Kochana uwierz, on się nigdy nie domyśli... - Flow Mummmy
LIFESTYLE

Kochana uwierz, on się nigdy nie domyśli…

Oj matko bosko, jak pięknie by było. Jak cudownie i przyjemnie. Wyobraź to sobie tylko: myślisz o czymś i nagle jeb! Twój luby, Twoja miłość i życiowa opoka, ten co wkurza od rana do wieczora jak nikt inny, spełnia Twoje zachcianki bez mrugnięcia okiem. Bo tak, bo tak lubi, bo po to żyje, tylko latego oddycha. Czy nie byłoby cudownie?

Coś komuś kiedyś się popierdzieliło, i to ostro. Takie mam wrażenie. Wiesz kogo mam na myśli? Tych wszystkich ludzi tworzących bajki dla dziewczynek i romansidła dla kobiet. Czy tylko według mnie, jasno z nich wynika, że facet to ma spędzić życie na zadowalaniu swojej kobiety? Ma być romantycznie, mają być niespodziewane kwiaty, wieczorne kolacje przy świetle księżyca, bony do Zary w sobotni poranek, najlepiej z hasłem “kochanie jedź na zakupy, kup sobie coś ładnego, ja zostanę z dziećmi i posprzątam dom”. No pięknie by było! Ja wiem! Też o tym czasami marzę, ale nie będę Cię oszukiwać – Mój M, tylko raz domyślił się, że chyba czegoś potrzebuję, i to było zaraz po tym kiedy urodziłam Bruśka, karmiłam go piersią, cierpienie i zmęczenie miałam wypisane na twarzy, jak niektóre kobiety źle zrobione permanentne brwi, i wtedy mój M, jak najwspanialszy rycerz, jak chodzący ideał żywcem wyrwany z hollywoodzkiej komedii romantycznej, zapytał “chcesz wody”? Myślałam, że ze szczęścia umrę. Że padnę i nie wstanę przytłoczona romantyzmem chwili. On się domyślił! Ten jeden raz się domyślił! To było COŚ!

Nie to, żebym tutaj jechała po moim M, bo musisz jednak wiedzieć, że nie wiem czy jest gdzieś facet, który mógłby z nim konkurować pod względem cierpliwości. Bije na głowę wszystkich. Skąd o tym wiem? Bo wytrzymał ze mną już 7 lat… A to wyczyn godny niejednego medalu, ordedu i zdrapki z wygraną w kwocie 2 zł, czyli grubo.

Faceci to faceci. Zazwyczaj nie są tak emaptyczni i wspaniali w odgadywaniu potrzeb innych, jak my kobiety. Tak, trochę to seksistowskie i trochę generalizuję, ale tak jest w większości przypadków. Ja myślę, że oni nawet by chcieli być jak ci lowelasi, amanci i inni, ale jak, skoro nie rozumieją, że foch o 6 rano oznacza potrzebę nowych butów, ewentualnie sukienki, tudzież biżuterii. Zresztą, akurat nowe buty są dobre na wszystko, więc wystarczyłoby się tego na pamięć nauczyć i od razu byłoby jak w filmie.

Problem w tym, że dla nich zrozumienie tego, albo chociaż zapamiętanie, to gorszy wysiłek niż wspinaczka na Mount Everest. Ja już się tego nauczyłam, zrozumiałam, że oni nie są w stanie skumać tych naszych fochów, foszków, insynuacji i innych pierdół. Ale umówmy się… ja sama czasami nie wiem o co mi chodzi, więc czy ktoś móglby to ogarnąć? Chyba nie…

“Kochanie, jestem zmęczona, tak po ludzku. Bardzo cię proszę, żebyś to ty dzisiaj położył dzieci. Ja muszę wyjść, bo inaczej zwariuję, a tego oboje byśmy nie chcieli”. Jasny, prosty komunikat. Powiedziałaś tak kiedyś swojemu facetowi, odkąd zostaliście rodzicami? Jeżeli tak, to high five, jesteś królową, mistrzem asertywności i boginią w jednym. Nie? To zepnij się w sobie, nie marudź, że facet Cię nie rozumie, nie bój się, że sobie z dzieckiem nie poradzi, bo jesteście takimi samymi rodzicami, na takich samych prawach i obowiązkach, i jedź do tej Zary, bo aktualnie są wyprzedaże, a wszystkie wiemy, że nie ma nic lepszego na poprawę nastroju, jak nowe buty, tudzież bluzka, kupione za “-30% off”. Jasne, na początku będziesz się martwić, prawdopodobnie kupisz tonę ciuszków dla maluszka, a sobie za dużą bluzkę, bo tak będziesz pędzić do domu, że olejesz przymierzalnię, a oversize modny, ale wyjdziesz z domu! Czas spędzony z samą sobą jest tego wart!

“Kochanie, potrzebuję, żebyś bardziej angażował się w domowe życie. Potrzebuję, żebyś co wieczór nastawiał zmywanie i odkurzał”. Oczywiście ideałem byłoby gdyby sam to wiedział, gdyby sam rozumiał, że talerze same się nie brudzą, że kiedy prosisz, żeby uchylił wieczorem okno, to nie dlatego, że przylatuje co noc wróżka, co to sprząta jego brudne gacie i skarpetki. Tylko wiesz, faceci, którzy nie zostali nigdy z małym dzieckiem sami na cały dzień, nie wiedzą z czym to się je! Ja też bym nie wiedziała! No bo pomyśl, idzie taki do pracy, zapierdziela, ewentualnie udaje, że to robi, a jego żona jest w domu z dzieckiem od rana. Wiesz, że dziecko ma drzemki, itp. Ja też na miejscu takiego myślałabym, że to lajcik, taka wata cukrowa zagryzana kebabem i popijana piwkiem w ciepły, letni dzień. Faceci nie wiedzą, że to czesto orka na ugorze, sikanie raz dziennie, i to czasami z dzieckiem na kolanach, i psychiczna masakra, kiedy nie daj boże dziecko ząbkuje. No nie wie tego, skąd miałby wiedzieć, skoro pracuje poza domem? A wystarczy wytłumaczyć, pokazać, powiedzieć “kochanie, chciałabym żeby to tak wyglądało jak w twojej głowie, ale niestety jest ciut inaczej, jest masakra, krew, pot i łzy, psychicznie nie daję rady, więc wieczorem zrób to, to i to, a będzie mi o niebo lżej”. Jasny, czysty, miły przekaz. Jestem pewna, że zrozumie!

“Dobra, dobra, twój mąż sam z siebie wszystko robi, więc masz łatwiej!”. Hahaha. Ale czyja to zasługa? No moja! Bo ja nie miałam wyrzutów i skrópułow i małe dziecko zostawiałam z mężem na pół dnia, żeby wiedział z czym to się je. Nie bałam się, nie wymyślałam “mama to mama, i tylko mama jest potrzebna!”. Nie nie. Rodzic to rodzic, ma te same prawa i obowiązki. Mój M od pierwszego dnia zmieniał dzieciom pieluchy. Dlaczego? Bo ja się nie bałam. Tak, to my kobiety często boimy się, że on sobie nie poradzi. Bez sensu! Wiem doskonale, że to tylko robienie krzywdy sobie i swojemu facetowi. Przerabiałam to ze swoim pierwszym dzieckiem. Jego tato zmienił pierwszą pieluchę, po dwóch tygodniach od naszego powrotu do domu, jeszcze ze mną krzyczącą nad ramieniem  “nie tak! źle to robisz! uważaj!”. Dramat przezd D duże, jak kiedyś mój tyłek.

Faceci są bardzo prości w obsłudze. Ja wiem, że zdarzają się tacy, którzy serio są beznadziejni, ale są też takie kobiety. Ja wierzę, że faceci chcieliby się angażować, tyle że nie wiedzą jak, po co i dlaczego. A im trzeba to powiedzieć. Jasno, wyraźnie, bez “mogłeś się domyślić”. On się nie domyśli. Ty też się nie domyślisz, że marzy mu się nowy motor, nowa skrzynka na narzędzia, samotny wypad w góry. Ja wiem, że nasze “chciałabym tylko w spokoju się wykąpąć!” wydaje się przy tym mało wymagające, ale skąd on ma wiedzieć, że tego potrzebujesz, skoro o tym nie mówisz? Życie to nie je bajka, to je bitwa! Związek to nie hollywoodzki, ani nawet bollywoodzki dramat. To tragikomedia. I czasami trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu, powiedzieć “skarbie dzisiaj wychodzę, bo inaczej zwariuję”, zostawić dziecko ze swoim dorosłym facetem i dać się ponieść fantazji! Nawet jeżeli ta fantazja, to siedzenie przez 30 minut w aucie, bo ze stresu bałabyś się oddalić na odległość 5 km od domu. Rozumiem, też przez to przechodziłam. Ale siedź w tym aucie, najpierw 30 minut, później 45, a za kolejnym razem daj się ponieść i spędź cały wieczór z koleżankami. A co! To jest ważne. I dla Ciebie i dla Twojego związku.

   Send article as PDF   

11 komentarzy

  • Nie mam dzieci. Ba! Nie mam nawet męża! Nie wiem jak to zrobiłaś, ale Twój styl pisania wciągnął mnie doszczętnie ;D Mogę czytać o pieluchach, problemach małżeńskich czy dramacie młodych matek. Pisz ! Po pierwszym przeczytanym poście już Cię uwielbiam ! 😉

    • Hahaha 🙂 każda z nas przechodziła tę fazę 🙂 Ja tu trafiłam na tekst o wcześniejszym zasypianiu dzieci i tak zostałam. Teraz czytam aktualnie wpisy, a kiedyś ryłam wszystkie wstecz, aż po Irlandię 🙂 Tamte były bardziej mi potrzebne, bo mam małe dziecko, a na dietę nie potrzebuję iść. Mimo to czytam/oglądam o tym kuźwa, nie wiem po co 😉 p.s. Jak Justyna jeszcze nie była ekstremalna fit mamą wzbogaciła mnie o zarąbisty przepis na ciasto do pizzy. Mniam.

  • super napisane. dobrze było sobie od rana przypomnieć o tym, żeby wypowiadać swoje potrzeby na głos. to bardzo trudne czasem. tak bardzo chciałybyśmy być rozumiane bez słów. dzięki Justyna za dobry, kalibrujący myśli poranek 😉

  • O! Tak trzeba żyć i wychować swojego męża. Może zawieszę sobie w mieszkaniu na tablicy korkowej napis – “W tym domu nie jesteśmy telepatami”.

    Do zobaczenia, Zosia || Zapraszam do mojego sklepu: zoio.pl

  • No ja się właśnie bałam z mężem dzieci zostawiać. Faceci to są czasami jacyś niewydarzeni. O nawet nie ma tego w głowie że dzieci mają zjeść. W ogóle o takich rzeczach nie myśli. Gdybym wyszła gdzieś wieczorem a on by miał zostać z dziećmi i je wykąpać nakarmić i położyć. To by ich nie mył bo ja umyję jutro, o jedzeniu by pewnie zapomniał, a o spaniu by nawet nie pomyślał. Leżeliby przed telewizorem wszyscy dopóki nie wrócę. Więc wolę ich samych nie zostawiać.

  • 3 lata zajęło mi uzmysłowienie sobie, że mój mąż nie potrafi czytać w moich myślach. Przez 3 lata w mojej głowie rozgrywał się dramat…dlaczego? jak żyć i w ogóle. Odkąd mamy dzieci ( chorowitą dwójkę od razu w komplecie) nauczyłam się cudownej zasady komunikacji: zdania pojedyncze,broń Boże złożone, w stylu: Kochanie idę zrobić kupsko.Trzymaj wyjca. i jest git. My kobiety same sobie fundujemy horror, zgrywając męczennice. NO bo przecież nikt nie umyje ufajdanej pupy lepiej niż my same, do tego zakupy,sprzątanie itd a potem pretensje do małżona że zmęczone jesteśmy i nie wyglądamy wystrzałowo. Fajny tekst, polecam wziąć przekaz na serio:) Im więcej mówienia wprost o potrzebach tym zdrowiej w związku::)

  • Szkoda tylko, że niektórzy faceci nawet jasno postawionej prośby nie rozumieją. Na szczęście akurat nie mam dzieci. Zawsze robiłam śniadanie, masowałam, drapałam, domyślałam się, że on chce pogadać, albo żeby wyciągnąć go z domu bo jest przybity. Mówił mi, że jestem świetna, taka troskliwa, będę wspaniałą matką, jestem cudowną dziewczyną.
    A raz powiedziałam “kochanie, boli mnie trochę głowa, proszę, zrób mi kawy”. Powiedział zaraz.
    Mija 10 minut. Czekam, może musiał wyjść na tą fajkę. Mija 20 minut. Nadal nic. Mija okrągłe 30 minut. Moja głowa już pulsuje z bólu. Facet siedzi na telefonie i gra. Mijam go i robię sobie kawę w kuchni, wracam do pokoju, nie zauważa mnie. 15 minut później, kiedy mija dokładnie 45 minut od mojej prośby słyszę, że idzie do kuchni. Mówię “już nie musisz, już sobie zrobiłam tą kawę” a on mówi “no tak, chwileczki nawet poczekać nie mogłaś, teraz jest na mnie, że jestem ten zły”.
    Można ześwirować.

  • Szanowna koleżanko, podczas czytania tekstu towarzyszył mi smutek i rozczarowanie. Mam cichą nadzieje, że powstał on trochę pod wpływem impulsu albo chwili słabości. Jeśli rzeczywiście doświadczenie pozostawiło Ci taki obraz mężczyzny – partnera, męża, ojca… to ja szczerze współczuje. Empatia, zrozumienie, czujność, obserwacja swojej kobiety, czułość, odpowiedzialność emocjonalna, dbanie o potrzeby partnerki to cechy, które miałam ogromną przyjemność obserwować u mojego ojca, dziadka i starszego brata. Dokładnie takiego wzorca bardzo długo szukałam w partnerze. Bywałam nieszczęśliwa, sfrustrowana, samotna, niedoceniona, niekochana, ale nigdy nie zgodziłam sie na zignorowanie własnych potrzeb serca, tupałam nogą… szukałam i znalazłam. Nie należy wszystkich mężczyzn wrzucać do jednego worka z napisem ‘bezradny – wszystko musisz pokazywać palcem’. Są na świecie wspaniali faceci, obdarzeni niezwykła inteligencją emocjonalną, dla których największą nagrodą za staranie jest szczery uśmiech ukochanej osoby. Zawsze w to wierzyłam i nie zawiodłam sie. Jak sobie pościelisz, tak sie wyśpisz. Pozdrawiam!

    • ale ja mam cudownego faceta! pod każdym względem! 🙂 to, że on nie widzi np. że wypadałoby pozmywać naczynia, t tylko dlatego, ze uważa, że na luzie można ubrudzić jeszcze 3 szklanki i dopiero pozmywać. heheh serio 🙂 ja akurat na maxa dobrze trafiłam 🙂

Leave a Comment