Jak mieć więcej czasu dla siebie? (nawet na macierzyńskim!) - Flow Mummmy
LIFESTYLE

Jak mieć więcej czasu dla siebie? (nawet na macierzyńskim!)

Ja wiem jak to brzmi. Nie śmiej się, przeczytaj i dopiero oceniaj, bo mówi Ci to matka, która swoje przeżyła, która co nieco wie i dla której stwierdzenie “czas dla mnie” jest droższy od zdania “kochanie, kupiłem ci torebkę”. Poważnie.

Lubię siebie i jestem dla siebie bardzo ważna. Ok, może dziwnie zaczynam, ale właśnie to sprawia, że potrzebuję mieć czas tylko dla siebie. I nie jakieś czytanie książek przy akompaniamencie drących się dzieci, nie gotowanie obiadu, czy zamiatanie, ewentualnie spacer po biedrowych czy lidlowskich alejkach. Nie. Ja potrzebuję pobyć sama ze sobą w ciszy, albo z serialem, albo z czymkolwiek, co nie przypomina mi o obowiązkach. Bo tych mam sporo, więc chociaż przez godzinę (tu mnie poniosło, niech będzie pół godziny) dziennie chcę zwyczajnie o nich nie myśleć.

O “organizacji czasu” powstało tyle artykułów, co rozstępów na brzuchach wszystkich matek świata, czyli sporo. I dobrze! Człowiek człowiekowi nierówny, na każdego działa coś innego – przynajmniej jest w czym wybierać.

Podam Ci kilka swoich lifehacków! Bo pomimo tego, że oczywiście, że Królowa jest tylko jedna (Królowa Prokrastynacji of kors, to ja!), to jednak chcąc nie chcąc muszę jakoś ogarniać rzeczywistość, żeby normalnie funkcjonować…

1. LISTA ZADAŃ.

Tak. To był mój największy problem świata. I co z tego, że wiedziałam, że działa, skoro traciłam do niego zapał tak szybko, jak moje dzieci tracą zapał do sprzątania? No nie dla mnie to było totalnie. Aż nadszedł czas, nadszedł ten moment, który zmienił wszystko. Nie wiem co się stało, czy mi jakaś klepka w głowie przypadkiem nie wskoczyła w końcu na prawidłowe miejsce, ale zaczęłam zapisywać swoją listę rzeczy do zrobienia! Szok! Żeby nie było – nie jestem jeszcze takim szaleńcem, co to robi listę miesięczną, tygodniową i codzienną. Nie nie. Ale… W niedzielę zazwyczaj rozpisuję plan postów i vlogów na cały tydzień i innych obowiązków związanych z pracą. Do tego, codziennie wieczorem, spisuję rzeczy, które muszę (lub chcę) kolejnego dnia zrobić. A jako, że lubię stawiać sobie czalendże, to zazwyczaj ok. godziny 14 mam już wszystko zrobione. I wtedy mogę leżeć i pachnieć czekając na godzinę 15, kiedy to czas zbierać się po dzieci.

Ok, ale co jeżeli jesteś na urlopie macierzyńskim i nie masz jeszcze tego szczęścia, że są w Twoim życiu placówki? Wtedy moja droga robisz listę zadań, realizujesz te zadania jak najszybciej (pranie, obiad, spacer, zakupy, cokolwiek), a później, w czasie drzemki latorośli odpoczywasz. Tak. Musisz sobie przyswoić i jakoś zaplanować to, że drzemka dziecka jest dla Ciebie. Uwierz mi. To totalnie zmienia życie. I tak, z dzieckiem da się sprzątać i gotować. Kosztuje to sporo nerwów, ale za to później człowiek leży do góry brzuchem.

2. ZAKUPY.

Kiedyś byłam zwolenniczką zakupów cotygodniowych. W sumie dalej jestem, ale niestety przy 5 osobach standardowej wielkości lodówka jest ciut za mała. Z drugiej strony wkurza mnie łażenie po sklepach, bo wtedy nagle okazuje się, że człowiek potrzebuje nowej deski do krojenia, lutownicy bo akurat jest w promocji i “o ja cię pierdzielę jakie zaczepiste klapki na lato!” chociaż za chwilę to my raczej bałwany lepić będziemy. Wszystkie to znamy. Mieszkając w Irlandii wybawieniem dla mnie były zakupy online. Ok, ale one nie są dla każdego. Ja lubię widzieć jedzenie, które kupuję, ale.. Już chemii i innych pierdół widzieć nie muszę. Raz w miesiącu, właśnie chemię, karmę dla Krzycha i inne pierdoły, zamawiam w sklepie online (najczęściej TUTAJ –> www.bdsklep.pl). Mam spokój, nie muszę nic dźwigać i nie spotyka mnie panika, kiedy nagle okaże się, że zabrakło proszku do prania lub papieru toaletowe (najgorzej!) . A to się zdarzało. Serio!

3. PRIORYTETY.

Musisz stać się dla siebie priorytetem. Koniec i kropka. Ty jesteś najważniejsza. Dopóki będziesz myśleć, że lśniąca podłoga jest ważniejsza od Twojego 15-minutowego siedzenia na tyłku, dopóty będziesz padała na twarz co wieczór. Sorry moja droga, ale nikt za Ciebie nie odpocznie. Zresztą. Zdradzę Ci sekret. Gotowa? Przeczytasz o nim TUTAJ. Chociaż mam nadzieję, że nikt tu w ciemię nie był bity i wszystkie kobiety już go znają. Ty jesteś dla siebie najważniejsza. Nie uratujesz świata sama się dusząc. Co mówią stewardessy ( i stewardzi)?! Że maskę tlenową najpierw zakładasz sobie, dopiero później pomagasz innym. Wyczerpana, sfrustrowana i zestresowana nikomu, ale nikomu się nie przydasz…

4. DELEGOWANIE ZADAŃ.

Jak w firmie! W moich oczach dom jest taką jakby firmą. Mało tego, dopóki kobieta “siedzi” (hahaha, no zawsze mnie to bawi) na macierzyńskim, dopóty jest tej firmy kierownikiem. Ona wie co trzeba posprzątać, co ugotować na obiad. Tak jest i to, że nasz facet robi w domu tyle samo co my, tego nie zmieni. My robimy zakupy, gotujemy obiad. Proste. Ale dobry szef, musi dobrze zarządzać  i delegować zadania. Nie bierz na swój kark wszystkiego, nie dasz rady. Po to masz faceta, przyjaciółki, rodzinę. Nie próbuj wszystkim udowodnić “dam radę”. Oczywiście, że dasz! Ale po co?

5. WYJDŹ Z DOMU.

Oczywiście, że są sytuacje, kiedy zwyczajnie nie masz jak. Bo jesteś samotną mamą, bo mąż pracuje “wyjazdowo”, itp. Kumam. Ale to są sytuacje sporadyczne. Wybierz chociaż 3 dni w tygodniu (ideałem byłoby codziennie, ale ok, niech już będzie minimum) i zapisz się na jakieś wieczorne zajęcia. Może to być fitness, joga, gra na gitarze, lepienie w glinie. Co chcesz, byle byś wyszła z domu. Wszyscy wiemy, że średnio się odpoczywa, słysząc za ścianą całą rodzinę. Zresztą umówmy się, po 5 minutach zawsze zaczyna się jęczenie “mamoooooo!”, chociaż tata stoi tuż obok dziecka. Wyjdź i koniec. Dla swojego i swojej rodziny dobra.

Bycie mamą to nie tylko dbanie o siebie, kochanie, wychowywanie. To także zmiana priorytetów. I uwierz mi, nawet jeżeli wiesz, że dla swoich dzieci zrobiłabyś wszystko, dosłownie wszystko, to wciąż Twoim priorytetem powinnaś być TY. Bo tylko dzięki temu Twoje maluchy będą widzieć mamę wypoczętą, zrelaksowaną i będą wiedzieć, że każdy człowiek, dbanie o cały świat, powinien zacząć od dbania o samego siebie… Tak właśnie. Boże jakie to mądre było…  🙂

 

   Send article as PDF   

Leave a Comment