Jak skończyć z wieczornym podjadaniem. - Flow Mummmy
Uncategorized

Jak skończyć z wieczornym podjadaniem.

To jest zmora większości z nas. W ciągu dnia jesteśmy często tak zajęte, że nie mamy czasu na zwykły posiłek, dlatego nadrabiamy wieczorami. Efektem tego są nie tylko nadprogramowe kilogramy, ale także zły sen, koszmary, a co za tym idzie – rano czujemy się wciąż zmęczone i ociężałe.

SAMSUNG CAMERA PICTURES

Jedną z czołowych rad na ten problem jest: “jedz w ciągu dnia w regularnych odstępach czasu, dzięki temu wieczorem nie będziesz głodna”. Guzik prawda. U mnie to nie działa. I jestem w stanie założyć się o stówę, że u większości kobiet też nie. Oczywiście jedzenie o stałych porach to remedium na masę innych problemów, ale akurat w tej kwestii nie wszystkim regularność pomaga.

Parę dni temu kupiłam fantastyczną książkę o której wspominałam Wam już na swoim Facebooku: “Siła nawyku”. Rewelacyjna. W bardzo przystępny sposób wyjaśnia dlaczego całe nasze życie, wszystko co robimy, to tak naprawdę nawyki które w jakiś sposób sobie wypracowaliśmy (nie chcę tu recenzować książki, bo jeszcze jej nie skończyłam). Także wieczorne podjadanie!

Niestety jedzenie nocne to nie tylko nawyk, ale także brak silnej woli. Wiecie, że jeżeli człowiek prowadzi stresujący tryb życia to dużo trudniej pod koniec dnia mu odmówić sobie czegokolwiek? Codzienność matki potrafi być naprawdę wyczerpująca, więc to logiczne, że gdy dzieci w końcu zasną nie jesteśmy już ani trochę konsekwentne. Siła woli każdej z nas ma swoją ograniczoną “pojemność”, jeżeli przez cały dzień musiałyśmy “walczyć” ze swoją codziennością, to oczywiste, że pod koniec dnia się poddajemy i przegrywamy z durnym cukierkiem.

Wieczorne podjadanie to nic innego jak suma złego nawyku i braku silnej woli. Odkrycie Ameryki? Niekoniecznie, ale pamiętajcie, że nazwanie problemu to już połowa drogi do jego zwalczenia.

Jeszcze niedawno, moim codziennym rytuałem były wieczorne czipsy, popcorn lub czekolada. Od tygodnia wieczorem nie jem nic! Tylko raz się złamałam (dzień później powstał TEN wpis 🙂 ). Co się zmieniło?

Życie z trójką dzieci wymaga rytuałów – to one sprawiają, że jeszcze nie zwariowałam, a wieczorem położenie wszystkich chłopców spać (łącznie z kąpielą i kolacją) zajmuje nie więcej niż 40 min: kąpielą zajmuje się M, ja w tym czasie robię kolację, a później kładziemy dzieci – ja Tośka a M Bruśka. Jak już Tedek śpi, mam czas dla siebie (specjalnie wcześniej sprzątamy, żeby nie robić tego po nocach, bo wtedy już tylko marzymy o odpoczynku). Wieczór to najczęściej TV w salonie i śmieciowe jedzenie. Zresztą cokolwiek bym nie robiła to zawsze chciałam coś jeść!  Do momentu kiedy zamiast zostać w salonie poszłam na górę do sypialni czytać – nie jadłam nic. Na następny dzień to samo: książka w sypialni i nic do żarcia! Trzeci dzień – zamiast książki wzięłam laptopa (świadomie, w końcu zawsze oglądając film chciałam jeść), nic! Czwartego dnia zostałam w salonie – zjadłam “cokolwiek” (chrupki kukurydziane dzieci haha), nie mogłam się powstrzymać (w piątek od rana “piekła” żarcie w mikrofali bo stwierdziłam, że przyda się wszystkim 🙂 ).

Wcześniejsze 3 dni pokazały, że wystarczyło złamać nawyk siedzenia w salonie i oglądania tv, żeby przestać odczuwać potrzebę podjadania. No ale ile można uciekać z salonu tylko po to, żeby nie jeść? Badania pokazują, że utrwalenie nowego nawyku zajmuje ok. 30 dni. Poza tym, to że moim rozwiązaniem jest “ucieczka” z salonu, nie oznacza że u Ciebie ten sposób rozwiąże problem. Autor książki radzi, żeby do walki ze złym nawykiem się przygotować: usiąść, określić co nam przeszkadza, pomyśleć co wtedy czujemy i wymyślić nowy nawyk, który zwalczy ten stary. To może być cokolwiek: picie herbaty, czytanie książki, robienie na drutach, rozwiązywanie krzyżówek, szydełkowanie, pisanie – coś co nas zajmie, co sprawi nam przyjemność a jak jeszcze znajdziesz coś co sprawi, że będziesz się lepiej czuć, np. ćwiczenia fizyczne, to już totalnie idealna sytuacja.

Pamiętaj: dzisiaj wieczorem, usiądź z kartka i długopisem, nie powstrzymuj się, poczuj co Cię skłania żeby pójść do szafki po ciastka, zapisz to uczucie. Jutro pomyśl co możesz robić zamiast tego.

Teraz wróćmy do siły woli. Ile pompek zrobisz? 1? 5? 10? Ok. Będziesz próbowała zrobić od razu 100? Nie sądzę. Zaczniesz od tych kilku i codziennie, powoli będziesz robiła o 1-2 więcej. Tak samo jest z treningiem siły woli. Wyznacz sobie mały cel, taki który bez żadnego wysiłku zrealizujesz : może picie codziennie rano szklanki ciepłej wody na pusty żołądek? Przecież to nic, zajmie Ci 2 minuty. Po tygodniu wprowadź kolejną rzecz – może jedzenie zdrowego śniadania? Każde kolejne wprowadzenie zdrowego nawyku w końcu zadziała jak lawina. Myślisz, że jak te wszystkie ładne i  chude laski zaczynały? Dokładnie tak samo…

I nie, to nie znaczy, że od dzisiaj będę inną osobą, niejadającą wieczorami ciastek – będę je jadła, ale tylko wtedy kiedy faktycznie będę miała na nie ochotę, a nie wtedy, kiedy nie potrafię się powstrzymać by ich nie zjeść. Chcę się kontrolować, chcę zmienić wszystkie swoje złe nawyki na te dobre (tak to właśnie działa) i wprowadzić nowe dzięki którym będzie mi się lepiej żyło.

Spróbujesz razem ze mną? Ponoć działanie w grupie dodatkowo pomaga!

   Send article as PDF   

12 komentarzy

  • jak mam ciastka w domu, to mam na nie ochotę o każdej porze… a wieczorem, to już masakra ;o 😀 Flow dzięki za ten wpis… u nas sprawdza się jednak najgorszy scenariusz, czyli koniec miesiąca… zero przyjemności bo kasa się kończy 😀

  • u nas jest gorzej – podjadamy w nocy! moj ukochany wymyslil, zebysmy sie umawiali na posilki nocne, bo i tak reguralnie wstajemy do lodowki 😛 (mniej wiecej 2:00 i 5:00) na razie wybralam wariant zamienny – zamiast ciastek, jem jablko albo banana, a ze slodyczami staramy sie walczyc po prostu ich nie kupując… ale nie powiem – jest ciezko. pozdrawiam;-)

  • Jak chce mi sie jeść- pije wode wieczorem. Niestety ma to skutek uboczny- latanie do kibelka w nocy;) Kiedy położę już moje dwa skarby, wracam na dół i ćwiczę 5-6 dni w tyg. a jeżeli po ćwiczeniach nadal chce mi się jeść robię dokładnie to co Ty-śmigam z książką do góry do sypialni. Pomaga! Ale kurcze walcze ostro z odmawianiem sobie słodyczy w ciągu dnia i to idzie mi już niestety gorzej…

  • Ooo tak, jakże rozumiem problem! Mnie obżarstwo dopadło po odstawieniu Młodego Mlekopijcy od piersi – wreszcie mogę jeść co popadnie. Niebezpieczna zabawa, moja waga nie ogarnia co się ze mną dzieje, wymiana baterii nie pomogła…! Mówisz, że zmiana przyzwyczajeń dużo daje? Hm, tylko jak odmówić sobie wieczorem obejrzenia kolejnego odcinka australijskiego Masterchefa (o losie – na głodziaka się nie da)… Trzymam kciuki 😉 w grupie siła więc też będę próbować!

  • Wpis idealnie dla mnie 🙂 jestem 3 miesiące po porodzie bliźniaków i teraz czuję się gorzej niż po samym porodzie 🙁 a to dlatego że przestałam karmić i jem co popadnie a już szczególnie czekoladę i chipsy…ale od poniedziałku walczę z wieczornym podjadaniem i jak na razie jest nieźle. Choć raz zamiast słodyczy czy chipsów były pistacje – to wciąga chyna jeszcze bardziej. Ale pistacje się skończyły więc walczymy dalej 😉 pozdrawiam 😉

  • Próbuję od 20 dni. Wychodzi póki co, ale chyba za dużo szczęścia na raz to przesada, pewnie skuszę się w końcu na małe podjedzenie wieczorne dla przyzwoitości. Książka trochę droga, ale zachęciłaś do lektury. Poszperam w necie, może znajdę ofertę poniżej 40 zł.

  • U mnie najlepiej sprawdza sie nie kupowanie! Poprostu jak zobaczyłam ze mam z tym problem to nie robie zapasów do domu. W ciągu dnia czasem przegryze batonika, ale w domu nie ma nic, więc co najwyżej jablko, banan. Polecam, łatwo sie sprawdza bo chyba żadna nie poleci do sklepu w nocy? 😉

  • Ooo cos dla mnie 🙂
    U nas to działa w ten sposób, że przy córce odżywiamy się zdrowo, ale czasem lubimy zjeść jakieś monte, czy wiadro lodów jak nie widzi 🙂
    Potem idę spać ociężała jak cholera… Muszę nad tym popracować

Leave a Comment