Dlaczego milczymy? - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Dlaczego milczymy?

Zawsze się nad tym zastanawiałam. Mało tego. Trwałam w tym bardzo długo. Udawałam, że jest ok, “boli?” – “no trochę, ale ogólnie ok”. Nie mówiłam, nie narzekałam, nie siałam paniki. Sądziłam, że nie za bardzo jest o czym opowiadać, Matki przeżyć to muszą i koniec.

13

Tak było po Fifku. Miało to też sens ze względu na to, że byłam bardzo młoda i żadna z koleżanek nie była, ba nawet nie planowała ciąży. Aż tu nagle…

Koleżanka urodziła dziecko, parę miesięcy przed tym kiedy urodził się Brusiek. I co usłyszałam? “Kuźwa, dlaczego mi nie powiedziałaś, że to tak boli? że jest tak strasznie?!”. Nie wiem dlaczego! Nie pomyślałam! Po co? Jednak po coś… Obiecałam sobie wtedy, że będę zawsze mówić na ten temat prawdę. Bez ściemy…

Urodził się Brusiek. Kolejna ciężarna koleżanka pytała jak to jest, czego powinna się spodziewać. Opowiadam, tłumaczę. “Co ty pierdzielisz? Jakoś żadna moja kumpela nie mówi, że jest tak ciężko. Przesadzasz!”. Ja twardo obstawałam przy swoim. “A co Ty! Nigdy w życiu! Nie ma opcji, żeby tak okropnie było”. Ok…

Koleżanka urodziła. Otarła się o depresję. Jestem pewna. Było jej naprawdę ciężko. Oczywiście dała radę i teraz cieszy się z tego swojego cudnego chłopczyka najbardziej na świecie. Rodzeństwo chce dla niego mimo, że pół roku temu zarzekała się, że nigdy przenigdy!

Szlag mnie trafia jak widzę wywiady w których celebrytki opowiadają jak jest pięknie, cudownie i różowo. No cholera jasna nie jest! Dlaczego to jest jakieś tabu?! Dlaczego nie potrafimy przyznać, że jest po prostu ciężko. Pięknie ale ciężko. Fizycznie, psychicznie. Dla niektórych jest to marudzenie –  ok. Dla większości jednak jest to rzeczywistość. I nie ma znaczenia czy dziecko ma kolki, czy przesypia całe noce, czy płacze dużo czy mało. Zawsze jest cholernie trudno. Po prostu. Wierzę, że są Mamy które tego nie przeżywają, dla których jest cudnie i pachnąco. Pozostaje pytanie czy rzeczywiście tak jest, czy tylko chcą, żeby tak było… A już cholernie mnie wkurza jak ktoś komentuje to w ten sposób: “tyle kobiet czeka na dziecko, wstydziłabyś się tak mówić” albo “tak się starałaś o tego dzidziusia, jak możesz tak mówić?”. Te kobiety, te naprawdę biedne, czekające na maluszka, też mają prawo źle się czuć! Też mają prawo czuć się zmęczone, przytłoczone, zezłoszczone. Albo w drugą stronę: czy skoro ja czułam się totalnie rozbita na początku macierzyństwa, przez to zderzenie z rzeczywistością to oznacza, że swojego dziecka nie chciałam?! Nosz kuźwa! To tak niestety nie działa…

Pisałam kiedyś, że najgorzej jest przy pierwszym dziecko ( o TU ) – jest w tym naprawdę dużo prawdy. Nie znaczy to jednak, że przy kolejnym (kolejnych 🙂 ) dzieciach jest super ekstra fantastycznie. Jest wciąż strasznie! Cholera no jak może nie być? Po pierwsze zalewa Cię najsilniejsze uczucie na świecie – miłość do dziecka, już samo to jest przerażające (mnie ogrom tego uczucia przeraża!). Po drugie rządzą Tobą hormony, wszystko boli po porodzie, walczysz tak naprawdę z własnym organizmem o wcześniejszą sprawność. Po trzecie jesteś niewyspana, zmęczona, a płacz dziecka dodatkowo wykańcza psychicznie (tak, dzieci płaczą, nawet jeżeli się o tym po latach nie pamięta).

Cytując Oliviera Janiaka (wg mnie najlepszy tekst określający rodzicielstwo): “Dzieci zmieniają wszystko. Z jednej strony to jest najpiękniejsza rzecz jaka nam się trafia i najbardziej przejebana”.

Dobrze, że coraz więcej osób potrafi to przyznać…

 

* jestem cholernie nienormalna, ale tęsknię za brzuchem!!! (tak na 5 minut of kors)

**chyba się domyślacie ile niecenzuralnych słów padało w dialogach moich z kumpelami… Bywa i tak…

 

   Send article as PDF   

68 komentarzy

  • tez urodzilam pierwsze dziecko, kiedy moi rowiesnicy zaczynali studia i nie bardzo komu mialam mowic jak przejebane to jest! ale potem zaczelam o tym trabic kazdemu, a zarazem mowic, ze nie ma sensu miec jednego dziecka, bo dwojke sie chowa lepiej 😀 o ironio!

  • Jak mi mąż kiedyś powiedział, że jego ból zęba jest na pewno gorszy od skurczy, to myślałam, że go udusze 😉

  • Calkowicie sie zgadzam. Kiedy ja ur swojego pierwszego tez nie mialam kolezanek z dziecmi, nikt z rodziny nie “wtajemniczyl” mnie w uroki macierzynstwa- tyle co z czasopism wyczytalam ale jakwiemy calej prawdy i tak nie pisza. O porodzie nawet nie wspominam- a karmienie piersia- jakas masakra-przecie to takie proste- przystawiasz i bach dziecko samo ssie… Dup. Jasiu karuzela, ogromny babyblus ocierajacy sie o depresje…wsciekla jestem do tej pory na te ciotki i mame, ze nie raczyly powiedziec calej prawdy, byc moze, zeby nie straszyc…?
    Z drugim juz bylam przygotowana na wszystko i choc nie bylo latwo to byłam swiadoma wszystkiego. Dlatego przed nikim nic nie ukrywam i jesli ktoras z moich znajomych pyta, to mowie jak rzeczy wygladaja i nie wstydze sie.
    Ps. Pisze to z malym na kolanach

    • Nie można generalizować, każda kobieta przechodzi ciążę i poród inaczej, to sprawa bardzo indywidualna. Ja ciążę wspominam bardzo dobrze bo nie miałam nudności ani innych dolegliwości. Sam poród to tez nie tragedia, może dlatego że miałam cc. Oczywiście ze bolało przez pierwsze dni, ale szybko doszłam do siebie. Trafił mi się mały ssaczek wiec z kp tez nie było problemu. I dzieciaczek tez grzeczny, bez kolek. Jedyny minus to skaza białkowa od 2 mies, wiec jestem na diecie bezmlecznej i bez jaj bo nadal karmię, ale czego się nie robi dla dziecka.

      • pewnie, że dla dzieci wszystko! i jeszcze jedno: so jelous! niestety wiekszosc kobiet tak dobrze nie ma 🙁

      • Pamiętam, że moja ciąża to był luksus. ani razu mnie nawet nie zemdliło… doszła cukrzyca ciążowa ale w sumie to mi na dbre wyszło, bo jedząc tak jak wcześniej miałbym bardzo dużo do zrzucania, a tak to nie zostało nic.
        A moja siostra umiera teraz w 2 ciąży jeszcze bardziej niż w pierwszej. mdłości, bóle brzucha, bóle nerek, głowy, osłabenie zadyszka i to dopiero 3 miesiąc..
        wiem, że kazda ciąża inna ale mój mąż tego pojąc nie może jak Szwagierka może aż tak umierać i być akim obrazem rozpaczy nie mając jeszcze brzuszka;p
        wracając do porodu wspominam ok. może dlatego że poró miałam wywoływany i skurcze do momentu porodu miałam tylko jakie s3 godziny.. także wiem że współczuję tym, które zaczynają mieć skurcze w nocy a rodzą następnego dnia wieczorem. bo ja wiedziałam że szybko idzie i te skurcze się w końcu skończą i urodze ten mały powód męczarni 😉

  • Masz racje jest przejebane! Mimo iz kochasz swoje dzieci najbardziej na swiecie to po prostu ogrim tego wszystkiego zwiazanego z macierzynstwem tak przeraza przytlacza i wykancza ze czasem ma sie ochote schowac do jakiejs dziury i nie wychodzic przez kilka najblizszych dni

  • Skoro tak ciezko to po co kolejne dziecko. Mam dwojke i porody trwaly u mnie doslownie chwilke, drugi 22 minuty. Ciezko? Nie. Trudno? Nie..boli? Tak, ale.zapalenie pecherza bolalo mocniej.
    Pozdrawiam wszystkie utyskajace i jeczace mamuski.

    • Kolejny raz (masz dzieci wiec rozumiesz): dla tej milosci, dla tego szczescia!!!
      A porodow zazdroszcze i pewnie nie tylko ja, moje byly krotkie ale bolesne (trzeci najbardziej) i nie bede udawac ze ten bol byl w imie czegos. Ten bol jest moim zdaniem niepotrzebny tym bardziej ze zyjemy w czasach w ktorych mozemy sobie np pozwolic na jego zniwelowanie. I tak- dzieci sa cholernie trudne! Ale milosc do nich jest milion razy piekniejsza i jest to tak dla mnie oczywiste ze moze dlatego tak rzadko o tym wspominam..

    • zazdroszcze takich porodów! moje zapalenie pecherza bolalo sto razy mniej niz porod po oxy.
      P.S. widzie ze mamy ten sam podpis-wiec zmieniam 😉 pozdrawiam

    • To tylko się ciesz. Mój był horrorem mojego życia. Oxy, 12hskurczy co 2minuty, potem podanie zzo zaraz przed partymi i nacięcie jak prosiaka na rzezi. Ja nawet dla tego uczucia nie chce już nigdy więcej rodzić. Ach i ciąże cała przeleżałam w domu i szpitalu. Tak więc uważam, że mówienie jakie to zajebiste, piękne i różowa jest wku…. Takich kobiet jak ty (szcześciaro zaznaczam) jest nie wiele i takich “oszukanych” jak ja przez to dziwne tabu od groma. Tylko ja nie rozumiem po co one potem kłamią, jakie to jest magiczne. Chylę czoła…22minuty, kurczę…tak to mogłabym rodzić 🙂

    • u mnie tez porod nie byl zly. nie nastawialam sie, nie sluchalam kolezanek, ani na zle ani na przyjemne. po prostu trzeba wziac na bary to co bedzie. porod moze byc latwy albo nie. dziecko moze byc spokojne albo nie. po co sie nastawiac. z dzieckiem jest tak ze zyje sie z dnia na dzien. jednego dnia spi, je, drugiego placze, ma kolki… ja sobie zawsze mowilam, gdy moj maly mial gorszy dzien, ze jutro bedzie lepszy. nie ma wiec co sie nastawiac, a jak juz to lepiej pozytywnie, ze moze byc trudno, ale skoro kobiety w afryce daja rade 1. urodzic naturalnie 2. wychowac bez lozeczek, wozkow, butelek, zabawekz przebirakow i wanienek… to my nie damy rady? przeciez ciaza, porod i wychowanie potomstwa to jest rzecz najbardziej naturalna na swiecie. naturalna. uczucia z tym zwiazane, hormony, hustawki emocji, dochodzenie do siebie, karmienie i niespanie tez. i ogrom milosci, ktora dojrzewa i zmienia sie kazdego dnia.

      • prawda! chociaż ja nie lubię określeń takich jak “kobiety w afryce daja rade”, “nasze babcie dawały rade”- pewnie, że tak ale to jest/była inna rzeczywistosc. Najbardziej naturalna rzecz na świecie? Pewnie, ze tak! I właśnie dlatego warto moim zdaniem o tym mówić, bo skoro to jest naturalne to dlaczego mamy się tego wstydzić?
        p.s.
        dokładnie to samo sobie powtarzam, że i ja miewam gorsze dni wiec taki dzidziuś, czy ogólnie dziecko tez ma prawo. Po prostu… 🙂

    • Jezu….naprawdę masz farta dziewczyno.
      U mnie też masakra. Zapraszam do czytania zperspektywybrzucha.blog.pl do tego bez szczęśliwego zakończenia.

      A z autorka się zgadzam w 100% mówić, co i jak i to głośno.

  • W końcu ktoś mówi całą prawdę, bo u nas rzeczywiście tematem tabu jest to, że poród i te najgorsze trzy miesiące to masakra, nawet, jak dziecko nie ma kolek, śpi w nocy i nie jest zbytnio wymagające. Ja nie tylko otarłam się o depresję, ja ją niestety miałam, ale to dlatego, że nie byłam przygotowana, że będzie tak ciężko, a że byłam wcześniej bardzo niezależna to tym bardziej mną tąpnęło. Na szczęście skuteczna psychoterapia i przy następnym dziecku już nie będę się czarować…

  • Czytam “Cie” od niedawna i uwielbiam ! Nie koloryzujesz , nie upiększasz wszystko z zycia wzięte sama prawda co więcej czytasz mi czasem w myślach .

  • Jak to tęsknisz za brzuchem? Jak miałaś brzuch to go mieć nie chciałaś, teraz nie masz i chcesz mieć, qrcze, Tobie dogodzić… 😉

    • Na 5 minut dziennie bym mogła! Wlasnie o to chodzi, zapomina sie o wszystkich niedogodnosciach jak sie patrzy na takie swoje malenstwo…

      • Ja tez tesknie za brzuchem! Moj krasnal ma juz 8 tygodni a ja nadal zazdroszcze kazdej mijajacej mnie ciezarnej 🙂
        Moze to dlatego ze urodzilam 4 tygodnie wczesniej i po prostu ‘niedociazylam’ 🙂
        Myslalam ze tylko ja tak mam… Ciesze sie ze nie jestem sama… Bo jak o tym mowie to kolezanki patrza na mnie jak na wariatke 😛

        • Ja tesknie- ale tak na 5-10minut dziennie. Koncowka byla dla mnie mega ciezka ale jestem pewna, że gdybym byla w Twojej sytuacji to mialabym tak samo jak Ty!!!!

  • Mnie również nikt nie powiedział, że będzie tak ciężko:( Dlatego ja nie lukruję ciężarnym znajomym i tym planującym. Mówię żeby zbierały siły:) bo do dzieciątka trzeba jej mieć mnóstwo. Ja niestety leczę się na depresję, powoli jest lepiej ale chciałam zaapelować do dziewczyn, żeby nie lekceważyć długo utrzymującego się smutku, płaczu, bezradności, braku chęci życia. u mnie prawdopodobnie baby blues przeszedł w depresję.

  • Mójego pierwszego syna urodziłam wcześnie, było źle. Z drugim od początku wiedziałam co mnie czeka ale i tak nie było różowo. W gazetach zawsze piszą jak to jest cukierkowo przez co młode mamy mają skrzywiony obraz macierzyństwa a później nagle zderzają się z rzeczywistością.

  • Właśnie też nie rozumiem, że w dzisiejszych czasach nie pozwala się kobietom na znieczulenie. Ja właśnie tak miałam….w moim szpitalu jak zapytałam, to popatrzyli na mnie jak na wariatkę WTF?!
    W XXI wieku NIE MUSI KURNA BOLEĆ. Chyba, że ktoś uważa, że każda kobieta ma przejść męczarnię dla zasady….Ja dałam radę bez żadnego znieczulenia, ale to było niepotrzebne.
    A! Ja też tęsknię za brzuszkiem 😛

  • Dziecko w drodze to bardzo ważny moment w życiu każdej mamy. Ja szczerze nie posiadam swojego własnego i nie mogę wam tu opisać jak tu jest. Jednak wiem, że ciąża na pewno sporo kosztuje, ale to co wiem od koleżanek to fakt, że ciąża druga i następna i następna jest trochę łatwiejsza bo już się wie jak o siebie dbać podczas tego okresu i jak donosić i urodzić zdrowe dziecko pozdrawiam.

  • Całkowicie się z Tobą zgadzam… mam 3,3 letniego Synka… najukochańszego na świecie… ale poród pomimo upływu czasu wspominam masakrycznie… i to że mimo, iż wyczekany, chciany, oczekiwany, pierwszy to jednak początki nie były łatwe… kolki, problem z karmieniem (jeśli można to w ogóle tak nazwać, bo na butli od samego początku), ten wzrok lekarzy, ze niby dlaczego nie naturalnie, nieprzespane noce, obawa czy jak nie śpi za długo to czy na pewno oddycha… masakra… a z drugiej strony ciągle pamiętam ten najpiękniejszy bezzębny uśmiech na świecie!!! I choć przez pierwszy rok zarzekałam się, że drugiego dziecka nie będzie, teraz nie pragnę niczego innego bardziej!!!:) I czekam…

  • Nie czytam blogów Twoj jest wyjatkiem gdy go czytam to mam wrażenie ze spisujesz moje myśli ale co to tego że za mało mówi sie ze macierzyństwo nie jest takie kolorowe to niezbyt sie zgadzam . no bo po co o tym trąbić każda przyszła matka nie jest przecież dzieckiem i wie ze dzieciak zmieni totalnie jej życie ze będzie chorował, ryczał, ze będzie bolało przecież to nie tajemnica ze poród to ból ze będziemy miały doły poczucie bezradność . to przecież jest normalne czy jeśli będzie sie o tym mówić cos to zmnieni przestaniemy chcieć miec dzieci . Mi nikt nie mówił jak to bedzie ale wiedziałam takie jest życie czy warto narzekać tracic na to czas ,oczywiście mozna czasem pojojdać w gronie najblizszych to pomaga nie mamy być przecież bohaterkami ,ale nie mówimy o tym publicznie bo licza sie tylko te cudowne chwile to dla nich chcemy miec dzieci to dzieki tym pieknym momenta decydujemy sie na kolejne malenstwa przecież zawsze pamięta sie to co piekne i zapomina to co było be .wiec popłaczmy w kibelku pokrzyczmy do meza ze nam zle nikt nam nie broni a nawet jest to wskazane ,ale po chwili trzeba wziaść sie w garsc popatrzeć na nasze małe i jak w moim przypadku tez i juz dorastajace dzieciaki i powiedzieć sobie tak zdarza się / jest przesrane/ ale wartoo. czyż nie

    • WARTO!!! cholernie warto! każda łza, każdy do dupy dzień, każda beznadziejna myśl jest tego totalnie WARTA! :*

  • Oh, a mnie to najbardziej wkurza jak kobieta mowi – ze zaraz sie o tym bolu zapomina. Ni chu chu, nie zapomina sie!

    • nie nie zapomina ale po co rozdmuchiwac pamiec o nim . wszystko boli zycie strata bliskich nie fizycznie ale boli to tez czy bol ma nas ograniczac ten fizyczny kiedys minie a z tym psychicznym jak niedajemy rady szukamy pomocy .Podobno wszystko, co piękne rodzi się w bólu 😉

      • Mnie ból w niczym nie ogranicza. Mało tego- rodze kolejne dzieci pomimo niego hehe ale nie zgodze sie zupelnie ze zdaniem ze w bólach rodza sie piekne rzeczy. Absolutnie. Moj zwiazek nie zrodzil sie w bolu a jest piekny. Mnostwo kobiet rodzi nie cierpiac a kochaja swoje dzieci tak samo mocno jak te ktore tego bolu doswiadczyly

        • to tylko cytat taki motywator by sie go mniej bac a my kobiety tak mi sie wydaje radzimy sobie z nim doskonale jak wspomnialas mimo tego rodzisz wspaniale dzieci . chodzilo mi o to ze tylko od nas i naszej psychiki zalezy jak go ogarniemy .to w jaki sposob podchodzimy do różnych spraw zaważy na tym czy bedziemy szczesliwi to my jestesmy/ paniami/wlasnego losu . czy boli czy nie jestesmy silne i musimy w to wierzyc . a po zdieciach na insta widac ze do silnych/to sie czuje;-) / należysz wiec…;-D poplakac mozna to nie swiadczy o slabosci a tylko o tym ze chcemy byc silne za wszelka cene a po co .pielęgnujmy piekne zwiazki kochajmy na zaboj nasze dzieci realizujmy sie po to jestesmy 😀 :-*

          • Pięknie to napisałaś!!! O to właśnie chodzi! Miłość najważniejsza, ale także ta do Nas samych!

  • Flow zgadzam się że powinno być więcej prawdy. Kobiety nie powinny ukrywać przed innymi swoich emocji, braku siły i beznadziejności. Potem to może się źle skończyć. Dziękuję Ci za tego bloga 🙂 Za te prawdziwe wpisy! Szkoda ze wczesniej ich nie znalazłam 🙂 ale cieszę się że chociaż teraz 🙂 Zastanawiam sie tylko czy czytanie tego przed zajsciem, do zajscia by mnie zniechęciło??? Hmmmm chyba nie 🙂 Całuje!

  • Bardzo mądry tekst i zgadzam sie, Żr trzeba przełamać ten stereotyp “pięknego” macierzyństwa. Chociaż ja narzekać nie mogę i jak to sie mówi, miałabym psi język jakbym narzekała, bo zarówno ciąża, poród jak i polog przebiegły w zasadzie bezproblemowo. Ja sama ciąże wspominam jako jeden z najpiękniejszych momentów w życiu, nie miałam mdłości, nigdy nie wymiotowałam, a po 1 trymestrze miałam tyle energii jak nigdybw życiu mogłam robic wszystko i musiałam non stopnie ruszać, dosłownie nie mogłam usiedzieć na dupsku, pracowałam do 35 tygodnia ciazy, urodziłam 3 tygodnie pózniej. Poród 5,5 h bolało jak cholera i powtarzam to każdej ciężarnej, ale zaraz jak zobaczyłam synka to zapomniałam o tym. Po powrocie do domu miałam lepsze i gorsze dni, wiadomo hormony szalały i zmęczenie robiło swoje ale na ogół byłam przeszczesliwa. Karmienie piersią szło całkiem spoko ale przez dwa miesiące używałam nakładek na sutki, bo malutki nie umiał sie przyssac. Walczyłam kilka dni z lekkim zapaleniem piersi, na szczęście biała kapusta i masaże wystarczyły. Ogólnie nie narzekam szczerze mowię jakbym miałam byc znowu w ciazy, to życzę sobie takiej jak ta pierwsza, porodu tez. I wiem jakie sa ciemne strony macierzyństwa, zdaje sobie z nich sprawę, ale naprawdę zdarzają sie w miarę spokojne porody bez dramatu i nie kazda kobieta cierpi na baby bluesa. Nie chciałabym aby takie mamy jak ja, ktore jakby nie patrzeć miały sporo szczęścia w tym temacie, zostały zlinczowane i posadzone o kłamstwo czy idealizowanie macierzynstwa.

  • Aha, chciałam dodać, ze moim zdaniem młode matki biorą na siebie za duzo. Chcą aby wszystko było idealnie, robią wszystko aby nie płakalo, spalo, ładnie jadło. W domu ma byc wszystko zrobione na tip top, nie pozwalają sobie pomoc, a potem padają na nos ze zmęczenia, łapią depresje, sa sfrustrowane, co moim zdaniem przenosi sie na dziecko, ono to odczuwa! Tak wiec nie dajmy sie zwariować, pozwólmy sobie pomoc, zróbmy cos dla siebie i wykuzujmy! Pamietajmy- szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko!

  • Kolejny raz napiszę to samo. Poród nie musi boleć! W Stanach KAŻDA kobieta dostaje znieczulenie. Jeśli nie chce, personel bardzo się dziwi. Tu kobiety nie wiedzą co to ból porodowy.A po 3 miesiącach trzeba wrócić do pracy po BEZPŁATNYM macierzyńskim i jakoś nie słyszałam ani jednej mamy, która na to narzeka.
    Myślisz,że dlaczego matki-celebrytki tak dobrze mówią o porodach, bo miały znieczulenie, albo cesarki.

  • Mnie również nikt nie uprzedzał jak to wszystko wygląda po porodzie. Wszyscy opowiadają o ciąży i porodzie, a co potem to zmowa milczenia. Mnie tylko ostrzegano, żebym się wyspała, bo potem będą zarwane nocki. Może jest tak, że ciężko o takich rzeczach jest rozmawiać z kimś kto sam tego nie przeżył.

  • A ja właśnie za tą prawdę i za to “marudzenie” KOCHAM tego bloga!! koniec.

  • Ja kiedys “nalezalam” do klubu wyrodnych matek. Dla mnie to byla cudowna odskocznia od ilustrowanych tygodnikow slodko-pierdzacych majacych niewiele wspolnego z rzecwywistoscia. Potem byla dluga przerwa od netu i zaczely sie pojawiac blogi. Piszace o realiach. O matkowej rzeczywistosci. O tym ze ciaza, porod, wychowywanie nie jest tylko czarne albo biale. I przybijam piatke matkom, ktore maja odwage o tym pisac.

  • Ciąże wspominam spoko, ale dzień porodu i czas po nim, nie tylko połogu, ale też wiele miesięcy dłużej – jako jeden z gorszych w życiu. Chodzi mi o stan psychiczny i fizyczny. Nie mogłam poradzić sobie ze sobą, wejść do wanny, patrzeć na siebie, permanentny brak snu, płacze małego, moje, zagubienie, totalne nieogarnięcie, strach… Brak pomocy ze strony męża ( stale “uciekał” z domu, bo myślał, że ja ogarnę, w końcu byłam w domu, miałam “tylko”zająć się małym) … Otarłam się o deprechę, wiem co mówię…mam dużo młodsze rodzeństwo, moja mama po porodach cierpiała na depresję, która przerodziła się w schizofrenię. Dlatego po swoim porodzie rozmawiając z koleżankami i ich facetami mówiłam jak u mnie *jowo było, jak koszmarnie czułam się nic nie warta i jak ogromną rolę ma wsparcie tatusiów i bliskich. Uważam, że powinno mówić się o tych ciężkich tematach (że leje się jak z wiadra, śmierdzi, wygląda paskudnie….) dla zwykłego dobra kobiety a co za tym idzie jej maleństwa.

  • Rozwalił mnie ten tekst i dzięki Ci za niego! Trafny w 100%. Poryczalam si. Kocham moją córeczkę ponad wszystko, ale nie było różowo w ciąży, podczas porodu, teraz po 5 miesiącach wciąż bywa słabo… dodatkowo czułam, że poniosłam klęskę, bo po kilkunastu godzinach męki jednak mnie pocieli 🙁 nie czulam wtedu ulgi tylko wstyd, że nie dałam rady, choć nie miałam na to wpływu! Kolorowe są chwile, codzienność czasem przytłacza. Pozdrawiam serdecznie!

  • No lekko nie jest. Jesteśmy zmęczone, jesteśmy często same z tym wszystkim, ale równocześnie jesteśmy szczęsliwe. Tylko matka zrozumie matkę.
    Czytam teraz książkę Mama w czterech ścianach- świetna komedia o blaskach i cieniach macierzyństwa, jestem w połowie, ale już mogę szczerze polecić każdej młodej mamie i ciężarnej kobiecie. Niech wiedzą co je czeka 🙂

  • A ja zostalam poinformowana bardzo dokladnie o wszystkich “minusach” ciazy i macierzynstwa przez szwagierke ktora urodzila 8 mies wczesniej drugie dziecko i na biezaco ogladalam jej zmagania i galopujaca depresje. Spodziewalam sie najgorszego! Ale pozytywnie sie zaskoczylam bo nie jest/bylo tak zle (tzn bylo przejebane :p ale spodzewalam sie wiekszego hardcore’u) Kazdy przezywa inaczej no i zalezy jakie masz porownanie

  • Mi też nie było różowo, nadal nie jest nawiasem mówiąc. Mój pierworodny był trudnym niemowlęciem, płakał całe dnie a ja razem z nim, tak przeryczeliśmy równe 3 miesiące. W nocy spał a ja popadałam w taki letarg że mnie jego płacz nie budził. Nie można tego zwalić na mój młody wiek, miałam 34 lata i starałam się długo o tą ciążę. W owym strasznym okresie myłam włosy raz na tydzień, żywiłam suchymi bułkami, bo nie było czasu na przygotowanie czegokolwiek, nie mówiąc o tym, że wyglądałam jak potwór, nienawidziłam swojego ciała, obrzydliwej zwisającej skóry, unikałam luster. Z psychiką ogarnęłam się po 4 miesiącach, z ciałem dopiero po 9 zaczęłam wyglądać jako tako. O porodzie nie chcę nawet wspominać, rzeźnia dla mnie i małego. Teraz jestem w drugiej ciąży, rozwiązanie za miesiąc…jestem jeszcze bardziej przerażona, emocje i hormony targają mną jak chcą, potrafię się poryczeć z najgłupszego powodu. Boję się porodu (masakrycznie), boję się deprechy, boję się reakcji mojego dwulatka (wyjątkowo mocno przechodzącego okres buntu) na rodzeństwo, boję się, że nie pokocham drugiego dziecka…i jak tu kuźwa ma być rózowo

  • Świetny wpis. Bardzo potrzebny. Kiedy ja urodziłam też nie miałam kogo zapytać jak to jest. Coś mi kuzynka mówiła, że nie chce mieć drugiego, bo przy pierwszym o mało jej się małżeństwo nie rozpadło, ale nie chciała wchodzić w szczegóły. Wstydziła się.
    Mam teraz przyjaciółkę w ciąży, kiedy odwiedziła nas z przyszłym mężem pytali jak to jest. Mój mąż z uśmiechem na ustach powiedział: “Fantastycznie, tylko czasem bym go wyrzucił przez okno”. Myśleli, że żartowaliśmy.
    Kiedy byłam jeszcze w ciąży, koleżanka w pracy podjęła temat depresji poporodowej. Męska część skwitowała to komentarzem typu, że to jakiś niewielki procent kobiet przechodzi. Normalne kobiety tego nie przechodzą. Jakie było zdziwienie, kiedy Gosia przyznała, że miała depresję i że jej zdaniem to tylko niewielki procent zgłasza się po pomoc. A takie stany ma większość kobiet.

  • Witam jestem mężczyzną wprawdzie, ale zawsze się zastanawiałem jak kobiety wytrzymują bóle porodowe. Wydaje mi się bardzo często, że ból zęba czy głowy to przy tym pikuś. Jednak urodzić dziecko to chyba warta świeczki gra męczarni z tymi wszystkimi bólami.

  • Ja również nie zdawałam sobie sprawy jaki to ból i kiedy to się zaczęło było to za wcześnie. Urodziłam mój córkę w 7mc. siłami natury i kiedy zaczęło mnie boleć pod brzuchem, był to słaby ból w porównaniu co było dalej. Do szpitala przyjechałam o 8 rano w niedz. a małą urodziłam w pon o 10:40 rano i nie powiem że ból był przyjemny tak strasznie mnie bolalo. Tak strasznie cierpiałam zanim urodziłam i żadna kroplówka nie pomagała, lekarze chcieli zatrzymać skurcze miałam jeszcze dwa miesiące ale mała nie chciała czekać i dobrze bo jeszcze dzień dwa mała zatruła by się sam wodami połodowymi. Jak to piszę to aż mnie ciarki biorą i łzy w oczach bo mogłam ją stracić. Ale naprawdę mój poród nie zaliczam do latwych, ból jest nie do opisania. Ale kochane kiedy zobaczyłam małą to tak jakbym zapomniała co to było. Lekarze mała zabrali do inkubatora na oddział noworodków a kiedy tylko i mnie przywieźli do sali nie chciałam leżeć jak mi kazano Ale poprosiłam pielęgniarkę żeby nie zawiozła do małej nie chciały kazały leżeć powiedziałam że jak mnie tam nie zawiozą na wózku to pójdę tam na nogach. Ja się czułam tak jakbym nigdy nie rodziła nic mnie nie bolało była we mnie taką adrenalina że myślałam tylko o mojej małej kruszynce. Z małą wszystko porządku w styczniu będzie mieć 3Latka jest zdrowa i pełna energii. Ale ból jaki przeżyłam będę pamiętać do końca życia a czy chcę mieć drugi Tak ale nie teraz. Chciałabym żeby córka była troszkę starsza albo może boję się jak to będzie przy drugim.

  • Zapomniałam dodać że moja kruszynka urodziła się 1.640kg a położna mnie nacieła starałam się ze nie chce a on że to co chce żeby mnie rozerwało i to zrobiła przy skurczu

  • Ja zaraz po porodzie miałam ochotę pobiec maraton. A potem było już tylko lepiej. Myśle ze mój organizm wyprodukował najlepszy narkotyk na świecie. Po nocach płakałam ze szczęścia. Teraz po 9 m trochę spowszedniało wszystko ale nadal jest to najlepszy czas w życiu.
    Dodam ze dziecko sie dobrze i zdrowo chowa , poród bez komplikacji, ciąża do ostatniego dnia bez zarzutu.

    Rożnie bywa 🙂 😉

  • Ja też właśnie zastanawiałam się dlaczego kobiety nic nie mówią. Może dlatego, że boją się iż ktoś pomyśli, że są złymi mamami?????nic bardziej mylnego!!jestem za tym, żeby mówić o wszystkim jak jest i jak to będzie po porodzie a jeszcze lepiej aby wysłać do psychologa, który rozłoży na czynniki pierwsze te wszystkie wahania nastrojów. Świeża matka myśli, że tylko ona ma takie kiepskie samopoczucie a potem się okazuje, że jednak nie!!tylko dlaczego się o tym nie mówi??????????

  • Drugiego urodziłam w samochodzie, 4 miesiące temu, w drodze do szpitala! Nie zdążyliśmy dojechać. Dwa oddechy i po sprawie. 🙂 Bywa więc lekko :). (Pierwszy niestety długi i bolesny). Pozdrawiam!

    • aaaaaaa padłam!!!!! i co, że lekko jak taki stres?! gratulacje! zapewniłam opowiadanie rodzinne najbliższym 10ciu pokoleniom! heh :*

  • Mam wrażenie, że u nas w kraju nie wypada najbardziej. Ani mowic glosnn jak strasznie poród boli, ani jak czesto ruchy dziecka w brzuchu niw są przyjemne mowiac dolikatnie, ani o tym jak straszne są pierwsze tygodnie z noworodkiem.
    W tych wspanialych opisach celebrytow najbardziej denerwuje mnie to podkreslanie jak to jedna z druga rodzily bez znieczulenia, jakby to bylo takie awangardowe, wspaniale i niespotykane. Tak sie sklada, ze wiekszosc z nas rodzi bez znieczulenia i nie dlatego, ze ma taka fanaberie, albo chce sie potem pochwalic w gazecie.
    A pierwsze tygodnie z noworodkiem sa piekne i wspaniale bez zlych uczuc, gdy ma sie opiekunke do dziecka, sprzątaczkę i kogos do gotowania. No ale o tym nikt glosno nie powie, bo wstyd, poza tym sie nie sprzeda.
    Pozdrowienia, zaluje, ze nie moglam byc wczoraj we wroclawiu

  • Ja bym dodala jeszcze opowiesci o tym co jest po porodzie. Porod powiedzmy trwa troche i ma sie go za soba a pozniej zostaja miesiace masakry..przynajmniej u mnie tak bylo i nie z powodu dziecka a konsekwencji porodu. Uszkodzenie nerwu, niewydolnosc miesni dna miednicy, problemy z zalatwianiem i pecherzem, strach ze bedzie
    gorzej,ze wszystko sie obnizy,balam sie cwiczyc zeby czegos przypadkiem nie pogorszyc a do tego jeszcze duzy zal ze tam na dole wszystko jest juz schrzanione i nie tak jak bylo. Okazalo sie,ze jednak ma to dla mnie znaczenie mimo, ze przed porodem o tym nie myslalam. Do tej pory zaluje ze nie zdecydowalam sie na cc i nie ze wzgledu na bol porodowy a na zmiany jakie zachodza w miesniach i kroczu. Minelo 9 miesiecy a ja nadal sie rehabilituje i konca nie widac..Porod zaczal sie dobrze a skonczyl fatalnie,byl wywolywany oxy ze zzo i to byl blad!parcie trwalo przez to ponad 2h co spowodowalo takie uszkodzenia wlasnie. Do tego sex moglby juz nie istniec bo pochwa kojazy mi sie z trauma i zmaltretowanien. Zastanawia mnie czy to ja pechowo mam takie problemy po porodzie czy dziewczyny o tym nie mowia albo nie zwracaja na to uwagi??

  • Fakt, jest to sprawa indiwidualna i kazda ciaza i porod jest inny, ale macierzynstwo chyba zawsze jest chwilami ciezkie, nawet z dzieckiem aniolkiem. Moja ciaza byla cudowna i porod taki wlasnie cudny i przejmujacy ze jak powiedzieli mi po drugim parciu, ze za trzecim juz bedzie maluch na swiecie to sie spojralam na meza i stwierdzialm ze tak to ja rodzic moge co 9 miesiecy hahahaha (porod mialam z lekkim znieczuleniem tak ze nie czulam bolu ale skurcze tak). To czego nikt mi nie powiedzial i na co nie bylam przygotowana to polog….prawdziwy koszmar, karmienie piersia tez gdyby nie moj upor i odpornosc na bol to juz dawno na butelke bym sie przerzucila. Tez jestem za mowieneim prawdy kolezankom ale zawsze podkreslam ze kazdy organizm to inna bajka ale trzeba byc przygotowanym na wszystko! No i bardzo wazne to miec wsparcie wczasie pologu!

  • No i bardzo dobrze! Trzeba o tym mówić. Mnie denerwuje np kwestia opowiadania o porodzie. Piękny jest, cudowny, naprawdę… dla mnie to jest coś niemal mistycznego i niepojętego. Ale boli jak cholera. Myślałam, że umrę. Że albo niech mi coś zrobią, albo umrę na tym łóżku z bólu. I denerwuje mnie jak wokół co druga osoba Ci powtarza: “Aaa, nie Ty jedna. Tyle kobiet urodziło i jakoś żyją”. No żyją. Ja też żyję 😛 Ale dlaczego o tym nie mówić? Dlaczego opowieści o porodzie sprowadzać tylko do słów “No jakoś dałam radę, no poszło”. To też, jasne, ale jeśli ktoś pyta, to czemu tak ciężko nam zdobyć się na szczerość i dlaczego tej drugiej osobie tak trudno tę szczerość przyjąć, no bo przecież “Wszystkie kobiety….”. Macierzyństwo jest piękne, kocham moją córeczkę ponad wszystko ale bywam zmęczona, bywa sfrustrowana i duszę to w sobie, a przecież mamy do tego prawo… Dzięki Ci kobieto za ten tekst!

  • Cieszę się, że coraz więcej się o tym mówi. Niestety wciąż za mało. Jeśli chodzi o poród, wiedziałam, że będzie przesrane. Chociaż rzeczywistość i tak okazała się gorsza 😉 Najgorszy jednak był połóg. Nie poczułam od razu tego “niesamowitego bum” i czułam się przez to okropnie. Może dlatego, że ciąża była zagrożona i do końca nie wiedziałam czy moje dziecko urodzi się zdrowe. Może gdzieś sobie zrobiłam wewnętrzną barierę, która mi to pomogła przetrwać. Lekarze zalecali amniopunkcję, jednak ryzyko 1:100 uznaliśmy z mężem za zbyt duże i trwaliśmy w nadziei do końca. A może po prostu potrzebowałam więcej czasu, żeby “to” poczuć. Jednak miałam wrażenie, że jestem gorsza. Siostra na dzień po paskundym porodzie powiedziała mi “To co, za 3 lata następne?”. Miałam ochotę ją zabić. Powinni pisać poradniki dla odwiedzających położnicę (cudowne słowo, nawiasem mówiąc…) z instrukcją czego nie robić/ nie mówić. Chodziłam do szkoły rodzenia, jednak nikt nie uprzedził, że po przerąbanym porodzie będzie jeszcze totalnie przesrany połóg. Ból, zmęczenie, dowiedziałam się też co to baby blues. Byłam totalnie rozbita. Gdy wieczorem trzeba było zgasić światło to chciało mi się płakać. Czemu? A kto to wie? I to nieodparte poczucie winy. “To takie piękne, prawda? Jak takie maleństwo ssie twoją pierś:)”. Nie. Nie było piękne. Cycki mi chciały odpaść. Do tego kolki, które wykończyły mnie totalnie. Darcie codziennie od 18 do 2 w nocy, a nieraz i w trakcie dnia. Szczerze? To był koszmar. Jeden wielki koszmar. Czy nie czułam miłości do mojego dziecka? Oczywiście, że czułam. Ale trochę też się jej, tej miłości uczyłam. Uczyłam się też mojego dziecka. Teraz minęły 3 miesiące. Macierzyństwo jest dla mnie największym darem, jaki mogłam otrzymać, a moja córka dostarcza mi tyle satysfakcji, miłości i radości, że mam wrażenie, że “pęknę” 🙂 I oczywiście tęskni mi się do brzucha:) Tego wielkiego, przez którego chodziłam jak orka (a raczej toczyłam się), sapałam jak stary cap i nie mogłam zawiązać butów 😉 Mam nadzieję, że z następnym dzidziusiem (a będzie następny na milion procent!) faktycznie będzie łatwiej 😉 Dziękuję Flow Mum za ten tekst. U mnie to samo 😉

    • ale piękny ten komentarz… wzruszyłam się totalnie. Najważniejsze to wiedzieć, że to wszystko na początku JEST i jest normalne. Przykre, że niestety najczęściej dowiadujemy się tego z autopsji, że nikt nas do tego nie przygotowuje… <3

  • Ja mam tylko za złe mojej mamie, że cały czas wmawiała mi, że poród to nic. Ona dwójkę dzieci urodziła i nie było tak źle. No trochę bolało ale spodziewała się, że będzie gorzej – tak słyszałam przez cały czas. A w związku z tym, że każda ciąża i poród są inne – u mnie skończyło się oksytocyną,przywiązywaniem nóg do fotela, kleszczami, usypianiem mnie…o dochodzeniu do siebie po już nie wspomnę.To było 8 lat temu a nadal pamiętam każdy szczegół. :/ Jestem teraz w drugiej ciąży i panicznie się boję tego co mnie znów czeka. ;( Zastanawiam się nawet nad cc ale nadal mam wątpliwości… Echś…
    Pozdrawiam.

  • Któraś z mam w komentarzu napisała, że napatrzyła się na szwagierkę i spodziewała się najgorszego, a nie było tak źle. Może to jest klucz? Spodziewając się fiołków, róż i uniesień podczas porodu (i po) można się rozczarować. A wiedząc dokładnie co i jak można się na to przygotować psychicznie. Więc jestem za pisaniem prawdy dosadnie i brytalnie, nawet jeśli ktoś uznaje to za narzekanie, marudzenie lub zniechęcanie do zachodzenia w ciążę. Zawsze to kolejny argument do świadomego podjęcia decyzji.

Leave a Comment