Mleczaków się nie leczy, bo i tak wypadną. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Mleczaków się nie leczy, bo i tak wypadną.

Stomatolog – przed nim drżą najtwardsi z twardych. Nie przed operacją woreczka żółciowego, wkłuciem centralnym, amputacją nogi, nosa albo czoła. Nie! Przed dentystą! Przed sprawdzeniem, czy z zębami jest wszystko ok, czy nie ma dziur, próchnicy, ubytków.

Miałam chyba 8 lat. W szkole trwała akcja “Zdrowe zęby”, czy jakoś tak. Pamiętam tylko, że cała klasa szła wtedy do szklonej pani stomatolog sprawdzić i ewentualnie plombować czy usuwać zepsute zęby (mleczaki oczywiście).

– “Dziecko daj spokój pójdziemy prywatnie”. Tłumaczyła mi mama.

– “Nieeee! Cała klasa idzie!”. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że niekoniecznie zawsze trzeba iść za tłumem, że jednak mama swoje przeżyła i życie poznała (co prawda miała wtedy jakieś 28 lat, więc gówniara niezła, ale wciąż!)

– “Justynka nie!”

– “Dlaczego mi to robisz?!”

Oczywiście nie myśl, że dokładnie pamiętam tę rozmowę, ale jestem prawie pewna, że tak ona przebiegała, bo koniec końców mama spełniła moje “marzenie” o wizycie u szkolnej dentystki.

Było świetnie. Był ząb wyrywany bez znieczulenia, a dokładniej “wygrzebywany z dziąsła”. Był mój płacz. Był płacz mojej mamy. Były też krzyki pani doktor “Proszę uspokoić dziecko! Co to za sceny?!”. Jednym słowem było fantastycznie, ubaw po pachy i trauma na pół życia.

Znasz to? Przeżyłaś? A może Twoja koleżanka czy kolega mają takie wspomnienia? Jestem pewna, że tak, bo jednak skądś, ten społeczny lęk przed leczeniem zębów się wziął. Raczej nie spływa na nas z mlekiem matki (czy tym z piersi czy modyfikowanym). Każda i każdy z nas słyszał wiele historii o stomatologach sadystach.

Zasada najczęściej jest taka – póki nie boli, to nie ma co leczyć. No świetnie. Tylko kiedy boli, to znak, że już na bank dzieje się tam coś niedobrego i wizyta oczywiście, że nie będzie do najprzyjemniejszych należała. Ciekawe, że tak trudno czasami zrozumieć, że lepiej zapobiegać niż leczyć.

Z moimi dziećmi do dentysty zaczęłam chodzić od niedawna. Wstyd totalny! Nie to, żebym w ogóle nigdy z nimi nie była. Byłam, ale naprawdę dawno temu. Przedostatni raz, żeby skontrolować ruszające się zęby Bruśka (i częste afty Edka), a ostatnio na wizycie, która rozpoczyna u nas ciąg wizyt pt. “Stomatolog jest spoko”. Tak sobie to roboczo nazwałam.

Przy okazji poprosiłam panią doktor, która na co dzień współpracuje z Oral B, o odpowiedź na najczęstsze pytania, które pojawiają się w temacie dbania o zęby dzieci: kiedy, co ile, jak i po co.

Mleczków się nie leczy, bo i tak wypadną. Ile w tym prawdy, a ile rodzicielskich lęków?

Przykro mi to mówić, ale chyba nie ma większej bzdury. O mleczaki powinno się dbać nawet bardziej niż o stałe zęby – szkliwo zębów mlecznych jest 2-krotnie cieńsze, a powierzchnia jest zdecydowanie bardziej nierówna w porównaniu z zębami stałymi. To powoduje, że próchnica chętnie się tam osadza i występuje już w bardzo młodym wieku. Druga sprawa: to nie jest tak, że pewnego dnia wypadają nam wszystkie zęby mleczne, a po tygodniu wyrastają zęby stałe. One są ze sobą  (zęby mleczne i stałe) w jamie ustnej, a próchnica (i to trzeba głośno powiedzieć) jest chorobą zakaźną. Jeżeli na którymś ząbku mlecznym dziecko ma próchnicę, to bardzo prawdopodobne, że przejdzie ona na nowy ząb stały, który wyrósł dosłownie parę chwil temu i nagle okaże, że w wieku 8-9 lat dziecko potrzebuje plombowania.

Jest to trochę przerażające. Co w takim razie rodzic powinien robić? Jak dbać o małe zęby dzieci?

Wszyscy wiemy, że trzeba je szczotkować. Każdy dorosły to robi, tak samo każde dziecko powinno. Jedynie dzieci karmione TYLKO piersią (czyli do 6 miesiąca życia) nie wymagają szczotkowania, bo mleko matki nie zawiera substancji powodujących próchnicę. Ale i tak dobrze wyrabiać zdrowe nawyki od pojawienia się pierwszego ząbka dziecka (a nawet wcześniej, przecierając wacikiem same dziąsła). Najważniejsze jest znalezienie odpowiedniej szczoteczki i pasty. Na szczęście wszystkie produkty mają specjalne oznaczenia, dzięki którym wybór jest o wiele prostszy.

Czyli wybierając szczoteczkę i pastę dla dziecka wystarczy, że będziemy kierować się tylko oznaczeniami wieku na opakowaniach?

Tak. Oczywiście ważne jest, żeby pasta zawierała fluor, który jest obecnie JEDYNYM składnikiem, który pomaga odbudować szkliwo zębów i chronić je tym samym przed próchnicą. Oczywiście istnieje wiele teorii spiskowych na jego temat, ale tak naprawdę nie ma ŻADNYCH naukowo uzasadnionych dowodów na to, aby fluor w codziennej dawce w paście do zębów powodował raka, choroby nerek czy inne przypisywane mu choroby. Fluor w paście do zębów (czy innych produktach do higieny jamy ustnej) występuje w tak małym stężeniu, że zwyczajnie nie ma podstaw do obaw. Poza tym pasty Oral-B (tak jak i szczoteczki) mają specjalne oznaczenia wiekowe, dzięki którym rodzic w prosty i szybki sposób dopasuje odpowiednią pastę do swojego dziecka.

A co ze szczoteczkami? Rozumiem, że ich główki muszą być małe, a włosie miękkie.

Tak, i to naprawdę wszystko. Dobrze jeżeli są też kolorowe, bo wtedy dzieci zdecydowanie chętniej po nie sięgają. Ze swojego doświadczenia wiem, że przy dzieciach powyżej trzeciego roku życia najlepiej sprawdzają się szczoteczki elektryczne z okrągłą główką, bo praktycznie wykonają całą pracę za dziecko. Wystarczy, że maluch przyłoży główkę szczoteczki do ząbka i tyle. Okrągła główka otoczy ząb ze wszystkich stron a ruchy szczoteczki wykonają cała pracę za dziecko. Mamy wtedy pewność, że dziecko ma dokładnie wyszczotkowane zęby. Poza tym szczoteczki elektryczne Oral-B pracują w technologii 3D wykonując ruchy oscylacyjno-rotacyjne i pulsacyjne, dzięki czemu usuwają zdecydowanie więcej płytki nazębnej niż manualne i są delikatne dla dziąseł.

No właśnie! Przyznam szczerze (trochę wstyd, ale co tam), że zawsze wiedziałam, że szczoteczki elektryczne są dokładniejsze, ale w ogóle nie umiałam ich używać – wykonywałam nimi te same ruchy co zwykłą szczoteczką, a to chyba błąd?

Zdecydowanie! Główkę szczoteczki wystarczy przyłożyć do zęba na 3 sekundy (z każdej strony) i tyle. Warto zaznaczyć, że i tutaj musimy wybrać dobrą szczoteczkę – dla dzieci w wieku 3+ (czyli do malutkich zębów mlecznych) Oral B ma specjalnie zaprojektowaną końcówkę, której włosie jest dłuższe na środku. Dla dzieci w wieku 6+, to włosie zewnętrzne jest dłuższe. Dorośli już w ogóle mają pełną paletę do wyboru – są końcówki dla wrażliwych dziąseł, zębów, albo z polerującym środkiem. Warto dodać, że szczoteczki Oral-B posiadają specjalne koncówki, tryb delikatnego czyszczenia dla wrażliwych dziąseł oraz czujnik kontroli nacisku, dzięki którym chronimy dziąsła, przy bezwględnym niszczeniu płytki nazębnej.

Ok, ale jak zachęcić dziecko do mycia zębów? Wiem, że spora część rodziców ma z tym problem.

Po pierwsze warto myć zęby z dziećmi – wtedy mamy kontrolę nad procesem (lekarze zalecają, żeby do 8 r.ż. kontrolować tę czynność u dzieci). Po drugie – aplikacja Magic Timer, która jest fantastyczną pomocą, kontrolującą czas mycia zębów. Aplikacja włącza nam minutnik (na 2 minuty), w trakcie którego powoli odsłania się obrazek z ulubioną bajką. Przez ten czas dziecko musi szczotkować zęby. Po trzecie – rutyna. Nie ma co robić z mycia zębów wielkiego wydarzenia, bo to codzienna czynność, którą wszyscy powinni wykonywać nawet o niej nie myśląc.

Zapytam jeszcze o wizyty dzieci u stomatologa. Dorosły raz na pół roku powinien kontrolować stan uzębienia. A dziecko? Też co 6 miesięcy?

Zdecydowanie częściej. Jak już wspomniałam wcześniej, mleczaki są “słabsze” od zębów stałych i o wiele szybciej wytwarza się u nich próchnica. Dzieci powinny kontrolować ząbki co 3 miesiące. To też sprawia, że dzieci później dentysty się nie boją, bo co 3 miesiące jesteśmy w stanie leczyć początkową fazę choroby, a więc żaden bolesny zabieg nie powinien się bam przydarzyć. Najważniejsze jest jednak nie przenoszenie naszych lęków na dziecko! Dorośli często mają kiepskie wspomnienia z dzieciństwa, a przecież stomatologia, tak jak cała medycyna, już dawno ruszyła naprzód i te wizyty mogą być dla dziecka miłe i przyjemne.

Mam nadzieję, że trochę rozjaśniłam Ci w głowie, bo ja (znowu – wstyd się przyznać), ale o pewnych rzeczach naprawdę nie miałam pojęcia: o tym jak używać szczoteczki elektrycznej, albo jak często chodzić z dziećmi na kontrolę dentystyczną (byłam PEWNA, że raz do roku :/).

Jako, że postanowiłam się zabrać za temat zdrowia w sposób totalny i holistyczny, to stwierdziłam, że nie ma co czekać, czas zainwestować kasę i kupiłam wszystkim nowe szczoteczki. A co! Wszystkie polecane przez panią doktor, wszystkie elektryczne i wszystkie specjalnie dostosowane do wieku moich dzieci.

Od lewej: Oral-B GENIUS 10000N, Oral-B TEEN WHITE, Oral-B JUNIOR, Oral-B Kids

 

Tak, obiecałam sobie, że rok 2019 upłynie nam pod znakiem nie tylko wyzwań, ale także dbania o zdrowie! A że zdrowy i zadbany uśmiech to najlepsza wizytówka człowieka, to sorry dzieci! Matka nie odpuści!

   Send article as PDF   

Leave a Comment