5 rzeczy, które rodzice powinni zapewnić swoim dzieciom. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

5 rzeczy, które rodzice powinni zapewnić swoim dzieciom.

Miłość, szacunek, jedzenie… O tak oczywistych rzeczach chyba nawet pisać nie powinnam. Żyję w przekonaniu, że Ty, mój kochany czytelniku, jesteś rodzicem z krwi i kości. Kochasz, uwielbiasz, ale też momentami masz dość. Życie… Ci którzy mówili “życie to nie je bajka” mieli zupełną rację. A o wychowaniu dzieci, o tym jakie to trudne i cholernie odpowiedzialne zadanie, niejeden elaborat w internecie napisano.

Dzieci to nie tylko sterta pieluch, ciepły obiad na stole i tona zabawek w pokoju. Dzieci to odpowiedzialność. Największa z możliwych. I nie tylko odpowiedzialność za życie czy zdrowie. To, przede wszystkim, odpowiedzialność za przyszłość i życie dorosłego w przyszłości człowieka. O to czy będzie szczęśliwy, spełniony, o to czy nie przyjdzie mu się zmierzyć z demonami przeszłości, bo mama czy tata robili coś “nie tak”: za mało przytulali, za często karcili. Nie myślisz o tym za często? Ja też nie. Pora to zmienić.

DSC_3924

Myśląc o swoich dorosłych dzieciach, wiem jakie cechy chciałabym żeby posiadali: byli ciepli, mądrzy, wiedzieli co jest dobre a co złe, ale też umieli walczyć o swoje życie, szczęście, marzenia. I cicho wierzę, że zapewniając im te 5 rzeczy, tacy właśnie będą. A przynajmniej będą mieli wielką szansę takimi ludźmi się stać.

1. Rodzina jest najważniejsza.

To wpajali mi rodzice. Od zawsze. Dzięki temu wiem, że co by się nie działo w moim życiu, na swoją rodzinę mogę polegać zawsze. Zresztą nie raz mi to udowodnili. Rodzina to najcenniejsza rzecz na świecie. Rodzeństwo to największa wartość jaka może człowieka spotkać. Wierzę w to tak, jak w nic innego. To właśnie rodzina czyni nas silnymi, odważnymi. Dzięki niej możemy ryzykować w walce o lepsze jutro, bo nawet jeżeli noga nam się boleśnie powinie, a na rękach pojawi się milion siniaków, to zawsze będzie obok nas ktoś kto nas podniesie, nawet z samego dna.

2. Pewność siebie.

“Dasz radę, poradzisz sobie, uda ci się” – zdania które powinno słyszeć codziennie każde dziecko świata. Zresztą także dorośli. Jak walczyć o marzenia, skoro nie ma się wiary, że można? Że warto? Pewność siebie, we własny charakter, mądrość, umiejętności, to coś czego mogą nauczyć tylko rodzice. Nie twierdzę, że nie ma takich ludzi, którzy pojęli to sami. Pewnie są. Ale ile ich to kosztowało? Lata pracy nad sobą? Terapię? A przecież tak łatwo można dziecka nauczyć, że o ile się mocno postara, czegoś nauczy, nad czymś innym popracuje, to poradzi sobie w życiu ze wszystkim. To zadanie rodziców, tylko i wyłącznie, nauczyć wiary we własne siły. Koniec, kropka.

DSC_3956

DSC_3957

3. Praca.

Jestem leniwa. Z natury. Lubię leżeć, pachnieć i nic nie robić. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że z takim nastawieniem nie zaszłabym nigdzie. Praca, a dokładniej szacunek do niej, to rzecz którą mi się wydaje ludzie powoli zatracają. Już dzisiejszej młodzieży wydaje się, że pieniądze spadają z nieba, a za samo pojawienie się w miejscu zatrudnienia, powinni dostawać bajońskie sumy. Sorry, ale nie. Nie znoszę ludzi nieszanujących pracy, a takich w życiu spotkałam nie mało. Jasne, że najlepiej jest siedzieć i narzekać jaki to szef jest nieludzki, a koleżanki nic tylko obgadują za plecami. Najłatwiej robić z siebie ofiarę i czekać… Nawet nie wiem na co, na wygraną w totka? Źle Ci w pracy? To ją zmień, ale nie zwalaj swoich porażek na innych. Oszalałam? Ani trochę! Tak właśnie funkcjonuje świat. Pracę, jakiejkolwiek by się nie wykonywało, trzeba szanować. Zawsze. Bo dzięki pracy można kupić chleb, mleko, leki. Tylko dzięki niej. Szacunek do pracy. Czy tylko mi się wydaje, że w ostatnich latach jest na wymarciu?

4. Kultura osobista.

To trochę oklepane, ale mam wrażenie, że wraz ze wzrostem świadomości pod tytułem “dajmy dzieciom być dziećmi” (za czym jestem całym sercem i czego wciąż się uczę) zagubiliśmy gdzieś pamięć o tym, że jest coś takiego jak savoir vivre. Nie oburzaj się, nie piszę (mam nadzieję) o Twoim dziecku. Ale mam nieodparte wrażenie, że co raz więcej dzieci jest w stosunku do dorosłych bezczelna. Podam Ci przykład: jakiś czas temu, byliśmy wszyscy razem w Parku Dinozaurów w Krasiejowie (TUTAJ zobacz naszą wycieczkę). Spotkało nas tam coś, przez co razem z M., przez dwa dni podnosiliśmy szczęki z podłogi. Otóż siedząc w kolejce, która miała nas przewieźć przez Tunel Czasu (jedna z tamtejszych atrakcji), jeden z chłopców siedzących za nami, po usłyszeniu imienia Edzio, zaczął krzyczeć “Edzio, pedzio”. Mój M. grzecznie (naprawdę!) zwrócił uwagę chłopcu, że to nieładnie, i żeby najzwyczajniej w świecie się uspokoił. Oczywiście dzieciak miał w nosie uwagi i dalej krzyczał swoje.Nagle zza pleców usłyszeliśmy głos mamy chłopca mówiącej “Nie przejmuj się”. I tu nam obojgu ciśnienie podskoczyło. Kobieta była oburzona uwagami mojego M, bo przecież jak ktoś może jej “Januszka” upominać! Powiedziałam, że powinna sama zwrócić uwagę dziecku, bo słowo “pedał” jest obraźliwe, na co ona “ja mu nie będę na nic zwracać uwagi”. Padliśmy i wstać przez tydzień nie mogliśmy. Kultura. Ludzie uczcie dzieci kultury i szacunku do ludzi, bo bez tego świat zginie.

5. Możliwość spełniania marzeń.

Wierzę, że to my dorośli jesteśmy odpowiedzialni za życie naszych dzieci. Czy to teraźniejsze czy przyszłe. Dużo kiedyś rozmawialiśmy na temat marzeń z moim mężem, i tak naprawdę zawsze dochodziliśmy do wniosku, że największą przeszkodą w ich realizacji, była po prostu kasa. A raczej jej brak. Obiecaliśmy sobie wtedy, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby zapewnić naszym dzieciom fajny start w dorosłość. Oczywiście jest to tajemnica skrywana przed nimi, żeby nam się za bardzo nie rozleniwili, ale pomyśl: czy nie fajnie byłoby mieć odłożonych trochę pieniędzy, żeby w przyszłości nasze ukochane dziecko nie martwiło się czy może sobie pozwolić np. na wymarzony kierunek studiów? Już Ci pisałam (TUTAJ), że zaczęłam żyć oszczędniej, a dokładniej rzecz ujmując MĄDRZEJ. Dokładnie tak, bo wcześniejszy styl wydawania kasy przypominał bardziej “Gangsta paradise” niż prawdziwy budżet domowy. Tylko co z tą kasą, którą się udaje jakoś oszczędzić, zrobić?

DSC_3902

Ten wpis jest postem sponsorowanym. I tak naprawdę spadł mi on trochę z nieba, bo pozwolił na poznanie zupełnie obcego mi tematu. Może zaraz się zdziwisz o czym napiszę, ale sama byłam w szoku, że jest coś co pozwala na najbezpieczniejsze oszczędzanie, pomimo tego, że jest chyba najbardziej kontrowersyjną z opcji (nie licząc trzymania kasy w skarpecie).

Wszyscy znajomi się śmieją, że do powrotu do Polski skłonił nas program 500+. Śmieszne czy nie, przy trójce dzieci, to już jest realny, comiesięczny zastrzyk finansowy. Z drugiej jednak strony, jeżeli do tej pory jakoś żyliśmy, to i bez tej kasy żyć będziemy. Nie no, nie myśl sobie, że nie zamierzam jej pobierać. No jasne, że zamierzam! Wniosek złożony! Należy mi się tak jak każdej rodzinie, a dzięki właśnie tym pieniądzom, mogę w większym stopniu odkładać na marzenia dzieci.

Myśląc o Obligacjach Oszczędnościowych połowa społeczeństwa się oburza, bo jak to tak, dawać kasę rządowi?! Nie nie, my Polacy tak nie postępujemy! Mało kto wie (ja do tej pory nie miałam o tym zielonego pojęcia), że po pierwsze tej kasy nie dajemy rządowi, a Państwu (różnica jest w tym, że rząd się zmienia, a państwo to Polska 🙂 ), oraz że jest to najbardziej bezpieczna forma oszczędzania. Nie ma ryzyka, że jakaś firma (czy też bank) zbankrutuje czy stanie się niewypłacalna. Tutaj gwarantem jest Polska. Dopóki istniejemy na mapie, dopóty nasze pieniądze są bezpieczne. Gdzieś (oczywiście na fejsbuczku, gdzie już czytałam o aferach z tym związanym) przeczytałam, że “absolutnie nie można wybrać pieniędzy wcześniej” – guzik prawda. Można. Z miesięcznym wyprzedzeniem. Obligacje to tak naprawdę zakup “cegiełek”. Jedna “cegiełka” kosztuje 100 zł. Od Ciebie zależy ilość kupionych obligacji. Od Ciebie też zależy na jaki czas chcesz je wykupić. Możesz do zrobić na 2, 3, 4 lub 10 lat. Oprocentowanie? Może i nie jest najwyższe, ale jest stałe. Zresztą to bezpieczeństwo inwestycji jest największą zaletą, a ja kasą dzieci ryzykować nie chcę. Gdybym chciała, to już dawno stałabym w kasynie 🙂 Chociaż bym się zabawiła.

Nie znam się na finansach. Nie będę ściemniać, że jest inaczej. Mam niestety taką wadę, że czasami, zamiast szukać informacji w samym źródle, słucham opinii innych osób, którzy tak naprawdę na sprawie też mogą się zupełnie nie znać. Źle robię, wiem. Dlatego przyznam Ci się szczerzę, że byłam na początku sceptycznie nastawiona. Dopiero rozmowa z ludźmi którzy się na tym temacie znają (a mam szczęście mieć takich w rodzinie) sprawiła, że o Obligacjach zaczęłam myśleć całkiem poważnie. Nie, nie będę się rzucać od razu na 10 letnie oszczędzanie. Nie. Dam sobie 2 lata, zobaczę, przetestuję. Przyszłość moich dzieci to zbyt ważny temat by słuchać opinii “wszystkowiedzących”. Tu potrzeba wiedzy specjalistów i doświadczenia. Inaczej chyba się po prostu nie da.

Więcej o programie poczytasz TUTAJ.

A o samych Obligacjach Skarbowych TUTAJ.

collage1

collage2

ZDJĘCIA do wpisu wykonał ZBYSZEK POCIAN (TUTAJ zobacz inne jego prace).

   Send article as PDF   

24 komentarze

  • Bardzo mądry wpis. Czy to znaczy że już wrociliscie do pl? Czy wracacie niedługo? Pytam bo też planujemy powrót z uk do pl. Pozdrawiam

      • Myślałam że na wakacje tylko pojechaliście 🙂 super. Ja się strasznie boję powrotu. Jest tyle wątpliwości. No ale zobaczymy.
        P.s. czytam cie od dawna. Jesteś super. Dajesz mi dużo motywacji.

        • dziękuję! <3 i u nas maa wątpliwości, dalej jest strach, ale będzie dobrze… innej opcji nie przewiduję 🙂

  • Czyli wróciliście do PL? Czytam Cię już długo (od początku ciąży a córeczka ma już 13 mcy) i uwielbiam:) Jakbym Cię spotkała we Wro to bym podeszła i Cię uściskała:* Mieszkam 60 km od Wro więc to całkiem możliwy scanariusz, tylko muszę się wyrwać z domu:) 1 sierpnia wracam do pracy więc czytanie i oglądanie Twojego bloga będzie dla mnie odskocznią od stresu z tym zwiazanego.
    Całuski dla synków.

  • Niestety 500+ wszystkim sie nie nalezy. Za to nie lubie naszego rzadu! Nie mozna bylo dac kazdemu dziecku po 200zl? I kazdy bylby zadowolony…

  • Uwaga. Sama jeszcze nie wierzę, że to napiszę. To chyba pierwszy wpis sponsorowany (nie jestem im przeciwna, czytam wszystkie!), po którym skusilam się na głębszą analizę “produktu” i co najważniejsze, temat tak mi się spodobał, że chyba się skuszę. Bardzo fajnie i mądrze ulokowałas produkt w tekście. Czytałam z wielką przyjemnością. A teraz uciekam w temat obligacji. Pozdrawiam

    • aaaaa! a to chyba temat przy którym miałam najwięcej oporów, bo jednak temat kontrowersyjny… a wystarczy więcej poczytać 🙂 ależ się podjarałam Twoim komentarzem haha :*

      • Przez chwilę zastanawiałam się czy pozwolić sobie na szczerość. Ale do cholery. Kiedy jak nie teraz. Trzydzisztka juz dawno na karku, więc swoje zdanie mogę mieć 😀 Zapewniam Cię, że to temat mniej kontrowersyjny niż reklamowanie na blogu produktów do “pielęgnacji” skóry dziecięcej jednej z wiodących firm w branży. Problem w tym, że niewiadomo dlaczego produkty są przeznaczone dla dzieci, gdy w składzie nie mają nic, podkreslam NIC, co mogłoby się skórze malucha przysluzyc. Nie podam nazwy bloga, ani firmy, którą mam na myśli. Ale jeśli nosi się ktoś z tym, że produkty, które sygnuje swoim nazwiskiem są najwyższej jakość, to akurat “no more tears” nie powinno się tam znaleźć. Jako czytelniczka poczułam się perfidnie oszukana, bo wychodzi na to, że kasa ponad wszystko. A tego nie rozumiem.
        Zatem kontrowersje w związku z obligacjami, są jak pikus 😀

  • Bardziej niż obligacje zadziałał na mnie ten mały z kolejki. Okropne. Trzymam kciuki za udane oszczędzanie 🙂

    • trzymaj trzymaj! bo to moja pięta achillesowa!!! (a sytuacją przez miesiąc byliśmy zbulwersowani!)

  • Oj, Flow, mój komentarz nadal oczekuje na moderację… Spróbuję raz jeszcze, choć mam obawy, że jakiś cenzor go nie dopuścił…
    Tak jak napisałam wcześniej, bardzo rozczarowałam się tym wpisem. Twój blog wydawał mi się apolityczny, a tu propaganda w białych rękawiczkach… Smutne…

    • hmmm trochę przykre jest to co napisałaś… propaganda? serio? z drugiej strony każdy ma prawo do swojego zdania…

  • Bardzo fajny artykuł i w związku z tym, że w tym roku wracamy z Włoch do Polski na stałe, skorzystam z tej rady i zacznę oszczędzać dla mojej córeczki. Przeprowadzamy się właśnie do Wrocławia i będzie to nasze miasto z wyboru, nie pochodzenia. Mam nadzieję, że przyjmie nas z otwartymi ramionami… A chłopaki jak cukiereczki! Pozdrawiam.

  • Co ty wiesz dziewczyno o życiu. Praca co ty piszesz. Mam być zadowolona z “roboty” w której szefostwo siedzi nam nad głową a my dzwonimy po sklepach i wciskamy ludziom towar, który odszedł już do lamusa. I drą się, że nic nie sprzedajemy. Prywaciarze nie mają za grosz szacunku do pracowników, oczywiście są wyjątki. Obudź się wreszcie bo nie da się tego czytać.

    • To zmień prace przecież nikt cię do niej nie zmusza wiec nie narzekaj ze boisz się cokolwiek zmienić w swoim zyciu

  • My również odkładamy pieniądze z 500+ (2 dzieci, trzecie w drodze). Zamierzamy kupić działkę rolną za grosze, a jak będzie okazja w gminie to ją przekwalifikować na budowlaną. Każde dziecko w przyszłości dostanie 10ar działki budowlanej, co z nią zrobi ich sprawa – mogą się budować, mogą sprzedać i nie pracować przez 2 lata 😛

    A mama chłopca z kolejki oburzająca. Tacy ludzie sami powinni wrócić co najmniej do przedszkola, by nauczyć się żyć w społeczeństwie. Mój dziadek miał na imię Edward, cudowniejszego i odważniejszego człowieka nie spotkałam do tej pory.

Leave a Comment