9 rzeczy których nasze dzieci nie znają, a które były naszą codziennością. - Flow Mummmy
Uncategorized

9 rzeczy których nasze dzieci nie znają, a które były naszą codziennością.

Zacznę może bardzo obrazowo: kiedy ktoś Ci mówi, że kupił sobie auto z 2000 roku, to co myślisz? Bo ja “o cholera! nówka sztuka!”. Kiedy słyszysz, że ktoś się urodził w 1991 roku, to nie myślisz “dzieciak!”? Tak naprawdę to dopiero po chwili  namysłu dochodzi do nas, że to auto to już ma 16 lat, a te “dzieciak” to ma lat 25 (ja w tym wieku miałam 3 letnie dziecko!).

Czas zapierdziela. A od kiedy jest się rodzicem, to już w ogóle ma się wrażenie, że zostało się poddanym hibernacji, bo przecież to niemożliwe, że przed chwilą byłam na swojej studniówce, a teraz mam w domu 9 latka, który za moment będzie wkraczał w okres dojrzewania! WTF się pytam?! Ok, mniejsza z tym. Pewnie znasz dokładnie to uczucie, więc w sumie nie ma co drążyć.

Wracając do temu. (muszę to napisać jeszcze raz!) Czas zapierdziela niemiłosiernie. I chociaż Ty wciąż pamiętasz jak byłaś mają dziewczynką rusałką, to jednak czasy się totalnie zmieniły i dzieciństwo naszych dzieci wygląda zupełnie inaczej niż nasze. Gorzej? Nie wiem. Przecież tego się nawet nie da porównać!

16

1. BRAK INTERNETU.

Podstawa. W Polsce internet jest dostępny od 1990 roku. Ja dokładnie pamiętam jego początki. DOKŁADNIE! Ten kabel, ten dźwięk podczas połączenia. To “możesz wejść do internetu raz w tygodniu na X impulsów”. Te czaty! Siedziałaś na czatach? Teraz gdyby moje dziecko weszło na jakiś czat to dostałabym wylewu i zawału naraz. Z miejsca! A Gadu Gadu?! A te zmiany dostępności na “ukryty”, żeby podglądać czy Twoja “miłość” przypadkiem nie siedzi na necie?! Ależ to było super!

2. BRAK TYLU SŁODYCZY W SKLEPACH.

Kiedyś w sklepach nie było nic! 3 rzeczy na krzyż, jakaś marna tabliczka czekoladopodobna. Pamiętam jak mama zawsze robiła (w sumie robi wciąż!) blok czekoladowy na święta Bożego Narodzenia. Czasami też na Wielkanoc, ale nie za często bo jednak bakalie drogie. Kinder niespodzianki! To był luksus. Teraz dzieci nie wiedzą w którą stronę się patrzyć kiedy są w sklepie. A jadła któraś kanapkę z margaryną i koncentratem pomidorowym? Czy tylko ja?

3. TELEFON DOMOWY.

Przecież ja pamiętam czasy kiedy nam ten telefon zakładano! Ależ się jarałam! Do przyjaciółki dzwoniłam jak tylko wracałam ze szkoły, co było dość dziwne, bo chodziłam z nią do jednej klasy hahah. I pierwszy wysoki rachunek telefoniczny za który dostałam szlaban, bo rodzice musieli zapłacić za niego miliony monet. Teraz starsze dzieciaki mają swoje komórki, zero frajdy.

4. WYCIECZKI Z MAPĄ.

Nawet ostatnio wspominałam z moim M te czasy, kiedy jechało się na wakacje nad morze, maluchem, przez 9 godzin, z mapą i kartką na której wcześniej tato miał wypisane wszystkie większe miasta przez które trzeba przejechać, żeby nad to morze się dostać. Pamiętam doskonale, że zawsze jeździliśmy na noc, i zawsze przez pół drogi padało. Pamiętam, że mój tato zawsze mówił do mojej mamy “Ewusia, tylko pamiętaj, że musisz mi pomagać”, a moja mama zawsze po 20 minutach (i to max!)  już spała. Teraz człowiek włącza GPS, i  w sumie cieszy się, że nie błądzi, nie szuka, oszczędza czas i nerwy. Ale jakoś tak brak w tym takich emocji…

12

5. ZDJĘCIA Z APARATÓW ANALOGOWYCH.

Pamiętacie jakie to uczucie odbierać odbitki od fotografa? Pamiętam, że jak byłam małą dziewczynką to uwielbiałam klisze z wakacji zanosić do fotografa i później oglądać je z wypiekami na twarzy. Większość tych zdjęć była szkaradna, 3/4 ludzi miało dziwne miny i w ogóle średnio się siebie przypominało, ale ile w tym było szczerości! Ile śmiechu później przy oglądaniu! Teraz człowiek zanim je wywoła (o ile w ogóle!) to robi selekcję i wybiera najlepsza, często obrobi jeszcze te foty w programie graficznym. Wszystko fajnie, tylko znowu mi tych emocji brakuje…

6. FILMY Z WYPOŻYCZALNI.

Aaaaa jaki to był czad! Pamiętam jak zawsze z tatą chodziłam i wspólnie wybieraliśmy coś na weekend. W sumie na tym polu akurat dzisiejsza rzeczywistość fest fajniejsza, bo filmy wciąż wybieram z dzieciakami, ale już z domu. Ale tak czy siak, to było coś! 🙂

7. NAGRYWANIE SKŁADANEK.

Eeeej! Czy tylko ja nagrywałam na kasety piosenki, trzymając magnetofon blisko radia? A jak ktoś wszedł w trakcie to dopiero była afera! Teraz dziecko wyszukuje na Youtubie piosenkę i tyle. To chyba to wspomnienia sprawia, że jak słyszymy w radio jakąś ulubioną piosenkę to się cieszymy sami do siebie. 🙂

13

8. BIBLIOTEKA I CZYTELNIA.

Oj pamiętam jak trzeba było zrobić jakieś zadanie domowe z polskiego/historii/biologii i latało się do czytelni szukać materiałów. Albo do biblioteki. Teraz wystarczy stwierdzenie “czekaj sprawdzę” i wystukanie na ekranie telefonu potrzebnego hasła by już wiedzieć o nim wszystko. Łącznie z “plotkami”. Nie zrozum mnie źle, ja się na maxa cieszę, że wiedza jest teraz w zasięgu ręki każdego kto ma telefon! Martwi mnie tylko, że to tak bardzo rozleniwiło nasze dzieci. A może tak mi się tylko wydaje?

9. BAJKI TYLKO W WEEKENDY.

Kiedyś bajki były praktycznie tylko w weekendy. W sumie były jeszcze wieczorynki, ale jakoś mnie nie powalały. Za to weekendowy bajki Disney’a. To była magia. Staram się przemycić trochę tego wspomnienia do dzisiejszej rzeczywistości – w soboty oglądamy z chłopakami długą pełnometrażową bajkę. Oczywiście z popcornem. Trzeba tym dzieciom zapewnić trochę wspomnień!

Fajnie mieć cudowne wspomnienia. Cudownie usiąść i przypomnieć sobie te wszystkie fajne chwile, te wszystkie momenty za które tak kochamy na dzieciństwo. Ile bym dała, żeby moje dzieci też tak kiedyś wspominały te lata. To chyba marzenie większości z rodziców.

 

Co Wy robicie, żeby dzieciom zapewnić fajne wspomnienia? Mam na myśli różne zwyczaje, zabawy.

U nas od jakiegoś czasu są na tapecie piłkarzyki. O ile piłka nożna nie jara mnie w ogóle, to już piłkarzyki miażdżą system! Polecam!!! Musiałybyście mnie zobaczyć piszczącą w trakcie grania! hahaha

15

10

   Send article as PDF   

14 komentarzy

  • Powiało oldskulem 😉 ale w dobrym wspomnieniowym stylu! Pamiętam wszystko 😀

  • Aaaaaaaaaaaaa, super wpis! 😀 jestem ździebko od Ciebie młodsza (1990), ale na parę rzeczy też się załapałam. a więc tak:
    1. internet w domu mieliśmy jak byłam w liceum! czyli ok 2006 roku, ale to był już taki ,,normalny” net, z rutera. No ale szał był. Nasza klasa i te sprawy 🙂
    2. zgadzam się co do słodyczy, pomijam kwestię, że w domu się nie przelewało więc te Kinder jajo od wielkiego dzwonu to było COŚ.
    3. telefon domowy mieliśmy, no ale w gimnazjum miałam już swoją kom (wielkiego Ericsona z anteną jak z Krakowa do Gdańska), więc telefon domowy nie robił na mnie wrażenia.
    4. wycieczki mnie ominęły 🙁 mało jeździłam niestety.
    5. załapałam się już na aparat cyfrowy 🙂
    6. mieszkałam na wsi wiec wypożyczalni filmów nie miałam 🙂
    7. kaset nie nagrywałam ale namiętnie słuchałam z nich jako dzieciak disco polo 😀
    8. jak już wspomniałam internet w domu dopiero był jak byłam w liceum, dlatego w gimnazjum i podstawówce sporo czasu spędziłam w czytelniach i bibliotekach. Aaaaach, czuje ten zapach książek…. 🙂
    9. tak! w soboty były super bajki!!!
    P.S. uwielbiam piłkarzyki 🙂

  • Nagrywanie kaset… aż się w głos zaśmiałam na te wspomnienie. “Łapanie” hitów to było coś!! I przewijanie kasety na ołówku 🙂
    A chleb to ja jadłam, ale z masłem i cukrem. 😀

  • Ja dobrze pamiętam, jak w każdą sobotę szykowałam się z siostrami na “Walt Disney przedstawia” 🙂 Fotele przesunięte, owoce naszykowane i można oglądać 🙂 Fajne wspomnienia! Albo gdy jeszcze nie mieliśmy telefonu w domu i chodziłyśmy z mamą na stację kolejową, by zadzwonić z automatu do cioci – to było wydarzenie! 😀 Składanki z radia też nagrywałam, chyba te kasety mam jeszcze gdzieś w pudle w Polsce 🙂 A nasz pierwszy film z wypożyczalni to “Przeminęło z wiatrem”, który cała rodzina oglądała i pamiętam, że czarno-biały był, bo taki mieliśmy TV wtedy 🙂 Do tej pory mam sentyment do tego filmu. Co za wspaniałe czasy wtedy były! Aż chciałoby się nieraz cofnąć czas i jeszcze raz to przeżyć 🙂

  • Ja z rocznika ’82… starszyzna niemal 😀
    piosenki z radia nagrywalam bezposrednio na kasetę w bajeranckim magnetofonie 😛 i pod koniec utworu palec na “pauza” bo przeważnie radiowcy się w końcówce wcinali.
    Swego czasu mieliśmy w domu własną (jedyną we wsi i w okolicy) wypożyczalnię video więc korzystałam ile się dało. Przebłyski netu pokazały się w ostatniej chyba klasie liceum na informatyce (rok 2000/2001). Jakieś lapidarne info co to wogole jest ten internet 😛
    W każdy weekend bladym świtem zakradałam się do dużego pokoju gdzie rodzice smacznie spali by siąść cichutko pół metra od TV na dywanie i oglądać blok z bajkami.
    Gdy patrzę jak rośnie i w jakich czasach żyje mój 7-latek wiele razy siłą rzeczy zdarzyło mi się pokazywac Mu z czego może korzystać teraz a jak to wyglądało kiedy ja byłam w Jego wieku.
    Czasem łapię się na tym że mądrze się jak bym miała z 70 lat a nie 34 😉
    …ja w Twoim wieku… 😛 hehe
    Ale znak czasów jest kolosalny, postęp niemal we wszystkich dziedzinach życia…

  • O rany, jaki świetny temat (…rzeka)!
    Ja jestem jeszcze starsza i z czułością wspominam czasy, kiedy cieszyło mnie absolutnie wszystko. Szczytem marzeń były buty plastiki, z obcasem, w który czasem wchodził kamyk – jak fantastycznie wtedy stukały! Zwłaszcza podczas skakania w gumę.
    A propos gum – pamięta ktoś jeszcze smak Donalda i gumy Turbo?
    A “widoczki” robione z potłuczonego szkła, sreberek, kolorowych papierków i kwiatków, zakopywane pod balkonami w bloku?
    Era bez domofonów, kiedy z podwórka wrzeszczało się “Ma-Mo!! Ma-Mooo!!!”, żeby mama rzuciła koc do siedzenia na trawniku i kilka cukierków w woreczku, lub drobne na lody.
    Wiszenie na telefonie stacjonarnym i awantury rodziców o rachunki. Dzwonienie z budek telefonicznych – czy ktoś z nich jeszcze korzysta? Fajnie było w deszczu stać w takiej budce, gorzej, gdy za tobą zebrała się kolejka i ludzie zaczynali pukać w szybę.
    Jeszcze paczki z Niemiec na święta, wizyty w Pewexie po Twixa – do dziś to mój ulubiony batonik.
    Albo, gdy pojawiły się napoje w dużych plastikowych butelkach, dziś codzienność, wtedy – wypas, powiew zachodu. I napój o smaku mango, kiwi, jak one wtedy smakowały!!!
    A propos kiwi – gdy pierwszy raz zobaczyłam ten owoc, zapytałam mamy, czy to owłosione ziemniaki 🙂
    Kończę już, bo mogłabym pisać i pisać 🙂

  • Ja pamiętam tv w sobotę 5-10-15, a w niedzielę Teleranek.
    A całą rodziną “Niewolnica Isaura” :))
    Ja to dopiero dinozaur :))

  • A bajki z projektora ,wyświetlane na ścianie pamietacie????
    My z mężem kupiliśmy projektor i robimy sobie takie pokazy bajek na ścianie, nasi chłopcy są zachwyceni a dla nas to powrót do dziecięcych wspomnień ?

  • Aparat z kliszą, na 20 zdjęć 7 prześwietlonych, slajdy, budka telefoniczna, film ze Studniówki na VHS, magnetofon dwukasetowy, “składanki”, listy przebojów w radiu. Piękne czasy!
    Ja pamiętam niedzielne popołudniowe seanse z tatą-oglądaliśmy programy przyrodnicze z głosem Krystyny Czubówny w tle, dużo czasu spędzaliśmy na dworze, grając w gumę, jeżdżąc na rolkach czy na rowerze.
    My też z maluchami w weekendy robimy sobie “kin”-zasłaniamy rolety, robimy popcorn i oglądamy film. Urządzamy dni tematyczne np: dzień kukurydzy, dzień roślin strączkowych, robimy różne masy plastyczne, gotujemy, dużo się przy tym brudzimy. Na przyszły weekend planujemy np: Dzień Australii. Mamy “Mapy” Mizielińskich, “Koala nie pozwala” z ilustracjami Dziubak, rolki po papierze toaletowym do stworzenia figurek Aborygenów i oczywiście Australijskie domino? Mamy też w planach słuchanie gry na didgeridoo, degustację Vegemite, kaki i bezy Pavlova. Poza tym włóczymy się razem po placach zabaw, chodzimy na dziecięce spektakle, do Zoo, na różne warsztaty, często odwiedzamy dziadków i dzieciaki mają psa. Mam nadzieję, że będą mieć fajne wspomnienia? Ps. Jakby co robię dokumentację fotograficzną.

Leave a Comment