"Błagam, powiedz że nie tylko ja tak mam!" - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

“Błagam, powiedz że nie tylko ja tak mam!”

Każda z nas jest cudowna, niepowtarzalna, fantastyczna… Bla bla bla. Wiadomo! Wiem o tym ja, Ty i wszyscy w naszym otoczeniu. Nasza zajebistość, aż oślepia nasze otoczenia (serio, lubię tak sobie wmawiać haha), ale… Jest parę takich spraw, które nas – mamy łączą. Sprawiają, że od razu, na pierwszy rzut oka widać która z nas jest już w tym zacnym gronie.

1. BUJANIE.

Jestem pewna, że dotyczy ok. 80% z nas. Chodzi o ten moment gdy siedzisz/ klęczysz/ stoisz przez dłuższą chwilę i zaczynasz się po prostu bujać (!!!), jakbyś miała dziecko na rękach! To nie tak, że miną 2 minuty i już zaczynasz “świrować”, wystarczy się zamyślić, skupić na czymś wzrok, zawiesić się i samoistnie zaczynasz się BUJAĆ. Widzę takie sytuacje minimum 2 razy dziennie. U siebie obserwuję ją non stop!

2. ZAWARTOŚĆ TOREBKI.

Oczywiście, że nie mam na myśli tej do wózka. Ja mam na myśli torebkę wyjściową. Ile razy znalazłaś w niej jakąś zabawkę, pieluszkę, skarpetkę czy smoczek? Pomimo tego, że nigdy nie nosisz jej na spacery z dziećmi?! No właśnie.

3. MULTIZADANIOWOŚĆ.

Ja już nawet nie pamiętam jak to jest robić jedną rzecz. Kiedy gotuję, muszę od razu zmywać, zamiatać, myć okna, bawić się w chowanego, karmić małego, nalewać sok, przebierać pieluchę, wyrzucać śmieci, witać kuriera i karmić psa sąsiadów. Serio. Czasami nawet sobie maseczkę potrafię “walnąć” w tym czasie. Po co robić jedną rzecz skoro w tym samym czasie mogę zrobić 50? No dobra, robię te 50 rzeczy bo po prostu muszę.

IMG_8030 - Kopia

4. ROZMOWA.

To jest strasznie żałosne. Na prawdę przykro mi kiedy o tym myślę, ale 90% rozmów matek z kimkolwiek, kończy się opowieściami o dzieciach. Pozostałe 10% to rozmowy na poczcie, w urzędzie, banku i z mechanikiem. Chociaż z drugiej strony, przecież każdy temat można bardzo zgrabnie przekierować na narzekanie na nasze maleństwa. To jest cholernie żałosne, zdałam sobie sprawę z tego, kiedy w piątek spotkałam się z koleżankami i przez cały czas nawijałyśmy o dzieciach. CAŁY CZAS! No może nie licząc momentów kiedy zamawiałyśmy drinki. CAŁY CZAS! Idę popłakać w poduszkę…

5. BUTY.

Są cholernie ważne, pisałam o tym nie raz, ale… Czy tylko ja zauważyłam, że 90% matek nosi:

a) trampki

b) inne buty sportowe

c) buty ortopedyczne (Birkenstocki!)

d) baletki (ale to te mamy bardziej modne).

Mało tego! Gdy już poczują jak im te buty dobrze robią tak już koniec. Wtedy to już w ortopedycznych nawet na randkę z mężem zasuwają (dzięki bogu, że są modne!). Wiecie kiedy ostatni raz miałam na nogach poważne szpilki? Jakieś 9 lat temu! 9 lat!!! Owszem, zdarzały się później jakieś nędzne obcasy, ale szpilki? 9 LAT!!!!! (chociaż tak teraz myślę, że chyba serio tylko ja tak mam)

6. ZWIĄZANE WŁOSY

…brak większych kolczyków, łańcuszków, bransoletek.

“No co dzień?! Żeby mi dziecko zerwało?!” To chyba wystarczające wytłumaczenie opisujące totalnie nasze życie oraz nasz stosunek do niego.

IMG_8006

7. BRAK BIAŁEJ BLUZKI.

Ile razy odkąd masz swoje dziecko założyłaś białą koszulkę/bluzkę/tunikę/sukienkę? Tak zupełnie na luzie, bez spiny, bez koszmarów, że zaraz plamę na niej będziesz musiała przykrywać samym dzieckiem? Kiedy? W ciąży? A no właśnie… (chyba, że wiesz że spotkasz ludzi/chcesz ładnie wyglądać/wszystkie inne bluzki są brudne 😛 )

Dziecko nam wszystko psuje, niszczy, zrywa, zżera… Sprawia, że świrujemy, wariujemy, nie poznajemy samych siebie. Kwestionuje nasze wcześniejsze zachowania, zmienia podejście do życia o 180 stopni. “Jestem taka sama jak przed dzieckiem” – nikogo nie oszukasz. “Nic w moim życiu się nie zmieniło” – kolejna ściema. Jak mogło się nic nie zmienić? Dalej wychodzisz z domu z samym portfelem i kluczami? Nie potrzebujesz teraz co najmniej walizki na pierdylion przyborów potrzebnych do oporządzania dziecka? No jak nie to ja zazdroszczę. Szczerze. I zachęcam do stworzenia kursu internetowego rozwiązującego powyższe i parę innych problemów.

Dzieci zmieniają nas i nic w tym dziwnego! Macierzyństwo jest jak taki elitarny klub – raz do niego wejdziesz i jesteś zgubiona, przepadłaś na zawsze! Może z pozoru są tam tylko miłość, przytulanki, śmiech i pieluchy, ale my doskonale wiemy, że łączy nas też “połączenie dusz”. Te małe pierdółki, które sprawią, że matka matkę pozna wszędzie. Te rzeczy które dla nas są totalnie oczywiste, a dla reszty świata zupełnie nienormalne (“kochanie, po co Ci długie włosy skoro i tak nosisz je związane?”).

IMG_8012b

IMG_8008

IMG_8014

IMG_8043 - Kopia

ZDJĘCIA: Marta Poczykowska  (TUTAJ i TUTAJ )

DIY HUŚTAWKA: Baba Ma Dom

   Send article as PDF   

46 komentarzy

  • o jak to się zgadza 🙂 i jeszcze wycieranie wszystkiego mokrą chusteczką 😉

  • Ja na szczęście “nie bujam się” 🙂
    Przy pierwszym często tak miałam, przy drugim jakoś samo odeszło 😀
    Ale wiecznie spięte włosy (mimo, że zapuszczam bo przecież tyle fajnych fryzur), brak białych koszulek (choć inne kolory równie często “się” brudzą) i buty typy tenisówki bądź bardziej sportowe balerinki to standard 🙂
    Torebkę pakuje mi córcia – czyli jest w niej wszystko czego ona potrzebuje, nie koniecznie ja, rzecz jasna.
    Przy dzieciach nic nie jest takie samo, nic ni jest jak wcześniej!
    Choćby ta wielozadaniowość, o której wspominasz. Wydaje nam się, że więcej już nie można, że nie ogarniemy.. a jednak – da się! 🙂

  • Szpilki a co to? Bo bo kilku latach gdzieś mi umkla ta informacja. A robienie kilku rzeczy na raz, w tym matki są mistrzami. Zastanawia mnie tylko dlaczego wraz z urodzeniem dziecka nie wyrasta nam dodatkowa para rąk, to jakiś błąd ewolucji.

  • Haaaa apropos bujania. Ostatnio sie kapnelam w sklepie, że bujam wózek z zakupami hahaha torebki nie mam swojej bo wszystko pakuje do tej od wózka za to nosze biale ciuchy i sukienki i na co tylko mam ochote oprócz szpilek których nigdy na codzień nie lubiłam nosić. Z tym gadaniem o dzieciach to już nawet nie wspomnę…jedyny temat z każdym choć czasem się jakoś kontroluje. Pozdrawiam

  • ehmmm no tak matki tak maja! u mnie na biala bluzke/koszule pozwalam sobie tylko jak wychodze do pracy 😀 (bo wiem , ze jak wroce to zaraz sciagne.
    a jeszcze jedna rzecz bym dodala : biustonosz (matek karmiacych oczywiscie 😉 ) albo sportowy, albo “miekkie” miseczki (nic usztywnianego), a jak sie nikt nie zapowiaa na wizyty domowe (i nie ma w planach wyjsc) to bez? (mowa o malej mleczarni ;)).
    a co do rozmow matek to wszystko sie sprawadza do kupy! – ile razy dziennie, jak, jaki kolor ,co zjadl- jak wydalil …. bleeeeeeeeeeeee

  • Ja co prawda się nie bujam, ale jeżdzę wózkiem sklepowym przód-tył, jesli tylko zdarzy mi sie przystanąć na dłuższa chwilkę przy jakiejś półce 😉

  • Szpilki kupilam. Półtora roku temu i leza w pudełku do dzis ?. Ale za to dzis włożyłam inne nedzne obcasy. Ale to i tak tylko do i z samochodu do pracy bo sie cholernie zle prowadzilo 😉 kocham baletki,trampki,japonki ew.sandaly. te ostatnie to do jazdy samochodem w upały. A ze pracuje to i biala bluzka sie znajdzie. I nawet spodnie. Ale to ryzyko jak rano malucha odwoze. Po 5 min mam jego odciski butow na sobie?.

  • Z tą białą bluzką absolutna prawda.. ja ostatnio unikam gładkich tkanin na których momentalnie wszystko widać. Wolę wzorzastą garderobę 🙂 i ta rozmowa .. koniec końców zawsze sprowadza się do dzieci. Całe szczęscie moje psiapsiuły ostatnio zaciążyły ( wszystkie 5) więc bez wyrzutów sumienia będę się mogła rozgadywać ahahahah btw piękna jesteś !

  • Hahah ze śmiechu oplułam monitor! Ja się też bujam i nie zwracałam na to uwagi! No właśnie Alicja – ochlopcu i, po to są długie włosy, żeby móc je związać, żeby mi dzieć za nie nie szarpał. A propo torebki dziś wyciągnęłam z niej starego obklejonego lizaka, chociaż dziecko na wakacjach u dziadków 🙂 od siebie dodałabym, ze u każdego nawet obcego dzieciaka wyczuwa, ze jest kupa w pieluszce, nawet zanim rodzic wyczuje, takie już zboczenie :/

  • Wiem, że tylko tak straszysz, a serio to mega kochasz 😉
    Ja już nie mogę się doczekać aż dołączę do tego elitarnego klubu 😉 mogę nawet dziś, bo moje dziecko od dziś nie będzie już wcześniakiem, więc niech się dzieje 😉

    • kocham najmocniej!! najbardziej, najszczerzej, do bólu! co nie zmienia faktu, że macierzyństwo to hardcore… 🙂

  • Na rany Chrystusa!!!!! Mam 3 białe bluzki i nie pamiętam kiedy ostatnio miałam je na sobie. Bo szkoda mi!!!! Dwa łańcuszki złote poszły w cholere. Jedna przegryziona bransoletka. Włos krótki. Milion baletek w szafie,szpilki sztuk raz. Torebka wyjściowa przypomina worek na ziemniaki. Czasami myślę sobie,OK Basia ,ten dzień będzie twój kochana. Odpicujesz się,strzelisz tapete,niech widzą,że jesteś super mamyśką. I co? I gówno! Zanim wyjdę z diabłami jestem tak upocona i zziajana,że cały makijaż zostaje na którymś dziecku. Także ten….ps. uwielbiam Cie

  • Po co mi długie włosy? – żeby moja córcia dotykając ich mogła zasnąć w 3min. i choć był czas że z tym walczyłam uznałam że to takie “nasze” i urocze 🙂
    Szpilki na codzień do pracy – tak, ale…. w torbie balerinki żeby od razu po pracy zaliczyć spacer, zakupy itd.
    zawartość torebki – mamba rządzi 😉

  • Kobitki, jeszcze zapomniałyście o szukaniu dziecka w pościeli !;-) Na pewno nie raz każda z Was w jakimś amoku w środku nocy przegrzebywała pościel w poszukiwaniu bobaska, który się zaplątał w kołdrze, odkopujecie kolejne fałdy…by po chwili stwierdzić, że Wasze maleństwo smacznie śpi w swoim łóżeczku :-)))

    • prawda!!!!!!! a wiesz co jest najlepsze?! że ja nigdy z dziećmi swoimi nie spałam, a i tak zrobiłam tak parę razy! hahah boże jakie my żałosne haha

    • Z tym szukaniem dziecka w pościeli – no normalnie kamień z serca! Ufff… już myślałam, że tylko ja tak świruję. Miałam tak co noc przez pierwsze 3 miesiące. Co ciekawe, ja też nigdy z dzieckiem nie spałam.

  • Chociaż nie wiem jakie by były modne i super wygodne,to Birkenstocki-nie,nie,nie!
    Nie pasują mi do niczego…no chyba,że w domu albo z domu na plaże,lub na działkę. Reszta punktów rzeczywiście się zgadza:)))

  • Dlatego włosy ścięłam 😀 Żeby w końcu jakoś inaczej wyglądać (haha)… Ale tak serio to dodałabym jeszcze jeden punkt z mojej perspektywy: Upadek Kinomaniaka 😉 Kiedyś byłam na bieżąco z filmami, dużo chodziliśmy do kina – teraz o kinie nie ma mowy, (dobra – ostatnio byliśmy ze starszą na Minionkach :D) a o filmie w domowym zaciszu zazwyczaj wiem tyle, że się zaczął. I że się skończył w sumie też wiem, bo wtedy zwlekam zwłoki z kanapy i idę do sypialni… Moje ciało w kontakcie z kanapą na dłużej niż trzy i pół minuty momentalnie włącza tryb ‘sen’ 😉 Może spróbuję oglądać na stojąco?

  • Ja chodzę tylko w ciemnych albo kolorowych ciuchach, bo by nie było widać plam. Wiecznie w koku, kolczyków nie noszę od dnia porodu. Birkenstocki są moim stałym obuwiem, czasem z rozpędu zakładam je nawet do pracy (epic fail). Wczoraj wieczorem jak wracałam do domu i chciałam się napić wody, zorientowałam się, że zamiast swojej butelki wzięłam bidon syna w rycerzy. Wygrzebałam go z torby nie-wózkowej, spośród naręczy resoraków. Tak, też tak mam.

    Multizadaniowość mnie wkurza jednak. Zawsze jadąc metrem dziergam szaliki, żeby się nauczyć skupiać na jednej czynności. Ale pokonywanie drogi do pracy i dzierganie jednocześnie to też multitasking chyba.

  • Baletki, torebka z pieluchą, spięte włosy…. Tylko uparcie noszę latem jasne, białe bluzki, ale właśnie ze spiną i dzieciarnia albo wtedy w wózku uziemiona albo łapy precz od mamusi 😉

  • ja tam uwazam, ze wlosy do pasa latwiej zwiazac tak zeby latorosl nie oskalpowala matki, niz martwic sie o krotka czupryne.

  • Boskie wpisy, usmialam sie prawie do lez
    mama dwojki dzieci – 1 rok i 3 lata 🙂 :*

  • O, bujaniem mnie zaskoczyłaś 🙂 Ale długich włosów tak mi szkoda… tak fajnie było je nosić. I kolczyki, i bransoletki… ech… tylko na białe bluzki sobie jeszcze pozwalam, testuję odporność wszystkich tkanin na wybielacz 😉

  • A jedna totalnie beznadziejnie głupia rzecz, jaka mi się przytrafia – sięgając po coś wysoko, czy to w sklepie na półce, czy chowając coś do szafy, często wymsknie mi się ‘Hopsia’ – no ku*wa ‘Hopsia’…

  • O tak, rozmowa tylko i wyłącznie o dzieciach, to jest totalna żena. Ja też tak robię, a potem orientuję się, że i tak nie mam o czym innym rozmawiać, bo w ciągu ostatnich dwóch lat przeczytałam może jedną książkę i obejrzałam w całości jeden film… Masakra!

  • 8. Maniakalne i nieświadome przykrywanie przez sen wszystkiego co żyje, a akurat znajdzie się w Twoim zasięgu. I nieważne, że rzadko zdarzało Ci się spać z dzieckiem. Utrudnia pożycie małżeńskie, bo mąż, któremu wiecznie za ciepło zaczął sypiać na krawędzi łóżka. Siostra – jedyna osoba, u której jeszcze zdarza Ci się nocować, woli spać na podłodze niż z Tobą pod jedną kołdrą. I nie pomagają tłumaczenia, że nad tym nie panujesz. Nawet Twoje koty wiedzą, że nocne wędrówki po Twoim posłaniu to ryzyko. Chyba zacznę spać z dzieckiem, bo tylko jemu to nie przeszkadza, a wręcz się podoba 😉 Masakra! To dopiero byłoby żałosne 😉

  • Oj taaak, spięte włosy noszę od 8 lat, bo mam troje dzieci i zawsze któreś jest małe:) Długie włosy zaś są niezbędne do usypiania moich dziewczyn:) Trampki kocham za wygodę, ale szpilki nosze do pracy i na imprezy, żeby nie zapomnieć, że kiedyś byłam piękną i pewną siebie kobietą:) Natomiast szpilki powodują u mnie stres rajstopowy – zakładam rajstopy dosłownie sekundę przed wyjściem z domu, żeby małe pazurki mi nie podarły, i tuż po przyjściu ściągam, a i tak rzadko kiedy mam dwie pary bez dziur w mojej szufladzie…. Wam też się tak drą rajstopy? A co do kołysania – ja w kościele się kołyszę, jak słyszę muzykę -nawet gdy nie mam dziecka ze sobą:)

    • ja najczęściej się kołyszę w kolejce do sklepu. jak jestem sama. Zresztą już raczej dzieci na rękach nie noszę, ale co tam, kołysanie musi być 😛

  • Wybrałam się kiedyś na zakupy SAMA. Dzieci bezpieczne w domu z tatą,a ja hyc do spożywczego. Przy regałach w markecie zamyśliłam się i przeszłam kilka metrów, a po chwili w panice szukałam wózka z dziećmi. Serce mało mi nie stanęło, byłam na granicy histerii, że mi przychówek porwano!!! Zapomniałam, że wyszłam bez dzieci. Ot taki nawyk 😉

  • No to chyba jestem inna. Czekam na 4-te dziecko. Nie bujam się? W torebce nie noszę rzeczy dla dzieci jedynie co to mokre chusteczki ale to dlatego, że sama ich używam. Jeżeli gotuję i mam brudne naczynia to myję ale to oczywiste. Ale kiedy gotuję czy sprzątam to nie bawię się z dziećmi bo one zajmują się same sobą. O dzieciach owszem i rozmawiam ale również o innych rzeczach. Dziwnym by było będąc matką 4-ki dzieci i mając koleżanki które również są matkami nie mówić o dzieciach. Buty…obecnie 36tc to balerinki ale normalnie to i szpilki i koturny choć ich nie lubię ale do pracy nosiłam Emotikon smile Włosy długie do pasa i zawsze rozpuszczone i wyprostowane. Bluzki wolę czarne bo czarny wyszczupla ale białe też mam. Także u mnie jest zupełnie inaczej 🙂

  • Do rozmowy (telefonicznej) dodałabym taki dialog :
    Koleżanka : i wtedy on to to to i to
    Ja: żartujesz! Pysiu, zobacz autobus/policja/tir( jeśli jedziemy wózkiem. Ewentualnie, Pysiek, zostaw, niewolno! I co mu powiedziałaś?
    Znajomi juz się przyzwyczaili i nie zwracają juz nawet na to uwagi

  • Z tym bujamiem to ja myślałam, że jakaś nienormalna jestem.. nie umiem juz stać normalnie! I trampki no cóż.. zawsze chodziłam w szpilkach, ewentualnie w baletkach jednak gdy moje stopy poczuły trampki ahh ta wygoda 😀 kilka dni temu na imieny cioci wskoczyłam w sukienkę i szpilki, no cóż narzeczony pytał czy na pewno wszystko ok kiedy schodziłam po schodach do garażu owinięta wokół poręczy z myślą kto się zajmie moim dzieckiem jak zaraz się zabije ? często ubieram tez jasne spodnie i nawet kiedy się nie doprały to się nie przejmuje zawsze mogę zwalić na syna 😀 a wielozadaniowość to coś czego zazdroszczę i dążę by się tego nauczyć. Pozdrawiam :*

  • Najbliższe mojej osoby jest … ( nie wierze!!!!) bujanie :(( Skąd to się bierze? Mam tak samo, dokladnie tak jak to opisałaś. Moja corka ma 1.5 roku a ja nadal się bujam. To mija? 😛
    No i te buty. Ostatnio kupiłam 2 pary …trampek i obcasy do sukienki – ale wiecie , takie bezpiecznej wielkości, co bym mogła za moją małą pobiec w razie czego i nie wylądować na urazówce 🙂 Uwielbiam trampki – nigdy nie chodzilam w takich, uważałam że są mało kobiece i zbyt sportowe jak dla mnie. No i masz Ci babo 🙂
    Poza tym dodałabym jeszcze zabieranie ze sobą WSZĘDZIE chusteczek nawilżających, bez nich ani rusz. Czasami są w rezerwie i faktycznie z nich nie korzystam, ale niech tylko zapomnę ich zabrać… wtedy wszystko jest brudne poślinione i “opśpikane”
    Buziaki dla wszystkich mam :*

  • Ja dopiero za miesiąc zostanę mamą po raz pierwszy. Czytam Twojego bloga żeby wczuć się w klimat 😉 jakoś nie przerażają mnie te rzeczy, które wymieniłaś (np szpilek nienawidzę- założyłam na studniówkę i na swój ślub bo już nie było wyjścia i jak tylko można było to wskoczyłam w baletki :)) Jedyne co mnie przeraża to rozmowa – tylko o dzieciach! serio? Nawet z przyjaciółkami? Rozumiem że z mężem, rodzicami/teściami. Ale tego się “obawiam” właśnie – że tylko ten jeden temat zostanie…Obiecuję sobie też że jak będę spotykać się z przyjaciółkami NIE-MATKAMI to będę ich słuchać i się wczuwać w ich tematy 🙂 naiwnie? I że będę spotykać się z nimi BEZ dziecka, POZA domem. Nie ma nic gorszego jak przyjść do przyjaciółki z dzieckiem i nie móc powiedzieć pełnego zdania, tylko co chwila: “ej zostaw to!/ nie tego nie można jeść!/ ile razy mówiłam żebyś….?!/ przepraszam na czym skończyłyśmy?/ co mówiłaś? itp itd Aaaaa! Co innego jeśli takie spotkanie jest zaplanowane pod kątem dzieci i zajmowania się nimi, to ok – ploty idą w odstawkę! Ale ALBO ALBO – nie da się spotkać z kimś żeby pogadać i jednocześnie zajmować się dzieckiem – tzn da się ale jest to mega olewcze! Nie uważacie? (pytam się autentycznie z ciekawości, to nie jest pytanie retoryczne ;))

  • Oczywiście trafiłaś z każdym punktem, tyle tylko, że jeśli chodzi o bujanie to na początku swej macierzyńskiej drogi zdarzyło mi się parę razy w sklepie, stojąc przy kasie bujać sklepowy wózek:-) Ja chyba się jeszcze nie bujam…albo po prostu jeszcze tego nie zakodowałam:-)

    Po cichu liczę na to, że wszystko wróci do normy – te szpilki, fryzury, biżuteria, białe bluzki – jak tylko wrócę do pracy. A i tematyka rozmów może się rozszerzy 😀

  • Sama prawda, komentarze też rewelka. Moi chłopcy już więksi, więc z wielu natręctw już ‘wyrosłam’, ale wszystko było, oj było. Tylko niechęć do szpilek pozostała, bo ogarnięcie nawet trochę większych dzieci godzinowo pomiędzy szkołą, piłką itp plus normalne rzeczy typu zakupy to w moim przypadku ciągły sprint. Nawet słupki w ilości dwóch par leżą nieużywane, przegrywają z kauczukowymi i sportowymi podeszwami.

  • Uwielbiam Twojego bloga!
    Ja sama za 2 miesiące będę Mamą…o jezusie…co to będzie 🙂

  • Ja bujam w sklepie wózkiem z zakupami.. żeby mi się te zakupy przypadkiem nie obudziły i nie rozkrzyczały na cały sklep 😉

Leave a Comment