Dlaczego kobiety się nie doceniają? - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Dlaczego kobiety się nie doceniają?

Pewnie już zdążyłaś się oburzyć, “ja się doceniam!”. Mam wielką nadzieję, że tak właśnie jest, niestety jest we mnie nieodparte wrażenie, że nie do końca doceniamy rolę i pracę innych kobiet.

Każda z nas doskonale zdaje sobie sprawę z tego, ile kosztuje wychowanie dziecka. Miliony monet? Nie tylko. Ja mam raczej na myśli całe psychiczne “obciążenie” z tym związane. Nieprzespane noce? Brak imprez rodem z najgorszych odcinków Warsaw Shore? Kij z tym. Mi chodzi o ten obowiązek, o tą całkowitą zależność od drugiego człowieka. O brak 5 minut na zebranie myśli, policzenie do 10, akupresurę, tai chi lub odrobinę jogi w plenerze. Z tymi ostatnimi przesadziłam? Wiem wiem, ale ponoć joga i inne zajęcia najbardziej koją skołatane nerwy. A przecież o te nerwy tak naprawdę się rozchodzi.

8

Dlaczego w takim razie, skoro zdecydowana większość z nas nie ma do pomocy sztabu niań, dziesięciu babć i zaangażowanego nawet w poród męża, potrafi oburzyć się na wieść, że jakaś matka psychicznie zaczyna nie wyrabiać? Serio żadnej nie zdarzyło się nawet maleńkie “załamanie nerwowe” pt. “pierdolę, nie robię”? Sama mam z tym problem! Jak słyszę, że koleżance ciężko z jednym dzieckiem, to od razu myślę “Ty durna, pożyczę Ci jeszcze dwójkę, zobaczysz co to zmęczenie”. Ale po chwili przychodzi refleksja (jak w powieści, tudzież wierszu), że jakim prawem oceniam, skoro sama, będąc matką jeszcze jednego dziecka, marudziłam jeszcze bardziej?

“Ciąża to nie choroba”. Oesu jak mnie to wkurza. Oczywiście, znam kobiety które w ciąży nie zaznały ani jednej dolegliwości. Sama tak miałam w 2/3 przypadków. Nie zmienia to jednak faktu, że byłam wielka niczym wieloryb, brzuch zajmował połowę powierzchni mojego ciała (drugą część stanowiły cycki i tyłek), zgaga kompletnie rujnowała mi psychikę, do tego, jakby mało było atrakcji, dziecko za ulubioną czynność całodobową, obrało sobie kopanie mnie w pęcherz, żebra i inne dosyć wrażliwe miejsca.

Ciąża jest na maxa męcząca. Niech mi nawet ktoś nie waży się mówić, że nie. Produkujesz drugiego człowieka – już samo to jest  cholernie ciężką sprawą. “Nie marudź, niektóre kobiety muszą całe 9 miesięcy leżeć, a jeszcze inne to o ciąży tylko marzą”. Wiem! Ale to zdanie nie ma żadnego działania terapeutycznego. Nie sprawi, że ciało przestanie puchnąć jak balon, że wzdęcia przestaną być największym problemem dnia, a brzuch przestanie przeszkadzać podczas snu. Ciąża jest ciężkim okresem fizycznym dla zdecydowanej większości kobiet. Najgorsze, że to właśnie te kobiety mają czelność mówić, że “ciąża to nie choroba” w zamyśle “masz zapierdalać, bo przecież nic ci się nie dzieje”.

Karmienie piersią, poród. O tych sprawach już każda blogerka parentingowa zdążyła napisać po 10 wpisów. Ja zresztą też. Nie będę się powtarzać, nie mam siły. Napiszę tylko jedno: “przestańmy się w końcu nakręcać i licytować która ma gorzej, lepiej, łatwiej, trudniej”.

Wiem, że trawa jest zawsze bardziej zielona tam, gdzie nas nie ma. Samej zdarza mi się tak nakręcać, myśleć, że to ja mam najgorzej, najbiedniej, najgłośniej, z największym syfem za kanapą. Wiem, że większość z nas często myśli, że “nikt nie krzyczy tak jak moje dzieci”, “tylko moje się tak kłócą”, “tylko mój/moja tak marudzi”. A wystarczy pomyśleć “wszyscy mamy tak samo przerypane”, i dzień stanie się piękniejszy 🙂

Wychowywanie dzieci to nie licytacja. To nie wyścig szczurów w którym wygrywa matka która miała najcięższy poród, karmiła dziecko piersią nawet wtedy kiedy, oprócz mlekiem, zalewała dziecko własną krwią z brodawek. To nie licytacja który maluch jest najgrzeczniejszy, najwcześniej przesypia noce, albo na odwrót – który leci po bandzie i już od urodzenia wykańcza psychicznie i fizycznie całą rodzinę, bo kolki, bo refluks, bo azs i wszystko inne razem wzięte.

My matki jedziemy na tym samym wózku. Wszystkie jesteśmy tak samo zmęczone, tak samo wystraszone kiedy nasze dziecko zachoruje, i tak samo szczęśliwe kiedy wieczorem się do nas przytula. Jesteśmy wszystkie tak samo fantastyczne, zajebiste i w ogóle naj. Nie odbierajmy sobie tego w imię “zrobię sobie dobrze jadąc po innych”. Bo tym jeszcze nikomu lepiej nie zrobiło się. Lepiej w imię tego kupić sobie buty. Serio. To zawsze pomaga.

   Send article as PDF   

9 komentarzy

  • Żeby wszystkie kobiety miały takie podejście do życia jak Ty Flow to życie matek byłoby naprawdę piękniejsze i lżejsze 🙂 Ja przestałam zwracać uwagę na innych jak wychowują jak karmią itp. za bardzo obciażało to moją psychikę i odbierało radość z macierzyństwa w pewnym sensie.Czasem sie jeszcze na tym łapię ,ale to już nie to samo co było kiedyś.Nawet moje znajome to zauważyły i chyba też zaczęły się trochę kontrolować,przynajmniej tak mi się wydaje 🙂 Flow ostatnio często poruszasz ten temat ,chyba zauważyłaś różnicę w tych sprawach żyjąc w Irlandii i w Polsce 🙂 Tutaj niestety ludzie lubią wchodzić innym z buciorami w życie.

  • Najprawdziwsza prawda, ja po dwóch cesarkach więc co ja tam wiem o bólu…. Dzieci wyjęli, brzuch zaszyli, normalnie taka wizyta u kosmetyczki?. A i jeszcze pytania: co, rodzić się nie chciało? Każda miała przerąbane na swój sposób. Po co się licytować.

  • Dokładnie tak jest. Każda z nas ma chwile słabości i swoje upadki, ale ma też mnóstwo chwil radości. Osobiście bardzo się staram, żeby nie wpaść w tą niebezpieczną machinę licytacji, którą widzę na każdym kroku. Omijam ją wtedy szerokim łukiem, bo chcę sobie dać szansę na macierzyństwo po swojemu, pełne szczęścia, ale i rozterek, bo każda matka, bez wyjątku je ma.

  • Apropo ciazy, tak zgadam sie jest meczaca bo tak jak piszesz produkuje sie drugiego czlowieka – dopoki jest w brzuchu to taki maly pasozyt ktory wysysa z Ciebie co najlepsze. Nie moge sie jednak oprzec stwierdzeniu ze tak wiele kobiet rezygnuje z pracy z samego faktu ze sa w ciazy. I tutaj nie mowie o fizycznej pracy w fabryce tylko intelektualnej przed komputerem. Jezeli nie ma zalecen lekarskich i ciaza jest zdrowa to zamienianie pracy intelektualnej na ta fizyczna (sprzatanie, prasowanie, gotowanie) jakos nie mam sensu, przynajmniej dla mnie.

    • I ty drogi anonimie wlasnie zachowujesz sie jak te kobiety z opisu flow, krytykujesz nie bedac w ich sytuacji… troche luzu i przypilnowia wlasnego noska 🙂 zycie bedzie latwiejsze, pozdrawiam 🙂

    • A o chowaniu pilota do lodowek bo mozg figle plata to szanowny komentator slyszal? Umyslowa praca dodatkowo ma obciazenie z tytulu nieruchomej pozycji np przed komputerem a ruch zwiazany z np sprzataniem jest czesto lepszy i zdrowszy. I co najwazniejsze to w pracy nie wybierasz- robote trzeba zrobic- za to ci placa. A w domu wybierasz – jak masz sile to robisz a jak nie to tez nic sie nie dzieje

Leave a Comment