18 lat temu (mniej więcej, nie pamiętam dokładnie) ktoś, do tej pory nie wiem kto, napisał w publicznym miejscu “Justyna (tu moje panieńskie nazwisko) to kurwa”. Chciał mnie obrazić, upokorzyć. Oczywiście mu się to udało, bo dokładnie po to słowo “kurwa”, jako epitet, jest używane. Najgorsze jednak było to, że to na mnie zrzucono winę za całą sytuację. Napis był ogólnodostępny, napisany na budce telefonicznej wiszącej na budynku mojej szkoły. Opieprz dostałam od nauczycieli, szlaban od rodziców. Przerzucono odpowiedzialność na mnie, na ofiarę tamtej sytuacji. Znajome co? Nawet pisząc to czuję wstyd. A przecież to nie ja się wstydzić powinnam…
Im jestem starsza, tym więcej niesprawiedliwości związanej z płcią dostrzegam w życiu. I to takiej zupełnie bezsensownej, takiej z którą jej ofiary często nawet nie zdają sobie sprawy. Może przez to powinno być im trochę lepiej? Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Każda kobieta chociaż raz w życiu pomyślała o niesprawiedliwości biologii w kontekście ciąży, miesiączkowania i menopauzy. Ludzkie ciało jest w stanie w miarę ogarnąć 45 jednostek bólu. Poród to najczęściej 57 jednostek. Stosunek śmiertelności podczas połogu wobec żywych urodzeń wynosi obecnie 210 na 100 tysięcy. Oznacza to, że każdego roku podczas porodu i połogu umiera 289 tysięcy kobiet. A świat się cieszy bo jeszcze 20 lat temu, było to 523 tysięcy zgonów. Miesiączka? Niestety bywa podobnie. Menopauza? Kolejny mały koszmar związany z dusznościami, potami, falami gorąca. Niby to rzecz powszechnie znana, a jednak każda z nas, KAŻDA!, chociaż raz usłyszała w takiej sytuacji “nie przesadzaj”.
Kobiecość to jednak coś więcej niż biologia. Bycie kobietą, w aspekcie społecznym, jest cholernie trudne. Zakłada pracę zawodową, pracę w domu, rodzenie dzieci, odpowiedzialność za wychowanie tych dzieci (“a gdzie była matka?!”). Do tego niesprawiedliwość płacową, nie bycie traktowanym “poważnie”, zakładanie z góry że kobiecość jest “delikatna, urocza i nie taka poważna”. Brak kompetencji, siły, ambicji.. O czymś jeszcze zapomniałam?
Wszystko jest w porządku, kiedy nie zaczynasz się nad tym dłużej zastanawiać, nie zadajesz sobie pytań “ale dlaczego?” Pewne rzeczy po prostu “są”, a przecież za cholerę nie powinno ich być.
Nawet nie będę udawać, że mnie patriarchalne myślenie nie dotyczy. Oczywiście, że tak. Moje dzieci mają w cholerę mniej obowiązków niż miałam ja w ich wieku. I ok, może to nie dotyczy ich płci. Może jednak? A przecież byłam pewna, że tego pilnuję. Siostrzenicy zawsze mówię, że ślicznie wygląda, a siostrzeńcowi? Że jest mądry albo dzielny. Kobietę prawie zawsze komplementuję za wygląd. Mężczyzn za zaradność. Wstyd mi, kiedy o tym pomyślę.
Książki, które Ci dzisiaj polecę wkurzają. Nie, nieprawda. One wkurwiają. Naprawdę wkurwiają. Po ich lekturze dotrze do Ciebie, ale tak dobitnie, że kolega z klasy nie miał prawa strzelać ramiączkiem od Twojego stanika, nauczyciel ni chuja nie powinien komentować Twojego biustu, a wyzwiska byłego nie były o Tobie. Były o jego zachowaniu. Przypomnisz sobie te wszystkie sytuacje, kiedy zostałaś niesprawiedliwe potraktowana i upokorzona, tylko dlatego, że jesteś kobietą.
Im jestem starsza, tym większą feministką się staję, tym więcej niesprawiedliwości dostrzegam, tym więcej agresji we mnie te nierówności wzbudzają. Nienawidzę patriarchatu. Nienawidzę go tak, aż czuję gulę w gardle i zaciskanie szczęki. Bo patriarchat krzywdzi nie tylko kobiety. Krzywdzi też mężczyzn, chociaż oni nie zawsze sobie zdają z tego sprawę.
“Dziwki, Zdziry, Szmaty. Opowieści o slut-shamingu” Paulina Klepacz, Aleksandra Nowak i Kamila Raczyńska-Chomyn
“Ktoś nazwał cię szmatą? Ktoś za twoimi plecami opowiadał jaka jesteś puszczalska? A może słyszałaś, że nie powinnaś się tak wulgarnie malować? Albo że taka sukienka to nie wypada? No właśnie. (…) To zawstydzane, poniżanie, próba sprawowania kontroli i przede wszystkim – przemoc.”
Czytałam tę książkę ze łzami w oczach. Nie wiem czy to były łzy przeszłości, niesprawiedliwości czy wkurwienia. Nie wierzę, że na tym świecie żyje kobieta, która nie doświadczyła slutshamingu. Której nikt nigdy nie nazwał szmatą, kurwą, dziwką. Która nie została zdyskredytowana przez swój ubiór czy makijaż. Która nie doświadczyła w swoim życiu jakiejś formy molestowania seksualnego. Przecież to wszystko wciąż jest na porządku dziennym. A najgorsze, że nadal jest usprawiedliwiane, że wciąż to ofiara jest obarczana winą. Bo spódnica była za krótka, bo stringi były czerwone… (to prawdziwe uzasadnienia sądowe)
“Mężczyźni objaśniają mi świat” Anna Dzierzgowska
Znowu – nie wierzę, że istnieje kobieta, która nigdy nie usłyszała od faceta “odsuń się, ja to zrobię” bo przecież ona jest taka słaba. Że nigdy żaden facet podczas rozmowy nie wypomniał “aj dziewczynko/kobieto”, “bo wy kobiety nie rozumiecie”, “typowa baba”. Bo przecież facet wie lepiej. Mansplaining (męskie objaśnianie) to także z góry zakładanie, że masz mniejsze kompetencje, że coś zrobisz gorzej, TYLKO I WYŁĄCZNIE DLATEGO, ŻE JESTEŚ KOBIETĄ.
Oczywiście jest też womansplainig, czyli zakładanie przez kobiety, że facet zupełnie nie zna się na dzieciach, nie ogarnia opieki nad nimi, traktowanie go jako rodzica drugiej kategorii. I jest tak samo szkodliwy i bolesny jak mansplaining.
“Niewidzialne kobiety” Caroline Criado Perez
Żyjemy w seksistowskim świecie. To mężczyzna jest domyślnym użytkownikiem samochodów, komputerów, pacjentem przyjmującym leki, policjantem, żołnierzem. Domyślnym człowiekiem jest mężczyzna.
Po tej książce zdasz sobie sprawę, że jesteś traktowana przez świat jako obywatel drugiej kategorii. Dlaczego? Bo światem żądzą faceci..
I nie, to nie jest lektura wkurwionej laski. To książka popularnonaukowa, a na końcu znajdziesz przypisy, do każdego podanego przez autorkę przykładu.
“Świat bez kobiet” Agnieszka Graff
Książka o walce o prawa kobiet w Polsce. Jedna z najważniejszych pozycji literackich polskiego feminizmu. Pierwsze wydanie ukazało się w 1989 roku. Najnowsze – chwilę po strajkach kobiet, kiedy to trybunał odebrał nam godność i skazał wiele kobiet na niewyobrażalne wręcz cierpienie.
Książka o polskim patriarchacie, o tym że wciąż za wiele się nie zmieniło i nie zmienia w kwestii traktowania kobiet. To książka obowiązkowa nie tylko dla kobiet, ale też dla mężczyzn. Rozumiem, że facetom trudno jest myśleć o nierównościach płci, w końcu większość ich nie dotyczy. Zazwyczaj oczy im się otwierają, kiedy stają się ojcami córek. Bo feminizm, to nie palenie staników na stosie. To walka o bezpieczeństwo, sprawczość i życie kobiet.
“Obsesja piękna” Dr Renee Engeln
(dostępne są dwie okładki)
Ale tę książkę niewygodnie się czyta. Bo wiesz, ja lubię te wszystkie nasze kremy, szampony, lakiery do paznokci. Nie wiem jednak czy lubiłabym je, gdybym nigdy wcześniej nie musiała ich używać. Zapewne nie. Może lubię je, bo lubię ich końcowy efekt? A końcowy efekt, trochę muszę lubić… nie wiem. Faktem jest, że dress code wymaga od kobiety makijażu – inaczej uznają ją za nieprofesjonalną…
Najprostszy przykład: zakładając, że codziennie rano wychodzisz do pracy razem ze swoim partnerem, np. o 7:30, to ile wcześniej musisz wstać od niego? Żeby się uczesać, pomalować? Ile kasy miesięcznie wydajesz na kosmetyczkę, fryzjera? I ok, wiem, że robisz to bo lubisz, ale faceci tego zazwyczaj nie robią i im tego nie brakuje, mogą wydać tę kasę na inne rzeczy: szkolenia, kursy, hobby. Wyobraź sobie, że wyglądasz jak Demii Moore w G.I.Jane – z ogoloną głową, bez makijażu i mega się sobie w takiej wersji podobasz. Ile czasu, pieniędzy i energii byś miesięcznie zaoszczędziła?
“Gorsze. Jak nauka pomyliła się co do kobiet” Angela Saini
hohoho! Cudowna książka! W opinii świata kobiety mają słabszy popęd seksualny, są słabszymi liderkami, kompletnie nie orientują się w terenie i są o wiele bardziej emocjonalne. A autorka pokazuje dowody, że jednak nie. Piszę o tej książce w mega emocjach, ale sama książka absolutnie taka nie jest. Jest rzeczowa, pokazane są badania. Autorka nie zakłada z góry “kobiety są lepsze”, tylko chce się dowiedzieć jakie różnice między płciami są w rzeczywistości.
Pierwszy z brzegu przykład: w dyskursie społecznym przyjęło się, że to kobiety reagują emocjonalnie (nie zachowuj się jak baba). Faktem jednak jest, że to mężczyźni doświadczają większej ilości wahań nastroju w ciągu dnia (tutaj badanie!) To nie wszystko! Kobietom zdecydowanie częściej doświadczają emocji związanych ze wzruszeniem, a mężczyźni z gniewem. Dodaj do tego fakt, że kobiece emocje często są odbierane jako “irracjonalne”, a męskie jako dowód zewnętrznych niesprzyjających okoliczności (“wkurwiłem się na…”). Przykre co?