"Kiedy od 6 godzin bawisz się z dzieckiem, a minęło 10 minut..." - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

“Kiedy od 6 godzin bawisz się z dzieckiem, a minęło 10 minut…”

Typowe życie rodzica…


Która z nas nie zna tego uczucia? Wszyscy na około trąbią, że z dzieckiem trzeba się bawić, że bez tego ani rusz, że pomyśli, że go nie kochamy, że uzna, że wolimy wycieranie podłogi od przebiegu kolejnej samochodowej kraksy “na niby”. Tak, wiem, dzieci lubią przesadzać…

Wiem doskonale, że z dzieckiem TRZEBA SIĘ BAWIĆ. Bez przesady, przecież byłam świadoma, że poród to nie jest koniec macierzyńskich “nieprzyjemności”. Z drugiej jednak strony, ja doskonale wiedziałam co robię rodząc kolejne dzieci (ok, trochę tu 500+ zaleciało, ale ja kompletnie nie o tym, przypomnę, dla tych wredniejszych, że wtedy jeszcze takiej magii u nas w Państwie nie było…) – po to, żeby miały siebie! Żeby mogły się ze sobą bawić, od siebie się uczyć, i w ogóle mieć w głowach “nie jestem sam”, zwłaszcza kiedy mama lub tata, mają zły dzień.

Zabawa z dziećmi to ważna sprawa, tak dla dziecka jak i rodzica. Serio! Jak masz poznać swoje dziecko, jak masz wiedzieć jakie jest, skoro nie spędzasz z nim czasu? To, że wyszło z Ciebie (w jakikolwiek sposób), nie oznacza, że z miejsca znasz go najlepiej na świecie – niestety tak to nie działa.

Mamy z chłopakami kilka zabaw, w które bawimy się wspólnie. Które nie sprawiają, że po 5 minutach mam ochotę wylać na siebie kubeł kawy, ewentualnie iść się w tej kawie wykąpać. W trakcie których, nie zasypiam na stojąco, nie sprawdzam zegarka co 10 sekund, nie zaznaczam na ścianie mijających minut, bo po prostu sama się dobrze bawię 🙂

I żeby było jasne – ja totalnie rozumiem takich rodziców, bo większość zabaw moich dzieci, powoduje u mnie takie uczucia. Kompletnie nie bawią mnie jakieś samochodowe kraksy, afery z superbohaterami w rolach głównych, wyimaginowani przyjaciele, bo ja jednak zdecydowanie lubię wiedzieć komu nalewam herbatkę…

MOJE TOP 5 ZABAW Z DZIEĆMI

KOLOROWANIE.

Klasyk. Ale u mnie w takiej formie, że każdy koloruje sam. Żadne “mamusiu pomóż mi”, czy “dokończ” za mnie. Ja mam swoją kolorowankę oni swoją. Uuuuu! I rysowanie! Mamy w domu chyba 2 książki, które krok po kroku uczą jak narysować np. dinozaura. Takie coś to ja mogę robić! Może nie przez 3 godziny, ale jednak…

CZYTANIE KSIĄŻEK.

Standard. Tu nie każę chłopakom słuchać tego co ja wybrałam. Żaden Grey nie wchodzi w rolę. Oni wybierają książki, a ja (tudzież Dżastin) na zmianę czytamy. Najczęściej włączamy minutnik np. na 5-10 minut i czytamy przez 2 lub 3 zmiany. Wiadomo, że musi być po równo, inaczej zadyma gotowa, a oczywistym jest, że tego unikamy jak ognia.

OGLĄDANIE BAJEK.

Dla niektórych zło, a dla nas świetna forma spędzania czasu wspólnie. Tutaj często to my wybieramy bajki na “kino”. Chłopcy nie znają tylu pozycji, a chcemy żeby poznali je wszystkie! No i oczywiście, że najczęściej wybieramy te, przy których sami płaczemy ze śmiechu.

LEGO.

Klasyk! Czy istnieje osoba, która nie lubi układać klocków? ISTNIEJE KTOŚ TAKI? Już dawno udowodniono, że klocki świetnie rozwijają motorykę małą dzieci, ich wyobraźnię, logiczne myślenie, kreatywność. Z ich pomocą w przystępny sposób możemy nauczyć małe dzieci kolorów, a te większe liczenia. Do tego rozwijają koordynację ruchowo-wzrokową. Naprawdę niesamowite jest, że taka mała rzecz potrafi wpłynąć na tak wiele spraw. No i wspólne układania… Przecież dorośli też kochają Lego!

GOTOWANIE i SPRZĄTANIE.

Tak! Staram się gotować i sprzątać z moimi dziećmi. Po 1 dlatego, żeby siebie samą odciążyć (haha), a po 2 bo oni tego chcą! Tak, ja wiem, że wtedy syf w kuchni przeraża tak, że aż człowiekowi jest słabo. SO WHAT?! Przecież wiadomo, że jeżeli się nabałaganiło to i posprzątać trzeba. Nie ma że boli. Serio, nawet 2 latek jest w stanie poodkurzać w kuchni – byle jak bo byle jak, ale za każdym następnym razem będzie mu szło  coraz lepiej. I nie… Sprzątanie niekoniecznie jest zabawą, ale zabawę można z tego uczynić. Zresztą sama spróbuj! Zobacz jak dziecko będzie szczęśliwe, że może powycierać kurze, zamieść podłogę, powyciągać rzeczy ze zmywarki! A teraz wyobraź sobie jak za kilka lat nie będziesz musiała robić już praktycznie NIC, bo już teraz nauczysz dzieci życia! 😀

Wracając do LEGO. Koniecznie obejrzyjcie nasz vlog, w którym właśnie LEGO Arctic  jest głównym bohaterem. Ależ to był strzał w 10! Układanie klocków zajęło nam mnóstwo czasu, obiad się lekko opóźnij, ale było warto! No i “tajger” oraz mamut! Wiecie, że Brusiek jest zafascynowany dinozaurami i całą prehistorią! No i tak ja mogę spędzić cały dzień!

Wiesz co w klockach jest najlepsze? Że na samym układaniu się nie kończy. Dzieci z natury są ciekawskie, więc cały dzień spędziliśmy na wyszukiwaniu prawdziwych pojazdów, które potrafią się po lodzie poruszać, na odpowiadaniu na pytania “czy misiom polarnym nie jest zimno w zimnej wodzie?”, oraz “a co taki tajger jadł?”. I właśnie takie zabawy mnie cieszą! Takie, które oprócz elementu zabawy, wspólnego spędzania czasu i masy śmiechy, wnoszą element edukacyjny. Przecież ja się wtedy czuję jakbym życie wygrała :))

   Send article as PDF   

Leave a Comment