Jedyna skuteczna metoda wychowawcza. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Jedyna skuteczna metoda wychowawcza.

Najczęściej o niej nie myślisz, nie zastanawiasz się, podążasz za instynktem. Tylko nieliczne mamy wiedzą “to”  od początku, czują że ta “jedna, jedyna słuszna metoda” jest właśnie dla nich odpowiednia. Zgodna z ich stylem życia, oraz ich rodziny. Bo przecież dziecko wychowuje nie tylko mama, ale i cała rzesza ludzi przebywających  blisko niego – czy nam się to podoba czy nie.

SONY DSC

Kiedy pierwszy raz zostałam mamą, a było to myliony lat temu (czyli 8), byłam pewna, że będę najbardziej wyluzowaną, ale też kochającą mamą na świecie. Byłam pewna (tak na stówę!), że moje dziecko nie dostanie smoczka, piersią będę karmiła przez jakieś 9 miesięcy, mój dom będzie pachniał świeżo upieczonym drożdżowym ciastem, rośliny na parapetach będą oczyszczały mi powietrze, a ja w szpilkach będę popierdzielać dzielnie pchając przed sobą wózek. Domyślasz się jak szybko życie zweryfikowało moje plany? Smoczkiem płacz tłumiłam już na początku drugiej doby życia mojego dziecka , w domu owszem pachniało, ale pieluchami (kiedy miałam lepszy dzień to ewentualnie jakąś świeczką zapachową lub feebrezem), rośliny padły po tygodniu od mojego wyjścia na porodówkę (może o ten zapach im chodziło?!), a z wózkiem to ja owszem popierdzielałam, ale tylko dlatego żeby mi się mały nie obudził. I bynajmniej nie nosiłam wtedy szpilek.

Drugie dziecko? Znowu tysiące założeń (wszak byłam mądrzejszy o jednego malucha!): chustowanie i spanie z dzieckiem, czyli “rodzicielstwo bliskości rulez!”. No faktycznie… Chustowałam po domu, bo przecież niewygodnie mi było (nie znałam pojęcia doradcy chustowego), a spanie z dzieckiem? Hmm.. to nie tak, że nie chciałam! Chciałam! Kurcze, no bardzo się napaliłam, nawet pierwszej wspólnej nocy położyłam tego “małego” (hahaha przepraszam, ale mam przed oczami 3miesięczne dziecko które mi się udało urodzić, w końcu waga 4400g to nie byle co!) kurczaczka na środku łóżka i… tyle. Koniec. Finito! Tam miejsca dla nas nie było! Tak więc, jak ktoś się pyta “spałaś z dzieckiem?” to odpowiadam: “tak! stałam!” (ja i te moje gry słowne).

Moje dzieci nauczyły mnie, że jedną słuszną metodą wychowania jest ta którą sama sobie ułożyłam.

Wiesz co mam na myśli? Dopasowanie, luz, elastyczność. Napisałam kiedyś wpis o prawach murphy’iego rządzących życiem matek (o TUTAJ) – u mnie sprawdził się każdy punkt! Każde moje założenie trafiał szlag, bo albo mi ono nie pasowało albo nie pasowało moim dzieciom. Tak po prostu.

Znasz stwierdzenie, że trzecie dziecko wychowuje się samo? Oczywiście zostało ono stworzone najpewniej przez osobę która na temat wychowania wie tyle ile ja na temat hodowli surykatek, ale nie zmienia to faktu, że coś w tym jest 🙂 Mój Teodorek wychowywany jest bez spiny. Bezstresowo? To Ci przychodzi na myśl? Nie. Bez spiny z mojej strony. Z nim nie miałam żadnych założeń. Żadnych planów, oczekiwań. Ja po prostu wiedziałam, że one nie mają w moim przypadku żadnej racji bytu. Wiedziałam, że moje dziecko, a dokładniej ilość dzieci, i dostosowanie nas wszystkich do nowej sytuacji, zweryfikują każdą moją decyzję. Po co się stresować na własne życzenie? Dzieci zapewniają mi wystarczającą ilość kortyzolu. Serio, nie potrzebuję więcej.

Może po prostu jedyną słuszną metodą wychowawcza nie istnieje? A może jest tak, że każda metoda, dzięki której nasze dziecko jest szczęśliwe, zadbane i kochane jest tą właściwą? Co u Ciebie się sprawdziło a co okazało totalną klapą?

A gdyby tak przyjąć, że nie ma metod wychowawczych? Nie zastanawiać się czy spanie z dzieckiem jest wygodne, czy butelki do karmienia powodują raka, a wózek to jedyny słuszny wybór. A może pozwolić sobie na poznanie siebie jako matki, na poznanie tego małego człowieka i dopiero wtedy myśleć co zrobić by było cudownie, idealnie, fanastycznie i pzrez różowe okulary? U mnie to się sprawdza, bo nawet jeżeli zdarzają mi się fuck upy, to przynajmniej biorę za nie pełną odpowiedzialność. Nie muszę głupio usprawiedliwiać się “bo ja myślałam, że jak wszyscy tak robią, to u mnie też będzie fajnie”.

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

   Send article as PDF   

18 komentarzy

  • Mam 18-miesięcznego synka i wychowuję go tak jak podpowiada mi rozum i serce, tak jak napisałaś, z luzem i dopasowuję się 🙂 Uważam, że można przeczytać kilkadziesiąt książek o wychowywaniu, ale wszystko i tak wyjdzie w praniu. Nie chcę wychowywać dziecka tak jak moja siostra, szwagierka, czy koleżanka. Chcę wychować moje dziecka tak jak ja chcę i czuję. Pozdrawiam

  • Przy pierwszym synu, mialam podobne zalozenia…ktore zweryfikowalo zycie oczywiscie.przy corce, nie spinalam sie, stwierdzilam, ze nie ma co planowac, dzieci sa rozne i roznie sie chowaja.poszlam na zywiol mozna rzec, gdyz wiedzialam, ze zadne z zalozen moze nie wejsc w zycie…a teraz usmiecham sie i swoje mysle, gdy rozmawiam z kobieta w pierwszej ciazy i slysze jak planuje co bedzie robic lub nie robic z dzieckiem, itp. I jeszcze krytykuje to, co ja robie…pozdrawiam :*

  • Pewnie, najważniejsza intuicja i wychowywanie zgodnie z samym sobą. Ja jestem z tych roztrzepanych, więc u mnie nie mają racji bytu żadne ścisłe harmonogramy, sztywne rytuały i ramy czasowe. Żyjemy na luzie, i tak nam jest dobrze 😉

  • Miłość i szacunek – to moim zdaniem najważniejsze dla dziecka. Nie usypiam na siłę, nie karmię na siłę ale rozmawiam, daję dobry przykład i kocham z całych sił (z wzajemnością:)

  • Ja przy pierwszym miałam tak, jak Ty przy trzecim: brak założeń!
    I wszystko, czym mnie obdarzył: przesypianie nocy, brak alergii, jedzenie wszystkiego – jest mega pozytywnym zaskoczeniem, a reszta rozczarowaniem nie jest, bo nie oczekiwałam od niego, że będzie taki, czy siaki 😛

  • Przy drugim dziecku nabrałam dystansu do siebie , do innych (wszystkowiedzących) matek i dałam się prowadzić synkowi.
    Po prostu zaczęłam prawdziwie cieszyć się macierzyństwem, nie zawsze jest idealnie i ale (o dziwo) mniej tęsknie za życiem sprzed porodu.

    p.s. Zajrzałam na blog po raz pierwszy, ale z wielką przyjemnością wrócę 😉

  • U mnie założenia padły od momentu porodu 😉 Przed rozwiązaniem leżałam na patologii ciąży więc zaczęłam rodzić w szpitalu, położna wmawiała mi, że to jeszcze nie poród, a skurcze przepowiadające 😉 więc na porodówkę trafiłam na 40 minut…Moje wyobrażenie to świadomy poród z mężem u boku, a nie nerwówka ‘ czy zdążą zawieźć mnie na nią na wózku”. Karmienie piersią też nie wyszło, za mało pokarmu.. Po tych rewelacjach staram się nie mieć założeń takich czysto ‘organizacyjnych’, ale mam te emocjonalne, które chcę dziecku przekazać 🙂

  • Hahaha oj ja tez zakładałam jaką to ja nie będę matką 😉 czytałam poradniki, marzyłam, planowałam. I jak to mówią, kiedy coś planujesz, los w tym momencie zaczyna się śmiać. Nasz musiał rechotać wyjątkowo głośno, bo gdy urodził nam się Mati, zaprzeczał wszelkim moim planom, a po 18miesiącach okazało się, że jest autystyczny i wszelkie plany i zamierzenia mogę schować w kieszeń i uczyć się go wychowywać, tak jak on tego potrzebuje, a nie jak mi się zamarzy. Teraz wszystko układamy z dnia na dzień, dostosowując do potrzeb, z planów pozostała cierpliwość i dużo poczucia humoru ;D

  • Założeń miałam wiele. Oczywiście czas weryfikuje i zmienia wszystko po swojemu. Teraz nie trzymam się swoich ram, jestem elastyczna jak guma w gaciach 😉

  • Doskonale Cię rozumiem. U nas było dokładnie tak samo. Przy pierwszej córce miałam mnóstwo pomysłów na rodzicielstwo i metody wychowawcze, które codzienność szybko wyprostowała. Przy trzecim szkrabie jest zdecydowanie więcej luźnego podejścia do życia i wychowania.

  • Bardzo dobry i mądry tekst, który warto wziąć do serca. Jestem w 21 tygodniu ciąży i planów mam wiele, ale wiem, że nie warto czegokolwiek planować, jeśli chodzi o wychowanie dziecka, bo wszystko może minąć się z celem. Po co mam frustrować i siebie, i syna – szkoda nerwów. 🙂

  • Miał być cycek, była butla. Miałam nie bujać, chlustam na prawo i lewo. Miało nie być kciuka, jest kciuk. No i co z tego? Czy to sprawia, że jestem gorszą matką? Na pewno nie, a przynajmniej mam szczęśliwe dziecko. To jest najważniejsze!

  • Ha, u mnie glownym postulatem ciazowym bylo: “nie bedziemy spali z Maluchem, bo lubimy nasze zycie seksualne” – aha, do konca 4 miesiaca lozeczko Mlodego stalo odlogiem 😛

  • Ja całą ciąże mówiłam, że nigdy nie będę spała z dzieckiem, bo to niezdrowe, niehigieniczne no i sex ważna sprawa..a teraz nasza księżniczka ma 11 miesięcy i nadal zajmuje większą część naszego łóżka.. miałam nie pozwalać oglądać jej telewizji a teraz gdy mamy katar, albo zły humor to od rana oglądamy jagódki na YT bym chociaż zdążyła zrobić kawę. Miałam biegać z wózkiem min 5 km 3x w tygodniu i było tak do 4 miesiąca później moje dziecko stwierdziło, że nie lubi już wózka, a teraz nasz spacer to 15 min do sklepu i z powrotem. Życie, a raczej moja księżniczka zweryfikowało wszystkie założenia, ale może właśnie tak musiało być bym jak to znajomi mówili-wyjęła spinkę z tyłka..:P teraz jestem zdecydowanie bardziej wyluzowana i elastyczna i nie snuje założeń, a bynajmniej się nie zarzekam 😛

  • A ja nie miałam żadnych planów w ciąży 😉 Jakieś 10 lat temu, owszem, nie karmić cyckiem – zbrodnia, cały czas nosić – niedopuszczalne. Na szczęście dla Mojej Tosi, mam Ją teraz 😉 Cycek nie wypalił – za mało pokarmu, jest butla, noszenie, bujanie, smoczek, przytulanie na każdym kroku. I powiem Wam, że Tosia wygląda na przeszczęśliwego Malucha! Flow – masz rację, wszystko trzeba wyczuć samemu! I co najważniejsze, starać się nie słuchać “złotych rad” 😉 Tekst jak zwykle super, no i o dziwo tym razem nie ryczę 😉

  • o tak… Nie będę bujać! Tak się wyhuśtałam przez (uwaga) PONAD ROK ze w życiu tak więcej nie powiem… Nie będzie spał z nami! Może nie śpi całe noce ale od ok 4-5 rano niemalże zawsze. NIE uśmiechało mi się karmienie piersią i bycie ‘uwiazana’ do dziecka… Jak tylko go zobaczyłam to chciałam karmić przez rok, traf chciał ze po 2 miesiacach straciłam pokarm (nie wiedziałam co to kryzys laktacyjny i jak go przetrwać) i czułam się “zła matka” ze nie umiem wykarmic dziecka jak natura chciała… A i zrozumialam ze “uwiazanie” a wlasciwie calkowita zaleznosc od dziecka niewiele wspolnego ma z karmieniem piersia. Zadnych bajek? Hahahah! Zdarza się że i pół dnia na YT lecą Śpiewające Brzdace czy inne rumuńskie jagodki (serio, trafiłam na rumuński kanał z bajkami i jest nim oczarowany ?). No a poza tym jest (odpukac) totalnie radosnym, bezproblemowym, kumatym i smialym czlowieczkiem wiec innego wymarzyć sobie nie mogłam ? No może mógłby zacząć mówić po Polsku bo póki co chyba zakodowal sobie ten rumuński i nadal gada po swojemu (no poza płynnym “nie”) a ma 19miesiecy.

Leave a Comment