz dobrem publicznym. Jakiez to bylo zdziwienie mego tescia jak mu powiedzialam ze ma wychodzic jak karmie… no bo przeciez to jego wnuk! spoko ale cycki badz co badz dalej do mnie przyklejone…

      • No cóż, teść to na wychodzić. A karmienie w środku centrum handlowego z tabunem obcych ludzi to mało której współcześnie przeszkadza… jakiś absurd. Chociaż może oczywiście Ty nie uważałas karmienia w publicznych miejscach za naturalne.

  • Szczera prawda…przerabiałam to przy córce i po 13 latach przy synku….dzieci są cudowne, ale wszystko co napisałaś to szczera prawda. Zawsze się zastanawiam jak mamy z trójką, czwórką i….nie zwariują.

    • wariują. serio, wariujemy! A na standardowe pytanie “jak sobie dajesz radę” odpowiadam “nie daję”, no chyba że dawaniem rady jest to, że jeszcze wszyscy żyjemy 😀

      • Racja! Ciągle słyszę, “ja Cię podziwiam z tą trójką” i tyle. Co tu podziwiać? że jeszcze czałkiem nie osiwiałam? że nie jestem rozwódką? że nie mam życia towarzyskiego? czy tego że jeszcze jakoś prosperuję? My kobiety wiele potrafimy znieść,choć w przyszłości o i tak odbije się na naszym zdrowiu. Gdyby dzieci były zdrowe (cała trójka ma astme oskrzelową i alergie) to reszta nie miała by większego znaczenia…życie byłoby piękne.

  • Dla mnie akurat KP jest cudowne, większość ciąży też była super. Zaskakuje mnie jak agresywna się zrobiłam dla otoczenia, kiedy nie mogę uspokoić Małego… ale przed Nami jeszcze mnóstwo zaskoczeń, bo dopiero miesiąc mamy;)

  • Dokladnie tak myslalam, wrecz bylam pewna ze u mnie bedzie inaczej, ale okazalo sie ze jest identycznie jak piszesz…takze ten…nerwy i zmeczenie ale i tak jest cudownie 🙂 super teksty, bez. Ciebie zwariowalabym na bank 🙂

  • Prawda numer 8. To niewiarygodne, jak szybko mija dzieciństwo twoich dzieci. Jeśli wydaje ci się, że przed wami wieczność, w życiu się tak nie pomyliłaś. Nagle jesteś otoczona przez kilkoro dorosłych, którzy w ogóle nie pamiętają tego, co tobie wryło się na wieki w pamięć. Że poród trwał dwanaście godzin. Że piersi pękały ci w szwach. Że milion razy wstawałaś w nocy, bo coś tam…Moja najstarsza córka oczekuje swojego pierwszego dzidziusia – a ja ciągle pamiętam ją jako dzidziusia…Jakaś się tworzy nowa więź między nami – matkami. To tak trochę na marginesie twojego posta, droga Flow :O)

  • Ja tez wierzyłam że karmienie piersią pomaga schudnąć a ja w tym okresie jeszcze przytyłam. Ale najbardziej zawiodłam się na połogu. Myślałam że porod to jakaś masakra bo wszyscy nim na około straszą ale polog i gojenie się rany krocza to dopiero jest tragedia. Mam wrażenie ze to nadal jest temat tabu. Do tego ból piersi przy karmieniu… wolałabym jeszcze raz rodzic niż przeżyć znowu te dwa tyg po porodzie

    • Podpisuję się rękami i nogami! Artykułów książek pincset o ciąży, porodzie i potem o dzidziusiu, a o połogu coś tam wspomniane w kilku zdaniach. Z komentarzem “dasz radę niesiona na skrzydłach miłości do dziecka”. Pewno że dasz radę! Jasne! Ale ja bym wolała mieć wcześniej dosadniejszy obraz tego co mnie czekało, żeby się do tego psychicznie przygotować. i wierzę że nie tylko ja:)

  • A jak!!!
    znam to wszytko!!!!
    Tylko dodam skromnie ze mając dobrego partnera jest fajnie mieć azyl niestety tylko w kibelku lub łazience
    Czasami gdy miałam dość
    tam znajdowałam ukojenie
    Ulga dla ciała
    Jak se przypomnę masakra jakaś mimo to pojawiały się kolejne dzieci
    Wciąż jestem załadowania obowiązkami
    Ale tego stanu nie zamienilabym bym na bycie samej
    Za chwile moje najmłodsze dziecko zajmie się sobą samym
    Kocham całym sercem dzieciaki
    Ale czekam na ta chwile z utęsknieniem

  • Mój syn ma 2 lata – mój pies 3 i przysięgam po dziś dzień uważam, że większą traumą był dla mnie pierwszy rok z psem ( który według opinii niektórych jakby był człowiekiem na pewno miałby żółte papiery) niż z moim dzieckiem. Do młodego wstawałam 2 razy w nocy, do psa z 7. Z psem na siku stawiałam się w piżamie koło krzaczka już o 4, młody był łaskawy- spał nam do 6 co najmniej.Przez pierwszy miesiąc posiadania włochacza, po każdej nocy sąsiedzi przychodzili nad ranem pielgrzymką wymieniając się jeden z drugim- przez pierwszy miesiąc po porodzie, nikt nie wiedział, że już urodziłam była taka cisza ( pomijając szczekającego psa ). pies mimo półrocznego szkolenia nie reaguje na żadną komendę- poza siad i tylko wtedy kiedy mam mega wielki kawał czegoś dobrego w ręce- młody choć oporny myślę, że da się jakoś wychować. Nigdy nie porównałabym swojego dziecka do psa- bo pies to pies a dziecko to dziecko ale fakty mówią same za siebie- u mnie kupienie psa było porównywalne z urodzeniem ( podejrzewam ) trojaczków co najmniej.

  • Jak byłam w pierwszej ciąży i czytałam takie teksty to myślałam “Jejku. Niech już tak nie narzeka, przecież to tylko dziecko.” Po porodzie trochę mi się zmieniło to myślenie….a po drugim porodzie to już zupełnie mi się zmieniło 😀

  • Karmienie piersią było dla mnie tragedią. Do dzisiaj mam traume :/ Co nie znaczy, że przy drugim dziecku nie poświęciła bym się chociaż na miesiąc. Poród? Pfff… Ból i pamięć o nim wyparowała w momencie kiedy Oli ze mnie wyszedł. Jeszcze zanim go zobaczyłam poczułam mega ulgę. Ciąża to koszmarny koszmar. Brrr… Wszystko Ci się sypie w organiźmie 🙁 Rozróżnianie płaczu??? Plis… Do dziś nie mam pewności czy to akurat moje dziecko płacze. Czasem to nie wiem nawet czy on się śmieje czy płacze bo to tak podobnie brzmi 😉

  • Ciążą dla mnie była magiczna, bardzo dobrze ja wspominam. Myślę, że przy drugiej tak kolorowo nie będzie. Z dzieckiem u boku nie przespie całego dnia 😉

  • No ja nadal mam nadzieję, że przy drugim będzie łatwiej bo dwóch łobuzów mieć przecież nie mogę ☺ to by było niesprawiedliwe ☺. Też bardzo źle wspominam połóg, ból, płacz, szczęście z najpiękniejszego malucha, zmiany nastroju co 5 minut. Depresja książkowa. Piersi od karmienia bolały mnie przez dwa miesiące, bo mały nie umiał ssać i butla kompletnie wychodziła z gry, ale dałam radę i chudłam strasznie ale co z tego jak miesiąc po odstawieniu ważyłam już znowu więcej. A i te kręcone włosy na połowie głowy, też mam nadzieję, że po drugim kręcić się będą na całej ☺. Kurde ja naprawdę oczekując drugiego dziecka mam nadzieje, że będzie lżej, bo przecież musi bo oszaleję ☺ głupia ja. A i sama ciąża, no ja nie czułam się najlepiej ani w pierwszej ani teraz ale boję się mówić o tym głośno, żeby nikt mnie nie osądzał, że jak chciałam to mam. No i mam i odliczam dni do końca. Jeszcze tylko 150 ☺

  • 😉
    dla mnie na razie (a mam za sobą dopiero siedem wspólnych miesięcy) najgorsze i najbardziej wyczerpujące jest…CIĄGŁE MÓWIENIE ew. śpiewanie.

    • Oooooo tak! ? Czasami tak chciałabym sobie troche posiedzieć i pomilczeć ze świadomością że młody zaraz się nie rozedrze 🙂

    • Ooo, to poczekaj, aż role się odwrócą i to Twoje dzieciątko będzie gadać… naprawdę jest przerąbane, jak kilkulatkowi buzia się nie zamyka 😉

  • Ja także do tej pory kładę się w dzień z synkiem! Ma 8 miesięcy i sporo śpi w dzień. Ogarnięcie domu załatwiam gdy sam się bawi, wiadomo nie zawsze się udaje, czasem ma gorszy dzień, ale z reguły wszystko da się pogodzić 🙂 my karmimy się piersią od samego początku. Każdy daje radę inaczej, podziwiam Ciebie za wszystko co robisz. Przy trójce dzieci masz czas na bloga, snapa ( którego uwielbiam oglądać ), facebooka.. 🙂 mnie przy jednym czasem nic się nie chce. Kocham Twoje wpisy i śledzę na bieżąco… pozdrawiam :))

  • Podpisuje sie pod tym wszystkim…..Ale to tego dodałabym jeszcze taką swoją myśl “że jak pojawi sie kolejne dziecko to zupełnie inaczej bede do wszystkiego podchodzić”……owszem jest inaczej (między moimi chłopakami jest 9 lat różnicy)…powiedziałabym że młodszego rozpuściłam bardziej i na wiecej mu pozwalam…niestety….:)

  • Ze wszystkim się zgadzam. Zastanawia mnie tylko punkt dotyczący karmienia piersią 🙂 Ostatnio coraz częściej rzuca mi się w oczy, że karmienie piersią, to dla kobiet czasami koszmar, a mimo to nie rezygnują, nie przechodzą na butlę. Nie wiem jak było w Twoim przypadku, ale zastanawia mnie czy to presja społeczeństwa jest tak silna, że kobiety wolą się męczyć, czy to po prostu świadomość tego, że pokarm mamy jest the best?!

  • Czesc 🙂 Swietny jest ten Twoj wpis, naprawdę 🙂 Lubie czytac Twoje teksty ponieważ sądze, ze posiadają dusze, a to zdarza się niestety coraz rzadziej w tekstach polskich, naszych rodzimych blogerow. Mam nadzieje, ze Ty zbyt szybko nie zamierzasz konczyc swojej przygody z pisaniem . Robisz to naprawdę swietnie, dlatego mam nadzieje, ze jeszcze dlugo będę mogl Cie czytac 🙂

  • A mnie dobijały zawsze te teksty w gazetach o “instynkcie” – że matka zawsze wie wszystko bo działa instynktownie…a ja czułam się totalnie do dupy bo o wielu rzeczach pojęcia nie miałam, bo niby skąd jak sie ma pierwsze dziecko.
    U mnie akurat karmienie piersią spowodowało że schudłam i utrzymuje mi się ta waga mimo że nie karmie już ponad pół roku :D:D:D

  • Dla mnie karmienie piersią było magią. I było odchudzaczem do levelu niezdrowego (czyt. żywy trup, którego jest już mniej niż więcej, przynajmniej tak w porównaniu do orki, którą byłam w ciąży). Fanką układania włosów czy prania nie jestem, nie byłam i nie będę, więc spanie wtedy kiedy dziecko też nieźle mi wychodziło. Do tej pory zdarza mi się praktyktować, szczególnie ze względu na wieczorny tryb pracy – muszę w ciągu dnia sobie zafundować regeneracyjny nap-time, bo inaczej około 21-22 padnę na twarz i nie wstanę i mnie będę musieli reanimować.

    Ale generalnie większość powtarzanych dookoła śpiewek o macierzyństwie to bullshit. Każdy przeżywa po swojemu, swojego doświadcza. To jest taka dzika karta, nie ma schematu właściwego dla każdej matki (a szkoda, może wtedy byłoby łatwiej i bardziej cukierkowo).

  • Myślę, że raczej przeczyta to każda obecna mama i przy każdym przeczytanym punkcie powie: O! Ja też tak miałam!!!
    Chociaż z tym spaniem to akurat czasem mi się udawało i do dzisiaj udaje, ale oczywiście zawsze kosztem czegoś…

    I nie, karmienie piersią nie jest cudowne. Nigdy nikt mnie do tego nie przekona.
    Amen, siostro!

  • A ja dziś dokonałam cudu – odnośnie pktu 6. Uśpiłam w dzień całe moje 3 osobowe stadko (w sumie dwójka chodzi jeszcze na drzemki, ale mój sukces jest w synchronizacji 😀 starszak natomiast był chory, więc sukces mój leży w przekonaniu go, że sen to samo zdrowie :D) i sama poszłam spać na uwaga tadadadadam 2 godziny!!!! Nie pamiętam kiedy mi się to ostatni raz zdarzyło!. Z 3 dzieci w domu! 😀 Jestem z siebie dumna 🙂

    • U mnie 2 ogląda bajkę,zeby nie chałasowali jak usypiam trzecie dziecko (a miał sam zasypiać i w ogóle…) i przy okazji (do czasu aż bajka się nie skończy,albo nie zrobi nudna) ja drzemię z budzikiem w ręku,żeby obudzić się wcześniej niż on i zrobić szybki obiad. Innaczej bym zwariowała. Dzieci mają akumulatorki wciąż naładowane, nam bateria już szybko pada. Za szybko:(

  • U mnie jeszcze prawie 4 tygodnie do terminu, ale juz teraz moge powiedziec, ze nie boje sie tak bardzo samego porodu jak tego, co bedzie pozniej… 😉 Pare razy czytajac ten tekst pomyslalam, ze u mnie na pewno bedzie inaczej, ale po chwili tez dodawalam, ze tylko sie pocieszam 😀 Musze Wam napisac o pewnej kobiecie.. Jest to moja (serio i bez sarkazmu) wspaniala tesciowa. Urodzila 10 dzieci (9 chlopakow i jedna corka). Moj maz jest najstaszy z tej calej ekipy 🙂 Tesciowa za to ma jakies pozytywne ADHD. Ma wiecej energii niz ktokolwiek kogo spotkalam na swojej drodze. Do tego wiecznie wesola i na prawde pomimo kiepskiego juz zdrowia jest ciagle w ruchu. No i najwazniejsze.. nie wraca sie w wychowanie swoich wnukow. Zapytana-pomaga, ale nie ma tekstow w stylu “ja wiem lepiej” 🙂

  • Hmmmm…. no cóż, owszem, tego typu szczerość jest bardzo pomocna, by dobrze się zorientować co nas czeka po przyjściu na świat potomstwa – warto rozmawiać z praktykami:) stąd mam takie myśle, że warto byłoby wprowadzić nowe- stare tradycje szerokiego wsparcia dla młodych mam. Gdyby było to powszechne, że cała bliższa i dalsza rodzina, a może jakieś opiekunki fachowe z państwowego, automatycznego przydziału – do wyboru z dofinansowaniem i samodzielnym wyborem opiekunki, tudzież pomocy domowej – zjawiają się w naszej trudnej rzeczywistości, to jestem pewna, że nie musiałby to być okres aż tak nerwowy. Doświadczyłam sytuacji, kiedy przyjście na swiat pierwszego synka wiązało się z izolacją, osamotnieniem w wirze tysiąca nowych, nieznanych mi drobiazgów, pośród których czułam się uwięziona i bezradna, a także sytuacji, kiedy po przeprowadzce w rodzinne strony, z dwójką małych dzieci i kolejny w drodze otrzymałam potrzebną mi ilość wsparcia od kilku bliskich kobiet, które znają się na rzeczy – i okazało się, że przy odpowiedniej pomocy i organizacji macierzyństwo stało się dla mnie czymś niewymownie cudownym – mimo, że nadal jakieś trudności są do pokonania -ale teraz te wyzwania są dla mnie po prostu radością. Bo teraz jestem w stanie połączyć swoje poświęcenie dla dzieci i domu wraz z realizacją swoich innych potrzeb, pragnień – i ta kombinacja jest dla mnie bardzo uzdrawiająca jeśli chodzi o nerwy:) pozdrawiam goraco – i życzę sił i radości wszystkim Mamom:)!!!!

  • Dokladnie, sama prawda. Maciezynstwo to wspaniała sprawa. Sa wzloty i upadki, metody prób i błędów, łzy i usmiech. Wspaniały artykul. Mysle ze kazda matka sie z nim zgodzi albo w ciszy bo nie chce wyjsc wśród znajomych na złą matke albo zgodzi sie z nim glosno jak Ja.

  • A u mnie ciąża była piękna, żadnego zygania, nic. Podobno pieknialam z dnia na dzień, z kilograma na kilogram:)
    Po porodzie, niestety zakonczonym cesarka, nie spałam przez ponad 24 h, cały czas wpatrywałam się w malutka, wstałam po 5 h i zajęłam się niunia, ból nie był najważniejszy. Karmiłam od początku, fakt cycku musiałby się przyzwyczaić, zaciskałam zęby przez 2 tyg. Ale teraz już tego nie pamiętam, karmię pół roku i uważam że to najlepsze ułatwienie, a więź między mną a niunia jest nie do porównania z niczym innym. Kamienie piersią ma podłoże w naszej psychice. Jeśli ty wiesz ze dasz radę to dasz. Jeśli w siebie nie wierzysz, nie uda się. Nie ma co słuchać ze jest za mało pokarmu, czasami mój tata komentuje ze mała się denerwuje przy cycku bo mam za mało mleka. Mówię że to bzdura. Mała rośnie jak na drożdżach, porostu zawsze jej mało 🙂
    Po ciazy po pół roku znów jestem chuda jak patyk, to co ze jem czasami 2 obiady.
    Fakt, mówiłam ze będę mieć więcej czasu… Ale mam porostu czas na Małą… Trudno 🙂
    W dzień czasami śpię z Małą a potem idę do garmazerki 🙂 a co!
    Płacz tez rozróżniam, jak jest głodna płacze “mamamamamu”:) tylko wtedy tak.
    Mity obalone, każda z nas jest inna. Każda daje sobie radę inaczej.

    Ja mam cudowna niunie, jest grzeczna, uśmiechnięta i ciekawa świata. Nie wiem czy mam szczęście. Czy to może zasługa ogólnego braku spiny mad tym jak mi źle…jak nie dziś to jutro będzie lepiej. Dla mnie macierzyństwo jest super!

  • No dużo prawdy w tym jest, ale ja jestem jakaś inna, bo od początku nastawiałam się na najgorsze. Mam dziecię, które.mało sypia od początku, wciąż budzi się od 2 do 5 razy w nocy, ale i tak zazwyczaj jest lepiej niż myślałam 🙂 ciąg dalszy macierzyństwa (młoda ma 15 miesięcy) też jawi mi się w ciemnych kolorach, ale odkąd wrociłam do pracy, to nawet nocne przytulanie jest dla mnie cennym czasem spędzonym z dzieckiem.

  • Jestem nie w temacie :d jaka złamana ręka?

    Ja uwielbiam pkt. 6! dokładnie drzemki 3 razy dziennie i armagedon na chacie! A stary wraca i mówi wrzuciłabyś pranie bo bokserki się kończą :/

  • jeśli chodzi o ciążę to gdyby wyciąć z niej mega mdłości to uważam, że jest ZDECYDOWANIE łatwiejsza niż macierzyństwo. Przynajmniej możesz się wyspać, masz ochotę wyjść z domu? wychodzisz.. nie musisz brać ze sobą dziecka, wózka, torby, pieluch bo może w trakcie zakupów akurat zachce mu sie zrobić.
    Jeśli chodzi o wagę to szybko wróciłam do swojej, a nawet ważę mniej niż przed ciążą. Początkowo myślałam, że będę karmić piersią max 6 msc i koniec, przecież to żadna przyjemność, a ten ból! ałaa.. i ciągle lecące mleko.. masakra!! ale teraz gdy już zbliżam się 6 msc mojego synka jakoś nie wyobrażam sobie żebym miała przestać karmić. Uwielbiam to jak te małe oczęta śmieją się do mnie podczas jedzenia 🙂
    Ciąża i macierzyństwo ma wiele minusów i czasem naprawdę jest ciężko gdy się wstaje co godzinę w nocy, ale uśmiech dziecka rekompensuje wszystko 🙂
    Ps. o drugim dziecku na razie nie myślę – chcę się wyspać 😉

  • Brawo Ty ? ja w drugiej ciąży boje sie bar dziej niż dwa lata temu. Matko jak ja dam rady?! Toć moje dziecko wulkan Energi rozsadzi wszystko a tu Male dziecko ? na dodatek mąż za granicą. Módlcie sie za mnie ?

  • Lubie twoje teksty i czasami czytam je kilkakrotnie 😉 odnosząc się dotego napiszę, ze uwielbialam ten czas w ciąży ale teraz planując drugie jestem świadoma tego wszystkiego i zastanawiam sie czy ja na prawdę chce to przechodzic i to z dzieckiem u boku? Nieznosnym trzylatkiem? Maskara. Do tego jak byl malutki to czekalam az urosnie bo bedzie tak fajnie, w koncu sie dogadamy, bede wiedziec o co chodzi ale do jasnej ciasnej, jest co raz trudniej!a skoro trzylatek wyprowadza mnie z rozwnowagi ze od kiedy otwieram oczy to juz jestem klebek nerwow i cala sie trzęsę o wszystko(o to ze znow bedzie sie złościl bo czegos mu zabronie, o to czy aby na pewno sie dobrze rozwija, o miejsce w przedszkolu, o to jak się zachowa na zajeciach na ktore go zapisałam,a jak sie jednak do przedszkola dostanie to jak zniesie adaptacje po raz drugi bo pierwsza byla tragiczna, jak zniesie zalegle szczepienia itd.)to jak sobie dam rade jak bedzie mial lat nascie?!!!?no kolejna masakra. Oczywiscie daje na luz ile moge ale ile mozna sie oszukiwac ze mnie to nie rusza a siwych wlosow przybywa:P stwierdzam tez ze chorowanie non stop(goraczki i katar i kaszel)przez 2 pierwsze miesiace przedszkola niewypalu to pikus w stosunku do tego wszystkiego. Teraz mnie stresuje ze jak w ciaze zajde a maly bedzie znosil do domu wszelkie chorobska jak bede w ciazy albo juz urodze to hardcore razy dwa. Ehh. Ja sie chyba za duzo martwie 😉 kp lubilam tylko dopoki nie skończyłam to baby blues mi nie dawal spokoju. Przez 4 miesiace az nie cieszylo mnie macierzyństwo 🙁 przez glupie hormony. Instynkt jest co raz silniejszy i chyba trzeba sie dalej rozmnażać 😉 jak trzymam ciuszki w rozmiarze mniejszym niż ten aktualny synka to czuje tak wielki sentyment i wymiekam. Bede sie dalej katowac i to podwojnie. Bociany lataja nad domem i chodzą po łące obok jak 4 lata temu wiec chyba cos z tego bedzie : P
    Ps. Z tymi bocianami to serio, u nas w rodzinie to zwiastun porodow. Do tej ppry skutecznosc 100% 😉

  • Jestem położną. Całe moje życie namawiałam kobiety do KP. Ze pięknie, dobrze, zdrowo. Teraz sama KP. I siedze po nocy z laktatorem bo kryzys a Zocho ma bunt 3-miesieczniaka i w ciągu 10 min co chwilę a to cyc be, a to butla be, a to chce na lezaco a to “mamo ale mamy zajebisty wiatrak w sypialni?” “a guuuuuu?”. W ogóle się nie dziwie że matki sa agresywne. Ilość gniewu, która musi znaleźć ujście jest ogromna.
    A ciąża? Gadalam z kibelkiem przez 9 miesięcy.
    I tak narzekań ale wystarczy że ten bezzębny gad się uśmiechnie i nagle znowu jest siła.

  • Chyba muszę przeczytać ten artykuł raz jeszcze po porodzie. Teraz dokładnie tak sobie pomyślałam na koniec ” u mnie będzie inaczej!”.
    To niesamowite jak można się łudzić…. i nie dopuszczać do siebie prawdy! eh, my kobiety 🙂

  • Mnie koleżanki za wczasu uprzedzały “wyśpij się w ciąży, bo potem to długo się nie wyspisz, a na pytanie -co zrobilas dziś dla siebie, odpowiesz -umyłam zęby”. Ale ja w duchu myślałam “przecież nie może być tak źle” – a jednak bylo. Było bardzo ciężko. Mały urodził się przed terminem i pierwsze dwa tygodnie spędził na intensywnej terapii. Miał wadę serca i zasypiał przy karmieniu butlą, nie mówiąc już o kp. Czas pomiędzy kamieniami spędzałam na ściąganiu pokarmu. Ale teraz mam wesołego i bardzo żywego dwulatka. Za to spędza mi sen z powiek, jak sobie dam radę z żywym dwoipółlatkiem, który ciągle domaga się czyjejś obecności i drugim maluchem uczepionym do cycka. A to już prawie półmetek. Naprawdę podziwiam mamy z trójką dzieci.

  • Karmiąc piersią przytyłam 😛 ogólnie karmienie piersią było fajne, ciąża też całkiem dobrze, bo czułam się świetnie – za to połóg – o matko, córko, babko i kto tam jeszcze jest – masakra. Odpoczywaj kiedy dziecko śpi – no właśnie a kiedy czas na pranie, sprzątanie, gotowanie i opiekę nad starszym dzieckiem? Co do ostatniego, że o bólu porodowym zapomnę – miałam to szczęście, że jak mi Młodego położyli na brzuchu to poczułam się tak jakoś cudownie, że pal licho ten cały poród – za to szycie zapamiętałam strasznie – bo przecież Panią trzyma znieczulenie (to nic że miałam założonych 10 szwów i ostatnie szwy czułam doskonale)… Także jest tego sporo… Oraz prawda, że jak dziecko tylko zakwili już przy nim będę – na początku tak było a potem ledwo zwlekałam się z łóżka, raz wcale nie słyszałam płaczu dziecka bo miałam wysoką gorączkę.

  • Haha wierzyłam, że schudnę kp. Za chwilę minie 4 miesiąc jak karmię piersią i owszem schudłam, ale jeszcze brakuję mi trochę do wagi sprzed ciąży. Spać w dzień z dzieckiem… nie mam zdnia, bo moje dziecko jest wyjątkowe i ma tzw. turbodrzemki. Od wielkiego dzwonu zdarzy mu się w dzień spać dłużej niż 30 minut 😉

  • Dziekuje Ci za ten wpis. Jestem mama dwojki dzieci(2,5 i 5 mcy). Z cala moca doswiadczam aktualnie bardzo intensywnie tych ciemnych stron macierzynstwa, gdy zmeczenie jest tak duze, ze czlowiek ma wrazenie ze niedlugo zweariuje. Troche mnie to pociesza, ze nie tylko ja tak mam.

  • Ja jestem matką 2,5 miesięcznej córki i juz w pierwszych wspólnych tygodniach moje życie wywrocilo sie do góry nogami! To moje pierwsze dziecko. Ciążę wspominam bardzo dobrze nie miałam typowych objawów ciąży. Poród ze znieczuleniem łatwo poszło. Polog byl ciężki okropne zmęczenie, bol krocza… Karmienie piersią tak samo trudne jak teraz przy butelce. Moja córka praktycznie nie była karmiona piersią bo nie umiała jej złapać przy tym był okropny krzyk sciagalam laktatorem i dawalam z butelki, piersi mnie bolaly porobily sie rany w koncu zrezygnowalam przeszlam na mm. Teraz problem bo lapczywie je co za tym idzie kolki i problem z odbijaniem. Jakaś katastrofa! Sen w dzień praktycznie nie mozliwy. Ona potrafi nie spać całymi dniami! Ze spacerem tez ciężko bo jak tu wyjść kiedy dziecko sie zadziera?! Jednym słowem mam przerabane! Kiedy w końcu zasnie ja odpoczywam nie robiąc nic. Czesto zdarza mi się płakać… Az się boje jak mala podrosnie zacznie gadać i chodzić pewnie wtedy nie będę miala ani chwili spokoju… Tez widziałam zupełnie inaczej macierzyństwo nie sądziłam ze będzie tak ciężko… Pozdrawiam wszystkie mamy.

  • Bo całe to macierzyństwo to dla mnie takie trochę rozdwojenie jaźni, te same rzeczy, sytuacje potrafią powodować niewyobrażalne szczęście a jednocześnie doprowadzić do łez, frustracji i granic wytrzymałości.

  • A ja właśnie kibicuje tym, co są w ciąży i wierzą, że u nich będzie inaczej, bo to jest możliwe. Właśnie lepiej mieć pozytywne oczekiwania i realizować swoje plany niż czytać co może się nie udać. Nie jestem w tym sama- mam znajome, które także tak miały. Nie wiem co to za moda ostatnio w blogosferze na wpisy, które pokazują jakie to ciąża i macierzyństwo jest wyczerpujące i jakie daje usprawiedliwienia dla tego by nie myśleć o sobie itp. Wytyka się celebryckie światy, a przecież nie trzeba być Vipem by dobrze wyglądać, super wychować dziecko, świetnie znieść ciążę i chodzić z mężem na randki.

    • ale, że my – te czasami zmęczone i mające dość, nie wyglądamy super? 🙂 też dobrze znosiłam ciąże, nic mi tak naprawdę nie dolegało, oprócz tego, że pierwsza ciąża to faktycznie fantastyczny (choć męczący) czas w porównaniu z ciążą kiedy ma się już w domu inne dzieci (zwłaszcza małe)

  • “a imprezą staje się wyjście do spożywczaka” trafione w sedno! Dla mnie przez pierwsze miesiące po porodzie wyjście do sklepu było jak wyjście na imprezę za młodu 😀 ekscytacja, poczucie wolności, ale też wiedziałam, że “starzy” czyli tu mąż z dzieckiem czekają na mnie i mam określoną godzinę powrotu, bo inaczej będzie armagedon 😀

  • Gdzieś przeczytałam że zgodnie z tą logiką powinno się gotować kiedy dziecko gotuje i prasować kiedy dziecko prasuje 😀 nie wiem kiedy mamy niby znaleźć czas na prysznic czy zjedzenie czegoś w spokoju ale ja mam na tyle szczęścia że mój syn od 3 tygodnia życia przesypia całe 12 godzinne noce. Więcej wstawalam do psa jak był malutki 😀

  • Ojjj tak 🙂 z tym spaniem, przy pierwszym dziecku i dzięki temu, że miał kilka drzemek w ciągu dnia, na jedną czasem udało i mi się położyć, ale z drugim dzieckiem – zapomnij! 😛 z chudnięciem przy karmieniu -jaaasne, zdaje mi się, że po początkowym spadku wagi, ta zaraz znów ruszyła w górę
    😛 ogólnie zgadzam się ze wszystkim, tylko karmienie w większości nie sprawia mi problemu czy przykrości, ale cycki tak się wyciągneły, że boję się pomyśleć, jak będą wyglądać po zakończeniu karmienia 🙁 Cóż.. 🙂

  • Świetny wpis :). Ciążę w torii przechodziłam książkowo, ale w praktyce był to dla mnie bardzo ciężki okres, najpierw blisko 5 miesięcy silnych mdłości, później kolejne miesiące skopana trochę bardziej od innych przyszłych mam bo dziecko uznane za wręcz hiperaktywne, do tego bardzo silne, co baaardzo cieszyło wszystkie położne. Karmienie piersią u nas to kompletny niewypał ponieważ po ciężkim porodzie zamiast do dziecka trafiłam na intensywną, później z wycieńczenia znowu nie dałam rady karmić i tak oto tylko raz przy wielkim wysiłku położnej udało mi się małego nakarmić swoim mlekiem. Jednak mimo tego już po 2 tygodniach wróciłam do wagi sprzed ciąży a 3 ni później miałam już nawet kg mniej (efekt tygodni z mdłościami, schudł mi tyłek :D, oczywiście brzuszek jeszcze został). Połóg po pierwszych kilku dniach (straciłam bardzo dużo krwi więc zmęczenie i nadciśnienie po transfuzyjne było akurat zrozumiałe) stał się do zniesienia, trochę paracetamolu, generalnie małe zmiany w nastroju, jak już to spowodowane zmęczeniem i tyle. Jeżeli chodzi o punkt z nastawieniem u mnie chyba jest trochę odwrotnie. Patrząc na brata który nie ogarnia swojego dziecka mimo że teściowa pomaga im prawie cały czas (ma już 2 lata) byłam psychicznie nastawiona na totalną katastrofę, a tu jednak niespodzianka. Mały ma co prawda dopiero 18 dni więc jeszcze wszystko może się zmienić (brat po 2 tyg tacierzyńskiego z wielką ulgą wrócił do pracy aby odpocząć), ale jak do tej pory jeżeli nie męczy go kolka to jest bardzo cichym dzieckiem. Za dnia co prawda chce spać tylko na kimś (wczoraj się okazało że może to być nawet nasza sąsiadka), za to w nocy budzi się 2 razy na butlę i pampersa, zaśnie na rękach i później bez problemu przesypia 2-3 godziny w kołysce.
    Czekam na więcej Twoich tekstów!

  • Oo szkoda, że tego nie przeczytałam wcześniej w czasie ciąży ?. A nie oglądając na insta pierdylion pięknych i szczęśliwych mam ze swoimi również uśmiechniętymi i szczęśliwymi dziećmi nastawilam się na piękne i lekkie macierzyństwo.. oj jakie bolesne było zderzenie się z rzeczywistością ??hehe wpis trafiony w samo sedno i jakże prawdziwy ☺ przynajmniej nie udawane, że to wszystko jest takie cudowne…

  • Punkt 6 pokazałam mężowi, zawsze mi to mówił, doprowadzając do szewskiej pasji. Jak można być tak niedomyślnym. Wrr

Leave a Comment