Sprawy niedokończone. - Flow Mummmy
LIFESTYLE

Sprawy niedokończone.

Nie lubię ludzi, którzy zaczynają coś, a później tego nie kończą. Nie wiem gdzie w tym sens i logika. Przecież skoro coś zaczynam, to właśnie po to, żeby mieć to skończone. Co to za rzucanie w połowie roboty?

Co z tego, że zmywasz naczynia, jak w zlewie zostawiasz tę jedną łyżeczkę? Na znak czego to? Protestu przed byciem zbyt pedantycznym? O ile w ogóle można te słowa obok siebie postawić.

Albo sprzątanie ze stołu. No albo się sprząta albo się nie sprząta. Co z tego, że dwa kubki po kawie z niego znikną, jak obok jeszcze karton po mleku, rozsypany cukier i niebieska kredka, co to ją dziecko zapomniało jak zwykle schować do piórnika. No na cóż takie czyny i działania?

To zupełnie tak, jakby pójść na zakupy, przytargać te siaty na drugie piętro bez windy, położyć w kuchni na stole i tyle. Zostawić. A tam ryba, jajka, szynka i mandarynki. Po 2 dniach wszystko trzeba będzie wyrzucić. Pytam “jak tak można?”.

W gronie bliskich mi osób słynę z częstego wpadania na fantastyczne wręcz pomysły. Mamo, tato, wiem że to czytacie.

Na około tydzień przed świętami, czyli w okolicach 15-20 grudnia, wpadłam na kolejny taki, czyli po prostu genialny. Nie wiem czym Ty się zajmujesz w okresie przedświątecznym, zapewne kupowaniem prezentów, dekorowaniem mieszkania, może gotowaniem. Otóż ja, oprócz wyżej wymienionych, w tym roku zajęłam się remontem. Nie kłamię.

Jako, że łóżko piętrowe moich dzieci, już bardzo wyraźnie komunikowało nam swoje rychłe odejście, tj. rozpieprzenie się na części, to ryzyko zawalenia się górnej części na dolną, w trakcie jakiejś randomowej nocy, DOSŁOWNIE spędzało mi sen z powiek. To znaczy nie tylko to, bo głównie mój osobisty epizod depresyjny, ale to łóżko także brało w tym udział.

Ok, przyznam się. Zamówiłam też nasze zdjęcia wydrukowane na płótnie, które okazały się tak piękne i oni tak bardzo chcieli mieć je w pokoju, a nie było gdzie! Ale ich bezpieczeństwo było tutaj głównym powodem. Przysięgam.

Zamówiłam nowe łóżko.

Co to takiego łóżko skręcić? Dwie godziny i po robocie.

A może też szafę wymienić? Ta już też ledwo zipie, syf w niej jak nie wiem, drzwiczki rozwalone. No dobra. Niech będzie. Od razu jakoś czyściej w pokoju będzie. Zamówiłam też szafę. Taką wysoką na 236 cm. Ładna. Tylko trudno się ją składa jak się ma 164 cm wzrostu. Nic to.

O matko jakie ściany uwalone! Co oni? Błotem na nich rysowali?

– Tatuś, a w jeden dzień pomaluję chłopakom pokój?

– No pewnie! Na jeden kolor to w 3 godziny.

Więc kupiłam 2 kolory. A co ja będę? Na dzieciach czas oszczędzać?

4 dni. Wszystko zajęło mi 4 dni. Wyrobiłam się przed świętami.

Dzisiaj jest maj. Drzewa kwitną, pogoda najpiękniejsza jaką można sobie wymarzyć, a w pokoju chłopaków do wczoraj stała puszka farby, bo chciałam za ciosem pomalować przedpokój, ale zmęczyłam się tymi 4 dniami jak cholera.

W kuchni na blacie wciąż stoi wkrętarka, bo miałam przykręcić listwę podłogową. Jedną. Ale wczoraj uchwyty w szafie zamontowałam! Bo okazało się, że zamówiłam takie, dla których trzeba robić w drzwiach dziury, a to przecież bezsensu, więc postanowiłam je przykleić, a że sklep budowlany daleko, to jakoś tak wyszło. Ale już są! To znaczy 2 są, chociaż szafa trzydrzwiowa, bo przykleiłam tym co miałam w domu i jeden odpadł. 2 trzymają za to jak skała.

Dobrze, że zdjęcie od razu powiesiłam, bo przecież w sumie dla tego zdjęcia, no i oczywiście bezpieczeństwa dzieci (!!!), nie zapominajmy o dzieciach, ten cały remont się odbył.

I tak, to moje NAJCUDOWNIEJSZE zdjęcie z chłopakami! Wydrukowałam je na płótnie na stronie MOJOBRAZ.PL i jestem nim tak zachwycona, ale to TAAAAK! Co prawda, chłopcom najbardziej podoba się na nim Bożena, ale wciąż! Cudowne jest! Obraz na płótnie zamówisz TUTAJ.

Na stronie możecie, oprócz obrazów z własnego zdjęcia, zamówić możesz inne produkty wystroju wnętrz z własnym zdjęciem: poduszki, torby itp.

MAM DLA CIEBIE 10% KOD RABATOWY: FLOWMUM10.

Kod jest ważny do 31.12.2022, więc masz mnóstwo czasu na wybranie tej ulubionej foty, która zawiśnie w Twoim domu.

Pisałam już, że nienawidzę ludzi, którzy coś zaczynają, a później tego nie kończą?

Do piątku. Obiecuję, że do piątku przyczepię ten cholerny uchwyt, zabiorę te farby, przykręcę listwę i będę udawać, że zrobiłam to wszystko już dawno temu. Jak gdyby nigdy nic… Bo nie ma nic gorszego niż zaczynanie czegoś, a później zostawianie na “szlag wie kiedy”.

 

   Send article as PDF   

Leave a Comment