Za co lubisz swoje dziecko? - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Za co lubisz swoje dziecko?

Raz na jakiś czas zdarzają się takie dni, kiedy jedyne o czym myślisz to spakować walizki, wybrać całą kasę z konta, wypieprzyć telefon (nie swój oczywiście, tylko męża żeby nie mógł się dodzwonić, Ty musisz mieć dostęp do internetu!) i wyjechać. Daleko. W pizdu wręcz. To te dni kiedy Twoje dzieci (a nawet dziecko w liczbie pojedynczej) postanowiły ze wszystkich sił udowodnić Ci, że jako matka jesteś totalnie denna, a ich ulubioną formą komunikacji ze światem są piski, krzyki i tupanie nogami. Wczoraj ja miałam taki dzień…

W takich chwilach Twoje pociechy na każdy możliwy i znany sobie sposób trenują Twoją cierpliwość, wytrzymałość, odporność na brak snu, jedzenia i wody. Twoje dzieci zamieniają się w małe gremliny które po prostu chcą Cię wykończyć, w imię swojego kaprysu. Od rana się drą, płaczą, bluzka ma nie ten kolor, spodnie są nagle niewygodne (nawet legginsy), mleko przestało smakować, ulubiony obiad ląduje na podłodze a brudne rączki są wycierane w Twoją ulubioną bluzkę (tak, ubrałaś ją by choć odrobinę poprawić sobie humor). Powiem szczerze, mogłabym tak wymieniać do jutra, ale wierzę że dokładnie wiesz co mam na myśli.

Jest chyba jedna rzecz która mi wtedy pomaga. Wino? No ok, dwie rzeczy. Wino i przypomnienie sobie dlaczego lubię swoje dzieci. Tak! LUBIĘ. Kocham je zawsze, z dnia na dzień co raz mocniej, ale umówmy się – w dni takie jak wczorajszy, totalnie zapominam, jakie są fajne. Co więc znalazło się na mojej liście?

  • stópki. O taak! Małe, cudowne, śmierdzące stópki. Takie niezniszczone życiem. Bez wstrętnej zgrubiałej skóry, nagniotków i innych świństw którym u dorosłych się brzydzę. Wiecie, że Fifek dalej takie ma?
  • poranne przybieganie do łóżka. A dokładniej moment w którym biegną do niego, to małe “tup, tup, tup”.

1,1

  • to jak nagle przylatują by się przytulić, zupełnie bez zapowiedzi, bez wcześniejszego “no weź przytul mamę!” z mojej strony. Po prostu, bo kochają.
  • za wszystkie dziwne rozmowy w których nie bardzo wiem o co chodzi. Kiedy Filip opowiada o szkole, a ja nie potrafię się połapać o czym mówi bo miesza 10 historii na raz, o aferze którą przeżył sam Brusiek bo muchę miał w pokoju.
  • poczucie humoru. Moje dzieci są przezabawne! Często robią coś tylko po to by tłum się śmiał. Pewnie chodzi im też o wiwaty i oklaski, ale niech będzie że po prostu lubią bawić towarzycho.
  • ich solidarność. Wszystko muszą mieć po równo, identyczne i zawsze razem. Nie ma opcji, że kupię coś jednemu, a drugi nie dostanie nic. RÓWNOŚĆ bejbe!
  • uśmiechy. Wiecie które? Te takie najsłodsze na świecie, pokazujące ich zawstydzenie jak im mówię, że są cudowni, piękni, mądrzy.
  • za to, że sama ich stworzyłam ! Z niczego! W sumie z sexu, ale wiecie co mam na myśli? Mój organizm ICH stworzył, od początku do końca – to jest powód to wielkiej dumy.

1,2

Chyba rozumiesz, że ta lista jest tak krótka bo się ze wzruszenia poryczałam?

A Ty za co najbardziej lubisz swoje dziecko? Wypisz mi tu wszystko, zobaczysz że dzień od razu stanie się lepszy.

   Send article as PDF   

28 komentarzy

  • Za każde wypowiedziane ‘mama’, za rączkę skierowaną w stronę mojej twarzy i przytulas ze słowami ‘moja ukochana mama’ 🙂

  • Za radosc w oczach i calym soba gdy wieczorem wracam z pracy do domu. Za trzymanie mojej dloni gdy usypia wieczorem w swoim lozeczku… Kurcze ciezko o tym pisac. Powiem tak,chyba nie ma rzeczy lub czynnosci za ktora nie kochalabym swpjego dziecka. Kocham go nawet gdy na maksa wyprowadza mnie z rownowagi

  • Za te przytulanki przed zaśnięciem i po przebudzeniu.
    I te wszystkie wariackie miny w których widzę siebie i swojego B.
    Za te ganianie po całym domu ( 2w1 dla mnie jogging 😀 heh dla niego zabawa 😛 )
    I za te małe stopki i łapki aaaa no i taki maleńki pępuszek 😀
    Za sposób w jaki je warzywa (widelcem 😉 )
    A nawet za to jego uciekanie jak próbuję go przebrać :*

  • Za to, ze potrafi się szczerze cieszyć z małych rzeczy, tylko dzieci tak potrafią. Każdą najmniejszą znalezioną lub otrzymaną pierdołę traktuje jak największy skarb 😀

  • Za poranne usmiechy, chichranie sie przy kazdej mozliwej okazji, przytulanie sie (to bylo niesamowite jak moj syn pierwszy raz objal moja szyje!), za trzymanie mojej dloni jak zasypia w samochodzie (dziekuje swiatu za wspomaganie kierownicy, inaczej ciezko by bylo prowadzic jedna reka;)), no i za to ze tak mnue zmienil, serio, zmienil mnie w troche lepszego czlowieka

  • Za wszystko po stokroć kocham ale najbardziej jak przedrzezniMy się w to kim jesteśmy dla siebie i mówi do mnie np. Jesteś moim zlociutkim kwiatuszkiem najpiękniejszym na całym świecie 🙂 az dziw że to o mnie 😉
    Kocham ją za jej rytuały – wyciąganie paproszkow między palcami u swoich stopek przed kąpielą żeby w wannie nic nie plywło 😉 i dotykanie moich włosów przed zaśnięciem 🙂
    nie ma rzeczy której bym w niej nie kochała. Nawet ten jej okropny upór.

  • Ja najbardziej lubię, kiedy mój Synu podchodzi do mnie jak jestem zajęta albo śpię (czy raczej udaje że to robie) i mówi mi ma ucho: “kocham Cię i Lubie Cię i dam Ci buziaka i przytulaska.” Całuje mnie w czoło i wciska swój policzek w mój. Zawsze ryczę

  • Mój synek jest w wieku Twojego najmłodszego 🙂 i ja także kocham te cudowne stópki, nawet mu zazdroszczę, że jeszcze nie ma na nich śladów długoletniego użytkowania 😉 poza tym kocham go za zasypianie mi na sercu, za zawadiackie minki kiedy wie, że coś broi ale mimo wszystko nie przestaje, za słodkie “aaaaaa” kiedy widzi coś, co mu się podoba w danej chwili i chce mi o tym powiedzieć, nawet za “pyskowanie” (ale mam na myśli takie bez histerii 😉 ), bo w tym wieku to jest takie słodkie 😉 no i oczywiście za “mama” z tych małych usteczek 🙂 i mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać

  • Swietny wpis. Tez na koniec sie wzruszylam. I dopiero mi wyjasnilas dlaczego Groszek czasem wlasnie tak przybiega i przytula sie do nog. Myslalam, ze to taki kaprys, a nie okazywanie milosci <3

  • Kocham córeczkę za to, że jest. Tak po prostu. Za jej uśmiech, słowa “kocham cię”, przytulania. Za to, że pojawiła się na tym świecie i że jest mi dane być jej matką. Czasem, jak każda matka dosyć, ale zawsze jej powtarzam, że nawet gdy się na nią złoszczę to i tak nigdy nie przestane kochać. A z dnia na dzień kocham coraz bardziej. Dzięki niej wiem, co to znaczy Kochać bezgranicznie i pomimo wszystko.

  • lubię za to jak woła mnie “mama!, gdy mnie całuje tak mocno, aż się przewracam, za to jak uczy mnie odkrywać świat na nowo i za to jak cieszy się na mój widok, gdy wraz z dziadkiem przyjeżdża na koniec mojej pracy

  • Ja czekam, aż moje dziecię powie świadomie “mama” i “kocham Cię” (mam nadzieję, że usłyszę…) i tej chwili, kiedy się do mnie przytuli (11,5 mies i nadal nie lubi się przytulać).
    A za co kocham? Za to, jakim jest sprawnym, ruchliwym urwisem dążącym do tylko sobie wiadomego celu. Jak pomimo przeciwności losu (fotel lub kanapa na drodze) się nie poddaje.
    I ten uśmiech, jak mu się uda… Ta radość życia! I ja to stworzyłam? Masakra… Ale pozytywna 😉

  • Moja Lilu, podchodząc do mnie głaszcze mnie po twarzy, patrzy głęboko w oczy i mówi: “Mamuś, ja ożenię się z Tobą”, po czym mocno (ale nie dusząc – jak zwykle) przytula się do mnie. O! <3

  • Super tekst!!podpisuje sie pod wszysykim plus dodam od siebie totalna szczerosc mojego 6 latka. Wczoraj podczas przytulasow uslyszalam :mamo,jestes taka gruba;-) ja??? -hm,naprawde?gdzie? On:nnnoo w plecach;-)

  • Oj Mała Zet dała mi też ostatnio w kość! nawet popełniłam o tym wpis u siebie 🙂
    Ale te jej uśmiechy i chichoty wynagradzają wszystko:)
    To jak zasypia spokojnie na moich rękach (wiem, że to nie pedagogiczne ;), jak patrzy na mnie tymi swoimi wielkimi oczami …

  • Za każdego oślinionego buziaka- Z. ma 8 miesięcy więc ślini się na potęgę 🙂 Za poranny uśmiech, taki prawdziwy, który strzela jak tylko mnie zobaczy. Za to, ze kiedy usypiam Ją na rękach patrzy na mnie tymi wielkimi ufnymi oczkami, które tak slodko się Jej zamykają, bo już prawie śpi, ale nadal glaszcze mnie po twarzy. Za to, ze mówi mama i patrzy prosto na mnie (używa tez słowa tata patrząc na tatę 🙂 Az się popłakałam, bo miałam z Nią wczoraj mega ciężki dzień, ale te Male rzeczy wszystko mi wynagradzają… Dobrze sobie o tym przypomnieć 🙂

  • A moja 16 letnia córka na Dzień Matki w prezencie dała mi 30 serduszek za co mnie kocha……że może jeść ze mną śledzie,że kocham wszystkie dzieci (uczyłam w szkole),że śpiewam w kościele (bo tylko tam mogę),….oczywiście czytając 10 serduszko, nie mogłam już wydusić słowa….łzy same płynęły po policzku….
    A mojego 3 latka kocham za to, że JEST…..oj czasem daj w kość……
    DZIECI TO MÓJ NAJWIĘKSZY CUD I SUKCES

  • Bardzo terapeutyczny post. Zwłaszcza po takim wieczorze, jak wczoraj..;(( Ojj, denna matka byłam na maxa! Dzis chce wyprzeć to z pamięci. L. lubię za uśmieszki, śmiech, stopki rzecz jasna i to jej ośmiomiesięczne gadanie <3

  • Wzruszajacy post na maxa:) sama mam czesto gorszy dzień i wkurzam się na mlodego ale wlasnie uswiadomilas mi jaki jest cudowny 🙂 Uwielbiam gdy nagle mnie przytula sam z siebie, gdy zasypiajac w lozeczku mowi “mama daj ląckę” 🙂 za to gdy biegnie do mnie z oddali gdy jest na dworzu a ja skads wracam.

  • chyba za każde kocham i buziaki 🙂
    a najbardziej za to że w oczach swoich dzieci zawsze jesteśmy najlepsze 🙂
    przykład:
    rano-stoję w negliżu-wiecie po dwóch ciążach, brzuch obwisły, wszystko obwisłe….:)
    a moje dziecko przybiega i mówi:
    -mamusiu! świetnie wyglądasz!

    <3<3<3

  • Za “gwiazdkę z nieba”. Kiedy Starszak doprowadza mnie do szału swoim “ja chcę” zaczynam stękać: “a ja chcę gwiazdkę z nieba”. I wtedy on mi tłumaczy, że z nieba są wysoko i nie da się dosięgnąć, ale tu jest taka mała gwiazdka “mama, ona jest dla ciebie”. I daje mi gwiazdkę z garnuszka FP…

  • Młodszego kocham za radość życia. Wparował do nas do domu z hukiem wielkim, wejście miał iście serialowe. Od pięciu miesięcy czaruje uśmiechem. Dniami, nocami, rankami, wieczorami. Niezmiennie. Tak właśnie niemowlak nauczył trzydziestolatkę, że nie urodą, nie pieniędzmi, nie znajomościami ale uśmiechem Świat się zdobywa. : ) No tak.

  • Chyba dobrze w czasie furii (swojej bądź dziecka) usiąść wygodnie w fotelu, wziąć notes/laptop/tablet i wypisać za co je kochamy. Może rozładuje to panujące w nas napięcie, może spojrzymy innym wzrokiem na wyjącego przed nami Malucha 😉 warto spróbować! Muszę nosić długopis przy sobie – w skrajnych momentach będę pisać nawet po ścianach! 😉

Leave a Comment