O szybkim metabolizmie i deficycie kalorycznym. Niestety większość ludzi nie rozumie tych pojęć. Część 1. - Flow Mummmy
LIFESTYLE

O szybkim metabolizmie i deficycie kalorycznym. Niestety większość ludzi nie rozumie tych pojęć. Część 1.

Nie lubimy kiedy się nam wytyka błędy prawda?

Oczywiście specjalnie napisałam “nam”, bo przecież ja też nie lubię, zwłaszcza kiedy jestem “przekonana”, że to co mówię jest prawdą! Na szczęście im jestem starsza, tym częściej mówię “nie wiem”, “nie rozumiem”, “nie mam zdania”.

Wracając do sedna…

Czujesz już oddech wiosny na karku? Ja też nie do końca, ale jeszcze chwila i znowu będziemy mogły wyciągnąć sukieneczki, spodenki, spódniczki! I najważniejsze – skończy się zakładanie pierdyliarda (tak naprawdę jednej) warstw przed wyjściem z domu.

Teraz nie chcę słyszeć nic odnośnie “body positive”, bo ja mam “positive” odnośnie spraw, których zmienić nie mogę, ale jak coś mi się nie podoba i mam na to jakikolwiek wpływ, to wolę to ogarnąć niż udawać, że to zaakceptowałam. Druga sprawa, że teraz dokładnie połowa kobiet w Polsce ma nadwagę  albo choruje na otyłość. I niech mi tu nikt nie pisze “o kuźwa, ale fatshaming”, bo fatszejmingować, to ja będę ewentualnie siebie jeżeli zajdzie taka potrzeba. Po prostu jestem świadoma, że są kobiety, którym źle jest z nadprogramową tkanką tłuszczową. I ok! Ma prawo im być! Mi też nie jest z tym dobrze. I nie, nie chodzi o mierzenie wartości człowieka miarą jego masy ciała, ale zrozumienie, że są ludzie którzy lepiej się czują w rozmiarze S/M. I ja do takich ludzi należę.

Zacznijmy od tego czym jest ten słynny metabolizm. Metabolizm to ogół REAKCJI BIOCHEMICZNYCH i PRZEMIAN ENERGETYCZNYCH zachodzących w naszym organizmie, czyli oddychanie, trawienie, zarządzanie hormonami, myślenie, produkowanie kataru, sterowanie tym czy nam się chce teraz siku czy nie. Ogółem wszystko co się dzieje w naszym organizmie, ponieważ wszystkie te reakcje wymagają energii (stąd często możesz usłyszeć o pierwszej zasadzie termodynamiki Newtona – bez energii nic się nie zadzieje, a tę energię dostarczamy z pożywieniem). Czy te reakcje mogą być szybkie lub wolne? Zapewne. Ale absolutnie nie oznaczają tego co w potocznym języku. Osoba “wiecznie” szczupła nie ma szybkiego metabolizmu, a osoba z “wiecznie” nadprogramowymi kilogramami nie ma metabolizmu wolnego.

Co w takim razie różni te osoby? Dlaczego niektórzy są ulubieńcami boga i mogą jeść 3 słodkie bułki na śniadanie, a inni kiedy tylko pomyślą o pączku już nie potrafią dopiąć spodni? Różni je NEAT, czyli non-exercise activity thermogenesis (spontaniczna aktywność). Za chwilę do tego wrócimy.

Pomyśl o dwóch osobach, które wpisują się w “wiecznie szczupłą” i “wiecznie nabitą” (jako, że “wiecznie nabita” dotyczy mnie, to uważam, że mogę używać tego sformułowania) sylwetkę. Znasz takie osoby? Przypomnij sobie w jaki sposób mówią, gdzie pracują, co robią w wolnym czasie. Masz to? Jeżeli trudno Ci to sobie wyobrazić, to spokojnie, zaraz będzie wszystko jasne.

Najlepszym przykładem w moim życiu są moje dzieci: Teodor i Bruno. Z tej samej matki, z tego samego ojca, a są TOTALNIE różni. Bruno lubi czytać książki, oglądać filmy, grać w gry, najchętniej w pozycji leżącej, ewentualnie siedzącej “stałej”. Kiedy coś opowiada, to baaardzo długo rozwija dany wątek, nawet jego chód jest wolny (i to bardzo, zazwyczaj na spacerach co chwilę muszę stawać i na niego czekać). Jasne, uprawia sporty, ale nie będę ukrywać, że fanem męczenia się to on nie jest. Teodor z kolei ma motorek w tyłku. To dziecko nie potrafi siedzieć ani leżeć w jednej pozycji dłużej niż 2 minutyt. Nawet jedząc obiad co chwile wstaje z krzesła, idzie coś sprawdzić, tu się poprawi, tam podskoczy, upadnie, zatańczy… Mówi bardzo szybko, jeszcze szybciej chodzi, a czas wolny najchętniej spędzałby na dworze. Lubi oglądać bajki i grać w gry, ale w tym samym czasie zmienia pozycję 167 razy, skacze, kombinuje, a finalnie i tak wyciąga brata na dwór. To dziecko musi się ruszać!

I teraz UWAGA: moje dzieci jedzą praktycznie TYLE samo. Nie żartuję. Dzieli ich 15 kg różnicy. Brunek ma kilka kg za dużo, Edek kilka kg za mało. Tym jest właśnie potoczny “szybki i wolny” metabolizm, a w rzeczywistości NEAT o którym wcześniej pisałam, czyli spontaniczna aktywność.

Kolejny przykład: moje 2 mopsy. Bożena waży prawie 3 razy tyle co Krystyna. Ok, jest trochę większa, ale nie 3 RAZY!  I teraz hit – obie dostają taką samą porcję karmy, przy czym waga Krychy stoi, a Bożena mam wrażenie że robi się coraz grubsza. Co je dzieli oprócz wagi? Bożena kocha spać, poświęca tej czynności jakieś 90% swojego życia. Nie interesują jej dzwonki do drzwi, krzyki dzieci, olewa nawet kiedy się ją woła. A Krystyna? Jak prześpi ciągiem godzinę, to jest szok! Co chwilę wstaje, kombinuje, szuka, sprawdza, tylko w nocy jest spokojna.

Spontaniczna aktywność, generuje od około 15% do nawet 40% naszego dziennego zużycia energii, czyli różnice pomiędzy różnymi osobami, mogą wynosić od 250 do nawet 800 czy 900 kcal DZIENNIE. To dwa duże posiłki! Oczywiście nie mówię tu o skrajnych przypadkach, gdzie jedna osoba leży cały dzień, a druga od rana do wieczora kopie w ogródku – wtedy te różnice będą jeszcze większe. Zapamiętaj to, bo do tego wrócimy.

Znasz te historie, kiedy jakaś osoba mówi “jestem w deficycie i nie chudnę”, na co ktoś jej odpowiada “jeżeli nie chudniesz, to nie jesteś w deficycie”, tamta się obraża, bo co jej będzie jakiś frajer mówił, że nie jest jak jest, a tamten myśli “no durna baba/koleś, pewnie podjada nutellę po nocach” i zadyma w necie lub przy niedzielnym obiedzie gotowa. A prawda, jak zwykle, leży gdzieś po środku.

Tutaj zakończę część pierwszą. Jutro dostępna będzie część druga, czyli dlaczego deficyt kaloryczny nie jest wcale taki oczywisty.

 

   Send article as PDF   

Leave a Comment