Lubię piec i gotować. Jest we mnie coś z tradycyjnej Matki Polki, takiej ubrudzonej mąką, jęczącą przy tym, że wszystko musi robić sama 🙂
Tym razem postawiłam na bułki. Kajzerki już kiedyś piekłam (muszę znowu je zrobić i Wam pokazać bo były super!), tym razem miałam ochotę na coś ze słonecznikiem. Oczywiście wyszukałam najprostszy przepis w całym necie- nie lubię się przemęczać, ale lubię jak jedzenie wygląda jakbym się przy nim straszliwie natyrała. A co! Niech mąż wie, że później odpoczynek mi się należy. Ciasto jak zwykle zrobiłam wieczorem- chociaż może lepiej myślcie, że lekką nogą wstaję o 4:30 co by moją rodzinę obudził fantastyczny zapach świeżego pieczywa.. Yeah right 🙂
RAZOWE BUŁKI ZE SŁONECZNIKIEM (oryginalny przepis znajdziecie TUTAJ)
– 2 szkl. mąki pszennej
– 2 szkl. mąki razowej
– 1,5 szkl. wody
– 20 g świeżych drożdży (lub 2 łyżeczki suchych)
– 2 łyżeczki soli
– 4 łyżki oleju lub oliwy
– pestki słonecznika
W moim mieście świeże drożdże są nie do kupienia, dlatego zawsze używam suchych. Kiedyś nie miałam do nich zbyt dużego zaufania- i to tylko dlatego, że pewne rzeczy muszą być “tradycyjne”, teraz cieszę się, że zostałam niejako zmuszona do ich używania. Ich podstawową zaletą jest brak konieczności robienia wcześniejszego zaczynu. Coś w sam raz dla leniwców.
Wszystkie składniki (z dwoma łyżkami słonecznika) mieszkam w misce. Tyle. Koniec. Odstawiam na 1,5 h. ( żeby cieszyć się z samego rana ciepłym pieczywem i nie katować się porannym wstawaniem, po wyrośnięciu wstawiam miskę do lodówki na całą noc). Po tym czasie formuję kulki, spłaszczam, obtaczam z jednej strony w pestkach, skrapiam oliwą i zostawiam na pół godziny do blaszce do wyrośnięcia. Następnie wstawiam do piekarnika nagrzanego do 230 st. na 12-15 min ( na dno piekarnika wkładam naczynie z kostkami lodu- pieczywo jest bardziej chrupiące). Nie przejmujcie się, że bułki są blade- takie mają być. Koniec. Już. Banał nad banały, a efekt świetny. Teraz już pozostaje mi tylko nauka gry na gitarze!- dla niewtajemniczonych polecam wczorajszy artykuł 🙂
Ciekawe co powstanie następne 🙂
Powodzenia przy nauce gry na gitarze, ja mam wielką ochotę na perkusję. Oj wielką 🙂
ale perkusja tylko w czasie drzemek! niech dziecie poczuje co to wybudzanie ze snu! a co! 😛
o jaaaa! robię je jutro! Konieczko!!!!
rób! poważnie pyszne! no i słonecznik zawsze można zamienić na coś innego :*
Super – uwielbiam domowe pieczywo, sklepowe nie dorasta mu do pięt. Ja ostatnio robiłam orkiszowe, lekkie jak chmurka. Też niedługo się podzielę, a w międzyczasie na pewno wypróbuję Twoje 🙂
dziel się koniecznie!!!
A wiesz jaki smaczny chlebek da się zrobić na podstawie Twojego przepisu? Wszystko podobnie, ale jeszcze prościej, bo składniki wsypujemy do automatu do chleba, który wszystko robi za nas… 1 pstryk i zaczyna się magia – wypieka się pyszny chlebek z chrupiącą skórką, nic tylko kroić, smarować masełkiem i jeść :). Samym zapachem można by się najeść ;). Dodam, że poza domowym chlebem robię też domowe piwo – pycha, nie ma porównania do sklepowego piwa, a robi się prawie samo :). Jeszcze tylko kupimy sobie modną ostatnio domową wędzarnię i mogę przestać chodzić do sklepu – no może jeszcze jakaś krówka w ogródku by się przydała co by mleka była rzeka 😉
hahaha no ja właśnie nie chcę maszyny do chleba, mnie jara gniecenie, lepienie.. takie tam działanie terapeutyczne 🙂
Matko Polko! Poznalam Cie na insta i tak trafilam na Twoj blog 🙂 uwielbiam go czytac:) Również czuję się jak nastolatka i tak zaje……cie rozbiega mi się to co widzę w lustrze z tym jak się czuję,ze szok 😉 choć mam “dopiero” 28 lat to jednak 2 porody i w sumie 3 lata karmienia piersia zrobily swoje 😉 ale co tam ! Bułek w życiu nie piekłam, a jutro mam zamiar:) dzięki Tobie :*
dziękuję bardzo!!!! ja bułki piekę bo przez to wydaje mi się, że czuję się jak typowa MaTka Polka i jak ktoś mi zarzuca, że np syf w domu, to mówię: “ale chleb piekę!” hahaha
Mniam mniam mniam!!! Muszę wykonać 😀 tylko potrzeba mi mąki razowej, gdzie kupujesz?
wszędzie kupisz! w każdym markecie powinna być 🙂 i poważnie pyszne 🙂
A ta zielona pasta w miseczce, to co to takiego? Wyglada smakowicie ☺
ściągnięty pomysł od koleżanki 🙂 hummus z bobu (bób, tahina, sok z cytryny, czosnek)
Wygląda super…uwielbiam bob muszę koniecznie sprobowac 🙂
Bułeczki też kuszą, zresztą jak wszystkie twoje przepisy, ale na miłość Boga ja chyba naprawdę leniwa jestem :/
dobra robie!