Jesteśmy beznadziejne. - Flow Mummmy
Uncategorized

Jesteśmy beznadziejne.

Codziennie wykonujesz pierdylion czynności. Codziennie wstajesz skoro świt, po to aby Jego życie było lepsze, milsze, bardziej wartościowe. Codziennie dbasz o Jego zdrowie, samopoczucie, bezpieczeństwo. Dlaczego więc, do jasnej cholery, tak strasznie nie dbasz o siebie, mimo tego że tak świetnie dbasz o swoje Dziecko?!

My matki naprawdę jesteśmy beznadziejne. Spychamy się na margines społeczeństwa, bo przecież co my robimy? No nic. Siedzimy w domu. Gotowanie? Sprzątanie? Prowadzenie domu? To każdy idiota potrafi. Urodziłaś dziecko? Też mi coś – każda matka to kiedyś zrobiła, no big deal! Tak… Kiedyś też tak myślałam.

Lubimy się nie doceniać. Chcemy jednak by robili to inni.

Spotykasz dawną koleżankę, tą która spędza swoje życie na podróżach, robieniu kariery, zakupach. Nie, nie tych spożywczych w Biedrze. Ona nie leci jak na skrzydłach do warzywniaka, bo super eko warzywka dzisiaj do niego przywieźli. Ona lata na szopingi o których Ty możesz tylko pomarzyć. Co robisz? Wstydzisz się, że “nic”? Że siedzisz tylko w domu z dziećmi? Że kariera poszła w odstawkę, bo przecież niedawno urodziłaś dziecko, bo brak czasu, bo po prostu nie chcesz? Ja się wstydzę. A raczej wstydziłam. Dlaczego? Nie wiem!

Każda z nas chce być świetną mamą, cudowną żoną. Do tego chcemy być piękne, szczupłe, zabawne. Chcemy mieć czas na realizację siebie, swoich pasji, chcemy robić coś więcej niż “być mamą”. I świetnie. Dopóki chcemy tego my, a nie wszyscy dookoła.

Wychowujemy dzieci. Staramy się z całych sił by były zdrowe. Nawet gdy padamy ze zmęczenia udajemy, że bawią nas ich zabawy, że chce nam się rysować, układać, skakać, tańczyć. To wszystko dla nich, dla ich szczęścia.

Dlaczego tak strasznie nie doceniamy swojej roli? Tej najważniejszej? Życiowej! Tworzymy ludzi. I nie, nie chodzi mi o ciążę i poród (no dobra, to też). Chodzi mi o wychowywanie, o wpajanie zasad, naukę, kształtowanie. To dzięki nam, naszemu zaangażowaniu, naszej pracy i zabawie nasze dzieci będą kiedyś w stanie osiągnąć wszystko. To my – matki, mamy moc pokazania w którą stronę mogą iść, co zrobić by spełnić swoje marzenia. Dzięki naszej codzienności, temu że wstajemy codziennie by o nich dbać, by ich kochać, karmić, przewijać, uczyć, będą kiedyś w stanie osiągnąć wszystko!

Wiem, że jest ciężko, że bywa nerwowo, że masz czasami ochotę pieprznąć wszystkim i wyjechać na tydzień. Wiem. Ja też. Jakieś 3 razy dziennie. Też mam słabsze momenty, też się wkurzam bo chciałabym mieć czas dla siebie, też chciałabym wydawać mnóstwo kasy na zajebiste wakacje i drogie buty zamiast na pieluchy, zupki, kremiki i pierdyliony innych rzeczy. Nie daje mi to jednak prawa do braku szacunku do tego co robię. Odwalam kawał dobrej roboty. Każda z nas robi coś niesamowitego, coś co ma największą wartość na świecie – tworzymy ludzi. Dzięki nam świat staje się lepszy. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości.

   Send article as PDF   

21 komentarzy

  • nie wiem, co tutaj napisać. Może tak:
    OGŁOSZENIE
    Mamo, jeśli znalazłaś jakiś sposób, by pogodzić te dwa światy bez uszczerbku dla nikogo, to błagam podziel się sposobem!
    Duszę się z dziećmi w domu, jest mi źle i strasznie. Jak po pierwszym wróciłam do pracy było mi tak samo źle i strasznie. Chciałabym 2 w 1.
    chciałabym być zrealizowana zawodowo, albo przynajmniej nie wstydzić się mojej pracy, tudzież siedzenia w domu z dziećmi i bycia kurą domową, ale jednocześnie chciałabym mieć czas dla dzieci i meża, na szydełko, ksiązki i fitnessy. Chyba nie wymagam zbyt wiele?

    • Chyba wymagasz 😛
      Ja myślę że problem tkwi w tym, że chcemy być we wszystkim perfekcyjne, dlatego powstaje tu konflikt tragiczny, bo to niemożliwe. Ostatecznie wiele z nas poświęca się dzieciom, zaniedbując siebie samych…bo przecież dzieci najważniejsze a na realizowanie własnych ambicji będzie jeszcze czas (kiedyś).
      Znam matkę, która mimo możliwości pozostania w domu na rocznym urlopie wróciła do pracy po pół roku bo… nie umiała wytrzymać w domu z dzieckiem.
      Znam też matkę, która po 9 godzinach nieobecności w domu (praca+dojazd) nie pędzi do dzieci tylko dość często na masaż, do kosmetyczki, fryzjera… Dla mnie to przypadki nie do pomyślenia, ale to wszystko kwestia charakteru.
      Człowiek jest taki że potrzebuje zmian. Zbyt długie trwanie w jakiejś sytuacji powoduje, że chcemy czegoś innego. Ale w życiu nie zawsze tak się da…

  • Ech dobrze powiedziane. Sprawiłaś, że urosłam o 5cm i to bez dodatkowych kilogramów 😉

  • Ładniutki ten wpis. Taki prawdziwy. Narzekać każdy potrafi, a prawda jest taka, że naprawdę mamy się z czego cieszyć. Mamy wspaniałe, ZDROWE dzieci, a na czas dla siebie też przyjdzie pora 🙂
    Buziaki dla chłopaków! 🙂

  • Odwiedzam Cię tutaj od jakiegoś tygodnia, Za mną kilka zarwanych nocy, ale przeczytałam wszystkie posty 🙂 Twoje dzieciaczki są wspaniałe, a Brusiek skradł moje serce, nie mogę się napatrzyć na tego pięknego chłopczka 🙂 Jestem mamą co prawda dopiero od pół roku, ale to co tu napisałaś to szczera prawda. Wydałam na świat mały cud, mój osobisty promyk słońca z którego jestem mega dumna. Tylko właśnie ta moja duma z bycia mamą, samozadowolenie, bo wszystko daję rade ogarnąć, bo poświęcenie ogromne itd itp gdzieś się ulatnia gdy spotykam znajome z nie tak odległych lat, które zawojowały świat i są takie łał i super. No po prostu ręce opadają, jak my Mamy siedzące z dzieckami w domu odbieramy sobie wszelkie zaszczyty i chwałę, które nam się całkowicie należą.
    Zadomowiłam się tu na stałe, dołączyłam wieczorne odwiedziny u Ciebie do mojego czasu dla siebie jak mój Miki już śpi 🙂 Pozdrawiam i czekam na więcej 😀

  • Super post! a te zdania : “Każda z nas robi coś niesamowitego, coś co ma największą wartość na świecie – tworzymy ludzi. Dzięki nam świat staje się lepszy.” piękne, prawdziwe, oraz mój ulubiony cytat od dzisiaj!

  • Piszesz tak szczerze i prawdziwie, że jestem w szoku. SERIO! Jesteś najlepsza! 😉
    |Pozdrowienia z Galway (Irlandia) 🙂

  • Chyba myślę całkiem podobnie. Pozwoliłam sobie wkleić post jaki jakiś czas temu napisałam w tym właśnie temacie. Wiem, że przydługi ale dobrze obrazuje to co myślę w Twoim temacie.

    “Mam kryzys, spadek formy albo dół jak kto woli. Powodem mojej nie – formy, co właśnie dzisiaj odkryłam jest po części niewystarczająca ilość hormonu tarczycy. Norma przekroczona dziesięciokrotnie więc sama siebie dziś usprawiedliwiam po wsze czasy! Bohaterka ze mnie, że w ogóle jakoś funkcjonuję, a nie mięczak jak sugerują co niektórzy.

    Ale nie o tym miałam, chociaż po części tak. Od jakiegoś czasu czuję się jakby ktoś wyłączył mi wtyczkę z prądu. Nie mam siły na nic, ale to nic to i tak sporo bo to 23 godzinna obsługa dzieciaków. Teraz już wiem, że walczę z poporodowym zapalaniem tarczycy, ale jeszcze wczoraj nie wiedziałam (swoją drogą ciekawe dlaczego nie miałam czasu zająć się sobą, chociaż na Haschimoto choruję już wiele lat o ile nie całe życie)? No i w tym zmęczeniu żalę się co niektórym, że padam na tawarz. I co ja najczęściej słyszę, nie pierwszy zresztą raz?

    Pozwólcie, że przytoczę listę:

    Nie przesadzaj!
    Nie przesadzaj, wszystkie tak mają.
    Nie ty jedna.
    Co ty myślisz, że mi ktoś pomógł?
    Ale jak się patrzy na te słodkie dzieci, to przecież zaraz mija.
    A po czym jesteś taka zmęczona? Kasia się już sama bawi, a Bartek sobie raczkuje – moje ulubione.
    No trudno, chciałaś to masz.
    Szybko się zapomina.
    Jeszcze zatęsknisz!
    I tak dalej.
    I wiecie co? Wkurza mnie to, irytuje, denerwuje i wpiekla. A powiedziałbym jeszcze dosadniej, ale się zatrzymam jak raz. Bo lekarz po dyżurach zasługuje na chwałę, górnik po szychcie na podziw, prawnik na uznanie, nawet sprzedawca bułek zasługuje na zrozumienie. Ale nie matka. Ta, to nie! Co tam spanie na akord i uzależnione od kogoś, co tam obsługa 24 h na dobę, co tam pranie, sprzątanie, gotowanie, spacerowanie i wychowywanie! Pikuś taki. I weźcie mi powiedźcie, bo nie rozumiem? Dlaczego to sobie robimy? Dlaczego deprymujemy swoje zachowanie? Dlaczego się nie doceniamy? Dlaczego nie usłyszałam takiej listy?

    Masz prawo być zmęczona.
    A może buntuje się twój organizm, zrób badania.
    Może położysz się dzisiaj wcześniej?
    Kiedy zrobiłaś coś dla siebie? Oderwij się na chwilę.
    Bądź z siebie duma, kształtujesz nowe osobowości.
    Uczysz życia, jesteś ważna.
    I tak dalej.
    Więc ja apeluję i się sprzeciwiam! Sprzeciwiam się wszystkim głupim tekstom o leniwych matkach. Matki to ważne persony. A ja jestem świętą krową!”
    O!

  • Ale zabolało… niestety prawdziwe. Mój roczny macierzynski za chwile sie skonczy. Bardzo powaznie mysle o pracy chociaz na 4 godziny dopuki córka nie zrobi sie troche wieksza( kurde kogo ja oszukuje ! nie chce jej zostawiac! czuje sie z tym żle) ale z drugiej strony chce sie realizowac dalej. Przed ciazą bylam zgrabna długowłosą pełną optymizmu dziewczyną, teraz jestem zakompleksioną i znerwicowaną matką. Chciałabym żeby ktoś mi tak,, nakopał do tyłka” i przeważył tę strone na której jest jeszcze szansa na moje drugie JA. 🙁

  • Tak sobie myślę, że chyba my matki lubimy sobie czasem ponarzekać, bo potem lepiej się czujemy, a gdy jeszcze ktoś inny narzeka na to samo co my, to już w ogóle super, bo już nie czujemy się takie samotne z tymi naszymi problemami. Rzeczywiście powinnyśmy być dumne z tego, że jesteśmy matkami, nawet jak nie jesteśmy takie idealne, ale dla naszych dzieci na pewno jesteśmy najlepsze na świecie. Musimy się same bardziej doceniać!

  • Nie doceniamy swojej roli, bo inni nas nie doceniają. Niestety społeczeństwo oczekuje od kobiety, że będzie wychowywała dzieci, sprzątała, prała, gotowała, prasowała, pracowała i wiele, wiele innych, a nawet to nie będzie docenione, bo przecież to jej ‘obowiązki’. Facet jest super, bo jest głową rodziny, chodzi do pracy, zarabia hajsy i to jest najważniejszy, w przypadku facetów to wystarczy, aby byli podziwiani :/
    I właśnie to nie pozwala kobietom cieszyć się macierzyństwem, bo uważają, że wiecznie robią coś ‘za mało’ :/

  • No właśnie to jest nadal mój “problem”- to niedocenianie swojej nowej roli.
    Bo co powiedzieć jak znajoma (niedzieciata, podróżująca, karierująca) pyta: a co Ty robisz całymi dniami? Ja to bym się zanudziła!
    No co ja robię? Pieluchy zmieniam? Cycka podaję? Zupą karmię? Odkurzam? Piorę? Gotuję? Spaceruję? Robię zakupy? Umówmy się…
    A te “domowe” zajęcia to przecież każdy wykonuje. Ta niedzieciata, podróżująca, karierująca też. Może rzadziej, gdzieś między pracą a zakupami, ale na Boga, przecież też odkurza, też gotuje, też pierze i prasuje. No więc co JA robię całymi dniami? Bawię się z dzieckiem? Wychowuję? “Tworzę”- jak piszesz? Mam z tym problem. To znaczy właśnie z tym >>wstydem<<.
    Bo o ile sobie nie muszę tłumaczyć czym się obecnie zajmuje siedząc z dzieckiem w domu (och już ja dobrze wiem co ja robię, i wszystkie matki też to wiedzą!!), to innym, znajomym, tym co podróżują i imprezują to już muszę. Skoro pytają to wypada odpowiedzieć, nie? Ale co powiedzieć żeby zabrzmiało dumnie, ciekawie, niebanalnie? Żeby zostało…docenione? (Obawiam się, że odpowiedź "Hej, tworzę nowego obywatela" mogłoby wywołać conajmniej głupkowaty chichot)
    Poradź Flow Mummy!!

    • A mnie się wydaje, że jak powiesz o tworzeniu nowego obywatela to powinno wystarczyć. Ja kiedyś powiedziałam komuś ze siedzę w domu i bąki zbijam bo taka byłam zła na pytanie z ironią w tle, co ja takiego w domu robię?
      Czasami sobie myślę, że pracować zawodowo jest prościej niż wychowywać dzieci bo po ośmiu, dziesięciu czy jeszcze większej ilości godzin pracy następuje przerwa a przy dzieciach to chyba nie ma przerwy. Bo nawet jak gdzieś wychodzimy i zostawiamy dzieci w domu czy oddamy do przedszkola i tak nie możemy sobie pozwolić na niemyślenie o nich.
      Nie raz jestem zmęczona ale jestem dumna z faktu ze zdecydowałam się na dzieci bo wychowanie małych ludzi to jest nie tylko ciężka praca ale i niesamowite wyzwanie. Kto ich nie ma nie wie o czym piszę. Pozdrawiam wszystkie mamy zmęczone ale myślę, że szczęśliwe. Bo czy wyobrażacie sobie powrót do przeszłości bez dzieci? Ja już nie.☺

  • A ja przeprowadzilam sie z miasta na wies, mam 1,5 rocznego synka, z ktorym obecnie przebywam na urlopie wychowawczym. Ostatnio uslyszlam od zyczliwej starszej sasiadki ‘A czy dama to nie pracuje? Jesc sie chce a robic nie ma komu…’ No i wlasnie tak to wyglada, jestesmy moje Panie wszystkie Damami☺☺

    • Ale, że damy bo “jak nie mamy to damy, a jak mamy to nie damy”? hahahah (kiedyś taki kawał był :P)

  • no i popłakałam się..dziękuję kobieto za te słowa…za możliwosc przeczytania ich, że takie kobiety jak Ty istnieją..bo niestety wiekszosc z nas…kobieta kobiecie wytyka, przytyka i NIE WSPÓŁCZUJE…chociaż sama wie jak się czuła te parę lat ( nie tak dawno)…ech…

  • FlowMum jesteś wielka, uwielbiam Cię!!!
    Często tutaj zaglądam, ale ten wpis akurat przegapiłam…wpadł mi w oko dopiero jak koleżanka udostępniła go na bukfejsie, szczera prawda!!
    Dołożyłabym jeszcze, że przecież nie pierzemy, bo to pralka pierze!
    P.S.Tewa Twój tekst mnie rozbroił!!! Ja zamierzam się wkrótce wynieść na wieś i sama sie zastanawiam, jak to będzie. Póki co mam jedno dziecko, ale mam nadzieję, że jak mój M. zbuduje na wsi dom i zasadzi drzewo to dotrze do niego, że nie spłodził jeszcze syna…;-)

    • Pięknie będzie!!! Nam sie tu zyje bardzo dobrze, mimo ze sasiedzi krzywo patrza na niepracujaca mame…chyba mysla, ze jestesmy bardzo bogaci, co joest po prostu przezabawne. Mąż na pewno predzej czy pozniej posadzi to drzewo…z konsekwencjami?

Leave a Comment