6 prawd o porodzie. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

6 prawd o porodzie.

Poród to jedno z najbardziej ekscytujących wydarzeń w życiu kobiety. Czy jest pięknie? Raczej nie 🙂 nie spodziewaj się, że zastaniesz tam wyluzowaną wersję samej siebie. Piękne chwile zaczynają się później. Sam poród jest hardkorowy niczym najbardziej brutalne odcinki “Gry o tron”.

zdjęcie (6)

“Już nie przesadzaj.” Często to słyszę. Ja wiem, że są laski, które w życiu wygrały los na loterii i poród wspominają jak małe puszczenie bączka. Wiem i zazdroszczę z całego serca. Ja tej przyjemności nie miałam. U mnie poród to krew, pot i łzy. I fizjologia, w najgorszym wydaniu.

Do porodu trzeba się przygotować. Nie ma co iść na żywioł, to nie impreza w wiejskiej świetlicy (nie to, żebym miała coś do takich imprez, osobiście je uwielbiam!). O tej wyjątkowej chwili trzeba wiedzieć kilka rzeczy.

1. Porodu nie da się zaplanować.

Plan porodu? Hehehehe to jak wyjście z dwulatkiem na lody, bez jakiejkolwiek afery, plamki na koszulce, upadków, pisków, krzyku – mission impossible. Nie to, żebym wątpiła, że jesteś Tomem Cruisem w sukience – jestem prawie pewna, że jesteś od niego o wiele ładniejsza. Poród to jedna z najbardziej zaskakujących chwil. Można planować, wymyślać, kombinować, w rzeczywistości zgodzisz się na wszystko byle tylko przetrwać.

2. Poród zaczyna się w najmniej spodziewanym momencie.

Mąż wyjeżdża w delegację? Mama przyjeżdża z drugiego końca świata? W Lidlu będzie promocja na crocsy? Bądź pewna, że właśnie w tym czasie, Twoje ukochane dziecko zechce opuścić Twoje mury (?).

3. Poznasz swoją ciemną stronę.

Ja naprzykład wymyśliłam parę siarczystych, godnych żula spod meliny, przekleństw. Serio. Nawet dumna byłam z tego. Mów mi Bolesław Leśmian.

4. Będziesz kilka razy się bać, że to “już”, ale kiedy nastąpi TEN moment, będziesz na 100% pewna, że właśnie się zaczęło.

Och ile razy ja świrował, że już rodzę. Najwięcej razy panikowałam z trzecim synem. Czy to możliwe, że zapomniałam jak wygląda prawdziwe porodowe cierpienie? Pamiętam jak pojechałam do szpitala z bólami co kilka minut (skurcze przepowiadające, jesteście zajebiste), a położna, widząc mnie, bez badania, powiedziała “jeszcze nie” (ja poważnie wtedy cierpiałam!) Faktycznie. To było NIC!

5. “Wszystko zależy od nastawienia”.

Największa bzdura świata. Ja do pierwszego porodu chyba nie mogłam być bardziej pozytywnie nastawiona. Moja wiara w to, że to “nic strasznego” była równa wierze dzieci w zębową wróżkę. Nie bałam się nic a nic! Wiedziałam, że poród boli, ale byłam pewna, że swoją zajebistością pokonam go bez problemu. O matko! Jak ja się wtedy myliłam…

Kiedy jakaś matka piszę, że “wszystko zależy od nastawienia” to dostaję drgawek jak na największym kacu świata. Po prostu wygrała ona los na loterii pt. “Zajebisty poród” i tyle. Wiara ma z tym tyle wspólnego co jedzenie czekolady w trakcie diety.

6. Poczujesz największą moc świata.

Hit “Mam tę moc” powinien lecieć na wszystkich porodówkach. Uwierz mi na słowo – nigdy nie poczujesz większej ulgi, wdzięczności i szczęścia jak w momencie kiedy urodzisz swoje dziecko. To uczucie jest nie do podrobienia. Może tylko jednominutowa zniżka 90% w Zarze, na którą akurat trafiasz tylko Ty, może się temu równać.

Poród jest straszny, ale jest też fantastyczny. Kurcze, czy tylko ja wspominam te chwile ze łzami, które są w stanie zetrzeć nawet największą tapetę?! Porodu nie ma co się bać! Trzeba brać znieczulenie i heja. No chyba, że faktycznie Twoje życie to pasmo fajerwerków i prezentów od Mikołaja nawet w lipcu. W przeciwnym razie pomyśl, że pomimo tego całego bólu, będziesz te chwile wspominać z ogromnym wzruszeniem. W końcu wtedy zaczyna się przygoda zwana macierzyństwem.

PS.

Na zdjęciu Teodorek parę minut po urodzeniu!

   Send article as PDF   

53 komentarze

  • o majne godnes 😉 zgadzam się w 100 %! Też byłam super pozytywnie nastawiona, gotowa na ból i cierpienie, ale z myślą, że przecież “poród kiedyś się skończy” i “te bóle przybliżają mnie do zobaczenia maleństwa” ! Tymczasem na sali porodowej rozegrała się krwawa jatka, modliłam się żeby przeżyć i nie ogarniałam, że istnieje aż taki ból ! Jednak przetrwałam 10 h porodu, bonus – 1,5 h partych i w nagrodę dostałam jeszcze cesarkę ! No brawo ja 😉 !

    • Gratulacje, przeszłaś to 😉 ale nie mogę się powstrzymać – “ja miałam gorzej” ;P – 16h akcji porodowej, podczas której za radą położnych musiałam chodzić i kucać na przemian (ja robilam “w dół”, partner podnosił mnie z podłogi… nie ma lekko jak się waży 90kg ;P), 2h partych, cesarka. Aczkolwiek, mając wcześniejsze przejścia z woreczkiem żółciowym, mogę powiedzieć, że poród, mimo wszystko, boli mniej.

    • O święty Boże. Dziekuje ze ja u mnie poszło szybko. Chociaż drugie dziecko urodziłam prawie na izbie orzyjec. Zawieźli mnie na porodówkę i byłam tam 5 minut zabim urodziłamz?

  • Dziękuję Ci za tego posta . Z każdej strony się słyszy, że poród jest ciężki ale jak się zobaczy dziecko to ból mija. A i co tam ból- wcale go nie ma bo miłość do dziecka itd itd. Że ciąża to taki wspaniały etap, że po urodzeniu świat staje się piękny….. I każdy tak mówi, mama, babka, koleżanka, inetrnet, instamatki…
    A nagle moje dwie najlepsze koleżanki są w ciąży . Potem rodzą a potem mi mówią, że nie spotkało ich w życiu nic gorszego. U jednej ciążka wyeliminowała ją ze społeczeństwa bo wymiotowała 20 razy dziennie . U drugiej poród był taki ciężki , że chciała umrzeć. A nikt jej nie mówił, że podczas rodzenia można pierdzieć/ wypróżniać się itd. Wszyscy opisywali to jako najpiękniejszy moment w życiu. Po urodzeniu nie była w stanie opiekować się małym no bo po prostu nie miała jak…..
    Ale i tak na necie wyczytam, że to pestka i wszystko idzie gładko. A dzieci przesypiają całe nice. Może i tak 1/100 na 100% tak robi .

  • Swietny tekst 😉 ja do dzis wspominam historie ze szkoly rodzenia zeby podczas porodu “chodzic” … kurde ja nie bylam wstanie stac siedziec i lezec ( dziekujemy bolom krzyzowym!) Masakra!

  • Dlatego ja wybrałam cc i kombinowałam jak mogłam żeby do niego doszło (czekam na hejt)
    Punkt 2 to strzał w 10 🙂 cc miało być dwa dni później, ale Ktoś chciał pokazać kto teraz będzie rządził 🙂 i postawiła na swoim 🙂

  • 1000% prawdy jest w tym, co piszesz! Ja sie zastanawialam podczas calego porodu, dlaczego k….. nikt nie powiedzial mi wczesniej, ze to AZ TAK BOLI! Chociaz jak patrze na mojego 3-tygodniowego synka, to wiem, ze bylo warto. Generalnie jeszcze dochodze do siebie po tym doswiadczeniu… a czytajac Twoj blog jest mi duzo latwiej. Dzieki za to ! 🙂

  • Co mnie zaskoczyło przy pierwszym porodzie:
    – że boli mocniej niż to sobie wyobrażałam 🙂 (trochę jak skurcz w łydce, aż mięśnie wykręca 🙂 tyle, że skurcz porodowy obejmuje całą okolicę brzucha i bioder więc można się za przeproszeniem posr…ć z bólu 🙂
    – że dałam radę urodzić sn 4 i pół kilogramowe dziecko (ułożone potylicowo tylnie!) bez nacięcia!
    – że połóg może być gorszy od porodu!
    Co mnie zaskoczyło przy drugim:
    – że można urodzić tak szybko, że ledwo się zdąża do szpitala
    – że spontanicznie urodzę w wodzie (gdy miałam skurcze co 2 min położna ze stoickim spokojem rzekła: “A może chcesz urodzić w wodzie? Basen akurat jest wolny, a wygląda na to, że wszystko pójdzie gładko”. 🙂 Uradowana wykrzyknęłam “Jasne, że chcę!” 🙂 Poród nr dwa wspominam ze łzami w oczach. Był piękny, naturalny, bez znieczulenia (przy pierwszym zaraz po gazie poprosiłam o morfinę). Oczywiście bolało jak cholera 🙂 ale krócej tym razem. Druga córka była mniejsza, jedynie 4.160kg. Po drugim porodzie mogłabym rowerem wracać do domu… 🙂
    Oba porody w UK.
    Ale najbardziej podoba mi się punkt 6 z Twojej listy. Niesamowite dla mnie jest ile kobieta ma mocy w sobie. Nie wiem w ogóle skąd wzięło się określenie “słaba płeć”.

  • Chyba mam to szczęście, bo ja poród wspominam bardzo dobrze, co nie znaczy że mnie nie bolał. Bolał. I to bardzo. Porodówka mieści się na 3 piętrze i jestem pewna że całe drugie i czwarte piętro nie spało tej nocy, której rodziłam. Darłam się jak opętana. Ale czułam się bardzo bezpieczna przy mężu i zaufanej położnej. I chyba to poczucie bezpieczeństwa i fakt że moja położna trzyma rękę na pulsie sprawiło że o bólu zapomniałam już na drugi dzień. No i oczywiście widok i płacz mojej córki 🙂 beczałam jak głupia gdy usłyszałam, ze ona pierwszy raz płacze 🙂 Za to połóg był STRASZNY. Nikt mi nie wierzy gdy mówię, że wolałabym urodzić drugi raz niż przeżyć pierwszy tydzień z dzieckiem w domu: z bolącymi cyckami, piekielną raną na kroczu, która doprowadzała mnie na skraj wytrzymałości psychicznej, z hormonami szalejącymi bardziej niż u nastolatki (np. płakałam na reklamie domestosu, bo żal było mi tych bakterii, które ginęły pod żrącym płynem). Obłęd po prostu. Ale to już za mną i skoro przeżyłam jeden poród to i dam radę z kolejnymi, jeśli tylko będzie okazja 🙂

  • Dla mnie wszystkie trzy porody były najbardziej intensywnymi przeżyciami w moim życiu i nie sądzę, by jakiekolwiek wydarzenie to przebiło. Faktycznie, nastawienie nie ma tu nic do rzeczy, to koszmarny ból, zero intymności i obrzydliwa fizjologia (łącznie z wypróżnieniem się do wanny, czego efekt wyławiał mój mąż – BRAWO!!!!). Kiedy z fałszywym alarmem porodowym przyjechałam w drugiej ciąży do szpitala, położna kazała mi wrócić “kiedy z bólu będę miała ochotę wgryźć się w podłogę” – pasuje idealnie. Pierwsze chwile z własnym dzieckiem w ramionach to z kolei największe szczęście pod słońcem, piękno nie do opisania. Dla takiej chwili aż mam ochotę na kolejne…. e tam, tak tylko gadam 😉

  • Znieczulenie w Polsce? Tak, słyszałam, że czasem je dają 🙂 bolało jak skur*ysyn, darlam się w nieboglosy. Przerobilam położną, która stosowała wobec mnie przemoc słowną. Nie żartuję. “Czego się drzesz, nie jesteś tu sama” to jedno z delikatniejszych zwrotów. Jak błagam o pomoc to się śmiała szyderczo, że nie mnie pierwszą boli, a tylko ja zachowuje się jakbym miała zaraz umrzeć. Uwierzysz, że obok mnie stał ojciec dziecka, który jej przytakiwał? Nie wiem skąd znalazłam siłę, ale poczułam, że mam tę moc i kazalam obojgu spierd*lac. I wtedy pojawiła sie kobieta dzięki której uwierzyłam, że mam wystarczająco dużo siły by dokończyć. I kazała mi krzyczeć jeśli mnie boli i trzymała z rękę z całej siły. A ojcu dziecka kazała udawać, że jest suszarką z zimnym powietrzemu, dmuchać mi na czoło i podawać wodę nawet 500 razy na minutę, jeśli taką mam potrzebę. Cudowna Pani Jolu, jeśli czyta to Pani, to ja serdecznie dziękuję poraz kolejny! Nie bałam się porodu. Wiedziałam, ze będzie bolało, wiedziałam, że mogą być skorcze krzyżowe. Wiedziałam. Miałam. Musiałam cały czas mówić kiedy się zaczyna, kończy, kiedy jest apogeum, bo kto niewiele pomagało. Byłam sobie zeglarzem, sterem i okrętem podczas porodu. Meczylam się 6 godzin z kobietą, która powinna byc grabarzem a nie położną. Ostatnią godzinę pomagał mi anioł. Jeden szpital, jedna porodówka, jeden poród, a tak różne doświadczenia z ludźmi.
    Chciałbym mieć jeszcze dwóch synów. Narazie mam wychowuję w pojedynkę jednego 🙂 może jeszcze mnie kiedys spotka ten cud noszenia dwóch serc w jednym ciele… i poród.

  • Witaj,
    Urodziłam synka tydzień temu bardzo go Kocham jest upragnionym dzieckiem, ale mam momenty zwapnienia czy dam sobie rade. Maż mi stara się pomagać jak tylko moze ale i tak jestem zmeczona przez nieprzespane noce i wydaje mi się że bezradna jak on biedny płacze. Dość często i ja płaczę (jestem z natury płaczliwą osobą)
    Proszę powiedz jak sobie TY radzisz czy mój mały smyk zacznie przesypiać noce?
    Proszę jeszcze o porade co do ulewania i czkawki. Z góry dziękuje.

    • Kochana poradzisz sobie 🙂 Każda z nas tutaj, KAŻDA, przeżyła to samo – i Ty przeżyjesz 🙂 Zacznie przesypiać kiedyś noce, a jak nie to Ty przyzwyczaisz się do wstawania. Z każdym dniem będzie lepiej – obiecuję 🙂 Poradzisz sobie najlepiej jak umiesz, skoro my dałyśmy radę, to Ty też to zrobisz 🙂

    • Początki są zawsze najtrudniejsze. Zaraz po porodzie byłam ciągle zmęczona, niewyspana, nocne karmienia mnie wykańczały. Ale zobaczysz, że Twój Maluch przyzwyczai się do twojego rytmu dnia i będzie przesypiał w nocy kilka godzin. Zaczniesz się wysypiać i nabierzesz sił. 🙂 Mój Młody ma 3 miesiące i budzi się najwyżej raz w nocy, a czasem w ogóle. Nie martw się ulewaniami i czkawką. Kiedy dziecko nauczy się lepiej przełykać, same ustąpią. Mój już nie ulewa, czkawki jeszcze są na porządku dziennym. 🙂 A że płaczesz… No cóż, mnie też się to zdarza, gdy mam gorszy dzień. Wtedy płaczemy oboje i zwykle Mąż przywołuje nas do porządku. 🙂 Trzymaj się ciepło i głowa do góry! Matki są niezniszczalne! 🙂
      kropkowo.pl

    • Moj maly ma rok i siedem miesiecy. Wczoraj pierwszy raz przespal cala noc. Pierwszy raz w swoim i moim życiu;) przez pierwszy rok potrafił budzić się co pół godziny…. i niestety zupelnie nie odsypiał tego w dzień…. ale na pocieszenie powiem… potem czlowiek sie juz przyzwyczaja:D

    • Poradzisz sobie i za kilka tygodni będziesz synka znała na wylot☺. Ja z pierwszą też wyłam a płaczliwa nie jestem – nie chciała ssać, miała kolkę już w pierwszej dobie. Mojego mleka nie trawiła a ja tak chciałam karmić- dół totalny, do tego zapalenie piersi i debilna położna która nie raczyła pomóc. Gdyby nie mąż to nie wiem co by było. A teraz panna ma już 8 lat. Trzymaj się a ja trzymam kciuki za całą waszą rodzinkę

    • Mała po pierwsze jak dziecko spi to mama tez, nie przejmuj sie ze nie ma obiadu, ze naczynia w zlewie czy balagan w pokoju- ja tak robilam i bylo ok, po drugie dziecko to nie szklanka nic mu nie zrobisz- jestes jego mama 🙂 wiecej wiary w siebie 🙂 ogolnie tekst spoko, jednak nastawienie jest wazne, pierwsza corke rodzilam 22h lezalam nie mialam sily rodzic. Syn 10 h, lecial jak torpeda-doslownie, okropne uczucie jak sie pcha i nie daje chwilki odpoczac 🙁 ale poszlam z nastawieniem ze dzisiaj urodze, chodzilam caly czas i sie nie dalam, polozne mialam cudowne 🙂 i to za darmo hehe 🙂

    • https://www.flowmummy.pl/2016/08/6-prawd-porodzie/?replytocom=17977#respond

      Mój pierwszy syn ulewał do 1 urodzin… Drugi odbijał jak menele spod sklepu a córeczka czasem coś wypluje. Ot taka ich natura:) Pierwszy spał przez pierwsze 6 miesięcy (babcie z aparatami koczowały przy łóżeczku żeby zrobić zdjęcie jak otworzy oczy), Drugi ma 2 lata i drze się odkąd wyszedł…na szczęście córcia 4 miesięczna śpi albo się uśmiecha – noce przesypia całe. Każdy maluch jest inny – wyjątkowy. Nawet mój rozdarty 2 latek czy Twój Maluszek:)

  • Mój pierwszy poród to takie puszczenie bączka właśnie i już; 10 minut, dziecię urodzone na korytarzu przed porodówką :p Za to drugi poród łooo 36 godzin, puszczałam wiązanki niczym rasowy menel, biłam męża kroplówką po twarzy i groziłam położnej śmiercią;) to tak w skrócie 😉 http://codziennik-kobiety.blogspot.com/

    • Ja Cię przepraszam, ale ten komentarz rozbawil mnie tak, że oplułam się herbatą z rumianku. Różne rzeczy w życiu słyszałam i czytałam, ale to mi się wybitnie spodobało 😀 pozdrawiam Cię gorąco!

  • Heh to ja z tych co uważają, że poród to nic innego jak taka większa … “dwójeczka” :p bolało, ale jak skurcz przechodził to luz, blues i orzeszki, zresztą 1,5 godz można pocierpieć 😉 mój poród w telegraficznym skrócie:
    17 – zgłaszam się, bo chyba coś się zaczeło, podłączają ktg,
    18 – przychodzi położna, bada i …. 9 cm
    18.30 – przebicie pęcherza płodowego
    18.35 – witaj synku
    Mogę rodzić codziennie

  • Dokładnie. Juz na początku ciąży , kiedy wymioty męczyły mnie przez 4 miesiące i nie były to poranne , ale całodobowe mdłości , mówiłam koleżankom : to nie jest piękny stan , potem bóle krzyża , opuchnięte nogi, kurcze łydek. Nikt mi nie wmówi, ze ciąża jest piękna , chociaż i tak uważam, ze los obszedł sie ze mną pobłażliwie. Trzeba sie mimo wszystko wziąć w garść i wychodzić do ludzi, żeby nie popaść w depresje. A poród ? Moje wyobrażenia , w nocy obudzi mnie ból, pomęczę sie do rana , pojadę do szpitala i w pare godzin będzie po wszystkim. Rzeczywistość.. W 36 tyg górne pęknięcie pęcherza płodowego , leżenie w szpitalu i czekanie na akcje, która nie nadeszła. W skończonym 38 podali mi oksytocynę a nawet dwie dawki , kazali skalać na piłce , gdzie ból był taki, ze nie mogłam sie ruszyć. To jeszcze było nic , ponieważ po przebiciu pęcherza do końca , myślałam,ze gorzej być nie może. Jak sie okazało to tylko 4 cm rozwarcia. Wzięłam oczywiscie znieczulenie z.o. Które do 8cm pomagało. Przy skurczach partych myślałam, ze rozerwie mi pośladki i umrę na łożku. Nacięcie nie w skurczu i zszycie na żywca to tylko niektore z nieprzyjemności. Płakałam i krzyczałam a położenie mi na piersi dziecka nie było w stanie mi wynagrodzić bólu. Polog był super, ani stać ani siedzieć , rana sie rozeszła , piersi bolały , dziecko płakało a ja razem z nim. Partner pomagał jak mógł , ale w pewnych sprawach nie da sie pomoc. Teraz syn ma 2 miesiące i tez płacze , marudzi , piersi pełne, ale juz sie przyzwyczaiłam. Codziennie sie maluje, ładnie ubieram i wychodzę z duma na spacer. Każda z nas przez to przechodziła i po pewnym czasie jak sie o tym myśli, to nie jest juz takie straszne. Także Marta to minie, głowa do góry. Dziecko to najpiękniejsze , co Ci sie przytrafiło a ono jest największym szczęściarzem , ze ma taka mamę;)

  • Jak ja Cię kocham? Za te wpisy, za wszystkie. A ten to po prostu mnie rozwalił, no totalnie trafiłaś w samo sedno… U mnie pierwszy poród bajka 22 dojechaliśmy na porodówkę a 0:45 córa na świecie. Drugi jeszcze szybszy za to bardziej bolesny 4550 córy wyszło na 1 partym(ja pękłam, młoda z pęknięciem obojczyka ale jest ok) Trzeci to masakra a skończył się cc a mimo wszystko ostatnio chodzi mi po głowie – a może by tak jeszcze raz…
    Choć ze znieczuleniem ( o co w naszym pięknym kraju ciężko) poród można wspominać, wiem bo kuzynka taki miała – usnęła i położna ją obudziła bo główka już wyszła- szczęściara, ale wie że jej zazdroszczę

  • Przypomniała mi się anegdota opowiedziana przez położną podczas próby urodzenia drugiej córci( próby, bo panna po terminie ja skurcze co 5 minut a to tylko przepowiadające ?). Ta położna to starsza kobitka ale Anioł, pamiętała jednego lekarza, który pozwalał na porody rodzinne kiedy o takich żadna nie śniła. Przy jednym z takich porodów mąż podchodzi do lekarza z pytaniem- czemu ona(żona) tak wrzeszczy? Na to lekarz ze stoickim spokojem- a gdyby tak panu ktoś wepchnął w odbyt parasol, potem go rozłożył i po malutku wyciągał, to pan by nie wrzeszczał? Więc do pomocy
    Rozbroiła mnie tym

      • Wklejaj, mnie tak to rozbroiło, że skurcze mi przeszły i urodziłam dopiero dobę później.

  • A ja tylko że znieczuleniem się nie zgadzam…urodziłam w Danii, dali mi znieczulenie, coś poszło nie tak i skurcze były zbyt słabe, dostałam oksytocynę i przez 7,5h parłam, słysząc że skoro chcę cesarki ( a naprawdę po takim czasie niepewności, bólu, skurczy już właściwie bez przerw pragnęłam z całego serca) to jestem samolubna. Chyba następnym razem sobie znieczulenie daruję

    • no niestety ze wszystkim jest ryzyko :/ poród naturalny też jakieś ryzyko niesie – jak wszystko. Ale jedno mnie zszokowało, odnośnie tej cesarki – rozumiem, że to jakiś psychol powiedział a nie lekarz…

  • A ja jeszcze przed pierwszą ciążą bałam się porodu jak cholera!! Jak już byłam w tej pierwszej upragnionej, aczkolwiek przypadkowej ciąży myśl o porodzie mnie paraliżował i to dosłownie! Niczego nie bałam się tak jak tego, ale moim marzeniem było urodzić naturalnie. Zycie niestety weryfikuje plany. Do 9cm rozwarcia byłam pewna, że no cholercia musi w końcu wyjść, chociaż nie wiem czy byłam w stanie w ogóle myśleć. Boksy jak dla koni, poza moimi ku…mi leciały też inne( z boksu obok) i te cholerne krzyżowe. Najgorszy ból jaki w życiu przeżyłam. I słyszę dziecko traci puls! Dobrze że był przy mnie mąż! Oni mnie na kolana i kołysają i to najbardziej niewygodnym łóżku na jakim leżałam. I pod tlen! Teraz już tylko z opowieści męża wiem co działo się dalej. Nie wiem jakim cudem złożyłam dwa podpisy ze zgoda na cc. Znieczulenie ogólne i tak właśnie prysnęło moje marzenie. Najważniejsze że syn był cały i zdrowy!! Ale prawda taka że tyle ile matka potrafi przeżyć to jest nie wyobrażalne! Ze względu na duża utratę krwi trochę w szpitalu zostaliśmy z synem. Napatrzyłam się, naryczałam (baby blues) mogłabym tu pisać i pisać. Przy drugim dziecku wiedziałam już że chce cc. Że przynajmniej teraz tą pierwszą chwilę jego życia zobaczę pierwsza! Zycie znowu zweryfikowało moje plany. Znieczulenie nie zadziałało(dzięki p.anetezjolog, która zamiast nastawić mnie do tego co będzie się działo, mówiła jak mogłam wybrać takie imię dla dziecka itd) Mówiłam tej chorej kobiecie że czuje ale mnie wyśmiała. Lekarz zaczął kroić! Mój krzyk z bólu chyba gorszy niż przy tych krzyżowych! Więc nie było mi dane! Drugie macierzyństwo magiczne piękne i świadome! Aż tęsknie za tym i mimo że po pionowaniu po tej drugiej cesarce powiedziałam pier..le więcej dzieci niet tak mimo że się boje to w głębi duszy bym chciała:) Pozdrawiam wszystkie mamusie, co przeszłyśmy to nasze:)

  • Ja przed pierwszym porodem tez myślałam, ze przeciez bolec musi , ale nie jestem a przynajmniej tak myślałam, ze nie jestem panikara… A tymczasem bylo to tak zaskakujące doświadczenie, ze 5 lat dojrzewalam do drugiej ciąży.. Tak bardzo bałam sie porodu.. A za drugim razem wcale nie jest lzej…

  • Ja dodałabym tutaj – “każdy poród jest inny”. Mój pierwszy – przeszło 4 lata temu – BAJKA! Bolało jak diabli, to fakt, darłam się na cały szpital, klęłam jak szewc i błagałam “niech to ze mnie wyciągną”. Zwyzywałam męża, że nie dał łapówki i nie załatwił mi cc. Ale mimo wszystko z porodówki poszłam do sali na własnych nogach, wzięłam prysznic, umyłam włosy, siedziałam na tyłku. Od razu mogłam zachodzić w następną ciążę, a nawet poważnie myślałam o byciu surogatką. Poród nr 2 – 3 tygodnie temu – KOSZMAR! Dziecko pół kg większe, sam poród trwał podobnie – 4h40 minut, ale to było najgorsze 5 godzin w moim życiu!

  • Czuję się szczęściarą w takim razie… Pierwszego rodziłam 35 minut, Drugiego 25 a Trzecią chyba niecałe 20 min… Tylko za pierwszym razem przyjechałam do szpitala wcześnie bo odeszły wody i spanikowałam. Za drugim i trzecim razem było kolejno 9 i 8 cm:) przy trzecim porodzie udało mi się jeszcze prowadzić samochód – nie, nie jestem nieodpowiedzialna – nie byłam pewna czy to skurcze! Także Dziewczyny- chylę czoła, wiem, że mało która ma takie szczęście! 🙂

  • Z tym znieczuleniem nie do konca sie zgadzam. Przy pierwszym wzielam i mialam komplikacje przez co bylam zmasakrowana. Teraz na mysl o porodzie dostaje bialej goraczki bo znieczulenia nie wezme bo nie chce przezyc z pierwszego porodu ale z drugiej strony na wspomnienie boli krzyzowych to mnie mdli 🙁

  • Porodu to był kosmos … Bałam się jak ognia … Przy drugim bylo ciekawie, bo pojechałam do szpitala z lekkimi skurczami i kazalam się zbadać przed przyjęciem bo jak to przepowiadajace to wracam do domu … Lekarz bada i mówi “9cm rozwarcia, zostaje pani czy wraca do domu?” ? oczywiście jak już położyłam się na salę to nagle dostałam takich boli ze o mało nie odgryzlam sobie ręki …

    Przy ostatnich 2 porodach uratował mnie mąż od okropnego połogu … Kupił jakiś korek analny co się go z małego do dużego pompuje … I przed porodem rozciagal żeby nie było nacięć … Kiedy mnie tym gnębił byłam wściekła ale kiedy poród przeszedł bez najmniejszych pęknięć a lekarz stwierdził że wyglądam jak bym nie rodziła (i tak się czułam) to dziekowalam mu jak wariatka … Mąż wariat to skarb … 🙂

  • Ja jak słyszę o najgorszych kilku godzinach w zyciu to myślę, ze to wlasnie wygrany los na porodowej loterii… Moj poród bolał koszmarnie, skurcze krzyżowe sprawiały, ze tych z przodu nie czułam prawie wcale, ale mimo wszystko gdybym urodziła po pierwszych 5-6-7 godzinach to nie byłoby tak zle! Moj poród zakończył się cc po 18h akcji porodowej i po 21h od odejścia wód… W 34 tygodniu ciazy – wiec nie miałam nawet tego finału podczas którego z dzieckiem w ramionach zapomina się o bólu, bo dziecko wyładowało na ponad tydzien w inkubatorze 🙁 poród to był najgorszy dzien w moim życiu, pomijając fakt, ze był tez najlepszy, bo urodził się moj syn 🙂

  • Uwielbiam Twojego Bloga. Prawie wszystko co piszesz trafia w samo sedno, bez tego cukierkowego różowienia. Prawdą jest, że boli jak jasna cholera. Ja bardziej niż porodu bałam się znieczulenia, bo przy poprzednim (przy innej okazji) wystąpił u mnie zespół popunkcyjny, który długo nie był zdiagnozowany. Więc uparłam się na brak znieczulenia (mąż miał nad tym czuwać i tylko w razie najwyższej konieczności, w stylu zawiesiło się i CC na to pozwolić). W postanowieniu wytrwałam (mimo, że jeszcze na izbie przyjęć skurcze krzyżowe były tak silne, że powalały na kolana, pozycja na czworaka i bluzgi pomagały 🙂 ), ale chyba tylko dlatego, że poród był naprawdę szybki (od pierwszych silniejszych skurczy 4,5h). Nie wyobrażam sobie 10h takiej męczarni. Ulga, że to już koniec i że rzeczywiście jest moja corka była tak duża, że się popłakałam.

    Znacznie gorzej było potem na oddziale poporodowym: wymęczona, obolała, nie mogącą siedzieć, itd. zostawiona sama sobie z dzieckiem…Brak pokarmu, dziecko najpierw płaczące, potem apatyczne, po tygodniu znów “kolkowe”, niesypiające po 20h (rekord 8 na dobe, ciągła walka o jej sen, że o swoim nie wspomnę) i walka o pokarm,…to była masakra. Pierwsze miesiące sprawiły, że znów przestałam się bać porodu (bo ból się kiedyś kończył), natomiast miałam wrażenie, że płacz dziecka i moje zmęczenie ciągłymi wybudzeniami nigdy…Zmieniło się nieco przy około 8 miesiącu. Nadal często się budzi, ale jest super w porównaniu do początków…

    I w końcu myślę, że było warto. Udało mi się, mam mały cud, cóż, że okupiony bólem i łzami, ale też uśmiechem, radością i bezgraniczną miłością.

  • Zgadzam sie w 100 % Tez mialam inne wyobrazenia o porodzie – wszystko zaplanowane, plan porodu napisany- zero oksytocyny, zero znieczulen itp. Jak przyszlo co do czego- porod ciezki, wody odeszly, akcja porodowa sztucznie wywolywana- dwie kroplowki oksyto, antybiotyki co 4h, bole krzyzowe nie do zniesienia, kilka godzin na gazie i nie wytrzymalam- dopiero po znieczuleniu odzylam- akcja porodowa trawala 22h, 2h parcia po czym i tak bylo vacum… nie chcialam naciecia, w koncu sie zgodzilam a i tak pekniecie 2-giego stopnia i lekkie pekniecie szyjki macicy plus strata ponad litry krwi .. W szpitalu 5 dni – jak na UK to dlugo… Chociaz mialam to szczescie, ze po porodzie mialam sily, sama sie umylam, moglam chodzic, krocze nie bolalo…
    Ale nie obylo sie bez baby blusa, szok, ze dziecko nie spalo jak dobrze ani w dzien ani w nocy. I jak mowicie, z czasem sie przyzwyczailam do co godzinnego czy dwogodzinnego wstawania do dzis, a syn juz prawie 7 miesiecy ma 🙂 Pozdrawiam

  • Ja obudzilam sie o 5 rano na siusiu i tak w łazience poszły mi wody. Nie panikowalam, zdążyłam umyć wlosy, zrobic makijaz xd a moj facet zdążył sie ogolic. W wannie gdy golilam nogi zlapal mnie pierwszy skurcz w krzyzu ohoho a uwaga za 3 minuty drugi ! I za kolejne 3 nastepny. Szybko taksowka pognalismy do szpitala. W taksówce juz co dwie minuty. Kochany pan taksowkarz sie zestresowal i chyba pokonal rekord szybkości w jaka mozna pokonac miasto 😀 w szpitalu lekarz mowi 8 cm! Wtedy juz te pieprzone skurcze mnie tak bolaly ze chyba tylko sie darlam na zmiane z przepraszaniem. Moj musiial mnie trzymac na lozku bo polozna sie bala ze jej zeby wybije :p ale uwaga parte tylko 10 minut i urodzilam o 7:20 😀 pierwszy porod 2 h 20 min 🙂

  • nastawieniem zrobiłam sobie wielką krzywdę, bo pierwszy poród miałam bardzo lajtowy. długi cholernie (zaczęłam w sobote rano -urodziłam też rano ale w poniedziałek) ale byłam spokojna, czułam że sobie radze, nie brałam znieczulenia – luz blues. wiec do drugiego podeszłam z ogromnym spokojem, spoko dam rade, żaden problem. boże jak sie pomyliłam.. MYŚLAŁAM, ŻE UMRĘ! od wjazdu na porodówkę minęły tylko 3h nim młody był na świecie, ale pamiętam, że patrzyłam na niego i myślałam, że jeśli mam mieć więcej dzieci to tylko w opcji “cesarka na życzenie, pełna narkoza i najlepiej lux prywatna klinika” 😀
    a no i plan porodu – taki żart dla wtajemniczonych ;))

    • Ja miałam podobnie. Pierwszy poród bajka na spokojnie, za to drugi koszmar. Teraz jestem w trzeciej ciąży i panicznie się boję porodu….

  • To ja chyba przezylam ten lekki poród. Fakt moje dziecko zapragnelo wyjść na świat o 5 tyg. wczesniej wiec i waga i obwód glowy maly. Ale ja nie wielka (lekarz zaplanował mi cesarkę jesli dziecko przekroczy 3200) . No i urodzilam cale 2500 w 30 minut. Z boli pamiętam tylko skurcze które aż podrywaly mnie do góry ale to nie byla aż taka tragedia. Za to mąż mowil ze wyglądałam jak bym miała zaraz ducha wyzionac. To on dociskal mi brodę do klatki w czasie porodu . To on liczył skurcze . To on bral za mnie wdechy. Teraz bedzie chyba gorzej dzidzia juz jest duza. 1200 w 27 Tc. Bardzo sie boje.

  • Ja też uważam, że te wszystkie pitu pitu ze szkoły rodzenia o oddychaniu I przysiadach (do których nikt nie napisał instrukcji powrotu do pozycji pionowej) w chwili porodu to czysta abstrakcja Jednak nie mogę sie zgodzić ze stwierdzeniem, że gdy nadejdzie poród na 100% bedziesz wiedziala, ze to TO. Ja w dniu porodu bylam na porodowce dwa razy. Za pierwszym powiedziano mi, ze to skurcze przepowiadajace a do porodu jeszcze hoho… za drugim 8h później stwierdzili rozwarcie na 2 cm I wspanialomyslnie pozwolili zostac na oddziale, bo do domu mialam 50km. Tymczasem corka urodzila sie po niecalych 3h godzinach…. alez byli wszyscy zdziwieni, ze to jednak TO I taaak szyyybko :-O a ja biedna pierworódka pozwalam sie zbywac mimo okropnego cierpienia. Żal. Ale za to nastepnym razem…. 😀

  • Mój poród też okropny – prawie doba skurczy, brak rozwarcia, wywoływanie (aaa), na koniec cc. Ale i tak dużo gorsze były pierwsze miesiące z nieodkładalnym dzieckiem, które cały czas płakało i w ogóle nie spało. Wyniszczający brak snu po tym koszmarnym porodzie. I potem cały pierwszy rok z komentarzami innych, że “tak przyzwyczaiłam, to tak jest”. Nigdy więcej.

    • Głupie gadanie z tym tak przyzwyczaiłaś to tak masz. Do mnie moja mama ciągle tak mówiła jak mój maluch od początku zasypiał tylko u mnie na rękach bo inaczej płakał. Teraz ma 3 miesiące i w ciągu dnia po zabawie zasypia sam chociaż czasem jeszcze muszę z nim polatać. Taki mały dzidziuś potrzebuje bliskości a nie że się nauczył ?. Teraz to pytam mamę czy nauczyłam go zasypiania po zabawie ?

  • Nikt nie powiedział że jest łatwo. Ból jest przy każdym porodzie. Ważne jest opanować go na tyle by usłyszeć głos położnej i robić to co one mówią. Za pierwszym razem dopiero po 2h zaczynałam słuchać. Wcześniej ból wygrywał. Ale później pomyślałam że przecież te kobiety chcą mi pomóc i nawet zaczelysmy żartować w bólach. Żeby skupić się na robocie 🙂 Po 4h byłam szczęśliwa mama. Drugi poród to wyczekiwane po terminie ale sam poród 1,5h i również wspaniała położna. To coś niesamowitego usłyszeć dziękuję z obu stron. Ty dziekujesz za pomoc i słyszysz dziękuję za wskazówki i rozładowanie strachu i bólu. Pozdrawiam to piękne doświadczenia później po wszystkim kiedy malenstwo tuli twoja pierś i słucha bicia twego serca które bije tak szybko. Coś pięknego!

  • Jestem na bieżąco bo rodziłam tydzień temu.
    O 14 byłam u położnej która stwierdziła ze nie wyglądam na rodząca ( skurcze co 6-10 minut) sama nie wiedziałam czy to “te” skurcze. Podłączyła mnie pod ktg odeszły mi wody.
    Pojechałam do szpitala. W Badaniu wyszło ze mam rozwarcie baba jakies 2-3 cm, kolejne ktg, lezec już nie mogłam, skurcze coraz mocniejsze. 15:50 – patrzę na zegarek-Kolejne 3-4 skurcze dosłownie powaliły mnie na podłogę i wtedy sie przeraziłam/ mam dopiero 3 cm rozwarcia a ból taki ze mało co nie zemdlałam z Bolu i cała zlalam sie potem/

    Zdarzyłam sie przebrać, podpisać dokumenty, zmierzono mi ciśnienie i przed posadzeniem na wózek zeby zawieźć mnie na porodówkę córka już zaczela wychodzić.
    Także pędem na porodówkę i 16:11 Lila była już po drugiej stronie 😉
    Także story jak z filmu.
    Jak będę miała kolejne dziecko to chyba do szpitala będę jechała na sygnale zeby zdarzyć :-)))

  • Z tego co ja pamiętam to wiecznie słyszałam że poród mega boli i jak urodze pierwsze to drugiego już nie będę chciała. Jak już urodziłam to zastanawiałam się, czy inne kobiety naprawdę tak mega boli czy wyolbrzymiają. Fakt faktem bolało ale nie aż tak żebym miała tego nie wytrzymać. Płakałam ale to bardziej ze strachu. Rodziłam bez znieczulenia i z jedną położną która wychodziła między bólami partymi do sali obok do drugiej rodzącej.
    Jestem leniwcem że ho ho a słyszy się że jak ktoś ćwiczy przed i w trakcie ciąży to ma lekki poród. Do szkoły rodzenia też nie chodziłam. Ale za to nasłuchałam się w szpitalu przez 4 dni innych porodów.
    W nocy ból brzucha nie dawał mi spać. 11:20 położna stwierdziła że poród się zaczyna że mam iść spakować rzeczy i przyjść za 20 minut. 12:50 synuś był już ze mną ?

  • Nic dodać nic ująć ? miałam tak samo i nawet znieczulenie na mnie nie zadziałało ? a zawsze chciałam mieć cc. Jak już jest po wszystkim to jestem mega szczęśliwa że rodzilam sn. Pozdrawiam wszystkie, które nie wygrały losy na loterii pt. Lekki poród ?

  • A ja wyjechalam z siostry wesela to dopiero byla jazda bez trzymanki, akura mąż wypil jeden jedyny toast za mlodych pomijajac szczegół ze mu kazalam ?? po pieciu minutach zdecydowanie na porodowke dobrze ze sie kierowca znalazl?? do tej pory sie smiejemy ze jakby nie ten kieliszek to młody by sie w terminie urodzil ??

  • Mój pierwszy porów? Masakra 😀 Wyrwałam wenflon tak mnie bolało a jak dostałam znieczulenie to czułam się jakbym miała umrzeć. Po całej akcji zemdlałam w toalecie, zdążyłam tylko wezwać pielęgniarke 😀
    Drugi poród rok później? Poszłam z książką i słuchawkami. Położna co chwile przychodziła pytać czy chcę znieczulenie a ja mówiłam, ze nie dziekuję, może później. Jak pojawiał się skurcz przerywałam czytanie książki, siadałam i głeboko oddychając klęłam pod nosem. Później wracałam do ksiażki i muzyki. Pod koniec było ciężko bo skurcze były częste ale dawałam radę. O znieczulenie poprosiłam jak było za późno więc urodziłam bez 🙂 Poród mega 😀 Niestety później były problemy z łożyskiem i skończyło się przetaczaniem krwi… Dlatego boję się 3 ciąży i chyba odpuszczę.
    Moje podejście i zachowanie podczas 1 i 2 porodu było mega różne… bo się odpowiednio nastawiłam 🙂 Ja wiem że według Ciebie tak się nie da i że to pierdololo… ale naprawdę się nastawiłam. Mój 2 poród ie trwał chwilę i nie był jak “puszczenie bączka” ale byłam tak podjarana że koniec 😀 I miałam w głowie słowa pewnej kobiety – bardzo mi pomogły 🙂

  • Nigdy nie miałam wizji, że ciąża i poród to wyjątkowy stan. To tak naprawdę ból, pot, łzy i cierpienie. Mimo że moje dziecko przyszło na świat SN i cały poród trwał 5 godzin (15 minut parcia) uważam to za największą traume w zyciu. Co z tego ze mąż jest przy mnie, że położne sympatyczne i lekarz świetny specjalista… To mnie boli, rozrywa, to ja rzygam na korytarzu z bólu… Jestesmy z tym bólem same. I przyjście na świat dziecka może pozwala zapomnieć o tych cierpieniach… Ale na chwilę… Przecież połóg to kolejny mega ciężki etap o którym mi nikt wcześniej nie powiedział! I jestem jak masochistka… Bo pomimo wiedzy i doświadczenia myślę o kolejnym dziecku! 😉

Leave a Comment