To co z tym buntem? - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

To co z tym buntem?

Największa zmora rodziców. Coś przez to tracimy humor, chęć działania, zdrowie i talię osy (na bank przez to! chyba w to nie wątpisz?!). Przez niego wyjście do Biedry jest dla nas czymś na miarę wyjścia na fensi premierę, a chwilę ciszy w domu celebrujemy bardziej niż seks z własnym mężem.

Bunt. Występuje w rodzicielskiej przyrodzie odkąd dziecko kończy miesiąc. O ile taki noworodek jeszcze nie za bardzo kuma jak się z rodzicami rozprawić, tak dwulatek, trzylatek, czterolatek, pięcio-, sześcio-, siedmio- (cholera, mogłabym tak w nieskończoność) już doskonale wie jak Cię zdenerwować. Tak, tak! Nawet nie myśl, że on nie robi tego specjalnie, on doskonale wie jak się zachowuje!

Zaczyna się niewinnie, od jęków i stęków od samego rana. Bo nie ta koszulka, nie te spodnie, pielucha już nie jest fajna (choć książę ma gdzieś nocnik) a na śniadanie chciałby lody z czekoladą. Nawet gdy jeszcze nie mówi – Ty doskonale wiesz, że o to właśnie chodzi. Później zaczynają się: tupanie nogą, skrzyżowane ręce w geście big focha, uciekanie na spacerach. Następnie dochodzą do tego pyskówki, teksty rodem z “Chłopaki nie płaczą” (choć nie zawsze z przekleństwami), oburzanie się, obrażanie i w ogóle high life jakich mało.

I tak, rodzic jest od tego, żeby dziecko wychować. To rodzic ma mu wytłumaczyć, że takie zachowanie jest średnio fajne i życie z kimś takim do najlepszych nie należy. To naszym zadaniem jest pokazanie, że “sorry ale krzykiem/piskiem/tupaniem/wymuszaniem to nic tu kolego nie zdziałasz”. Tyle, że i nasza cierpliwość się kiedyś kończy – najczęściej wtedy kiedy same mamy ochotę położyć się na podłodze i walić rękami i nogami.

Co wtedy? Ja mam rozwiązanie, sprawdza się idealnie, choć jest cholernie trudne. Zwłaszcza kiedy “cierpliwość” została przy łóżku, a ja wyszłam nie pamiętając że powinnam ją dzisiaj założyć. NIE REAGOWAĆ a dokładniej ODWRÓCIĆ UWAGĘ. Śmiejesz się już w duchu? Tak, wiem, brzmi tragicznie, tyle że mi chodzi o niereagowanie na zachowanie, a nie na dziecko.

Piszczy w sklepie bo chce nową zabawkę? “Kochanie, chodź pomożesz mi wybrać owoce. Szybko bo zaraz wszystkie wykupią!”. Drze się w domu bo chce coś słodkiego? “Chodź szybko do okna! Chyba ktoś przyjechał! O nie, wydawało mi się, ale patrz jaki fajny kotek!”.

Wydaje się błahe, ale zapewniam Cie, że to level expert w wychowywaniu dzieci. Działa, choć wymaga wprawy. Działa, bo pokazuje dzieciom, że skoro my się nie denerwujemy, to oni też nie powinni. Zadziała też na Ciebie, bo Twój nerw to Ty, sama decydujesz czy się wkurzyć czy nie. Im wcześniej zdasz sobie  z tego sprawę, tym szybciej osiągniesz zen, wyluzowanie i wszystko inne za czym tęsknisz.

Jak to nie pomoże, to proponuję babeczkę. Tobie i dziecku. One zawsze poprawiają humor. Zawsze!

SAMSUNG CAMERA PICTURES

SAMSUNG CAMERA PICTURES

SAMSUNG CAMERA PICTURES

A Ty masz jakiś inny sposób na radzenie sobie z buntem swoim i dziecka? Tylko wiesz, jakiś taki mało kaloryczny!

   Send article as PDF   

15 komentarzy

  • Na mój bunt najlepiej działa sen i wino, ale niestety nie można testować na dzieciach;)

  • Ja mam, ja mam! I to taki co spala jeszcze kalorie więc wiesz. W sumie odkryłam go niedawno, ale polecam. Jak dziecko zaczyna stękać i marudzi to mówię: “Chodź, powiem ci coś, ale tylko na uszko. No chodź”. Dziecko zaciekawione (jeszcze się na to nabiera) a ja? Ja zaczynam gilgać z całych sił. Nic to że w sklepie, na placu zabaw. Działa. Jeszcze działa 🙂

    • Ooo, ciekawy pomysł 🙂 Na pewno wypróbuję, kiedy mój Młody zacznie się buntować. Na razie jeszcze cieszę się ostatnimi chwilami względnego spokoju 🙂 Choć, tak jak pisała Flowmummy – nawet półroczniaki potrafią się czasem buntować 😀

  • Ja się wydzieram najgłośniej jak umiem, nakładam szlaban na czekoladę, bajki, klocki, książki i przypinanie spinek, wypijam kawę lub drinka, idę pobiegać i po powrocie wyjmuję dziecko z tej szafy.

    A tak.. się rozmarzyłam 😉

  • ja się pytam: “chcesz się przytulić?”, zazwyczaj odpowiada “tak”, więc tulę. Działa, chociaż czasem tylko na 5 minut.

  • Czy Ty byłaś dziś u mnie w domu? Hmmm… Też mam Trójeczkę 🙂 jakbym czytała o sobie, ale myślałam, że dziś rano poza mną, mężem i dziećmi nikogo nie było 😉
    Pozdrawiam ciepło 🙂 Fajny blog 🙂

  • Z tymi babeczkami to bym nie przesadzała.. bo może być tak, że dziecko odbierze to jako nagrodę za swoje zachowanie. nie jestem uczona w tej dziedzinie, ale ostatnio tak mi to tłumaczono. u nas jest spory problem z moim wyjściem z domu i zostawieniem córki z kimkolwiek. no i tata miał na to radę – żelki. i niby wszystko było ok, ale każde wyjście i ta sama sytuacja. okazało się, że odczytywała to jako nagrodę za swój – co tu dużo mówić – ryk i między innymi dlatego tak się zachowywała (oczywiście lęk separacyjny ma tu większe znaczenie). masz 100% racji o nie reagowaniu bo uwaga nasza lub otoczenia to dla dziecka NAJWIĘKSZA nagroda za zachowanie. nawet jeśli jest to uwaga pani kasjerki typu “oj taki duży chłopiec i tak płacze”. “zwróciła uwagę? tak. to super, następnym razem tez tak zrobię.” co więcej jeśli dziecko na przykład ucieka nam regularnie w markecie przed wyjściem na zakupy nie mówimy “tylko pamiętaj nie biegaj” bo znów skupiamy się na tym co jest złe czyli fajne bo o tym mówimy. Przed zakupami mówimy natomiast coś w stylu “idziemy na zakupy. w sklepie idziemy blisko mamy/siedzimy spokojnie w koszyku itd.” a tak na marginesie, uwielbiam Twój blog 🙂

  • Ja właśnie mam na pokładzie bunt trzylatki. Jezu, taki hardkor, że sił mi brak, serio. Tak samo jak Ty staram się odwrócić jej uwagę, ale to taka cwana bestia, że już się nie nabiera na to 😛

  • Hahaha! Mamy bunt dwulatka na tapecie. Wiesz, jak on wyglada, jak sie wscieka? Jak jamnik goniacy swoj ogon! Serio. No, ale coz, starszak to takie spokojne stworzenie, tylko raz mi w sklepie histerie odstawil. Grzeczne, ukladne, uprawiajace totalny tumiwisizm. Jak mial 3latka to odbebnilam sukces wychowawczy, ze tak zajebista matka jestem, ze bunty mi nie straszne, dogaduje sie z dzieckiem pokojowo, bliskosc, wzajemne zrozumienie itp. No to mam za swoje! A nie zawsze sa w domu babeczki 🙂

  • Pomysł nie jest zły, tylko brakuje mu jednego elementu. Zanim zaczniemy odwracać uwagę trzeba dziecku krótkimi słowami powiedzieć, że widzimy ze jest złe/smutne/jakietamjest i wiemy dlaczego. I jak się choć trochę uspokoi odwracać uwagę. Czyli np. “Michałek zły, krzyczy bo chce ciastko!” Trzeba też w tym komunikacie oddać trochę emocji dziecka. Niech wie, że go sluchamy i rozumiemy o co mu chodzi 🙂 polecam książkę Harveya Karpa “najszczesliwsze dziecko w okolicy”

Leave a Comment