O tym jak spełniliśmy marzenie moich rodziców. - Flow Mummmy
LIFESTYLE

O tym jak spełniliśmy marzenie moich rodziców.

Święta Bożego Narodzenia.

Czas, kiedy ludzie zaczynają wyznawać sobie miłość i przebaczają wszystkie niepotrzebnie wypowiedziane słowa. Czas, kiedy najbliżsi w końcu mają chwilę, żeby pobyć ze sobą, ze sobą się pośmiać, porozmawiać, powygłupiać. W moim domu jest jednak trochę inaczej…

W moim domu Święta są wyjątkowym czasem, ale nie dlatego, że jesteśmy razem. My jesteśmy non stop razem. Tak jak są ludzie, którzy nie obchodzą Walentynek, bo twierdzą, że uczucia powinno się okazywać sobie codziennie (chociaż ja myślę, że to tylko tekst, którzy wykorzystują faceci, którym szkoda kasy na bukiet czy czekoladki), tak ja myślę, że codziennie powinniśmy okazywać swoim najbliższym miłość, zrozumienie i wszystkie inne, miłe uczucia świata.

Nie mniej jednak, w mojej rodzinie Święta to czas totalnie wyjątkowy, bo właśnie wtedy rozpoczyna się dwumiesięczny okres urodzinowo-imieninow0-rocznicowy. Tak. Jedynymi osobami, które się z tego okresu “wygryzły” (a raczej ja je wygryzłam, gdyż to po części moja wina) są Filip i Teodor. Dobrze, że chociaż w jednym miesiącu mają urodziny. Rozpoczyna się imieninami mojej mamy (“Ewki” 24 grudnia), na następny dzień są moje urodziny (tak, wiem, że Jezusa też), 3 dni później moi rodzice świętują rocznicę ślubu. Następnie przez 2 tygodnie dochodzimy do siebie i znowu: urodziny mojej siostry, urodziny mojej mamy, rocznica ślubu moja i M, a na koniec urodziny Brusia. Chociaż nie do końca “na koniec”, bo po miesiącu świętujemy urodziny mojego taty i M (taaa, jednego dnia. Moja mama od 8 lat przeżywa ten fakt i co roku mówi “ja cię pierdzielę!”, jakby to była jakaś nowość).

Jak widzisz, dla mojej rodziny Boże Narodzenie to dopiero początek. I w tym roku, postanowiliśmy z prezentem trochę zaszaleć. O ile dzieciom robi się prezenty dość łatwo,bo wystarczy im kupić jajko niespodziankę w wersji XLi szał pał gotowy, tak dorosłym? No bo co można dać osobie, która jeżeli czegoś potrzebuje, to kupuje to sobie sama? No co można dać rodzicom? Zwrócić te bezsenne noce, kiedy było się małym? Kieszonkowe, które rozwaliło się na głupoty? Brak zszarganych nerwów? Czas poświęciony na pranie tetry? Bez przesady…

Generalnie było tak: brain storming na pełnej, przeglądanie sklepów internetowych, blogów, wymyślanie i kombinowanie i nagle BANG! No przecież to było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe!

EKSPRES DO KAWY!

Taaak! Wiecie doskonale, że spełniłam swoje marzenie o ekspresie. I ok. Nie jest on idealny, nie jest najlepszy, ma parę wad, ale mój mąż także, a jakoś trwam u jego boku. Niestety, dla moich rodziców mój wybór to za mało. Bo kapsułki, bo czyszczenie, bo nie i koniec. Oni muszę mieć młynek ceramiczny, łatwo czyszczący się pojemnik na mleko i pierdylion innych wygód. Serio. Do tej pory pili rozpuszczalne badziewie, ale co do ekspresu mieli tak samo wygórowane oczekiwania jak ja do kremu do twarzy. I wtedy wszedł ON, cały na biało. W sensie jest też w kolorze białym, ale jednak moi rodzice by pogardzili. Wiecie jak jest…

Może najpierw pokażę 🙂

Nie będę kłamać, płakałam jak oddawałam. Tak, bo rodzice już prezent dostali, bo przecież ile można do nich przychodzić i mówić “nie będę pić waszego badziewia”? Omówmy się, też na tym korzystam.

PHILIPS LATTE 500 Latte GO, czyli nowa miłość moich rodziców. Tak, średnio pozwalają mi go dotykać. Jego główną zaletą jest pojemnik na mleko “nowej generacji” (tak to sobie roboczo nazwałam), czyli taki, w którym nie ma żadnych rurek, ani nic co by podnosiło ciśnienie u starszych ludzi (hehe, musiałam gdzieś to napisać :P) podczas czyszczenia. Ekspres posiada 6 automatycznych programów (espresso,czarna kawa, americano, cappuccino, latte macchaitto, cafe au lait) oraz możliwość zrobienia samej mlecznej pianki 🙂

Teraz najważniejsze pytanie, bez którego nie obejdzie się ani jedna fota wrzucona w czeluście internetu:

SKĄD EKSPRES?!

I za to kocham internet!

Na stronie NEONET.PL (a dokładnie TUTAJ ) znajdziecie PREZENTOWNIK LAST MINUTE (serio, to ostatnie dni!).

Po pierwsze: znajdziecie w nim nie tylko kategorie pt. “Dla Niej” i “Dla Niego”, ale także kategorie cenowe i wiele innych!

Po drugie: Po zapisaniu się do newslettera, dostaniecie nawet 50 zł rabatu!

Po trzecie: Przy wyborze opcji na raty (oprócz tego, że są 0%), zaczynasz spłacać je dopiero po 2 miesiącach, czyli opcja dla biedaków takich jak ja 😀

Po czwarte: Przy wyborze 2 prezentów, naliczany zostaje rabat 🙂 Tak tak. To mnie cieszy najbardziej :))

Po piąte: No jasne, że mam wybrany już prezent dla M! (żeby taniej było! Wiadomo!)

Można?! MOŻNA!

Przyznam szczerze: w tym roku wyrobiłam się z prezentami jak nikt! Już wszystko zamówione, kupione, ogarnięte! Zostaje tyko upieczenie ciast – to moja coroczna rola 🙂 Aaaa jeszcze tylko muszę sobie kupić prezent, który dostanę od męża na urodziny. Wiecie jak jest….

Ja przepraszam, ale czy tylko ja widzę tutaj minę mojego taty, kiedy zdał sobie sprawię, że córki będą go teraz odwiedzać jeszcze częściej? Na kawusię 🙂

 

 

   Send article as PDF   

Leave a Comment