Te rzeczy najpewniej spieprzyłaś... - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Te rzeczy najpewniej spieprzyłaś…

Mamy tendencje do idealizowania. Wszystkiego co kochamy. Odnosi się to do naszych facetów, pracy, naszych psów, do naszych dzieci jednak przede wszystkim. Dla każdej mamy jej dziecko jest cudowne, piękne, mądre i tylko czasami za głośno jęczy. A wszystko zaczyna się już w czasie ciąży…

Wy też często wyobrażałyście sobie jak to będzie jak to Wasze dziecię się urodzi? Miałyście plan? Najważniejsze decyzje pewnie już wtedy zapadły: sposób karmienia, rodzaj pieluszek, smoczek lub jego brak. Każda z nas wiedziała jak ma być. Po czym nastąpił poród, a zaraz po nim rzeczywistość która pokazała jak strasznie wszystko każda nas spieprzy….

24

1. PORÓD. Połowa z nas pewnie zapierała się, że chce poród siłami natury “bo tak”, “bo chce to przeżyć”, “bo to naturalne”, “bo boi się cesarki”. Co większość krzyczała po paru godzinach porodu? “Błagam! ja chcę cesarkę! wyjmijcie już TO ze mnie!” (lub inny, dowolny, niecenzuralny tekst)

2. KARMIENIE PIERSIĄ. Nie, nie. Spokojnie. Nie będę pisała jak to kobiety zmieniają zdanie itp. Po prostu co sobie każda z nas (może nie każda ale na pewno większość z nas) wyobrażała będąc w ciąży na temat KP?  Jakie to piękne, proste, naturalne. Jak wspaniałe uczucia temu towarzyszą, błogość, cudowny relaks. Yhyym. Niestety początki są hardcorowe, i nawet jeżeli mamy magiczne cycki, nasze dziecko jest całe magiczne i to karmienie nam wychodzi od początku, to przychodzi książkowa 3 doba… i nawał… i kapiące wymiona zamiast piersi… Trzeba to przetrwać, tyle (a najlepiej poszukać pomocy), i będzie lepiej.

3. SMOCZEK. “Nigdy! Po co? Same problemy są przez niego!” (ależ ja się przy Fifku zapierałam, że never ever) Niestety przychodzi taki dzień, wieczór, noc, whatever (bardzo szybko, niespecjalnie trzeba się naczekać), że już nawet masz gdzieś czy ten smoczek jest anatomiczny, symetryczny czy nawet czysty. Wszystko byleby w końcu zasnął!

4. UBIERANIE. “Nigdy nie będę przegrzewać swojego dziecka!” – “Jemu na pewno jest w tym zimno!”

5. SPANIE. “Nie chcę spać z dzieckiem” – “Daj go tutaj. Może jeszcze zaśnie” albo “Będzie na pewno z nami spał!” – “Czy ja już nigdy nie zasnę? Weź go odłóż”

6. ODCHUDZANIE PO CIĄŻY. “Od razu po porodzie wezmę się za siebie” – “Pieprzony baby blues, kup mi kilo czekolady.”

7. SŁODYCZE. “Moje dzieci nie będą jadły słodyczy. Po co? Absolutnie!” Niestety później przychodzi taki dzień, kiedy łeb Ci pęka w 10 miejscach, zauważasz u siebie pierwsze objawy nerwicy, a czekolada wydaje się cudownym pomysłem, żeby zająć małego chociaż na 10 minut”.

 

Nasze dzieci weryfikują nasze zdanie na każdy temat.

I tak , wiele razy spieprzyłam coś co sama sobie założyłam. Ty pewnie też. Ale co z tego? Przecież żaden maluch nie będzie za 3 dni o tym pamiętał. Dla nich i tak jesteśmy najlepsze, najwspanialsze, wymarzone. Naprawdę ten smoczek czy pielucha mają aż takie znaczenie? Nie sądzę 🙂

Kochamy je, więc spokojnie psujmy dalej nasze wyobrażenia o idealnym życiu. Nasze dziecko i tak będzie szczęśliwe, nawet uwalone od stóp do głów czekoladą, w przemoczonej pieluszce i ze smoczkiem w buzi. Sorry, taki mamy klimat…

 

   Send article as PDF   

67 komentarzy

  • A ile jeszcze spieprzymy ohoho 😉 ja najbardziej boję się, że zacznę gadać rzeczy które najbardziej irytowały mnie gdy słyszałam je od swoich rodziców. ” Nie musisz być jak inni” ” Co mnie interesuje co może Magda” “Bo ja tak mówię” i wiele wiele innych – Boję się !!

  • Ha! Trafiome w 10ke i wyjete z mych ust! Ja chyba spielrzylam wszystkie punkty po kolei :p no ale mam szczesliwe dzieci mimo to ; )

  • Pewnie ! Życie weryfikuje wszystko dobrze jest mieć jakiś plan, podstawę ale nie trzymajmy się tego kurczowo.
    Choc muszę przyznać że udalo mi się mój zrealizować na spokojnie w 90% . Ale jestem z natury konsekwentna 😉

  • Dopiero przy trzecim dziecku wyluzowalam, stwierdziłam, ze nie aspiruje do miana perfect mum, ze najlepsza metoda to whatever works, ze ta cała spinka jest wywołana presją innych mam, ktore nieustannie Cie oceniają! Jak masz trójkę to juz nikt Cie nie ocenia. Hehehe wszyscy podziwiają i pytają o rady

    • eeej dokładnie tak jest! DOKŁADNIE! jesteś superhero nawet jak Twoje dzieci latają brudne, głodne i płaczące “to pewnie chwilowe” hahaha

  • Jakbym czytala o sobie 😀 Wszystkie, ale to wszystkie punkty sie zgadzaja, niestety.
    Lubie Cie czytasz bo nie sciemniasz i nie pouczasz.
    Dzieki za to 🙂

  • Brudny? Jest jeszcze zasada 3 sekund:) p.s usmiechnelam sie jak zwykle. I komentarze tez tu lubie:)

  • Ahahahah uśmialam się 😀 Ale poważnie
    – poród – nie chcę wywoływania, nie chcę kroplóki, chcę żeby się zaczęło samo – gówno…….wywoałnie, kroplówa, 3h hardcoru mała na świecie, nawet się zmęczyć porządnie nie zdążyłam 😛
    – kp – naczytałam się o nawale, kapucha czekała w lodówce, nie było mleka nie było nawału, kp nieudane 🙁
    – nie dam smoczka……acha……dziecko nei spało wcale w nocy, spało sobie w dzień, w nocy żeby nie wyło przewisiało caaaałą nockę na moim małym palcu (jak już cycek nie dawał rady), pierwsze rano do mężą “KUP MI SMOCZEK”
    – ubieranie – do tej pory walczę z wzystkimi co twierdzą, że jej zimno! Babcia chciałą wkłądać kombinezon w kombinezon na spacer przy temperaturze 0 stopni, i na to kocyc ofkors! Błagam….
    – spanie – chcę kołyskę zaraz przy łóżku…..jak będzie trzeba będzie spać ze mną – ehem….oddychala, kręciła się – słuchałam, nie oddychałą – sprawdzałam czy żyje, kołsyka wylądowala w salonie odzielonym od naszej sypialni długim korytarzem żebym spała jakoś 😀

  • To nie to , ze spieprzymy!takie jest życie i bierzmy je takie jakie jest ,mamy na wiele wpływ ale czasam…. Bywa rożnie – cieszymy sie wszystkimi tym ze mamy zdrowe brzydace np.;-)

  • Ja na porodówce mówiłam “niech go pani wyciągnie” spojrzała na mnie dość dziwnie ale ja chciałam żeby juz wyszedł. A i jeszcze jedno “z drugim” tak nie zrobię. Ta jasne… może uda się z 3 😉

    • też nie hahahaha, z każdym następnym jest tylko gorzej (w sensie, że olewa się już wszystko) hahaha

  • Człowiek się martwi, że jest osamotniony w swoich nieudolnych poczynaniach przy dzieciach, a Nas jest więcej??? To luz!

  • To ja chyba jakas inna jestem bo u mnie było całkiem odwrotnie poród wyobrażałam sobie masakrycznie cos jak teksańska masakra Piła mechaniczna a koniec końców było spoko kp wiedziałam ze bedzie cieżko i starałam sie podejść na luzie mnie mama karmiła tylko tydzień i żyje dałam radę miesiąc i to na odciaganiu smoczek luz dawałam młodej na rożne sposoby i nie chciała po sekundzie ze złością wypluwala ja sie nastawilam na niezły hardcore a okazało sie ze nie jest tak zle 😉

    • No właśnie, myślę, że nastawienie dużo daje. Ja też się nastawiłam na hardcore, snucie się niczym zombie i w ogóle koniec życia. Koleżanki się ze mnie śmiały, bo przed porodem załatwiałam co się da, tak jakbym miała już nigdy nie zobaczyć ludzi i świata zewnętrznego 😀 No i co się stało? Wyszło na to, że owszem, lekko nie jest (po nieudolnych próbach z kp można powiedzieć, że do dziś mam traumę), ale nie jest to AŻ taki hardcore jak się spodziewałam, że będzie. Także polecam tę metodę – nastawić się na najnajnajnajgorsze 😉

      PS A z tymi założeniami to faktycznie – potrafią się zmienić w jednej chwili 😉 Ja najszybciej pękłam w kwestii smoczka. Zakładałam też, że do picia będę od początku dawała dziecku tylko wodę, ale jak pluł uparcie przy każdej próbie, to w końcu się złamałam i zaczęłam dodawać trochę owoców.

  • Taaa… Ja miałam jeszcze, że bajek nie będę puszczać na zabicie czasu, a już się łapie na tym, że włączam Groszkowi cokolwiek, byleby mieć 5 min. wytchnienia (na tę chwilę są to szczekające psy :D)
    Tekst w punkt (lajk olłejs). Ściskam :*

  • Pisałam o tym jak to człowiek nie mający dzieci snuje piękne plany:P Niestety życie “dziecko” bardzo szybko potarfi nam pokazać, że palny to możemy sobie snuć ale niekoniecznie się sprawdzą:)

  • Ja bym do tego dodala jeszcze ogladanie TV i zabawy gadzetami elektronicznymi “zadnych bajek do 2. roku zycia” i “zabawki tylko analogowe, drewniane oczywiscie!”. Zalozenie z gory skazane na fiasko, bo rodzice informatycy z wyksztalcenia:).

  • Ja sobie za duzo nie wyobrażałam, bo balam sie, że i tak zmienię zdanie. Na pierwszy rok małego postawiłam sobie tylko jedno zadanie: przetrwać 😀 udało się 😉

  • A ja akurat zapierałam się przy porodzie, że urodzę sama i dałam rade 😀 Bóle krzyżowe doprowadzały mnie do śmierci ale ani razu nie pomyślałam o cesarce 😛

    • ja też nie, ale jestem pewna że tylko dlatego że dla mnie cesarka to gorsze rozwiązanie dla kobiety (w sensie bardziej bolące!!! haha)

      • Też tak uważam, a wizja poprzecinanych mięśni doprowadza mnie do szaleństwa 😛 Poza tym, dłużej wszystko się regeneruje a tak byłam sprawna po 1,5 tyg 😀

  • zgadzam sie ze wszystkim 🙂 a teraz na serio-prosze o rade- moj Maly ma miesiac, karmie go naturalnie. Od kilku dni nie spi kompletnie w nocy- do 6 rano, pozniej zasypia. Nie pomaga smoczek, wiszenie na cycusiu caly czas, nic. Jakies rady matki?

        • może przemęcz się kilka dni i bardzo ogranicz mu dzienne spanie, tak aby był zmęczony i aby bardzo chciało mu się spać nocną porą:) trzymam kciuki:)

  • Hahahahahah as mi sie przypomnialo jak bylam w ciazy z fifim i decydowalam się na pierwsze trzy miesiące z pieluchami tetrowymi bo to zdrowe 😀 o swięta trojco 😀 dzięki za pampersy jednorazowe hahaha 😀 nawet nie wspomnę o nauce robienia do nocnika szczególnie przy drogim dziecku 😀 może do 18nastki si nauczy 😀 hahahah świetny wpis 🙂 jakby o mnie 😀

  • Dodałabym tu jeszcze kwestię oglądania bajek w TV 😛 Że jak najmniej, jak najrzadziej…ehe.
    Tylko wtedy mam spokój 😀 No dopóki nie znudza mu się wszystkie samochody, kredki, malowanki, wyklejanki, rowery i ganianie kota po całym domu. Bajki rulez.

  • Jak na razie częściowo 5, ale nie wątpię że w przyszłości 7 😉 Ale do tego dodałabym już sporą własną listę rzeczy prawie co dzień świadomie zawalanych 😉 Oczywiście za każdym razem żałuję, ale tylko troszeczkę 😉
    J.

  • U siebie zmieniłabym jedynie punkt drugi – zamiast nawału, którego nie doświadczyłam pogryzione, popękane, krwawiące i bolące jak cholera sutki. Tak bardzo, że masz ochotę wyć do księżyca, a łzy lecą jeszcze zanim przystawisz dziecko do piersi.

  • Fajny wpis 🙂 dużo w tym prawdy…niestety :p “ugryzł” mnie tylko jeden punkt- poród… Bardzo chciałam urodzić naturalnie, choćbym wyzywala, srała z bólu i może w trakcie błagałabym o CC… Nie wiem, bo nie było mi dane tego przeżyć 🙁 A oddalabym prawie wszystko za NP…ale los chciał inaczej…dziecku zanikało tętno przy skurczach… Bez CC nie wiadomo, jak by się to skończyło…Warto wspomnieć też, że to nie zawsze wygląda tak jak zostało opisane.

    • zwariowałaś? pragnąć poród SN? uspokój się! ciesz się, że wyszło jak wyszło.ja rodziłam 3 razy naturalnie i uwierz: do tej pory pamiętam ten ból… dla mnie to nie były piekne przeżycia. nic a nic!!!!!! nawet w paru postach o tym pisałam… najważniejsze to urodzić zdrowe dziecko i żeby nie mieć po porodzie traumy… nie nakręcaj się, że chciałaś, że nie wyszło. Po co? Dla zasady? pieprzyć zasady!!!! pozdrawiam! :*

      • Ja rodzilam naturalnie, bo chcialam. Bez zadnych ‘wspomagaczy’. Bolu nie pamietalam juz tydzien po porodzie. Na sale porodowa nawet sobie sama lozko przepchalam, bo wysilek fizyczny sprawial mi ogromna ulge. Nie wspominam tego jako cos okropnego. 2,5 godziny po porodzie chcialam isc sie wykapac, ale polozna mi zabronila. Musialam czekac jeszcze 2 godziny i po cichu skoczylam pod prysznic! Boze jaka ulge wtedy poczulam! Z perspektywy czasu uwazam porod za cos ‘zabawnego’. Smiejemy sie teraz z Mezem z calej sytuacji 🙂

        • ja też się śmieję, ale to akurat u mnie śmiech przez łzy. Super, że tak lekko to przeszłaś. niestety normą jest ból i cierpienie akurat w tym momencie 🙂

        • Miałam lepszą położną, bo mi pozwoliła iść się umyć praktycznie od razu “po” ;). Jeszcze przed przewiezieniem na poporodową, czatowała tylko pod drzwiami, czy się przypadkiem nie obalę tam ;). Każdy poród jest inny, grunt to uzmysłowić sobie, że na wiele rzeczy nie mamy wpływu. Pozytywne myślenie i do przodu :).

          Z tych wymienionych powyżej rzeczy do spieprzenia, wszystko poszło tak jak zakładałam, bo grunt to nie zakładać.
          Poród? SN, bez nacinania, bez znieczulenia. Nie powiem, że nie bolało, bolało cholernie, ale jak pomyślałam, że po znieczuleniu mnie będzie mdliło, to mi się odechciewało. Ja nawet u dentysty unikam znieczulenia jak tylko się da. Mnie to brzydzi (wiem, to chore ;)).
          KP? Zakładałam, że fajnie będzie jak się uda 3-4 m-ce. Udało się prawie 7, ale nie wspominam tego rewelacyjnie. I w sumie nie wiem, czy karmiłam, dlatego, że “to jest najlepsze dla dziecka”, czy z własnej wygody, ale ogólnie średnio połowę z tego okresu wspominam jako walkę o każdą kroplę, nie żałuję, przeklinam tylko moją chorą ambicję ;).
          Smoczek? Uspokajacza wzięłam ze sobą już do szpitala. I tam też dałam. Nie czaję, po co siebie i dziecko męczyć dla zasady. Dałam może dlatego, że nie wkręcałam sobie misji, że MUSZĘ KP roczniaka, czy dwulatka. Ja pitolę, to tylko smoczek. Odstawiłam perfidnie przy pierwszym mocniejszym katarze (przy ząbkowaniu, notabene), kiedy nie mogła przez nosek dobrze oddychać. Mała miała wtedy 7-8 m-cy. Poszło gorzej niż z odstawieniem od piersi, ale traumy jakiejś wielkiej nie było. Da się!
          Ubieranie? Ja nie mam z tym problemów, dziecko też nie. Chodzi bardziej rozebrane niż ubrane… Odwiedzający patrzą dziwnie, co gorsze, komentują :/. Ale, będąc matką, nauczyłam się puszczać wiele rzeczy mimo uszu. Tak jest o wiele łatwiej. To moje dziecko, do cholery, wiem co robię ;). Nigdy nie zapomnę miny babki, kiedy karmiłam dwumiesięczną córeczkę w cholernym wietrze, przy rozpoczynającej się ulewie nad morzem, schroniona w takim domku z piłeczkami dla kilkulatków. Bezcenne :). A mała przeżyła i ma się dobrze – a ile jodu się nawdychała ;).
          Spanie? Śpi ok, u siebie w łóżeczku, z usypianiem i nocnymi pobudkami bywa różnie, ale, na litość boską, mam dziecko! To normalne! Na początku spaliśmy jedynie u niej w pokoju, ale emigrowaliśmy krótko po zakończeniu połogu. Powiercić się w łóżku nie dało, a co dopiero coś więcej…
          Słodycze? Póki co jest mała, więc nie daję, ale zdaję sobie sprawę, że zacznę, bo jak tu cholibka tego uniknąć, kiedy i ja i małż pochłaniamy tego tony? Wszystko dla ludzi…
          No i najlepsze na koniec, żeby nie było tak idealnie… Spieprzyłam. Odchudzanie? Po porodzie schudłam tak szybko, że zaczęły mi rozstępy wyskakiwać, bo skóra nie nadążała. Ale nic, przybladły… Za to teraz (niecały rok później) wpieprzam tyle, że waga skacze jak jej się podoba. Nawet podjęłam jakieś nieśmiałe próby, ćwiczeń z Ewunią Ch., ale ona mnie irytuje, z Mel B. jest lepiej, bo ma babka powera, ale na nią braknie mi kondycji, więc odpuszczam… A tam… Kiedyś się za to wezmę, albo będę żałować, ale po co się martwić na zapas :). To tylko wygląd… Ludzie naprawdę mają większe problemy.

  • spieprzyłam tylko punkt 6 🙂
    1. nie zapierałam się, że urodzę sn choć lekarze twierdzili, że mój poród będzie trwał tyle co dobre kichnięcie. taaa…. wtorek/środa 2:00 skurcze co 10min (potem już tylko częściej), 5:00 szpital, 10:00 pierwsza kroplówka+piłka+prysznic+drabinki i tak do 16:00. Tu już zaczęłam sama gadać lekarzom i położnym o cesarce. 17:00 zostałam pocięta 🙂
    2. pokarm przyszedł w 3 dobie, ogólnie do karmienia i jego przebiegu nie mam zarzutów ani żalu. po 3 mscach mała sama się odstawiła od cycka na zasadzie “NIE i już”.
    3. w ciąży stwierdziłam, że co ma być to będzie. jak będzie potrzebny to dziecko dostanie, jak nie to nie. dostała 4 bo w 3 dobie nie dała mi spać dłużej niż 10min :p . a i tak go wypluła od razu i tyle było smoczka 🙂 potem sporadycznie do uspokajania przy jeździe autem ale to przez pierwsze 4 msce. po tym czasie służył tylko do zabawy
    4. ja raczej z tych co nie dawali opatulać dziecka w koce, kołdry pierzaste, tonę ciuchów. mówiłam babciom (bo to one największy czynny udział brały w bojkocie mojego ubierania małej), że tak to będzie dziecku za gorąco, żadna nie wierzyła dopóki dziecko nie miało rozpalonych policzków :/ w dodatku mała przechodziła okropnie skazę białkową i całe ciałko miała w takiej czerwonej skorupie jakby była poparzona. Tłumaczenia, że Judyta musi mieć 21 stopni w pokoju i lekkie ubranie (jak długi rękaw to już nie kaftanik dodatkowy i koc) odbijało się echem bo “ja wiem lepiej, Ty jesteś matką pierwszy raz przecież”. Rozumiane było to dopiero gdy dziecko płakało i aż wiło się przez podniesioną temp 🙁
    5. twierdziłam w ciąży, że dziecko z nami spać nie będzie bo się przyzwyczai, że wolę wstawać i karmić na przygotowanym do tego fotelu…. ani razu nie karmiłam na tym fotelu :p brałam małą do łóżka i spaliśmy razem 🙂
    6. no coments….
    7. nie zapierałam się, że nie będzie jadło ale mówiłam zawsze, że będę ograniczać tak by słodycze nigdy nie zastąpiły posiłku. do tej pory mi to wychodzi chociaż czasem walka z moją matką jest jak walka z wiatrakami…. jak zabroniłam dawać wafelków w czekoladzie (skaza białkowa nadal trwała i każdy produkt z mlekiem kończył się nowymi “liszajami” na rączkach i w każdym zgięciu 🙁 odp? no to na pewno nie od tego. jasne….

  • Ufff! Jednak nie spieprzyłam i 90% jest tak jak myślałam. 😉 No z karmieniem piersią tylko myślałam, że będzie łatwiej i że dłużej pokarmię.

    Ale magiczne cycki mnie powaliły. 😀

  • A ja nie krzyczałam podczas porodu, karmienie było od początku proste i przyjemne, moje dziecko nie chciało skoczka, przesypiało noce i w swoim i w moim łóżku, nie daję mu słodyczy (sama wcześniej zjadam), ostro trenowałam jeszcze w połogu żeby chociaż trochę wrócić do formy. I żadnej z tych rzeczy nie planowałam ani sobie nie wyobrażałam. Po prostu się zadziały, wszystkie tak jak powinny. Czyli nic nie spieprzyłam, trolololo.

  • hahah dokładnie – po 10h porodu nawet CC przestało mnie tak przerażać. Rozważałam też wyskoczenie przez okno, ale cholera klamek nie było (przygotowani czy co?)
    Za siebie wzięłam się jak mała miała rok i do pracy wróciłam- bo dostałam motywacji.
    A nadal uparcie twierdzę, że mała bajek oglądać nie będzie (póki co trwam w tym) i Maka na oczy nie zobaczy…a nie sory widziała – znaczy, że nigdy nie zje 😉

  • Kochana, trafiłaś w samo sedno. Popełniłam wszystkie błędy oprócz pierwszego – ja miałam odwrotnie, gdy tylko dowiedziałam się o ciąży – już widziałam się na stole operacyjnym 😉

  • Haha i od razu mój dzień jest lepszy 🙂 właśnie piję kawę o dziwo ciepłą..ale już czeka pielucha do przebrania i po raz tysięczny smoczek do podniesienia… Jednak kocham ten stan 😀 tak to prawda,plany planami a dzieci sobie. Miłego dnia!!!

  • dlatego ja będąc w ciąży niczego sobie nie obiecywałam i nic z góry nie zakładałam. i jak się okazało mimo ogromnego strachu o ból dałam rade urodzin SN bez znieczulenia, karmienie było cudowne, zero problemów z piersiami, niestety pokarm po 2 miesiacach zanikł. spanie z nami było do 6 miesiaca życia, potem poszła do siebie 🙂 smoczek jest ale tylko do spania. słodycze przez pierwszy rok wcale, teraz się pojawiają niestety. jest tez czasami TV.

    Jak sie nie jest fanatyczką ograniczoną tylko do 1 sposobu na zycie wychowanie itd i ma sie zdroworozsadkowe podejscie do swiata i dziecka, mozna drogą kompromisów i złotego środka byc szczesliwa mama i miec szczesliwe dziecko. mi się na razie udaje 🙂

  • No to ja jestem chyba inna… Chciałam rodzić SN, oczywiście nie pykło – pierwsze dziecko pośladkowo ułożone waga 4550g i 60 cm wzrostu – bez szans na SN. “wydobyli żywe dziecko” (jak to zakomunikował mi lekarz po strzale z liścia w pysk) po tym jak prawie na żywca mnie rozcięli. Najbardziej denerwujące było leżenie dobę plackiem w łóżku. Druga cesarka rewelacja!!! Znieczulenie zadziałało jak trzeba, 5h po porodzie śmigałam z córą po korytarzu. Pierwsze KP z synem dzięki świetnej pielęgniarce laktacyjnej bez żadnych problemów do momentu gdy syn w wieku 8 miesięcy ugryzł mnie do krwi. Przy córce gorzej – zanik pokarmu całkowity w 4 miesiącu po porodzie. Smoczek oboje mieli, bo tak chciałam. Ubieranie – wyznaję zasadę “warstwa więcej niż ja się ubieram” i póki co przy dwójce się sprawdziła. Spanie -oboje od samego początku w swoim pokoju mimo krytycznych komentarzy rodziny i znajomych. Odchudzanie – nigdy się nie odchudzałam – kocham siebie jaką jestem 😛 Słodycze były są i będą 🙂 Chyba nic nie spieprzyłam…

  • Dawno sie tak nie usmialam i chocby niewiem jak stanowcza matka to i tak po krotkim czasie wymieka 😀 Co do puntku pierwszego to rodzac moje pierwsze dziecko zapieralam sie ze urodze naturalnie – wszak moja mama urodzila szostke dzieci SN to co ja nie dam rady? Po 13tu godzinach lezenia z kroplowka zastanawialam sie jak odebrac sobie zycie. Z pomoca przyszedl lekarz i zarzadzil cesarke. Zobaczylam swiatlo w tunelu , nigdy nie pomyslabym zeby tak sie cieszyc na operacje. Momentalnie ozylam 🙂
    Nawet wbijanie igly w plecy bylo przyjemnoscia 😀

  • Ja na szczęście większości z tej listy nie spieprzyłam 😉 młody niesmoczkowy od urodzenia. Prawie 10 miesięcy a nadal na cycu i nadal śpi z nami. ale i tak cofając się myślami do tych pierwszych tygodni tak wiele rzeczy zrobiłabym inaczej…. Ale jak to mówią mądrzy ludzie podejmujemy decyzje na bazie wiedzy jaką mamy w danej chwili.

  • Jak zawsze czytam Cię z przyjemnością :). Ze smoczkiem u nas jest tak, że to my byliśmy nastawieni na uciszanie nim dziecka, jednak synek uznał, że zwykły smoczek mleka nie daje to co on go będzie ssać, tak więc smoczki leżą i kurz zbierają. Poza tym na szczęście mało płacze (ma dopiero 7 tygodni więc jeszcze wszystko może się zmienić). Jeżeli zaś chodzi o punkt 4 to faktycznie nie przegrzewamy go. Mało tego, musimy pilnować teściową aby tego nie robiła bo jak go ubierze po swojemu to mały płacze bo mu za gorąco (przyleciała do nas na kilka tygodni w odwiedziny). Rodziłam co do minuty 18 h i o dziwo nie darłam się o cesarkę tylko o więcej epidurolu (mam wrodzoną odporność na działanie leków przeciwbólowych niestety…). Karmienie piersią? U nas nie dało rady… poród prawie życiem przypłaciłam przez co nie mogłam z początku karmić piersią, a jak już mogłam to mały nie chciał. Ja to sobie oczywiście wyrzucam mimo iż wiem, że to nie moja wina co mi na każdym kroku mąż powtarza. Po ciąży oczywiście brzuszek jeszcze został, ale do wagi sprzed ciąży wróciłam dosłownie po kilku dniach. Ciekawe jak to będzie z tą czekoladą w przyszłości 😀 ale nie zdziwię się jeżeli sama ją zjem aby przetrzymać szaleństwa dziecka ;).

  • Super tekst. Masz dar pisania.
    U mnie porod byl z gory zaplanowany.
    PLAN:sn,bez oksytocyn i zadnych wspomagaczy i znieczulaczy no bo zeby nie zaszkodzic dziecku -wybaczcie ale wtedh to troche mialam nasra…e w glowie. No i za zadne skarby cc.
    Jak sie okazalo byla oksytocyna, znieczulenie no i ta nieszczesna cc. Ale jak mnie na sale juz zawiezli to dziekowalam lekarzowi za jakis zastrzyczek po ktorym wszystko odeszlo.Podobno mowilam ze czuje sie jak Alicia w krainie czarow i malo mi brakowalo zaby lekarza po rekach calowac-taka bylam uczuciowa.
    Po cc szybko wstalam oczhwiscie nie chcialam brac proszkow przeciwbolowych by synkowi nie zaszkodzic (blagam tyko sie nie smiejcie). To ordynator jak to uslyszal to taki opier….l dostalm ze bylo slycac na calym oddziale.
    Kp bez problemu.karmilam 2lata i 7 miesiecy.
    Bez smoka.
    Dieta niestety przymus syn alrgik. 30kg mniej.tyle przytylam i tyle w 4miesiace stracilam.
    Teraz jestem w 7 miesiacu ciazy i moj plan to BRAK PLANU I JAKICHKOLWIEK ZALOZENpozdrawiam

Leave a Comment