Przychodzi taki czas w życiu każdego dorosłego człowieka, że myśląc o swojej przeszłości, do głowy przychodzi mu tylko jedno wielkie “WTF?!”.
Oczywiście wierzę w to, że istnieją laski, których życie wygląda idealnie, które robiąc sobie selfie, nie napieprzają od razu 100 zdjęć, żeby wybrać z nich ledwo jakieś jedno “w miarę”, takie które nie wiedzą nawet co to cellulit, zawsze miały zajebiste brwi, nigdy nie skompromitowały się i w ogóle żyją dosyć zacnie.
Niestety ja do nich nie należę. Często zaliczam wtopę za wtopą, przewracam się stojąc, bluzkę brudzę w najmniej odpowiednim momencie i robię rzeczy, które nie śniły się nawet największym filozofom.
Nie będę robić tu jakiś wielkich wstępów. Przechodzę od razu do meritum.
1. W ogólniaku, na pierwszej lekcji historii, z najwiekszą “kosą” w szkole, zostałam zawołana do tablicy. Z tego stresu, przez 15 minut szukałam na mapie Egiptu. Serio. Bardzo mnie wtedy dziwiło, że nie widzę go nigdzie w Europie.
2. W młodości kochałam się w skejtach. Marzyłam także o zostaniu dziewczyną rapera. To prawda…
3. Pierwszy tatuaż zrobiłam w wieku 16 lat.
4. Kiedyś imprezowałam jak szalona, byłam nie do zdarcia. W czwartek wychodziłam na balety (bo przecież Studencki Czwartek to obowiązek) i wracałam w niedzielę nad ranem. Potrafiłam po imprezie, z której się wracało o 4-5 nad ranem, już o 8 dzwonić (sorry! pisać na GG! haha) do koleżanek z zapytaniem gdzie dzisiaj idziemy.
5. Mój pierwszy poważny chłopak nosił dzwony. Serio. To wiele o nim mówi ? A i kazał sobie malować paznokcie bezbarwnym lakierem… Nie pytajcie.
6. Od “zawsze” chciałam zostać blogerką. Nawet kiedyś założyłam bloga modowego ? Najgorsze jest to, że za cholerę nie pamiętam jego nazwy! Gdzieś buja po sieci ? A stylówę miałam tam naprawdę zacną.
7. Mój optymizm jest jednocześnie moją zaletą i wadą. Niestety często nie uczę się na swoich błędach, bo zamiast myśleć “cholera, ale spieprzyłam”, to mam w głowie “eeee najwyraźniej tak miało być”.
Jak już sie cwaniary moje pośmiałyście, to czekam na Waszą żenującą spowiedź 😀