Wygrywam w parentingu! - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Wygrywam w parentingu!

Nie, nie. Nie blogowym.

Codziennym! Życiowym!

Wczoraj był jeden z the hardest day od czasu porodu (nie liczę tych o których pisałam TU i TU, o i TU też trochę o tym). Nawet posta miało nie być taka zmęczona byłam! Na szczęście los chciał, że wstałam o 3:30 (tak, tak, zanim Tedek zasnął była już 4 a ja budzik nastawiam na 5 a godzina snu to dla mnie zło). Miałam biegać, ale nie będę ściemniać: moja rozregulowana jeszcze gospodarka hormonalna sprawia, że mój organizm od kilku dni na wszystko co powinno być dla niego dobre reaguje tekstem ARE YOU FUCKING KIDDING ME?! Tak więc siedzę i piszę, bo cóż mi pozostało. Jaram się też ciepłą kawą… Same wiecie, że jest czym!

hah

Co sprawia, że w parentingach po prostu wygrywam? I nie mówię o rywalizacji z innymi mamami. Z dziećmi wygrywam! Chcą mnie wykończyć, ale ja się nie daję. Walczę dzielnie (dziennie?).

1. Zjadłam wczoraj kilogramy czekolady. I nie podzieliłam się z nimi. Pfff. Ani kosteczki im nie dałam! Dla ich zdrowia oczywiście!!!!

2. Przełaziłam/przespacerowałam (też wczoraj) jakieś 11 km. Jasne, że po to żeby się dotleniły! To też dla ich zdrowia!

3. Dla ICH dobra korzystam z terapii. Wiecie Instagram, Facebook, te sprawy. Łeb odpoczywa, i już nie myśli się “CO JA TAKIEGO ZROBIŁAM, ŻE TAK MNIE POKARAŁO?!”. Ok wciąż tak myślę, ale te myśli ciut cichsze są.

4. Jeszcze nie wiecie, ale wczoraj o 5 rano farbowałam włosy. Abstrahując od tego, że to normalne nie jest, oznacza także, że je umyłam! Tak… oko też pomalowałam! Well done (lubię tak sama do siebie mówić, przecież trzeba się doceniać!)

5. Około 1359 razy odpowiedziałam “aha” komentując opowieści najstarszego. I mózg mi nie wyparował!

6. Nie poryczałam się, kiedy Brusiek darł się leżąc na ziemi bo aktualnie nie miał ochoty się ubierać na spacer. To nic, że my (cała reszta), byliśmy już totalnie spoceni i spóźnieniu do Filipa szkoły… Zupełnie nic.

7. Dom wciąż stoi! nie zawalił się, nie spłonął – a mógłby. Wczoraj był jeden z tych dni, podczas których wszystko wskazywało no to, że tak się może stać… Mało tego! Jest nawet czysty! Może i nie wygrałabym testu białej rękawiczki. Ani nawet szarej. No dobra- kurz jest wszędzie, podłoga się lepi a dywan wygląda jakby ktoś się na niego zhaftował, ale… Na pierwszy rzut oka jest ok. Nie mniej jednak medal “Chujowej Pani Domu” jak najbardziej mi się należy (znacie TEN profil?). Medal to medal right? Wygrana jest!

Także sorry chłopaki! 1:0 dla Mamy!

 

Kawa wystygła. Idę się szykować na kolejny walczący dzień…

 

   Send article as PDF   

21 komentarzy

  • Wspaniały tekst! Uśmiechałam się do łez, chociaż podejrzewam że Tobie do śmiechu nie było. Też miałam ciężka noc. Razem razniej!

  • Witaj kolejny dniu;)z rana zawsze pełna energii i zadań do”zrealizowania”,a z każdą następną godzina rzeczywistość to weryfikuje.wczoraj zabieralam się do gotowania zupy chyba z 3 razy(włączanie i wyłączanie gazu,pomimo gotującej się mikstury.najpierw ambitnie pokroiłam dynię,potem obralam,wszystko z przerwami;/).no nic to może dziś będzie lepiej,a zadań mam znów z 1000,ale chociaż zupę mam gotową;)pozdrawiam

    • CHOLERA A U MNIE ZUPY NIET! biore się zaraz do roboty… albo się położe i popłaczę troszkę 😛

  • ha ha ha! my już z Gig koronę Ci strugamy,bo taka dzielna jesteś, także o Pani Mamo przybywaj na relax!

    • boże ja to dni odliczam normalnie! za tydzień już godziny będą lecieć… tak się cieszę, że szok!

  • Jestes de beściarą:) uśmiałam sie, z chpd tez:) wczoraj był tak zrąbany dzien, ze na koniec dnia, mimo ze karmie, wypiłam lampkę wina (dla usprawiedliwienia dodam, ze mały jak zje o 22 to potem dopiero 3.30, a potem zeżarłam kawał tortu chalwowego. A potem nie mogłam spać i jechałam po kolei odcinki Prawo Agaty z nagrywarki. Dzis BĘDZIE lepszy dzien! No kurwa musi

  • Juz ktorys raz trafiam na Twego bloga, baaardzo mi się podoba w jaki sposób o tym wszystkim piszesz 🙂 humor mi to poprawia, bo z perspektywy czasu sama podchodzę do takich spraw z dystansem i śmiechem, kiedyś sama trochę pisałam, to Photoblog, to pamiętnik i milo było to wszystko wylać z siebie. Ale że z czasem teraz cienko, to Twój blog będzie dla mnie lekarstwem 😛 My też wczoraj przeżyliśmy z mezem apogeum rodzicielstwa… Tzn przeżywamy je już od dłuższego czasu no ale. Nas dreczy w domu jeden, niejedzacy dwulatek. Córka w brzuchu, za 8tyg ma się u nas zjawić. I też wczoraj wychodzilismy na spacer, i też bunt i placz i wisk i wszystko. Mąż o mały włos tych włosów z glowy sobie nie powyrywal, a ja myslalam ze zacznę wyć do księżyca. Ale stałam dosłownie jak kolek, bez słowa. Jak jeden zaczął jęczeć tak i zaczal drugi. Wiadomo jak to z facetami. No ale jak już konflikt został zarzegnany i udalo nam sie wedrzec do windy, mąż w nagrodę dal buziaka że podolalismy temu zadaniu. A ja sie wzielam i rozbeczalam. Ale mieli miny. I szczerze Cie podziwiam, że masz co jeszcze na tej głowie farbowac, bo ja bym byla dawno łysa 😀

  • Z trzema chlopakami to musi byc czad! ale na pewno zdajesz sobie sprawe jak nudnie musialoby byc bez tych wszystkich niespodzianek, ktore Tobie szykuja z kazdym dniem:) Dasz rade utrzymac poziom! xxx

  • Łoooooojjjj… 🙂 jak ja lubię wiedzieć że nie jestem sama, ahhh od razu lepiej 🙂 dzięki Ci!

  • Ja ostatnio trzy wieczory z rzędu 0:3 dla … moich wampirów energetycznych, a szczególnie jednej wampirzycy. dwuletniej. która nie chce spać. jesteśmy tak wykończeni z małżem, że od trzech nocy mówię kumpelom, że mam w łóżku TÓRJKĄT –
    błysk w oku znika, gdy tłumaczę, kim jest owa “trzecia osóbka”…wiercidupka :PP

  • Wspaniały tekst uśmiałam sie po pachy! Mówiłam Ci to juz nie jeden raz tzn pisałam Jesteś Wielka i nie chodzi mi tu o rozmiar

  • No to widzę, ze nie jestem sama 🙂 u mnie od miesiąca choróbsko. Sztafeta normalnie. Pierwszy tydzień walka z gorączką u całej trójki, jak minęła,zaczęło sie zapalenie oskrzeli. Jeszcze początkowo kiedy odzyskali trochę siły moja kreatywność rodzicielska mnie samą zadziwiala

  • …CD
    Zabawy w poszukiwanie skarbów, pieczenie ciasteczek, budowanie zamków z kocy…, ale ostatni tydzień już miałam dosyć. Zwłaszcza, ze sama zaczęłam chorować. Całe szczęście w zamrazalce kilka obiadów miałam przygotowanych, a telewizor od rana do wieczora nadawał. Teraz z utęsknieniem czekam na poniedziałek. Kiedy ( mam nadzieje), moje starsze Skarby pójdą do przedszkola i dane mi bedzie zatesknic

Leave a Comment