"Dzieci dzielą się na genialne i cudze" - Flow Mummmy
LIFESTYLE

“Dzieci dzielą się na genialne i cudze”

“A widziałaś Marcinka? Boże mój drogi. 6 miesięcy a patrzy tak mądrze. No wszystko rozumie!”

“A Ala? Ala to dopiero! 3 miesiące miała i widziałam, że czyta w myślach książeczkę. No naprawdę, genialna…”

“Sorry dziewczyny, ale mój Kuba, to miał 7 miesięcy jak piłkę kopał. Ogarnijcie to…”

Dzieci i ich geniusz widziany oczami rodzica… Chociaż rodzica to jeszcze, ale dziadków! To dopiero czad! Nagle się okazuje, że 3 miesięczne dziecko ich zdaniem potrafi dodawać, odejmować, a całki mógłby ogarnąć w wieku 2 lat, tylko to oczywiście pani ze żłobka winna, że mu/jej nie tłumaczy. Stary numer. Wszystkie to znamy 🙂

To niesamowite jak bardzo chcemy wierzyć, że nasze dziecko jest kolejnym ogniwem procesu ewolucji. Nie że plebs, nie nie. Geniusz! Totalny! Ja w to wierzę! Chociaż nie jestem mamą ślepo zakochaną w dzieciach (czasami nawet hiperbolizuję ich wady), to jednak jasne, że dostrzegam ich wyższość nad innymi rówieśnikami. Sorry. Wy pewnie też tę wyższość widzicie w odniesieniu do swoich dzieci. Ja to kumam, bo dzieci dzielą się na genialne i cudze.

A tak serio, to jestem za tym, żeby w dzieciach tę mądrość wspierać. Tak wiem, frazes totalny, ale pomyśl teraz tak szczerze – ile robisz, żeby w dzieciach podsysać tę ciekawość świata? Pytam poważnie, napisz w komentarzu o swoich metodach, bo osobiście niby coś tam działam, niby staram się dbać o ten aspekt, ale jestem pewna, że to i tak za mało…

Moje metody?

Po pierwsze TELEWIZJA.

Ja wiem, że są rodzice, którzy są totalnie przeciwni włączaniu dzieciom tv, ale ja nie zamierzam ściemniać, że też tak mam. No nie. Moje dzieci ogladają bajki – są dni, kiedy telewizor jest włączony przez 15 min, a są takie, kiedy przez pół dnia leci jakaś bajka “w tle”. Jasne, że miewam wyrzuty sumienia, ale już się do nich przyzwyczaiłam więc luz 😀 Ważne jednak, że staram się im włączać coś mądrzejszego od Strażaka Sama czy innych pierdół. Niech to nawet będą “Najśmieszniejsze zwierzaki” –wiem, że zbudują w nich miłość do zwierząt. Programy przyrodnicze, naukowe i każde inne, z których dziecko może się czegokolwiek ciekawego dowiedzieć, to naprawdę kopalnia wiedzy. Sama sobie przypomnij czasy, kiedy słyszać głos Krystyny Czubówny, drżałaś z przejęcia, że zaraz zobaczysz jakieś safari czy dżunglę. Strażak Sam za wiele ich nie nauczy, za to Pani Krysia na bank pomoże podsycić ciekawość świata.

Po drugie KSIĄŻKI.

U nas prym wiodą te o dinozaurach, zwierzętach oraz geograficzne. Słynna książka “MAPY” Z Wydawnictwa Dwie Siostry, jest już tak zdezelowana, że zwyczajnie muszę kupić kolejną, i to od razu 3 sztuki. Nie to, żebym tylko im takie książki czytała, bo jednak historia Spidermana też jest dość fascynująca, zwłaszcza dla Teodora, ale widzę jak sie cieszą, kiedy dowiadują się czegoś nowego! Albo kiedy wiedzą jak nazywa się jakieś rzadkie zwierzę, ewentualnie zgadną (sorry! nie zgadną, tylko wiedzą!) stolicę jakiegoś państwa (oczywiście bez przesady, nie piszę teraz o Teodorku). Wiesz, że jedną z moich ulubionych książek z dzieciństwa była Encyklopedia Ziemii, gdzie było wyjaśnione jak powstała nasza planeta? To nie była książeczka dla dzieci, tylko normalna pozycja dla dorosłych. Jezu jak ja ją kochałam!!!

Po trzecie ZABAWKI.

Mam alergię na durne zabawki. Już chyba o tym wiesz. Edka niestety do takich ciągnie. Kupił sobie raz gazetkę Spidermana, a ja durna nie sprawdziłam co za zabawka jest w środku. Okazało się, że to pistolet. Do tej pory jest mi słabo, kiedy się nim bawi. Nie cierpię głupich zabawek. Na szczęście oprócz tego jednego wyskoku, to raczej chłopcy parcia na jakieś durnowate rzeczy nie mają. No może faktycznie figurki Avengers do najmądrezjszych nie należą, ale Teodor kocha je miłością największą, więc sorry, ale ja też czasami muszę iść na kompromis. Na szczęście jako blogerka (jak ja kocham swoją pracę!!!) dostaję czasami do “testowania” różne zabawki. Jedne moje dzieci walną w kąt, innymi chcę się dzielić z Wami. Ostatnio były klocki (Edek wciąż za nimi szaleje!), a dzisiaj wpadam z zabawką dla prawdziwych geniuszy! hahaha

I teraz uwaga: na początek mała osobista dygresja: do tej pory nie wiem jak to jest, że utrzymuję się z pisania, bo ja od zawsze kochałam matematykę, fizykę i chemię! Nie tam jakiś język polski. Pffff. To dla mięczaków! Nauki ścisłe maj low!

Ok. Wracam już do tematu…

Cool Science, czyli zabawka, która od tygodnia jest u nas na tapecie. Aktualnie Brusiek oznajmił, że w przyszłości zostanie naukowcem, bo oni są najmądrzejsi na świecie, a on przecież chce być najmądrzejszy na świecie. Tak synu. Masz rację. Oby ci nie przeszło. Cool Scienie  to zestaw małego naukowca, który składa się z: wagi, wirówki, mikroskopu, teleskopu i palnika. Oczywiście każdą część można kupić osobno, luz blues. Powiem Wam, że generalnie jaram się totalnie, bo przecież przypomina mi się moje dzieciństwo! Moja mama, dawno temu, pracowała w szpitalnym laboratorium. Mikroskop to było coś, co od zawsze chciałam mieć!!!! Jakie to było wspaniałe! Oczywiście pod tych chłopaków wylądowało już wszystko. Sierść Krzycha także 🙂 Naprawdę się cieszę, że moich chłopców nie pasjonują tylko walki, gangsterka i miecze. Bo przecież są geniuszami! Moimi własnymi! Byle w nich tego geniuszu nie stłumić!!!

   Send article as PDF   

2 komentarze

  • Fajna sprawa, Hubert jeszcze za mały, ale jest już pomysł na przyszłość. Chciałabym te klocki magnetyczne. Czekam na jakieś obniżki 😛

  • Zapomniałam dodać, że Hubert uwielbia Andy’ego i zwierzęta świata z TVP ABC.

Leave a Comment