Gotowa na macierzyństwo? - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Gotowa na macierzyństwo?

Jak to było z Tobą? Nie, nie pytam czy dziecko było planowane. Chodzi mi o inną kwestię, o gotowość wzięcia odpowiedzialności za drugiego człowieka. O gotowość bycia przy na jego zawołanie 24 godziny na dobę. O odsunięcie swojego życia zupełnie na bok. Byłaś na to gotowa? Czy tylko tak Ci się wydawało?

04

Mam trójkę dzieci i przy żadnym nie byłam gotowa na ogrom pracy i uczuć jakie mnie czekają. Dziwne, przecież z każdym kolejnym dzieckiem powinno być prościej. Pod względem wiedzy – oczywiście! Ale w każdym innym aspekcie było zupełnie inaczej niż sobie wyobrażałam. Gorzej? Nie zawsze. Po prostu inaczej.

To nie tak, że macierzyństwo tylko męczy, w przerwach dostarczając  miłość, szczęście i zachwyty. Jest na odwrót i każda z nas o tym wie. Macierzyństwo jest cudowne, ale bywa tak cholernie przytłaczające, że ciężko o tym nie mówić. Chociaż nie, o tym się mówi dopiero teraz, kiedyś nie do pomyślenia było takie mówienie o byciu matką. “Co to za mama?!”. “Patologia!”. “Nie kocha!”. Nosz kuźwa kocha! Ale co ma miłość do zmęczenia, frustracji i chęci spędzenia 10 minut w samotności?

Myślałam, że skończyły się czasy, kiedy każda mama powinna latać w skowronkach, błyszczeć, świecić i emanować szczęściem na odległość 50 metrów. Sądziłam, że już nadszedł czas kiedy możemy powiedzieć “jest mi źle, dzisiaj mnie wkurza, chcę być sama”. Niestety są jeszcze osoby które odbierają to jako brak miłości i opiekuńczości, lub brak kompetencji. Tak, bo teraz by być mamą trzeba mieć kompetencje, a co gorsza – bądź pewna, że znajdzie się ktoś kto Cię z nich rozliczy.

Czy tylko ja mam wrażenie, że tak mówią albo kobiety bezdzietne, albo te które są na skraju rozpaczy i uczucia kryją tak głęboko, że na samą myśl o nich robi im się niedobrze? Przecież każda z nas ma czasami dość! Każda z nas ma dni kiedy by swojego dziecka nie odstępowała na krok, a w inne z kolei najchętniej uciekła pks-em do miasta obok – by odpocząć, pomyśleć, wyluzować. Czy naprawdę powinnyśmy się tego wstydzić?

Uważasz, że można być gotową na macierzyństwo? Ja myślę, że nie. Że to jak przejażdżka rollercoasterem – na początku jarasz się jak szalona, po czym zaczynasz drzeć się z przerażenia tak, że samą siebie przerażasz. Dopiero po zejściu uświadamiasz sobie jak było zajebiście i że… chcesz jeszcze raz. Rodzicielstwo to naprawdę najlepsza rzecz na świecie, ale chyba zgodzisz się, że też najbardziej  wymagająca. Jak zatem się do niego przygotować? Myślisz, że można?

   Send article as PDF   

45 komentarzy

  • Myślę, że nie tylko my Matki mamy takie dni, że jedynym Twoim pragnieniem jest zniknąć, każdy z nas boryka się zproblemami tego świata, każdy ma swoje gorsze i lepsze dni. Pisząc każdy mam naprawdę na mysli KAŻDEGO 🙂 sa tacy co się do tego przyznają, a są też tacy co się tego wstydzą i milczą. Ogólnie myślę, że my Mamy musim,y wylooozować, olać bałagan, jejku co z tego, że na podłodze walają się zabawki, a mój najmłodszy robiąc sobie śniadanie rozlał mleko, olać to! Wyjdźmy do ludzi z wielkim uśmiechem na twarzy, pozostawmy to pranie, gotowanie – jestem w 100% pewna, że w dobie dzisiejszych czasów nasze maluchy mają ogrom ubrań wystarczy na 2 tygodnie odpoczynku od pralki, nic sie nie stanie jak zjedzą tosty na obiad, przecież nie umrą. A przede wszystkim musimy przestać zamartwiać się co powiedzą i pomyślą inni o moim macierzyństwie. To ja jestem Matką swoich dzieci, to ja je wychowuje, obieram cel i do niego dąrzę, ogólnie cała reszta gówno mnie obchodzi 😉

  • A propos rozliczania, forum/grupa dyskusyjna, mama pisze: nie wyrabiam, mam roczna corke, karmie piersia, ona ta piers wymusza, to moje czwarte dziecko, nie daje tak rady, co moge zrobic? Zamiast rady dostaje tekstem: tak.. zrobic se 4dzieci i teraz takie podejscie miec… masakra…

    Przygotowanie? Tak, mozna sie przygotowac, w angielskim to ladnie wyglada. Mozesz byc prepared (miec pieluszki, lozeczko, ciuszki, wozki, foteliki i fundusz na studia), ale nie byc ready. W tym READY jest cale sedno, bo tu sie miesci ta emocjonalnosc skrajna, naprawde skrajna. Dopoki mi sie dzieci nie urodzily, to ja sobie tego nie umialam wyobrazic, ani ze mozna tak kochac, ani ze mozna sie tak bac o kogos, ani ze mozna o tyle przekroczyc swoje ograniczenia. Skoro daje rade, to chyba bylam gotowa. Ale to nei znaczy, ze mnie to nie zaskoczylo.

  • to powiem tak, z pierwszym bylam gotowa i wiedzialam jaka biore odpowiedzialnosc i prawie (98%) sie pokrylo :), ale to chyba byla zasluga mlodej-dziecko bezproblemowe! z drugim bylam gotowa i myslalam, ze bedzie podobnie- a tutaj “taki maly zarcik sceniczny” np: bez cycka mamy ani rusz (ma 8 miesiecy), najlepsza przytulanka-mama, zabwia najlepiej-mama itp… Uwazam, ze trzeb sie “doksztalcac” /szykowac, ale potem to wszytko zweryfikowac jak przyjdzie maluch- nie trzymac sie kurczowo tego co sibie zalozylysmy/przeczytalsmy/uslyszalysmy ze tak powinno byc …

  • Ależ dobry temat! Mnie macierzyństwo mocno zaskoczyło przy pierwszym dziecku. W pierwszej ciąży miałam jeszcze mnóstwo czasu na czytanie. Więc czytałam, że takie małe to tylko śpi i je. A tu bam. Urodziła się i pozwoliła mi spać w szpitalu w sumie 2h przez 3 doby. Non stop płacz, tylko na rękach albo na cycu, nie dała się odłożyć. Byłam wyczerpana porodem i nie miałam żadnych szans na odpoczynek. W domu nie było lepiej. Pierwsze 2 tygodnie spałam w fotelu ze ssakiem na cycu szczelnie owinięta kocem przez mamę, żeby jej nie wypuścić przez sen. Dopiero później zaczęłam się uczyć jak funkcjonować z moim high need baby. Do tego sie nie da przygotować w czasie ciazy. Ale cóż po półtora roku zdecydowaliśmy sie na drugie, z cicha nadzieją że to drugie będzie “książkowe” 😉 i jest:) spi i je. Ale tego nigdy nie wiesz. I pomimo tego, jak cieżko mi było na początku z córką, pomimo że znajomi znający sytuację pukali się w czoło. Zdecydowaliśmy się przejść przez to jeszcze raz. Z miłości 🙂

  • nie można! Moje dziecko było planowane, wyczekane…ale wyobrażenia bardzo szybko zderzyły sie z rzeczywistością. Dziecko było baaardzo wymagające, pierwsze 3 miesiące krzyk dzień i noc, teraz ma rok i jest tylko troszeczkę lepiej. Noce dalej nieprzespane, czasami płacze razem z Nią, ale kocham Ją nad życie! 🙂

  • Porównanie do rollercoastera – genialne!!! Trafione w punkt i idealnie odzwierciedla macierzyństwo!
    Dobrze,że czasy się zmieniły i można sobie ponarzekać od czasu do czasu.. Bo jak człowiek wyrzuci z siebie wszystkie żale to jakoś lżej się na sercu robi i przybywa więcej miejsca na kolejne 🙂 Bo wiadomo przecież od dawna, że bycie mamą to nie tylko lukier… to także chili 😉

  • Nie da się przygotować do macierzyństwa. Niby wydaje nam się, że wszystko wiemy bo przeczytałyśmy tryliard książek i innych dziadostw, a tu dziecko co krok serwuje niespodziankę. I tylko mama zrozumie mamę, że jest pięknie, ale też cholernie trudno, a to, że mamy ochotę czasem uciekam na drugi koniec kraju to normalne i tego właśnie nauczył mnie blogowy świat. Uwielbiam wiedzieć, że nie jestem sama a to co czuję jest całkiem normalne i mam do tego prawo 🙂

  • Moje dziecko chciane i wyczekiwane. Męża lata prosiłam by w końcu się zgodził bo on anty dzieciowy zawsze byl;) myślałam ze juz bardziej gotowym być nie można. I co? Guzik. Przerosło mnie. Hormony tez swoje zrobiły. Po porodzie. Zycie uciera mi nosa na każdym kroku. Nic nie jest jak sobie zaplanowałam 😉 kocham szkraba nad życie ale z każdym dniem upewniam się ze sama do tego nie dorosłam 😛 mimo że starsza od ciebie jestem 😉 za to mąż nie może się doczekać drugiego i teraz to ja go stopuje 😉

  • W moim przypadku było tak ze po 2 latach małżeństwa a 5 latach,razem z mężem postanowiliśmy powiekszyć rodzine. Miałam juz 27 lat i sadzilam ze jak nie teraz to kiedy…Wiązało sie to z przyjazdem mojego męża z zagranicy gdyś stwierdziłam ze rodzina powinna byc razem. Za pierwszym razem udało sie zajsc w ciąże. Jak zrobiłam test i doszło do mnie ze powołaliśmy nowe zycie to był dla mnie szok!! Nie spodziewałam sie takiej reakcji ponieważ w koncu planowaliśmy dziecko. Z czasem strach odpuścił i pojawiło sie szczescie. Jednak ciąża przebiegała z wieloma komplikacjami w sumie od 5 miesiąca co dwa tyg leżałam w szpitalu. Wydarzenia te potęgowały we mnie strach nie tylko przed tym aby syn był zdrowy ale rownież czy dam rade? Czy jestem na pewno gotowa itp.ciaza zakończyła sie cesarskim cięciem. Gdy syn był juz na świecie nic sie nie zmieniło, strach pozostał a myśl ze moge zrobic cos złe tylko potęgowała.

  • Myślę, że jakkolwiek bardzo by się chciało przygotować i mieć plany na każdą sytuację to się nie da. Dzieci są nieprzewidywalne a im w większej ilości tym to się potęguje. Ale to jest najwspanialsze, co nie zmienia faktu że czasami wsadziłabym całą moją kochaną trójeczkę w rakietę na księżyc z powrotem za co najmniej tydzień

  • Staraliśmy się o dziecko 3 lata, w tym dwa lata łażenia po lekarzach. A jak w końcu zobaczyłam dwie kreski na teście, to spanikowałam. Cieszyłam się strasznie, ale też bałam. Tego jak to będzie. I w sumie było czego hehe Jest cudownie. Ale czasami mam tak dosyć, że cofnęłabym czas, żeby poleżeć trochę beztrosko ma kanapie.
    Długo zajęło mojemu mężowi zrozumienie, że to, że czasami mam dość, nie znaczy, że żałuję. Że po prostu jestem zmęczona o chwilę muszę pobyć SAMA. Pamiętam jak kiedyś powiedziałam, żeby wziął Małego na spacer, a ja pobędę sama w domu. Odwrócił się o powiedział po półrocznego synka “mama cię już nie chce”. Aaaaaale mu zrobiłam z dupy jesień średniowiecza! Ale takie myślenie jest niestety częste naszym społeczeństwie.
    Czy można być gotowym na macierzyństwo? Nie, wg mnie nie można. Trzeba rzeźbić na bieżąco. Także w gównie, jak to mówią 😉

  • Staralismy sie o dziecko kilka lat – w czasie tych staran czytalam, ogladalam, sluchalam wszystkiego czego sie dalo na temat dzieci, a i tak moje wlasne mnie zaskoczylo i przygniotlo ciezarem 😉 Nie da sie przygotowac na macierzynstwo chocby nie wiem jak sie czlowiek staral – nie ma znaczenia czy jest ono pierwsze czy kolejne. Znam matki z kilkorgiem dzieci i one twierdza ze kazde z nich jest inne i kazde czyms zaskoczylo niekoniecznie pozytywnym 🙂 I chocby nie wiem jak kochac te dzieci to zawsze pojawi sie moment zmeczenia, zlosci, checi ucieczki od tego wszystkiego. I te kobiety ktore twiedza inaczej wg mnie po prostu klamia.
    Ot takie moje skromne zdanie 🙂

  • Myślę, że nie ma takiej siły, metody, która mogłaby przygotować nas – matki, w pełni do macierzyństwa. Mi się wydawało, że jestem gotowa i wszystko zniosę ze stoickim spokojem, będę tryskała energią, humorem i wigorem, będę zawsze najszczęśliwszą mamą na świecie bez cienia grymasu na twarzy. A jest… hmmm… najszczęśliwsza jestem, bo mam mojego Małego terrorystę, ale czasami muszę wznieść się 5 cm nad ziemią, kiedy po raz 15268740 proszę- “nie wchodzimy do szuflady” 🙂 Ale i tak myślę, że mam tę moc i najważniejsze to wyluzować, a nie spinać d…psko, żeby stać się słodko pierdzącą i lukrem tryskającą matką polką udręczoną 🙂
    Także tego…luuuuzu więcej.

  • Długo byliśmy tylko we dwójkę, dopiero po kilku latach uznaliśmy jesteśmy gotowi, rok “starania się” o dziecko( naprawdę ciężka psychicznie dla mnie robota) ale dzięki tym przeżyciom rzeczywiśćie byłam gotowa na dziecko, teraz Majka ma prawie 4 lata jestem gotowa na kolejne- może trochę późno a może nie, zobaczymy. Zaczyna się znowu ciężka praca 🙂
    http://www.majciakombinuje.blogspot.com

  • Uważam, że nie da się przygotować. Ja już w ciąży miałam z tym problem, że wszyscy naokoło tiutiali, głaskali mnie po brzuchu, a ze wszystkimi skutkami ubocznymi (mówię o omdleniach, wymiotach, kilkudniowych migrenach niepozwalających wstać z łóżka, o tym, że nie mogłam złapać oddechu-poważnie!) zostawałam sama. A patrząc i rozmawiając z rozanielonymi przyszłymi mamami głaskającymi się po brzuszkach, i opowiadającymi jaki to błogosławiony stan myślałam: ‘ no nie chyba jestem nienormalna, jestem złym człowiekiem bo wcale się tak nie czuję’. I potem to samo wszyscy naokoło o misiach i motylkach i samych cudownościach a nikt nie mówił o strachu o każdy oddech w pierwszych tygodniach, o to czy taka kupa jest dobra, czy to czy tamto jest normalne, i po prostu o tym, że bycie mamą to ciężka harówa. Dlatego dziękuję Ci Flow, że jesteś, że o tym głośno mówisz, wiadomo, że kocham moje dziecko PONAD WSZYSTKO, ale dzięki Tobie już wiem, że nie tylko ja tak mam 😉 pozdrawiam!

  • Macierzyństwo to ogromna odpowiedzialność. W tym jednym słowie kryje się wszystko – chronimy je, karmimy, opiekujemy się. Tak na to można się przygotować to “tylko” nowe obowiązki. Macierzyństwo to dla mnie przede wszystkim ten OGROM uczuć, takich o których istnieniu nie miałam pojęcia. Myślę, że właśnie na to nie można się przygotować. Ja nawet teraz kiedy mój syn ma dwa lata czasem nie ogarniam tego co do niego czuję i to jest ta cała magia, to “coś” co daje siłę i chęć żeby wstać rano i iść dalej. Tak więc powiem, że byłam przygotowana i jednocześnie nie byłam:-P

  • Odkąd pamiętam chciałam dzieci, po prostu to wiedziałam i spotkałam właściwego faceta, który podzielił moje zdanie. Mamy dwóch chłopaków. Czy byłam gotowa…? taaak na stwierdzenie będę/ jestem Mamą, ale chyba tylko na to 🙂 Jestem z tych sceptycznych, więc już przy pierwszym dziecku przygotowałam się na najgorsze: nieprzespane noce, kolki, płacz itp. A tu “prawie” anioł 😀 Przy drugim też sobie tłumaczę, że mogło być gorzej. Ale są rzeczy na które mnie nikt nie przygotował, żaden poradnik, żadna przyjaciółka… Nikt nie mówił o strachu i bólu co zatyka od środka kiedy dzieci chorują. Nikt też mi nie powiedział, że mój mięsień sercowy będzie się rozrastał i pączkował jak drożdże przy każdym uśmiechu, słowie mama, czy pierwszych kroczkach. Żaden “dzieciaty” znajomy nie wspomniał o tym, że zapach kupy w końcu powszednieje a siusiu zrobione na podłogę stanie się kałużą do chlapania dla 2-latka 🙂 Nikt też nie mówił o takich dniach (jak mój wczorajszy) kiedy mąż po powrocie z pracy patrzy na swoją żonę i mówi: “Kochanie….może podam ci piwo?” Taaak macierzyństwo jest piękne, szczególnie kiedy te pół godziny w ciągu dnia obaj śpią 🙂 A poważnie to dla mnie Słońce wstaje tylko z NIMI. Konkluzja… nikt Cię tak nie przygotuje do macierzyństwa jak własne, najwspanialsze, jedyne w swoim rodzaju dzieci 🙂

  • Jestem już stara dupa jesli chodzi o macierzyństwo, mam 31 lat i pierwsze dziecko zdecydowanie za pozno bo ma 8 mcy. Chcialam bardzo mieć dziecko ale….. bardzo młodo bo w wieku 20 lat wycieto mi jajnik, więc w mojej głowie mialam jedna myśl nie mogę mieć dzieci więc po co się starać jak i tak nie zajde. Dwa lata temu wykryto mi guza tarczycy, jasne można z tym żyć i żyje ale wtedy sobie powiedziałam że teraz albo nigdy…. i oczywiście wiecie co się stało pierwsze podejście i bach 2 kreski. Dla nas to był cud… Ja która nie może mieć dzieci od razu jest w ciąży. Ciaza książkowa porod nie było lekko ale bez większych problemów, bylam gotowa na wszystko, tak tylko myślałam teraz odzywam bo maly dawal w kość. Kiedyś nawet wsiadlam w samochod zostawiłam chłopaków samych i chcialam uciekac, ale przejechalam 100m zapalilam papierosa i wrocilam tak bardzo ich kocham ze nie pamiętam co było źle.

  • Super temat 😉
    Choćby się przeczytało miliony książek, gazetek, obejrzało setki filmików i czuło gotową do roli matki, dopóki nie pojawi się dziecko i dopóki nie poznamy go, to można między bajki włożyć gadanie o gotowości… Gdy dowiedziałam się o pierwszej ciąży miałam zaledwie 21lat. Byłam przerażona, zupełnie nie gotowa, bez pracy, bez przyszłości, no taki początek życia w sumie jeszcze nic nie ukształtowane. Studia zaczęte i rzucone, bo nie mogłam sobie poradzić ze wszystkim. No ale cóż stało się i nie było wyjścia trzeba było wziąć na klatę i dorosnąć zmienić priorytety… 🙂
    Dziś mam dwójkę dzieci 🙂 Jest ciężko, nawet bardzo. Czasem brak mi sił, cierpliwości, czasem zagryza się wargę, modli żeby dzień się skończył i nastała noc, kiedy słychać tylko ich spokojne oddechy. Czasem chciałoby się wyjść tak beztrosko gdzieś wypić piwo, potańczyć, odetchnąć i nie myśleć. Przez moment skupić się na czymś innym…. A jednocześnie wiem, że kocham moje dzieci nad życie i cieszę się że je mam i każdy ich uśmiech, wygłupy, przytulenie sprawia, że dostaję energię dzięki której ta szara rzeczywistość w której żyjemy staje się jaśniejsza 😉 A gdy słyszy sie- “mamusiu kocham cię” to wszystkie troski odchodzą 😉

  • Chyba każdej się wydaje że jest gotowa. Po porodzie jest wielkie zejście na ziemię i zderzenie z rzeczywistością.Ja całą ciążę się”przygotowywałam” na macierzyństwo czytając przeróżne lektury i czasopisma,kupując wszystkie “niezbędniki” dla mojego dziecka bo to”na pewno się przyda”.Teraz po 2 latach już wiem że drugi raz olałabym te wszystkie Gadżety i pomoce.Teraz cieszę się swoim dzieckiem bo przestałam słuchać i czytać pierdoły:D .Poza tym uważam że gdy ma się pomoc w opiece przy dziecku czy to w postaci Ojca czy mamy czy teściów to łatwiej znieść trudy.Pozdrawiam wszystkie mamuśki:)

  • Nie wiem czy można, nie wiem jak inni…ale ja mam nieodparte uczucie, że jestem dzieckiem bawiącym się w bycie dorosłym. Dziewczynką, nastką, która została matką. I chyba od nie tylkoj różni mnie świadomość tego i świadomość ponoszenia odpowiedzialności za swoje czyny.

  • “Sądziłam, że już nadszedł czas kiedy możemy powiedzieć „jest mi źle, dzisiaj mnie wkurza, chcę być sama”. Niestety są jeszcze osoby które odbierają to jako brak miłości i opiekuńczości, lub brak kompetencji(…)Czy tylko ja mam wrażenie, że tak mówią albo kobiety bezdzietne, albo te które są na skraju rozpaczy i uczucia kryją tak głęboko, że na samą myśl o nich robi im się niedobrze?(…)” Albo mówi tak Twoja mama…ile razy uslyszalam, że jestem złą matką bo chcialam odpocząć od małego, albo zamknęłam się w pokoju a synkiem zajął się mąż, to uslyszalam pozniej ze jak M. chcial wyjsc na chwile i czy babcia zostanie z małym, ona na to ze ma przeciez mame…więc jak widać ktoś kto wychował dwójke dzieci też tak może powiedzieć..albo najlepsze hit z ost tygodnia, zabawki porozwalne przez małego tekst mojej mamy “jakby ktos tu wszedl to by powiedzial, ze patologia” haha to mnie rozwalilo na lopatki i tak niestety JESZCZE mieszkamy z mama ale juz niedługo mam nadzieje bo mi dziecko odbiorą bo taka zła jestem 😀

    • o nie!!!!!!!!! to ja tylko trzymam kciuki, żeby wyprowadzka była jak najszybciej! (moja mama też kiedyś mówiła, gdy wychodziłam z koleżankami, “a Ty to nie przesadzasz? w domu z dzieckiem powinnas siedziec”. robiłam tylko jedno – olewałam!) 🙂

  • I tak i nie. Można się nastawić, że nie zawsze będzie kolorowo, że będzie płacz,że będą gorsze chwile. Ale nie da się w 100% przygotować. Bo życie zaskakuje,i macierzyństwo też. Bo nigdy do końca nie znamy swoich reakcji, nie wiemy jaki temperament będzie miał Dzidziuś i ciężko nie będąc Mama, wyobrazić sobie, czym tak naprawdę jest opieka nad Bobasem. 24 godziny na dobę, kiedy każdego dopada zmęczenie, i zwyczajnie gorsze chwile.

  • Ja chyba trochę się przygotowałam. Zderzyłam się ze strachem, tego nie brałam pod uwagę. Ale za to małż jakby nie widział, że coś się zmieniło po pojawieniu się Szkraba, jego życie wygląda prawie tak samo.
    A tak z innej strony – nie uważasz, że część mam mocno wykorzystuje to społeczne przyzwolenie na przyznawanie się do chwilowej niemocy i emanuje takim stanem permanentnie? Strasznie mnie wkurzają laski, które nie mają na nic siły, bo muszą dzieci odprowadzić do szkoły (tak, szkoły, więc pół dnia są same w domu) i ugotować jakieś jedzenie. Pewnie, każdy ma gorszy dzień, nawet nie-rodzic, ale jeśli ten gorszy dzień trwa 6 lat, to chyba coś jest nie tak. I powiem Ci, że mnóstwo znam takich przypadków…

    • eee tam, takie laski to po prostu lenie 🙂 znam takie przypadki – siedzą w domu, nic nie robią (sorry, obiad!), dziecko non stop ogląda bajki, a im się nie chce nawet na spacer wyjść… no niestety…

  • Ja byłam przygotowana na 100% aż do momentu aż dzieci naprawdę się pojawiły. Wtedy okazało się że nic nie jest tak jak sie spodziewałam. Myślałam że przy drugim będzie inaczej, ale gdzie tam.
    Najwieksze zaskoczenie? Hormony. Drugi raz walczę z depresją poporodową. Dlaczego akurat ja? Dlaczego nie umiem cieszyć się z dzieci? Żadne nie było wpadką, a mój organizm i tak się buntuje.

  • Jestem już stara dupa jesli chodzi o macierzyństwo, mam 31 lat i pierwsze dziecko zdecydowanie za pozno bo ma 8 mcy. Chcialam bardzo mieć dziecko ale….. bardzo młodo bo w wieku 20 lat wycieto mi jajnik, więc w mojej głowie mialam jedna myśl nie mogę mieć dzieci więc po co się starać jak i tak nie zajde. Dwa lata temu wykryto mi guza tarczycy, jasne można z tym żyć i żyje ale wtedy sobie powiedziałam że teraz albo nigdy…. i oczywiście wiecie co się stało pierwsze podejście i bach 2 kreski. Dla nas to był cud… Ja która nie może mieć dzieci od razu jest w ciąży. Ciaza książkowa porod nie było lekko ale bez większych problemów, bylam gotowa na wszystko, tak tylko myślałam teraz odzywam bo maly dawal w kość. Kiedyś nawet wsiadlam w samochod zostawiłam chłopaków samych i chcialam uciekac, ale przejechalam 100m zapalilam papierosa i wrocilam tak bardzo ich kocham ze nie pamiętam co było źle

  • Trudno być w 100% gotowym na coś, czego tak na prawdę się nie zna. Niby wiemy że dziecko to poświęcenie, zarwane noce itp. ale czy możemy być gotowe na zmęczenie jakie się z tym wiąże? Ja wiedziałam że już chcę dziecko, czułam że czas dopełnić nasz związek ale tak na prawdę nie zdawałam sobie sprawy z tego co będzie. A było źle na początku. Bo zmęczenie po porodzie+ból taki że nie mogłam się ruszać+problemy z karmieniem+hormony+wyrzuty sumienia że nie mogę zająć się dzieckiem…Mała spała, owszem, ale na mnie, bo gdy tylko ją odkładałam to był bunt. Początek był koszmarny i nie mogłam tego przewidzieć. Teraz myślimy nad drugim dzieckiem ale we mnie ciągle jest strach bo znowu nie wiem co będzie. Nie wiem jak tym razem mój organizm zareaguje, a przecież w domu będzie jeszcze starszy maluszek.

  • na to się chyba nie da przygotować… W moim przypadku instynkt macierzyński 200, wiedziałam, że to już, teraz, z resztą 30 na karku. Zaszłam w ciążę za pierwszym razem i to pierwszy szok, bo dawaliśmy sobie pół roku co najmniej… Poszłam do lekarza i jeb! bliźnięta! drugi szok! Wobec tego niczego nie planowaliśmy jak to będzie, bo nie mieliśmy pojęcia co nas czeka.. Po ich urodzeniu pierwsze 3 miesiące to była walka o przetrwanie, w sumie to niewiele pamiętam z tego okresu. Ale później z każdym tygodniem było lepiej i teraz mimo, że nie zdarzyło im się przespać ani jednej nocy w całości, że zaczęli raczkować i nie mogę za nimi nadążyć, że w dzień prawie wcale nie śpią, że wychodzą im zęby i jęczą przez sen, nie wyobrażam sobie mieć tylko jednego dziecka! Co więcej planujemy jeszcze jedno:) Pozdrowienia gorące dla wszystkich mam:)

  • Niestety te czasy sie nie skończy. Nadal sie kobiety ocenia. Najpierw na podstawie panieńskiego zycia- w jaki sposob je prowadzi. Jak cnotliwie, to cnotka niewydymka, albo ok, jak ma bujne zycie towarzyskie, to jest puszczalska. Facet to zupełnie cos innego pod tym względem.
    Ciąża- ile juz przytyłaś, tego jeść ci nie wolno, dlaczego to pijesz, to nie jest dobre dla dziecka. Co?? Chciałaś syrop na kaszel? Oszalałaś, czosnek zjedz i miód, duzo miodu. Zjedz dwie czekolady zamiast jednej, jesteś przecież podwójna. Coooo?? Ile przytyłaś? Nie trzeba tyle żreć w tej ciązy, ciąża to nie choroba.
    Jak sie już urodzi- Jak rodziłas? Sn? Nie było lepiej zafundowac sobie cc? Że jak? znieczulenie brałas? To szkodzi dziecku! co z ciebie za matka??? Miałaś cc? Gdyby pambuk tak chciał, to by kobiety miały na brzuchu zamek błyskawiczny. Co z ciebie za matka???oooo dupka urosła i została, ile masz do zrzucenia KArmisz piersią?? Zwariowałas?? Daj MM i po problemie. Że ke?? Nie ma piersi Co z ciebie za matka, że dziecku szkodzisz tą sztuczną chemią, która jest w MM.
    Dziecko lekko podrasta- daj mu danonka, kinderka i kilo ciastek. Nooo nie je warzyw?? Jak możesz dawać mu frytki??? Co z ciebie za matka? Ufff I tak póki dziecię nie założy własnej rodziny…
    Gdzie w tym wszystkim tata ja sie pytam? Dlaczego ojca nikt nie krytykuje???
    A czekaj, wiem, gdzie tata. Cooo? Tata przewija, a ty sie lenisz na kanapie? Dlaczego tata poszedł na spacer z dzieckiem, przeciez zmęczony po pracy??

    Jakos tak? Nie wiem, ktos ma ból dupy na punkcie kobiet, czy coś??

    • dokładnie tak jest. DOKŁADNIE! i szlag mnie trafia, ale niestety prawda jest taka, że to MY KOBIETY MAMY BÓL DUPY NA SWOIM PUNKCIE… i to jest tak cholernie wkurzające. też oceniam, nie chcę, ale tak robię, nawet w kwestii porodu (cholernie się dziwię kobietom które chcą cc, bo uważam, że to gorszy ból, po trwa dłużej, i w ogóle jest straszniejsze bo to operacja, i że ja bym się bała, że poród sn to nawet jak kilka h to później mniejszy ból połogowy itp). No durne jesteśmy! na szczęśćie też łądne i śmieszne hehehe

  • Dotąd tylko podczytywałam, ale teraz skomentowac muszę.
    Bo to o mnie też 🙂
    Jestem mamą z 4,5-letnim stażem. Mój syn jest planowany, upragniony, wyczekany… Myślałam, że jestem gotowa… A jednak macierzyństwo dało mi w kość, mimo, że syn nie jest specjalnie wymagającym dzieckiem. Obce są mi całkowicie nieprzespane noce i noszenie godzinami z powodu kolek, jak również niemożność wykąpania się spokojnie czy wypicia kawy, bo przecież młody ma jeszcze tatę, który od początku wszystko przy nim potrafi zrobić i robi. A jednak rezygnacja z wolności i bycia “tylko samej dla siebie” była dla mnie koszmarem i zaakceptowałam ją tak naprawdę dopiero całkiem niedawno. I dopiero teraz zdecydowałam, że czas na drugie, choć przez pierwsze prawie 4 lata nie chciałam o tym słyszeć. Nie dlatego, że nie kochałam, ale dlatego, że dla mnie ta miłość była ogromnie trudna, wymagająca i… walczyła z miłością do samej siebie… Ogarnęłam to i niecierpliwię się na przybycie kolejnego, ale też wiem, że… znowu może być niezła huśtawka 🙂 Na szczęście teraz jestem na to przygotowana. Nie ma bycie mamą 😉 Na to, że będzie cholernie ciężko… Kto wie, może mile się rozczaruję 😉
    Pozdrawiam!

    • cudownie! nie ma znaczenia, czy dziecko jest wymagające czy nie. Przecież nie żyjemy z myślą “inni mają gorzej”. mamy z dzieckiem które wstaje 10 razy w ciągu nocy są tak samo zmęczone jak te których dziecko wstaje raz – dziwne, ale prawdziwe. Każda żyje swoim życiem, i każda ma inne granice “tolerancji” które dziecko non stop przekracza. “Ty masz lepiej bo Twoje dziecko więcej śpi” – skąd wiesz czy nie byłabyś też zmęczona? ja byłam tak samo umęczona z jednym dzieckiem jak teraz z trójką! gdzie mając jedno miałam jeszcze obok siebie rodziców do pomocy! i babcie! i ciotki! po prostu inna była moja granica “tolerancji”. nie można porównywać dzieci, dorosłych, macierzyństwa… nie da się… dla każdej z nas to okres kiedy totalnie wyzbywamy się siebie, dla jednych jest to trudniejsze, dla innych nie, ale jestem pewna, że dla wszystkich rodziców to niezły hardcore.

  • Dźwigam sobie pod sercem pierwszego malucha, słucham tych wszystkich “najmadrzejszych” rad od koleżanek co urodziły ledwo co, a już mi mówią co mam robić i dzięki temu raz a porządnie uwierzyłam w siebie. Jestem zdecydowanie otwarta na wszystko, na dobre i złe, na szczęście, błędy, upadki, na życie. Jeśli chodzi o samą “gotowość” to jestem gotowa zaufać sobie, że dam temu brzdącowi moją miłość i uwagę i zachowam w tym wszystkim SIEBIE. I czuję teraz taką moc, że szok!!!! 😉

    • hell yeah! “mam tę moc! mam tę moooocccc” (słyszysz, że śpiewam teraz? 😀 )

  • też nie byłam gotowa, naczytałam się że takie małe tylko śpi i je.. w szpitalu spała, w domu nie.. Najpierw kolki potem zaparcia potem nerwy itp. Na początku w domu w ogóle nie spała..Zasypiała o 4 a budziła się o 7 z przerwą na jedzenie. To był koszmar. Teraz po 14 miesiącach, nie jest lepiej, nie je już w nocy, ale budzi sie 20 razy na picie (jak nie dam to całą noc mogłaby wyć) budzi się, napije, 2 godziny wierci siada wstaje… (śpi ze mną) i do tego budzi się o 4 rano. Na drugie nigdy się nie zdecyduję.

  • Zostałam mamą 6 tyg temu. Córcia należy do tych książkowych co nie zmienia faktu że czasem też mam dość. Dość tego uwiązania. Chciałabym znowu wstać, iść się wykąpać, ułożyć włosy i wyjść w pizdu, posiedzieć sobie z przysłowiowym drineczkiem nad Wisłą i poopalać jędrne ciało. Ale jest w domu moja malutka i to kiedy się wykąpie zależy bardziej od niej. I jak narazie większość rzeczy nawet sikanie zależy od niej. Ale tak jak i Wy dziewczyny kocham moje dziecko nad życie, takiej miłości jeszcze w życiu nie zaznałam i kiedy tylko zaczyna płakać to niech się wali niech się pali jestem i będę przy niej. Jest naszą słodką wpadką więc ciężko mówić o byciu gotowym ale dajemy sobie rade. Czasem po prostu potrzeba chwili samotności żeby powiedzieć sobie że jest ok! Pozdrawiam mamy

  • Mam córkę 4 lata i stwierdziliśmy, że bardzo chcemy drugiego. Jestem w ciąży tylko zamiast jednego będzie dwójka. Bliźnięta. To 12 tydzień, a ja jeszcze się nie oswoilam z tą informacją.. chyba będę się bała aż do momentu ich pojawienia… także nie wiem czy można być gotowym, a nawet jeśli to życie potrafi zaskoczyć 🙂

  • Mi wydawało się że jestem gotowa, od zawsze lubiłam dzieci, swoje też juz moglam miec od kilku lat,a jednak to co przyszło totalnie mnie zaskoczyło!na to nie da się przygotować! Juz bycie w ciąży bylo dla mnie abstrakcja-mamuski.tyle mowily o dzieciach,ze dla.mnie to bylo jak z innego swiata. Jednak Nigdy nie zapomne uczucia jak położyli mi Mała na brzuchu… Łzy lecialy mi same bezwladnie(do tej pory sie wzruszam) nigdy tego nie zapomnę i wg mnie tego nie da sie opisać! Pozniej mieliśmy to szczęście ze mogliśmy pobyc we 3 (z mezem sami)-to cos niesmowitego! Taka mala kruszyna,która dopiero co byla w brzuchu.W połogu i w pierwszych tygodniach (obecnie corcia ma 12 tyg) zastanawialam się czy juz zawsze tak będzie -w pewnym momencie bylam nawet przerażona, ale jak to?to już nie będzie czasu na ksiazke,rower, na siebie?!!!i wiecie co, to na pewno tez kwestia naszego podejscia, poukladania sobie w głowie -po części na pewno z siebie rezygnujemy,ale czy nagle życie nie staje się pełniejsze, piekniejsze,bardziej wartosciowe? Może nie na wszystko jest już czas, niektóre dzieci są oczywiście bardziej wymagające i bywaja tez chwilę zwątpienia bo M. Placze i juz nie wiadomo co robic, ale mimo wszystko znajduje czas dla siebie -staram sie chocby w malych rzeczach, jak poranna kawa, czy wieczorem chwila na ksiazke, spokojna kapiel i tym się właśnie staram cieszyć. (Nadmienie że dokoła nas straszyli ze jak sie urodzi to juz sie skonczyc to i tamto, okropne to bylo)To pozwala nie zwariować a jednocześnie pozwala byc nadal sobą,co przeklada.sie tez na Maleństwo. Szczesliwa mama to.szczesliwe dziecko. Uważam też nie ma co rezygnować bardzo z siebie a spróbować połączyć np.pasje razem z dzieckiem. I mieć w swoim otoczeniu odpowiednie osoby. Osobiście nie mogę się doczekać jak wyjde.na rolki z Młodą 😉 ps.moze zbyt chaotycznie wszystko napislam, ale to.orzez to ze duzo emocji wywołuje macierzynstwo, bywa ze czasem mocno skrajnych;) pozdrawiam 😉

  • Tekst jakby o mnie! Zawsze myślałam, że dziecko/dzieci są mi pisane – studia pedagogiczne, praca w szkole podstawowej w swietlicy klas 1-3, wszystkie dzieci do mnie zawsze lgnęły i kiedy znalazłam tego jednego jedynego faceta, który został moim mężem, dzieci były kwestią czasu. I tak jakoś po 1,5 roku małżeństwa kiedy zdecydowaliśmy że to ten czas na powiększenie rodziny byłam przekonana, że jestem gotowa! Tyle kobiet przede mną dało sobie radę, to co, ja mam nie dać! I po pierwszym poronieniu (tutaj mój organizm nie dał sobie rady) drugą ciążę uznałam za najlepszy stan ever! Okej pierwszy trymestr masakra, ale pozostałe miesiące fantastyczne i myślałam wtedy – skoro ciąża jest taka super to co dopiero macierzyństwo…i było, przez pierwsze 3 tygodnie do czasu wizyty w szpitalu z Młodym, który się odwodnił, a na oddziale nie mogli mu się wkłuć…On płakał w zabiegowym w rękach mojej teściowej, a ja płakałam razem z nim na korytarzu, płakałam z bezsilności i poczucia własnej beznadziejni, że jako matka nie mam sił być przy Nim…powrót ze szpitala był jeszcze gorszy, bo Synek przestał spać w dzień, nie dał się odłożyć do łóżeczka, tylko wisiał albo przy cycku albo na rękach, a ja miałam dość – fizycznie i psychicznie…i żaden podręcznik, rady mamy/babci/cioci/koleżanki/innej matki czy sąsiadki w takich chwilach są na nic, bo w głowie masz jedną myśl “weźcie ode mnie to dziecko”! Ale kiedy ktoś przychodzi Ci pomóc to i tak nie chcesz go oddać za nic w świecie! I takie to właśnie jest to macierzyństwo – tak samo trudne jak piękne 🙂 ale o drugim dziecku i tak myślimy, zwłaszcza jak Młody zaczął być bardziej kumaty i grzeczny 😀

  • Ja byłam pewna, że jestem gotowa. Gotowa na to dziecko (planowane), że wszystko już wiem, bo trochę czytałam (i “przeszłam” przez troje dzieci siostry jak byłam duzo młodsza – bo różnica między nami to aż 12 lat), że nic mnie nie zaskoczy bo przecież mam w miarę przystosowany dom, wszystko kupione/ułożone/wyprane przed porodem (nie wspominając o rzeczach do szpitala które leżały od chyba 36go tyg tak jakby nie daj Boże coś i trzeba by już wcześniej do szpitala -sto razy uzupełniane/przekładane itd). Wiedziałam że mam super faceta, później męża, który był idealnym materiałem na Tatę Roku 😀 Jest odpowiedzialny, nie boi się pieluchy ani wygłupów, a na widok córki poleciała mu łza. Wiedziałam, że razem damy radę.. A jednak trochę mnie cała sytuacja przerosła. Poród do przyjemności nie należał tylko prawie mdlałam z bólu, mała po miesiącu przespała pierwsza całą noc (na cycku) i myślałam jak to fajnie, nie będzie męczarni itd. A potem się okazało że tylko do 3go m-ca kiedy to zaczęło się podchodzenie pierwszych zębów a wraz z nimi wstawanie co chwilę. Potem uwidziała sobie przychodzenie spać do łóżka rodziców i tak do teraz pozbyć się nie możemy (a ma niedługo 2 lata) przez co niedosypiamy i wszystkim niewygodnie. a do tego nasza “samośka”ma ciężki charakterek. Wiele rzeczy mnie zaskoczyło. Są takie dni/okresy że ubóstwiam ją wręcz, kocham każdą jej minkę, część ciała, każde spojrzenie. Ale zdarza się niestety, że myślę sobie na co mi to było? Mogliśmy sobie przecież spokojnie żyć sami. Dobrze że te myśli mijają. Ale nieraz się zastanawiam, czy na to całe macierzyństwo da się przygotować? Czy było by inaczej gdybym nie urodziła Zośki w wieku 26 lat tylko np po 30? Nie wiem. Ale kocham ją bardzo mocno mimo rodzicielskiego “zaskoczenia” i niedogodności. Pozdrawiam

  • Jestem mamą 3-miesięcznej Laury. Ucieszyłam się. Pomyślałam “tak, to dobry moment, jesteśmy gotowi”. Strach pojawił się w drodze na porodówkę. Wtedy pierwszy raz na serio pomyślałam “Boże, czy ja umiem być za kogoś tak odpowiedzialna?” . Drugi strach pojawił się, gdy Laura leżała już na moim brzuchu, nie było odwrotu, jestem mega odpowiedzialna za to małe Stworzonko. Czy byłam przygotowana? Chyba dopiero wtedy zrozumiałam, że nie do końca, że dopiero teraz prawdziwa szkoła się zaczyna i że nie da się wcześniej wyobrazić sobie jak to będzie, co będę czuła, jak się zachowam… także chyba masz rację z tym, że choćby nie wiadomo co, to nie da się być w pełni gotowym. To przychodzi wraz z pojawieniem się dziecka.

Leave a Comment