Jak naprawdę wygląda życie z trójką dzieci? - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Jak naprawdę wygląda życie z trójką dzieci?

Jestem prawie pewna, że większość mam, z jednym lub dwójką dzieci, nie wyobraża sobie jak to jest “ogarniać rzeczywistość”  z jeszcze jedną sztuką. Oczywiście sztukę dziecka mam na myśli 🙂 Ja tak miałam. Byłam w ciąży z trzecim synkiem, i to w ciąży zaplanowanej!, a stres mnie zżerał na myśl o tym “jak ja sobie poradzę?!”. Nie wyobrażałam sobie jak można zaspokajać podstawowe potrzeby tylu dzieci i wciąż normalnie funkcjonować: być wykąpaną, uczesaną, ubraną w coś innego niż piżama z plamą po obiedzie, nie cierpiącą głodu i nie umierającą z pragnienia. Wiedziałam, że będzie ciężko, poziom hałasu non stop będzie oscylował na niebezpiecznej wysokości,  a swojego domu będę momentami nie poznawać. Okazało się, że nie taki diabeł straszny 🙂 To znaczy straszny, ale do opanowania.

65 (1 of 1)

Posiadanie trójki dzieci to zupełnie inny stopień rodzicielskiego wtajemniczenia. Na tym etapie nikt już nie udzieli Ci rad (to w sumie jest swojego rodzaju błogosławieństwem), ale też nie będzie się kwapił do “podarowania” Ci jednego wolnego wieczoru w tygodniu. W końcu co innego przygarnąć jedno dziecko na sobotnią noc, a co innego całą trójkę.

Oto 7 prawd o wychowywaniu trójki dzieci:

1. Najstarsze dziecko wydaje się być o wiele starsze niż jest w rzeczywistości, a to najmłodsze cały czas jest maleństwem.

Pamiętam Filipka, czy nawet Bruśka kiedy mieli 1,5 roku. To już byli mali chłopcy! A Teodor? No dzidzia! Maleństwo! Najchętniej to wsadziłabym go jeszcze do gondoli, niech śpi i leży, bo przecież widzę jaki zmęczony chodzi. Non stop próbuje dorównać braciom. I chociaż widzę, że potrafi o wiele więcej niż oni w jego wieku, to jakoś nie mogę ogarnąć, że już jest TAKI duży. W mojej głowie dopiero co się urodził, może jakiś miesiąc temu 🙂 A Filip? Wiem, że ma już ponad 8 lat. Niby to dziecko, a dla mnie równie dobrze mógłby już sam chodzić do szkoły (no właśnie! od kiedy się dzieci puszcza, żeby same do szkołychodziły?). Oczywiście do pracy wakacyjnej go jeszcze nie poślę, ale z drugiej strony… 😛

2. Wydaję miliardy na jedzenie.

Poważnie. A może to tylko u mnie? Czasami aż mi się wierzyć nie chce, że moje dzieci tyle jedzą. Nie pamiętam sytuacji kiedy udało mi się zrobić obiad na dwa dni. No może oprócz zupy. Kotlety, pierogi, placki, placuszki, makarony. To wszystko znika tak szybko, że czasami nawet nie zdążę tego spróbować. Jogurty, mleko, chleb. Zdajesz sobie sprawę, że miesięcznie kupujemy ok. 45 litrów mleka? (ja pierdziele właśnie to obliczyłam) I mam tu na myśli mleko zwykłe i roślinne, bo pijemy zamiennie (bo lubimy). 45! To jest jakiś kosmos! Chrupek do mleka mam w szafce 3 rodzaje. Ostatnio jest szał na owsiankę, więc kilogramowe opakowanie zużywamy w jakieś 3-4 dni, z czego, uwaga, moja porcja wynosi 35 g. Chyba o ilości papieru toaletowego wspominać nie muszę?

3. Kiedy jakimś cudem zostaję sama z jednym dzieckiem, czuję się jak na wakacjach.

Poważnie. Nie wiem co wtedy zrobić z wolnym czasem. To tylko pokazuje jak człowiek szybko zapomina o przeszłości. Pamiętam, że kiedy Filip był mały odliczałam minuty do przyjścia jego taty z pracy. Teraz oczywiście też mi się zdarza skreślać kreski na ścianie, ale już nie tak często. Oczywiście wyczekuję, ale już nie sterczę przy drzwiach. Co w mojej sytuacji byłoby jednak zrozumiałe.

4. Cisza to największy deficyt.

Naprawdę. I w ogóle nie przesadzam. To chyba to za czym najczęściej tęsknię i czego najbardziej potrzebuję. Ciszy. Przez chociaż 5 minut. Nie tęsknię za życiem towarzyskim, koleżankami, kinem – te rzeczy jestem sobie w stanie sama zorganizować. Ale cisza to jest coś o co zdarza mi się walczyć, zwłaszcza kiedy głowa pęka mi od nadmiaru decybeli. A tak się dzieje jakieś 3 razy dziennie. I tak, krzyczę żeby wymusić ciszę. Krzyczę nie ze złości, krzyczę żeby mnie dzieci w ogóle usłyszały.

5. Mam ciągłe wyrzuty sumienia.

Bywa, że jestem tak zmęczona, że nie mam nawet siły opowiedzieć bajki na dobranoc. Zdarza się, że muszę wybierać którego pierwszego mam przytulić, bo akurat się kłócą i nie chcą tego robić w tym samym czasie. Bywa, że nie jestem w stanie ogarnąć bałaganu, i tak żyjemy przez cały dzień między zabawkami, brudnymi naczyniami i paprochami na podłodze. Rozgrzeszam się z tego bardzo szybko. Ale wyrzuty się pojawiają. Zwłaszcza kiedy ktoś niespodziewanie mnie odwiedzi.

6. Organizacja to podstawa przetrwania.

I nie mam tu na myśli tylko organizacji dnia w pojęciu “dzisiaj musze zrobić to, to i to”. Ja mam tu na myśli często zorganizowanie co do godziny, czynności. Oczywiście można żyć bez tego, ale raczej nie w sytuacji kiedy facet pracuje prawie cały dzień poza domem. Szczyt organizacji zawsze osiągałam latając sama z dziećmi. Do dzisiaj pamiętam, jak pewnego razu, kiedy stałam już pod samolotem, Brusiek z Fifkiem stali obok, Tedek już prawie siedział w Tuli (jeszcze stał chyba z chłopakami), a ja próbowałam wpakować wózek do pokrowca. Podszedł wtedy do mnie jakiś facet i zapytał czy mi pomóc, a ja odmówiłam. Nie to, że tej pomocy nie chciałam czy nie potrzebowałam – ja po prostu nie wiedziałam co on mógłby robić. Miałam wszystko tak dopracowane – moment wyjęcia Edka z wózka, zapakowanie wózka, wpakowanie Edka w nosidło, przejęcia bagażu itp., że byłam pewna, że jak mi ten facet w czymś pomoże, to mój plan się posypie i już sobie nie poradzę. Porażka. 🙂

7. Nigdy nie zmieniłabym tego ile mam dzieci.

Chociaż bywają gorsze dni, kiedy cała trójka wstaje lewą nogą, od rana wyrywając sobie wszystko co tylko możliwe, albo kiedy przez cały dzień, jedyne co słychać to płacz, ryk, krzyk i warczenie. To jednak wystarczy jeden moment, kiedy np. trzyletni Brusio przytula młodszego Teodorka bo ten właśnie upadł, albo najstarszy uczy tego średniego wszystkiego co wie o zwierzętach, i wiesz że warto 🙂 Warto czasami łyknąć jakiś proszek na ból głowy, olać bałagan, stertę naczyń i obserwować jakie cuda udało mi się stworzyć.

48 (1 of 1)

 

Trójka dzieci to hardcore, i to taki, że naprawdę często ma się dość. Ale przecież mając jedno dziecko też marudziłam, że jestem zmęczona, niewyspana czy zestresowana 🙂

Jest ciężko. Chociaż nie. Bywa ciężko. Jak to w życiu. Za to ilość wzruszeń, miłości i buziaków jest tak ogromna, że zazwyczaj wynagradza wszystko. A na pytanie “jak Ty dajesz sobie radę?” od jakiegoś czasu zawsze odpowiadam “nie daję”. Zgodnie z prawdą 🙂

52 (1 of 1)

   Send article as PDF   

38 komentarzy

  • Dzięki za ten wpis, bo pomogłaś mi rozwiać wszelkie wątpliwości. Buziole Kochana :* jesteś wielka.

  • O Boże, jakie to prawdziwe… Je też nie ogarniam, nie daję sobie rady z moją Trójcą, dają mi w kość tak, że czasami mam ochotę wyć z bezsilności. Ale kocham chłopaków nad życie i uważam, że są moim największym życiowym osiągnięciem. Oby tylko byli zdrowi i szczęśliwi, reszta w życiu to tylko dodatki.
    Swoją drogą mój czterolatek zaczął mnie ostatnio prosić o siostrzyczkę. Nie ulegnę, będę twarda. Po moim trupie 😉

  • Ja przy dwójce nie ogarniam, no nie ogarniam ale zdarza mi się tak ogarnąć że jestem cholernie dumna z siebie 😀 Wiem że nie mam tak strasznie córa lat 6 syn zaraz rok ale jest bardzo oo wymagający teraz to ja dopiero czuję że mam dziecko córka była dzieckiem idealnym.

    • O masz! Jak u mnie tyle ze syn starszy i spokojny (no az do teraz) i corka roczna, ktora nie spi i ciagle pelna energii 😀

  • Świetny wpis! Jak matki jedynaków pytają mnie jak ja daję radę to mówię,że z jednym dzieckiem jest trudniej bo jest pierwsze. To doświadczenie pomaga a poza tym dzieciaki bawią się razem i nie muszę resorakami po torach jeździć,uff.
    1.moi chłopcy są podwożeni do szkoły bo tak nam wygodnie ale wracają sami (7 i 9lat) ale mamy do niej z 300m ? 2.tony,tonu i litry… Ale na dziś i jutro fasolka po bretońsku,ekspresowe danie,wielki gar czeka
    3.z jednym dziecki doba ma 50godzin 🙂 .4.a co to cisza??
    5. Wyłączam tryb myślenia i patrzenie,przymyk oczy na bałagan bo nie da się mieć wszędzie idealnej czystości,ważny w końcu ten czas dla dzieci:-)
    6.np.. Mój ojciec się obraża gdy ja nie chcę pomocy,ale dłużej tłumaczyłab co ma robić niż zajęła się tym sama 🙂
    7. A może czwarte??też jest super 🙂

  • Moja Mameczka Kochana wychowała….7 🙂 to jest dopiero hardcore. Zawsze wszyscy się dziwili “że dzieci zadbane, nakarmione, a w domu porządek” i kurde rzeczywiście tak było…do tej pory nieogarniam jak Mama dała radę… Teraz jesteśmy dorosłymi ludźmi ale nadal cała 7 w niedzielę leci do Mamy jak pszczoły do miodu 🙂 chyba się wzruszylam….

  • Cisza, chwila ciszy – czasem błagam dosłownie ? Matylda ciągle mówi, nawet przez sen, no gada jak najęta, do tego Kajto i proszę o minutę ciszy ?

  • Ja mam jedno i ledwo się “ogarniam” 🙂 To co piszesz o ilości jedzenia przy trójce dzieci to na prawdę jest hardcore. Moja mama miała nas czwórkę. Zawsze powtarza, że przy stole byliśmy jak szarańcza 😉 Tony jedzenia przejedliśmy, mówi że nie wie co to znaczy niejadek 😉

  • Cisze zaczelam doceniac i przy dwojce. A tak serio, najbardziej podziwiam w posiadaniu trojki jak sprawiedliwie” siebie podzielic”. Jedno przytula sie z jednej strony, drugie z drugiej. Jedno obejmuje jedna reka, drugie druga. Jedno zasypia z jednej mojej strony, drugie z drugiej. To jak to u licha pogodzic z trzecim?! W koncu wtedy ktos bedzie pokrzywdzony.

    • jedno w tuli, drugie na kolanie lewym trzecie na prawym 🙂 nie wiem co będzie jak najmłodsze wyrośnie z tuli 😀

  • Mam trójkę od dwóch i pół miesiąca. U mnie jest cieżko – mam nadzieje, ze z dnia na dzień bedzie lepiej i cieżko bedzie tylko bywało. Tyle ze u mnie jest 2 i 4 latek.
    Jeśli chodzi o ciszę to masz w 200% racje mistrz tego brakuje najbardziej. Zreszta wszystkie punkty trafiają w sedno 😉

    • Masz taką samą różnicę wieku jak u mnie. Tylko, że rok wcześniej. Moje mają 1, 3 i 5. Będzie lepiej z każdym dniem.

      • U mnie też 5, 3 i 15 miesięcy 😉 Oj ciężko bywa ale powoli na prostą wychodzimy! Drugi raz nie chciałabym już tego przeżywać 😛

  • Ale miałaś nosa z tym tematem 🙂 Od jakiegoś czasu myślimy z mężem o trzecim dzieciaczku. Ale patrzę na to trochę z przerażeniem 😉 Mam 5 i 3 pociechę. Ale skoro tak dobrze dajesz sobie radę i masz nawet czas na bloga to czemu ja miałabym nie poradzić ?:)Przecież jesteśmy niezastąpione 😀 JESTEŚ KOCHANA!!! 🙂
    DECYZJA PODJĘTA 🙂 P.S. Jak nie będę dawała rady zgłaszam się po porady do Ciebie 😀

    • spoko! służę radą!!! hahah oczywiście będą to rady w stylu: idź do kina, przeczytaj książkę, napij się wina…

  • Pkt 3 😀 😀 Kocham się z moimi dwiema bawić naraz, ale jak mam okazję pobyć z każdą córcią przez godzinkę sam na sam,to mam wrażenie, że to najspokojniejsza godzina w świecie i tyle nam daje 🙂

  • Mam te same spostrzeżenia. Cisza – to towar deficytowy, organizacja -mus, zakupy co dwa dni, a jak chociaż jeden gdzieś wyjedzie to taki mam luz, że nie ogarniam. Też mam trójkę chłopców i nie jest łatwo, potwierdzam 🙂 Łączę się w bólu!

  • Cisza to zbawienie- czasem się nie doczekasz ? Choć mamy 3 to już przy pierwszej marzyliśmy o ciszy ( kolka od 2 dnia do końca 3 miesiąca – regularnie codziennie od 15 do 21)
    A co do najmłodszej (21 mcy) to niestety dzidziusia już dawno nie ma zbyt samodzielna ubrać się nie da, o karmieniu już dawno zapomniałam ?
    Jedzenie to fakt ilości towarowe, pani w sklepie”poradziła”,żebyśmy może krowę kupili? bo mleko zawsze hurtem
    Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na dalsze poprawianie humoru

  • Hej, tak czytam wasze wpisy i chyba tylko pogarszam sobie swoją sytuację. Bo marzę jeszcze bardziej przez to o 3 maluszku. Jesteśmy obydwoje po 30-stce. Mamy dwójkę dzieci (córcia 6 lat, syn 8 lat) i ostatnio wrócił temat kolejnego dziecka. Ja od zawsze pragnęłam, mąż niekoniecznie. Ale przez te wszystkie lata nie było ostatecznego nie, już nigdy więcej. Zawsze karmił mnie tekstami typu: a to może na 40-stkę sobie zrobimy, żeby się odmłodzić :), albo jak w totka wygramy itd…. a ja głupia do tej pory wierzyłam i marzyłam że może faktycznie da radę. Ale, że obie moje ciąże, choć nie zagrożone to bez kłopotów tez się nie obywało, cukrzyca, kilka pobytów w szpitalu a ostatecznie skończyły się cesarkami, ja też już 34 lata kończę w tym roku więc doszłam do wniosku że trzeba podjąć męską decyzję raz i na zawsze i stanąć po którejś stronie a nie czekać do 40. Nie mam zamiaru też namawiać męża, bo uważam że to nie fair, choć przez te wszystkie lata jednak mnie zwodził. Gdyby od razu powiedział, że nie ma mowy to ja też bym się nie nakręcała. Moja pewność z racji wieku, odchowanych już dzieci i różnicy wiekowej jaka między nimi powstanie itd.. też już nie sięga 100 %. Z kolei dodatkową presję wywierają też dzieci, bo już ponad pół roku proszą mnie o rodzeństwo, nawet nie mówią co by chcieli, nie ważne dla nich jaka płeć. Nie spodziewałabym się takiego podejścia po kilkulatkach. Po ostatniej rozmowie z mężem, czekam na jego odpowiedź. I tak czekam grzecznie bo naciskać nie chcę. Ale jestem raczej na straconej pozycji bo rozmowę zaczął od słów: “następne dziecko raczej nie jest mi do szczęścia potrzebne……, ale wie, że ja bardzo chcę więc ewentualnie……”, na co oczywiście się nie zgodziłam. Nie chcę tego w taki sposób, dziecko to nie kot, że poproszę męża i mąż mi go kupi, bo ja bardzo chcę itd…. Na prawdę nie wiem, nie wiem co zrobić. Ale czuję że nawet jeśli mąż wróci do mnie z pozytywną odpowiedzią to nie będzie to to czego on na prawdę chce. A ja z takim brzemieniem nie będę mogła żyć. Najwyżej mogę mieć do siebie żal, że nie udało mi się z męża wycisnąć szybciej decyzji. Może jakiś konstruktywny komentarz od Was usłyszę. Bardzo na to czekam, bo nawet nie mam z kim o tym porozmawiać…. Pozdrawiam

  • Nareszcie coś dla matki trójki dzieci, prawdziwe, bez lukru i na temat, kobieto jesteś fantastyczna i gratuluję trójki synów, ja mam trzecią córę w chuście przylepioną do piersi od porodu czyli od 4 tygodni 🙂 la vita e bella 🙂 pozdrawiam

  • Wszystko szczera prawda, u nas to samo! zwłaszcza o ciszy i o jedzeniu! 🙂

  • Cudny tekst! Ja się właśnie zabieram za drugie, a marzy mi się też trójeczka 🙂 Dzieci to skarb, wart wszelkich wyrzeczeń :)))

  • Witam. Czytam Cię od jakiegoś czasu. To co napisałaś to święta prawda. Jestem mama trójki dzieciaków. Mają 6, 4 i 3 lata. Wychowywanie trójki to wyzwanie, szczególnie dla mnie, ponieważ mąż pracuję za granicą i często zdarza się, że jestem z nimi sama 24 h na dobę i mam dość. Pozdrawiam serdecznie.

  • Ja kiedyś marzyłam o trójce. A teraz mam jedno i wiem, że w połączeniu z pracą to nawet dwójki bym nie ogarnęła 🙂

    • aaa tam! Ja też mam pracę (co prawda nie taką od 10-18, ale jednak) i żyję. Kto jak nie my?! 😀

  • Punkt 3 doprowadził mnie do napadu śmiechawy … To niesamowite że czuję się dokładnie tak samo …
    Z organizacją jest podobnie, przychodzi ciotka i pyta w czym pomoc … A ja nie wiem! Tyle roboty ze szok a ja zawsze wyganiam ja z dziećmi na dwór … I szybko ogarniam 🙂

  • Kocham Was Mamuśki:) Teraz gdy moja banda trzech dziewczynek (5 lat, 3 lata i 3 mies.) śpi, zamiast podążać ich śladem rozkoszuje się ciszą w domu. Dobrze jest wiedzieć, że nie jestem jedyną.
    Kiedy koleżanki narzekają przy mnie na dzieci, jedno lub dwójkę (tylko moja siostra ma też trójkę, ale rzadko narzeka ??????) tylko się uśmiecham pod nosem, bo cóż mam im powiedzieć?
    A “odpuść” chyba niedługo sobie wytatuuje na dloni, żeby często sobie przypominać i unikać frustracji, że nie posprzatane, że nie wykapane, że zapomniałam wyciągnąć mięso na obiad.

  • Mój małżonek pytam mnię( z ironia w głosie ), czemu ja już zaczynam szykować moich chłopaków do szkoły i przedszkola jak jeszcze mamy prawie godzinę. …… chyba tobie nie muszę tego tłumaczyć. Ja mam dwóch, ty trzech. Weekend jest dla mnie czasami meczacy , bo mi mój małżonek dezorganizuje czas. U mnie wszystko ma swoją godzinę. I rano i wieczorem. Posiłki też mam właściwie na czas. Tzn nie, że oni jedzą na czas , tylko są ” podane ” na czas….

  • Pięknie! Jak mówię ludziom, że chcę mieć trójkę dzieci, to patrzą na mnie jak na wariatkę… Na razie mam 4,5 miesięcznego synka i jakoś mi nie odeszła ochota na kolejne, a wszyscy straszyli, że tak się stanie. Czuję, że ja po prostu jestem stworzona do bycia mamą i to jest moje powołanie 🙂 mimo, że synek to tzw. high need baby i nie poleży sam nawet pięciu minut, to jak tylko będziemy mogli, staramy się z mężem o kolejne 🙂 mąż jest trochę przerażony moimi planami, wystarczyłaby mu dwójka, ale pokażę mu Twój wpis i może się da przekonać :p

  • Dokładnie tak jest jak piszesz. Mam czwóreczkę, najmłodsza córunia w jesieni idzie do przedszkola, po raz pierwszy od 10 lat będę sama w domu do powrotu dzieci ze szkoły i przedszkola ja chyba oszaleję, z nadmiaru ciszy i czasu !!! Mam wrażenie że ciągle uczę się tabliczki mnożenia, i czytania, o porządku nie wspomnę, ja odkurzam a za mną mała z bułą. Dzieci są cudne, kochane , to ogromny trud by je wychować na porządnych i zaradnych ludzi i oby nam się udało.

  • Dzięki za ten tekst! Właśnie jestem w ciąży z 3 dzieckiem (planowanej) i mam takie same lęki… a jednak jest nadzieja 😀 Pozdrawiam!

  • Ale fajnie. Myśle o trzecim ale w zależności od dnia jestem prawie na 100 procent na tak by zaraz potem byc na 100 procent na nie. Ja wierzę, że to hardcore, ale tak pełen miłości hardcore… ech!

  • Witam 🙂 kolejna mama trójki synów 🙂 cisza hmmm powiem wam ze z wiekiem dzieci mam czas na odpoczynek 🙂 mówię mama potrzebuje 40 min snu i lecę do sypialni … śpię … owszem nie mówię ze dziennie hehe chłopcy maja 9,7,5 lat jeden pokój niestety i wojny dzienne ! Czasami już poprostu nie reaguje choć sa dni ze muszę interweniować ! Kocham ich choć czasami mam dość , wiem ze oni mnie także kochają … zazdrość jest , tłumacze ze każdy z was jest wyjątkowy i kochany przez nas tak samo … ciężko jest , mam sile i cierpliwość … Muszę !!! Jestem dumna mama 3 chłopaków w ciazy z kolejnym maluchem !

    • jezu!!!!! serio z kolejnym?! pisz jak jest!!!! bo ja chyba myślę o 4 hahahaha

Leave a Comment