Urlop macierzyński? 5 największych mitów. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Urlop macierzyński? 5 największych mitów.

“Jak ja Ci zazdroszczę, będziesz siedziała cały dzień w domu”. Hahaha już się oplułaś ze śmiechu? To może się chociaż potarzałaś trochę? Zapowietrzyłaś się? Wcale się nie dziwie. Też uwielbiałam ten tekst. No cudowny! W 100% oddaje to co kobieta na “urlopie” macierzyńskim robi: leży i pachnie. Szkoda tylko, że to leżenie to tylko dlatego, że właśnie dziecko na niej zasnęło i to najpewniej w takiej pozycji, że wszystkie kończyny jej ścierpły, kark napierdziela ostro, a unoszący się zapach to albo efekt brudnej pieluchy, albo (w tym mniej hardcorowym przypadku) obrzyganej po jedzeniu tetery. Czujesz ten klimat? Urlop jak marzenie!

SONY DSC

Wracając do tematu: macierzyński. Tak naprawdę fajny czas w życiu kobiety. Mimo że jeden z najbardziej nerwowych, to jednak po kilkunastu (-dziesięciu!) latach, wspomina się go ze łzami wzruszenia płynącymi po policzkach. Standard. Niestety na jego temat do tej pory narosło parę mitów – najczęściej dotyczących spędzania wolnego (hahahaha przepraszam, aż monitor ze śmiechu oplułam) czasu.

1. Nie będziesz musiała wstawać rano do pracy. Chociaż w sumie, jak się tak zastanowić, to faktycznie. Przecież godzina 4 to według niektórych jeszcze noc. To nic, że “szef” drze się w niebogłosy bo chce jeść/pić/bawić się/beknąć itp. Nie no luz. Poradzi sobie. Nic to, że ma jakieś 2 miesiące. Najważniejsze, że na godzinę 7 nie muszę być ubrana, uczesana, pomalowana i tak gotowa pędzić przez miasto – tylko to się liczy! No chyba, że zapomnę kupić dzień wcześniej kaszkę. Wtedy to i o 5 trzeba będzie lecieć. Taki los.

2. Odpoczniesz. Ale, że w jakim sensie? Psychicznym? Fizycznym? Nie rozumiem co ktoś miał na myśli twierdząc, że na macierzyńskim da się w ogóle w jakikolwiek sposób odpocząć. Jak to jest w ogóle możliwe?!

3. Będziesz spotykać się z koleżankami. No jasne! jasne, że się spotykam! Na Facebooku! Świetnie jest! Życie towarzyskie kwitnie!

4. W końcu znajdziesz czas dla siebie. W tym to akurat coś jest – mam czas dla siebie. Jak sprzątam, odkurzam, czasami w toalecie też mam go troszeczkę. Ale nie za długo. Żeby mi się w głowie od tej wolności nie przewróciło.

5. Będziesz/Nie będziesz chciała wrócić do pracy. I tu tkwi sęk tego wszystkiego. Bo my, to już po 3 (maksymalnie!) miesiącach chcemy do pracy lecieć – bo tam ludzie, spokój, brak pisków, krzyków i innych czasoumilaczy. Tylko później jakoś tak się nam dziwnie to wszystko przedłuża 🙂

Urlop macierzyński ma w sobie coś z bajki. Ma być pięknie, cudownie, z miłością wylewającą się oknami. Szkoda tylko, że ta miłość czasami tak przytłacza, że człowiek jedyne o czym pragnie to chwilę od niej odpocząć. I pobyć z ludźmi. Dorosłymi.

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

   Send article as PDF   

54 komentarze

  • Dzieci są niewątpliwie cudem, spędzanie z nimi czasu, obserwowanie jak rosną, rozwijają się i uczą nowych umiejętności jest czymś wspaniałym. Możliwość towarzyszenia im w każdym momencie, przy sukcesach i porażkach..
    Ale na miłość boską! – urlop kojarzy mi się trochę z czymś innym 😀
    Raczej taka wizja..:
    Leżę i pachnę – i to nie wymiocinami czy wypchanymi po brzeg pieluchami 😛
    Nie robię właściwie nic, wypijam spokojnie poranną, CIEPŁĄ kawę, jest cisza i spokój, szum morza, ptaków śpiew.. 😀 i takie tam pierdoły.

    Ale mimo wszystko tego “urlopu” macierzyńskiego nie zamieniłabym teraz na taką ciszę i spokój.
    Ciągle coś się dzieje, jest hałas i zamęt, dom tętni życiem i to dosłownie. Zawsze można potknąć się o jakąś zabawkę, albo wbić klocka w stopę – cudownie haha.
    No i ten czas – niemiłosiernie się skurczył! Albo tak zapiernicza!
    Dopiero co rodziłam, a tu zaraz urodziny 2 latki, “chwilę” później roczek! 🙂
    Ah cudownie 🙂

    • Ciepła kawa jest przereklamowana. Tak samo jak nic nie robienie. A szum? Zawsze można włączyć odkurzacz – przy dziecku zawsze na podłodze znajdzie się coś, co można nim wciągnąć:) Z resztą w wakacje nad morzem też trzeba podobno wstawać o piątej żeby rozstawić ten cały parawan;)

  • Ja za każdym razem uciekałam do pracy z krzykiem. Szłam do pracy odpocząć. Napić się spokojnie gorącej kawy, porozmawiać z ludźmi, ubrać się elegancko, odżyć. Teraz przy trzecim synu siedzę w domu od roku. Jednak trafiło mi się złote dziecko – grzeczne, spokojnie, uśmiechnięte i samozasypiające. A ja mam swojego bloga i jakoś leci 🙂 Pozdrawiam!

  • Wiem, że tak się mówi, szczególnie wśród facetów- “no masz szczęście chłopie, teraz to twoja babka będzie ci gotować obiadki, kolacyjki i codziennie fundować deserki leżąc i pachnąc :)” Cud miód po prostu, bo kobieta z małym dzieckiem nie myśli o niczym innym a niemowlę to tylko taka maskotka którą co jakiś czas trzeba nakarmić i przewinąć. Ale jak już o urlopach… trzeba wspomnieć komu taki urlop się należy, niewiele matek stać na ten luksus. Umowy śmieciowe i groźba wywalenia z pracy pod byle pretekstem to nie jest sprzyjający grunt do zakładania rodziny. Tylko, że o tym się nie mówi. Ja mam własną działalność gospodarczą i do pracy MUSIAŁAM wrócić po 1,5 miesiąca.

    • Mając własną działalność gospodarczą też otrzymuje się zasiłek macierzyński więc nie rozumiem tego jadu:)

      • Pracując na umowie śmieciowej można wystąpić o kosiniakowe, w połączeniu z 500+ wychodzi więcej niż najniższa krajowa. I wychodzi rok macierzyńskiego 🙂

  • wszystko zależy od “szefa” jaki ten “urlop” jest… ja nie narzekam – wysypiam się – Olek zasypia o 19 i budzi się do karmienia nr 1 o 4… potem albo jeszcze z nim kimam (on przy piersi oczywiście w naszym małżeńskim łożu), albo on się naje i się śmieje ze mnie że chcę jeszcze spać, ale ogólnie noce są super (porównując noce moich koleżanek świeżych matek, co karmią smroda w nocy co godzinę, góra dwie), w dzień różnie – rano ok godz 8-9 ma dłuższą drzemkę, często wtedy idziemy spacerować, wtedy się nie budzi. Następna taka drzemka jest po obiedzie i też wtedy na dwór idziemy, w między czasie łapie takie 10-minutówki, ale raczej już chce, żeby go nosić, pokazywać świat, gadać do niego i zabawiać, a wieczorem to już taki jest zmęczony, że po kąpieli jak dostaje pierś to zajada już śpiąc… No i w między czasie ogarniam chatę, obiad i starsze dziecko, 5-letnie… Fakt – nie mam czasu ogarnąć swoich stóp – dobrze, że idzie zima.. a u kosmetyczki połowę czasu karmię piersią, nie jest różowo… ale chociaż się wysypiam w nocy… Ale nie narzekam – będzie co wspominać za kilka – kilkanaście lat, jestem szczęśliwa, bo to ja chciałam mieć drugie dziecko – nie żałuję, mimo nie pomalowanych paznokci u stóp… a no i już się budzi Mały Bryś – koniec laby… 🙂

  • Ty to już odpoczęłaś za troje 😛
    Ja wróciłam do pracy tydzień przed skończeniem przez młodego roku. Mąż mi pracę znalazł i aplikował. Chyba za bardzo świrowałam 😛

  • Mój K, to do momentu, aż nie wróciłam do pracy i sam musiał zostać z dziećmi w domu, też myślał, że leże i nic cały dzień nie robię, tylko wiecznie mi wypominał, że mogłabym się jakoś fajnie ubrać, a nie wyglądać jak LUMP… Dokładnie, lump domowy ( tu plama, tam plama, włosy spięte w kucyk, stara koszulka i brak makijażu)…. A teraz “biedny” patrzy kiedy wrócę do domu i przejmę “gangsterkę”, bo on strasznie zmęczony tym leżeniem i nic nie robieniem jest :]

  • Byłam z dziećmi w domu kilka lat i był to najtrudniejszy okres w moim życiu. Cudowny, pełen miłości i zachwytu nad tymi moimi małymi stworkami, ale jednak najtrudniejszy. To wielkie wyzwanie dla każdej z nas i im szybciej zdamy sobie z tego sprawę tym lepiej. Wyzwaniu trzeba sprostać, i tyle. Ważnej jednak, by nie dać się tym wszystkim stereotypom, które wpędzają nas w najróżniejsze negatywne uczucia. Mit matki doskonałej, która ma tylko OBOWIĄZEK wobec dziecka, domu, rodziny i pracy nas niszczy. Kochajmy nasze dzieci, cieszmy się nimi, dajmy im wszystko, co dać chcemy, ale zadbajmy też o SIEBIE! To równie ważne! Nie zapominajmy, że poza obowiązkami mam też prawa. Do odpoczynku, rozwoju osobistego, samorealizacji…

  • Ad. 5 Chyba, że się pracuje w szkole podstawowej… Piski i krzyki x100 nie zachęcają do powrotu 🙁

  • Nie wiem kto wymyślił tę przewrotną nazwę “urlop” macierzyński, ale podejrzewam, że ktoś z niebanalnym z poczuciem humoru :).

    31 lipca tego roku, piątek popołudnie – mój Mąż zaczyna dwutygodniowy urlop wakacyjny. Mówię: Kochanie… skoro ty zaczynasz urlop to tak jakbym i ja zaczynała. Może w końcu uda mi się wybrać na zakupy, poleżeć w wannie, siąść do maszyny….itp. Moja wyliczankę przerywa Mąż odrywając się od drugiej butelki piwka: Kitek, przecież ty masz ciągle urlop… a co ja zrobię, że macierzyński 🙂

  • Trafiłaś w samo sedno! 🙂 ja to, aż się oplułam 😉 ze śmiechu hahaha

  • Dokładnie tak jest…a potem słyszę “wracasz do pracy czy wolisz SIEDZIEĆ w domu z dzieckiem? ” hehe,,, siedzę na dupie all day all night…aż odparzenia od tej laby dostałam 😉

  • A ja powiem tak: urlop macierzyński to naprawdę URLOP w porównaniu z tym co będzie, gdy trzeba będzie wrócić do pracy. Prawdziwy zapieprz zaczyna się, gdy mama pracuje na etat: rano wstaje przed wszystkimi, żeby wyszykować siebie do pracy (tj. ubrać się “lepiej”, umalować się), obudzić, nakarmić, ubrać dzieciarnię i odstawić do żłobka/przedszkola, pędzić na złamanie karku przez miasto, żeby zdążyć na godz. 8, zrobić swoje do 16, znowu lecieć z zegarkiem w ręku odebrać pociechy z odpowiednich placówek i zapewnić im jakieś rozrywki po południu np. zabierając na plac zabaw, ewentualnie w domu, gdy pada. W międzyczasie wypadałoby jeszcze ugotować obiad, który zje się najwcześniej o godz. 19, wstawi pranie i ogarnie mieszkanie. Potem jeszcze kąpiele i usypianie potomstwa, przygotowanie im wszystkiego co trzeba na następny dzień, jakieś prasowanie czy inne “rozrywki”.
    Obecnie siedzę w domu na urlopie macierzyńskim z trzecim synkiem i wiem, że CIĘŻKO to dopiero będzie… Teraz muszę się zająć TYLKO dziećmi i domem, w porównaniu z tym co będzie po tym “urlopie”, teraz naprawdę jest luz. Także dziewczyny, nie ma co narzekać: siedzenie w domu z dzieckiem jest ok, prawdziwa orka to łączyć zajmowanie się dziećmi i domem z pracą zawodową.

    • Podpisuję się obiema rękami! Ja “siedzę” z drugim synkiem w domu i czuję się, jakbym była na urlopie. Przy pierwszym też się nie mogłam ogarnąć. Teraz wiem, że powiedzenie “najtrudniej jest mieć jedno dziecko, potem już z górki” – może być prawdziwe 😉

    • Oj tak. To jest kosmos. Ja to wszystko musze ogarnąć do godz. 7:00 🙂 na razie z jednym szkrabem. Drugi rośnie w brzuszku a ja już martwię się jak to będzie po macierzyńskim 🙁 jak ogarnę dwójkę do dwóch różnych miejsc rano i co zrobię później jak starsza pójdzie do szkoły a zajęcia będą na godz. 11:00. Zwolnią mnie chyba do tego czasu.

    • Zgadzam. Mam dwójkę dzieci. Na urlopie macierzyńskim miałam czas, żeby poćwiczyć, po ciężkiej nocy mogłam się położyć w dzień razem z dzieckiem, obowiązki domowe miałam rozłożone w czasie na cały dzień. Teraz wstaje pierwsza o 5.30, wioze córkę do żłobka, pędzę do pracy, A potem odbieram córkę i syna ze szkoły. W domu nic nie ruszone, trzeba to zrobić popołudniu, a rano znów trzeba wstać. Mąż wraca z pracy po 18. W tygodniu nie ma z niego żadnego pożytku. Jedyne co mogę przyznać, że w pracy odpoczywam psychicznie, mam kontakt z dorosłymi, mogę wypić gorącą kawę. Potem dla dzieci mam więcej cierpliwości i chęci do zabawy.

  • no, no! cała prawda. zajmowanie się dzieciem to jedno ale torszkę ogarnąc domostwo, coś zrobić- wyjśc na zakupy, pocztę, odkurzyć, wstzwić zmeywrkę, ugotowac obiad- to juz czasami ciężej. z rodzicami mieszkałam prawie rok z dzieckiem i mama pomagała. musialam isc pod prysznic rano- mam przypilnowala Jana, na poczt- mama pilnowala Jana jak spał. pranie wstawić, ugotowąc- mama już w sumie mi to ogarnęła zanim o tym pomyślałam…. ale jak się wyprowadziłam ‘na swoje’ a Męza wysłali w delegację to się zaczęło…ale organizacja pomogła!
    teraz Mąż sie zajmuje prawie 2latkiem a ja w pracy… hmm troszke mu brakuje, ale i tak cierpliwie gotuje, wymyśla nowe dania, zamiata kaszę spod stołu.. daje rade na swoim macierzyńskim ;))

  • Najgorsze jest to, że przychodzi weekend i facet musi odpocząć, odetchnąć, zrelaksować się po całym tygodniu pracy, spotykać z kumplami, poleniuchować w łóżku. A ty, kobieto rób swoje…
    Pamiętam jak kiedyś, jakieś dwa trzy tygodnie po porodzie siedziałam w domu z dwójką, bo starsza miała anginę. Obie zaryczane, zarzygane, ja witam męża ze łzami w oczach, mówię, że nie mam już siły. A ten mi mówi: “Kochanie, trzeba się było zdrzemnąć w ciągu dnia…” Słowo daję, ze gdybym nie miała dziecka na rękach, to bym drania tymi rękami udusiła!

  • Hahaha rozwaliłaś mnie na części pierwsze tym postem!:D:D Idealnie zawarłaś wszystko, co można usłyszeć z dniem urodzin Twojego dziecka czyt. z dniem urlopu macierzyńskiego:] nie zrealizowałam w spokoju żadnej z tych kwestii. A próbowałam! Macierzyństwo to praca na pełnym etacie przez 25 (!) Godzin na dobę 🙂 i choć potężna jest ilość tych cudownych i wspaniałych momentów i chwil, to jest kurcze belka naprawdę ciężko 🙂

  • Na brak snu nie narzekam wcale, pobudki mnie nie męczą (a i dziecko mam bardzo łaskawe). Nie spieszy mi się do biura. Nie dostaję mandatów za szybką jazdę. Ludzi/gości w domu co niemiara więc na brak kontaktów towarzyskich nie narzekam. No.. i najważniejsze: dość często nawet leżę i pachnę 🙂

    Ludzie, JEST DLA MNIE RATUNEK ? 😛

    • nie ma! hahaha ale przynajmniej jesteś szansą na przetrwanie naszego gatunku! haha :*

  • 🙂 Odnośnie punktu 4. – coś w tym jest. Tylko bardziej w kierunku – nauczysz się znajdować czas dla siebie w porządkach, zakupach spożywczych czy w poczekalni u dentysty. Do tej pory myślałaś, że to nieprzyjemne obowiązki, więc czas się marnował. A teraz – jako matka na macierzyńskim i nie tylko – możesz go sobie czasem wykorzystać. Takie sprzątanie bez dziecka uczepionego do nogi, to prawdziwy luksus i odpoczynek 🙂

  • Po dłuższym okresie siedzenia z dwójką maluchów w domu powiedziałam mężowi, że potrzebuję urlopu. On na to “urlop na urlopie?”. Nic dodać, nic ująć jeśli chodzi o męską percepcję.

  • Kiedyś ktoś mi powiedział, jak zobaczył mnie na jakimś wyjściu “No to teraz sobie odpoczęłaś”. Teściowa jak poszłam na shopping, też stwierdziła. że odetchnęłam. Własnie, że nie! Byłam potwornie zmęczona jak wróciłam i miałam dość. A ja kocham ten macierzyński nad życie, chociaż przez pierwsze pół roku najdłużej przespałam bite 3 godziny, bo miałam chore dziecko. Chciałabym zostać z moim urwisem jeszcze rok, ale nie wiem czy się da. Mam nadzieję, że wypali. Super wpis – poprawił mi nastrój 🙂

  • A ja wlasnie odpoczywam na macierzynskim (dziecko skonczylo 5 miesiecy), swiadomosc ze nie trzeba wstawac rano do pracy jest bloga i nie, nie tesknie za nia, jednak musze przyznac ze mam cudownie grzeczne dziecko.

  • Aż się popłakałam ze śmiechu ;)))
    Zawsze uważałam że nazwę ,,urlop macierzyński,, musiał wymyślić jakiś facet , albo bezdzietna feministka 😉

  • a u mnie nie było źle. wspominam z rozrzewieniem. Najlepszy był ten brak stresu. największym problem jest gęstość kupki 🙂 fizycznie różnie (nieprzespane nocki, etc.) , psychicznie wprost wakacje! i myślę, że dużo też zależy od faceta, czy się angażuje i pomaga. Moim zdaniem gorzej jest jak się już wróci do pracy….

  • Taaa…tez juz o tym pisałam – ja sie śmiałam , bo byłam na dwóch urlopach na raz ( dziekański i macierzyński ) a tyrałam jak na 4 etatach, bo maz był na kontrakcie, a starszy syn żądał jedzenia , uwagi i ( o zgrozo ) pomocy w lekcjach . Wiec raczej ganiałam i śmierdziałam ?

  • Ten kto mówi, że na macierzyńskim odpoczniesz to albo nie ma dzieci albo ma służącą w domu (mamę, babcię, teściową). Mnie oba macierzyńskie tak zmęczyły (trwały tylko 7 miesięcy) że do pracy leciałam jak na skrzydłach.

  • Znowu narzekanie. Wchodzę na tego typu strony bo pojawiają mi się na fb. Jakiś trend panuje: albo matko narzekają albo gloryfikuja bycie mamą. Ja mam dwoje małych dzieci obecnie jestem na “urlopie” macierzyńskim, młodsza ma 5 miesiecy. Nie zdazylo mi się wypić zimnej kawy. Mam czas na dłuższą ciepła kąpiel parę razy w tygodniu. Ba. Kończy czytać trzecia książkę. Wieczorem mam czas posiedzieć z mężem i porozmawiać. Wiadomo praca jest sprzątanie gotowanie gotowanie sprzątanie plac zabaw wizyta u babci znowu sprzątanie. Czasami zdarzy mi się ponarzekać ale bez przesady. Większość matek blogerek pisze albo o tym jak macierzyństwo wykańcza nie mam na nic czasu wakacje z dzieckiem to horror albo jesteśmy super bohaterami robimy milion rzeczy na raz kobieta jak ma dzieci pełni sto różnych funkcji…. ja to czytam i nie czaje. Mam wrażenie jakby was macierzyństwo tylk na tym się opierało. Może warto czasem wrzucić na luz i nie próbować wiecznie czegoś udowadniać( albo że jest się super ekstra hiper mama albo że macierzyński to nie urlop jak wam ta nazwa godzi to złózcie petycję do ministra niech ją zmieni nie wiem na “harówkę macierzynską” nie wiem….

    • na szczęście każdy ma swoje zdanie 🙂 tylko, że to Ty teraz troszkę pogeneralizowałaś 🙂 macierzyństwo jest zajebiste, tylko daje czasami w kość. Tyle 🙂 poczytaj inne wpisy, to zrozumiesz, że nie wszystko co napisałaś się zgadza 🙂

  • No chyba dwumiesięczniakowi kaszki nie dajesz?! 🙂 😉 z reszta ciężko się nie zgodzić ?

  • Troche przesadzony tekst… Ja nie rozumiem, zawsze mialam wszystko poukladane, kawe zawsze pilam ciepla, dziecko owszem jest wymagajace, ale nie przesadzajmy, ze nic nie da sie zrobic i wszystko tak ciezko… Ja tam odpoczelam na macierzynskim i chetnie bym jeszcze siedziala, ale moj bąbelek juz skonczyl roczek i czas wracac do pracy niestety 🙁

    • no jasne, że przesadzony! ale mogę być ciut “wredna”? mogę?! przy jednym dziecku też odpoczęłam 🙂 przy trójce często nawet nie mam czasu usiąść 🙁 i to już przesada nie jest

  • Ja to już słuchać nie mogę pierdzielenia męża w stylu “siedzisz cały dzień w domu i nie możesz tego czy tamtego zrobić??”…. Taaaak mam tyle wolnego czasu, że nie wiem co z nim robić a jak czegoś nie robię to z lenistwa… Kurde kiedy zmieni się męska mentalność odnośnie urlopu macierzyńskiego. Takie to w ich oczach mało zajmujące. Takie przyjemne. Brak słów.

  • Kurczę, kompletnie z niczym się nie zgadzam. Dla mnie ten wpis brzmi strasznie patetycznie i ewidentnie stara się podtrzymać “schemat” tego jaki ten urlop macierzyński to tak naprawdę jest straszny.
    Z koleżankami się spotykam – one wpadają do mnie, albo ja biorę młodego i idę do nich. Mamy czas na herbatę, na pozachwycanie się dziaciakami, tudzież tylko moim dzieckiem jeżeli koleżanka jest niedzieciata. Baa, na piwo też chętnie wyskoczę, chociaż ja nie piję to się mąż napije, ale przynajmniej posiedzę z przyjaciółmi.
    Wysypiam się tak jak zawsze, bo Fasol na karmienie budzi się tylko raz, a wstaje ok 8, jak mu się zdarzy wstać o 5 to też nie narzekam, w końcu nie robi tego codziennie.
    Mam czas dla siebie, w końcu piszę ten komentarz prawda? Fasol śpi, więc mogę się zająć sobą. Wybieram siebie ponad gary, odkurzacz, czy mopa, po prostu. Co drugi dzień odkurzę jak młody bawi się pieluchą. Jeżeli ma dzień maruda to poświęcam mu czas i tyle.
    Do pracy nie chcę wracać, dzięki macierzyństwu zaczynam swój biznes.
    Także kobitki nie obracajcie tego macierzyńskiego w jakiś horror terror okupację. Jest super 😉
    Pozdrawiam.

    • jako okupację nikt go nie traktuje 🙂 jako horror? czasami 🙂 haha wiadomo, że wszystko zostało wyolbrzymione, hiperbola totalna 🙂

  • Ja bym jeszcze dodała, że jak już uda się spotkać z dorosłymi, to naprawdę chce się czasem porozmawiać też na tematy nie zwiazane z dzieckiem. Fajnie jest czasem porozmawiać o pogodzie czy repartuarze kinowym..

  • Trafione w sedno. I uwielbiam, gdy czasem jak mąż weźmie urlop i któregoś dnia mogę odwiedzić ludzi w pracy, widzieć ich miny kiedy mówię, że im zazdroszczę i chciałabym chociaż na kilka godzin przyjść razem z nimi popracować. I prawie słyszę ich myśli typu: “Co za wyrodna matka! Nie chce się bawić cały dzień w wyrzucanie zabawek ze skrzyni? Ona ma dosyć? Ale czego?” Zaznaczę tylko, że są to osoby bezdzietne, oczywiście.

  • Właśnie siedzę ze śpiącą córą na moim ramieniu, z przekrzywioną głową i opieram telefon o jej pupę 🙂 dobrze, że się nie obudziła jak parsknęłam śmiechem bo by się ta “sielanka” skończyła po 5 min, a tak, to mam 40 min siedzenia! 🙂

  • W ogóle sie z tym nie zgadzam. Dla mnie urlop macierzynski/wychowawczy to była bajka, prawdziwy odpoczynek. Kontakty z dorosłymi miałam zapewnione (praca to nie jest jedyne miejsce, gdzie można spotkać dorosłych ludzi, naprawdę), wstawałam o siódmej, a nie o piątej, mogłam wszystko na spokojnie pozałatwiać, a nie tak jak teraz pędzenie z pracy na złamanie karku.
    No i nie byłam taka zmęczona, wiec miałam wiecej cierpliwości dla dzieci. Gdyby nie pieniądze, które daje mi praca, to bym sie nadal obijała na wychowawczym.

  • Muszę przyznać, że przy moim 12-tygodniowym synku wysypiamy się całkiem nieźle, co prawda nie raz idziemy spać o 20 skoro młody już od 2 h śpi, ale od kiedy 6 dni temu uznał smoczek za coś co jednak jest fajne sam w nocy zasypia, tak więc nakarmiony, przewinięty do łóżeczka ze smokiem i karuzelą a rodzice spać do swojego. Dziś np o 7 zajął miejsce taty i spaliśmy do 9:45! Oby tak dalej 🙂

  • Wszystko zależy od tego jakie ma sie dziecko. Ja mam swojego 8miesieczniaka dosyć. Pierwsze pół roku wspominam jak największy koszmar i az mam dreszcze, na sama mysl, ze jeszcze kiedykolwiek mogłabym urodzić dziecko i jeszcze raz to przechodzić. Doczekać sie nie mogę powrotu do pracy i spokoju od dziecka przez 8 godzin.

Leave a Comment