Miłości nie mierzy się w mililitrach cz. 2/2. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Miłości nie mierzy się w mililitrach cz. 2/2.

Miałam siedzieć cicho. Nic już nie mówić, nie pisać.

breastfeeding

Po ostatnim wpisie traktującym na ten temat (TYM), dostałam od Was tyle cudownych maili, że aż trudno mi było w to uwierzyć! Niestety przez ostatnie wydarzenia w moim życiu, te dobre i te cholernie złe, nie jestem w stanie odpowiedzieć na każdą wiadomość z osobna. Starałam się, ale priorytety są inne. Nie mniej jednak Wy też jesteście ważne, stąd ten post…

Utarło się w tej naszej cholernie zaściankowej Polsce, że jak kobieta karmi MM to albo jest strasznie wygodna, zależy jej na karierze, imprezach i wolności, albo jest strasznie biedna bo “tak chciała, ale nie miała pokarmu”. I to i to jest zazwyczaj bzdurą. Sprawdza się w paru procent przypadków.

A co jeśli kobieta chce? Pragnie cholernie spełnić się w tej roli? Co jeśli naprawdę się stara, cycki są w porządku, mleko leje się strumieniami, a mimo to “nie może, nie potrafi”? Bo coś się nie zgadza. Bo widok dzidziusia przy piersi nie rozczula, nie sprawia że czuje się tak jak powinna.  Co jeśli po milionach prób, wciąż nie wychodzi? Fizycznie jest ok, ale psychika nie daje rady?

Nie mówi się o tym. Matka POWINNA chcieć wykarmić swoje dziecko. I ja się z tym zgadzam. Powinna, ale to NIE ZNACZY, ŻE MUSI.

Często argumentem przeciwko mamom MM jest, że “same wiecie, że jesteście egoistkami, inaczej byście się nie tłumaczyły”.

Nie mam się za egoistkę, ale tłumaczę się. Nie przed Wami. Nawet nie przed rodziną. Tłumaczę się przed sobą…

Nie sądziłam, że tyle z Was miało/ma ten problem: poczucie wstydu, że się nie podołało. Że psychicznie KP okazało się ponad siły. Że każde kolejne karmienie wzbudzało lęk, smutek, bo nie było obiecanych pięknych chwil, były za to cierpienie, rozczarowanie i żal do samej siebie.

Wstyd mi, że nie potrafiłam się odnaleźć. Wstyd mi, że jako kobieta nie potrafiłam zapewnić dziecku tego co mu się po prostu należy. Wstyd mi, że pomimo tego że mam się za dobrą mamę, to w tej kwestii poległam.

Zazdroszczę Wam mamy KP. Zazdroszczę z całego serca, że się w tym odnalazłyście. Tak. Jesteście w tej kwestii ode mnie lepsze. Przyznaję…

Nie próbowałam? Starałam się trzy razy. I trzy razy nie dałam, ryczałam podając butlę.

To nie tak, że my – mamy MM jesteśmy egoistkami. Po prostu wybrałyśmy mniejsze zło…

 

   Send article as PDF   

55 komentarzy

  • Oj wlasnie moj problem poruszylas! Kazde przystawienie do piersi powodowalo najpierw bol , krew i łzy (to przy starszym) a przy M. po bolu i krwi przyszlo przy kazdym przyswianiau uczucie beznadziei, kazde jej zassanie moje dziwne psychiczne uczucie ze nic nie ma sensu. Druga sprawa, ze nie umialam karmic w nocy a w dzien P. wymagal uwagi, nie moglam caly dzien wisiec z cyckiem na wierzchu. Nie czuje sie gorsza choc przy niektorych mam ochote sie tlumaczyc, bo patrza dziwnie. Zazdroszcze matkom ktorym KP przychodzi naturalnie i jest to takie logiczne.

    • bo KP powinno być cudowne, w końcu jest naturalne! niestety czasami zdarza się że nie jest…

      • I ja nie podolalam… Było mleko, była chęć… Ale każda lora karmienia to był dramat:((( po 4 tygodniach płaczu mojego i Felixa sie podalam. Teraz w drugiej ciazy byłam na spotkaniu z położna i opowiadając jej o tym sie rozplakalam…nie widziałam ze jeszcze to we mnie tak siedzi. Traktuje to jaka najwieksza porażkę mojego macierzyństwa:((( mam nadzieje ze moze przy drugim synu mi sie uda:)

        • a jak się nie uda to trudno! kij z tym! dla swoich dzieci zawsze bedziesz najlepsza i najcudowniejsza. a przeciez to ich zdanie sie w tym temacie najbardziej liczy!

  • Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale temat karmienia wydaje mi się bardzo osobisty. Sama mowię o własnym doświadczeniu bez problemu ale nigdy nie zdarzyło mi sie zapytać innej dziewczyny, czy karmi piersia czy mm. Może to ze względu na to, o czym piszesz. Bardzo często jest to temat trudny dla mam.

  • Kochana nie tłumacz sie, nie miej pretensji do siebie. Chciałaś nie dałaś rady i tyle co z tego ze fizycznie było ok? Ale psychicznie nie i koniec kropka. Dziecko to czuje i po co sie katować. Jesli dzidzia ma szczęśliwa mamę to i szczęśliwe jest dziecko koniec kropka. Nie jest ważne czy sie karmi KP czy MM ta bliskość, ten wzrok dziecka jest taka sama. I co komu do tego jak sie karmi dziecko? Kazdy ma wybór i wlasnie przez te stereotypy Polskie cieszę sie ze juz tam nie mieszkam 😉 Po Twoich dzieciach widać ze sa najszczęśliwsze na świecie a liczycie tylko to 🙂 🙂

  • Ja tylko tydzień karmiłam piersią tak nieudolnie,że dziecko było cały czas głodne nie potrafiłam dobrze go nakarmić, jak podałam butle przynajmniej widziałam że mały jest najedzony !

  • Na ten temat pisałam już w cz,1. Pierwsza córękę karmiła 3 miesiące a drugą dwa. Cycki nie dały rady:-) jedna wielk pustka, a raczej dwie:-). Mam kolezankę, bardzo bliską, która niedługo urodzi drugie dziecko. Jej starszy synek ma 3 lata. Był karmiony mlekiem swojej mamy ale….z butelki. Dziewczyna miała taką blokadę że nie podołała, a wiem ze bardzo chciała karmić piersią. Było jej bardzo ciężko. Teraz będąc tuż przed drugim porodem jej obawy wróciły. Szkoda mi jej bo wiem jak się męczy. W pełnisię z Tobą zgadzam. Nie oglądajmy nikogo. Nie wiemy tak naprawdę co przeżywają matki, które bardzo tego chcą ale, jak to określiłaś, coś nie gra. Jestem pod ogromnym wrażeniem patrząc na Twoją odwagę. Dziękuję Ci;-)

  • ale to dziala w 2 strony, karmie dziecko piersia ktore skonczylo rok i miesiac i co ??? non stop slysze cytaty ze np. ” glodze dziecko” chociaz wcina normalnie obiad i stale posilki, a jego waga jest powyzej przecietnej, ze ” takie duze dziecko i ty jeszcze go karmisz?wstyd” itd. jestem atakowana z kazdej strony.Osobiscie mam to gdzies. Najwazniejsze ze nam jest tak dobrze i nikogo to nie powinno obchodzic!!!! swoja droga ze nikt mi nie powie ze karmienie piersia to nie jest wyzwanie i poswiecenie. nie wyobrazam sobie w przypadku 3 malych dzieci karmienia piersia. z butli dziecko szybciej sie na je. odpoczywa dluzej i przy tym ma sie czas poswiecic pozostalym dzieciom. zauwazylam tez ze kp to teraz tez moda. kiedys matki karmi 3 miesace i od razu przechodzily na butle bo musialy isc do pracy. mleko nie bylo modyfikowane tylko zwykle.generalnie duzo by tu pisac. kazdy musi wybrac swoja droge wychowania dziecka. grunt to o nie dbac.!!!

    • Hm, nie wiem czy kp to mods czy moze wybor? Kazda z nas, matek, ma prawo dokonac go samodzielnie na podstawie wlasnego rachunku oraz mozliwosci.mja mam dwoje maluchow, starsza ma niespelna 3 latka, mlodszy 4 mies i karmie go cycem. Moze byloby inaczej, jakby wisial mi na cycu, ale on najada sie raz dwa, a przy tym nie ma problemu z myciem i sterylizacja butelek, wiec jak widzisz, roznie bywa i to kp moze byc prostsze w obsludze. Jednak ani przy pierwszym, ani przy drugim dziecku nie zarzekalam sie, ze musze kp, bo nie wiedzialam czy bedzie pokarm ani jak zareaguje moja psychika. Ale Flow ma racje, to trydny temat i presja spoleczna z tym zwiazana sprawia, ze czesto chocby podswiadomie czujemy sie zle. Mysle, ze niepotrzebnie, bo od cycka wazniejsza jest dobra i spokojna mama.

  • A ja karmiac butla 1 corke absolutnie nie czulam sie winna, ba nawet do glowy mi nie przyszlo zeby miec jakies wyrzuty sumienia. Dwie kolejne corki kp i wcale nie czuje sie dzieki temu ‘matka boska:)’

  • Choć sama KP to w żaden sposób nie uważam się za lepszą, wręcz zazdroszczę odwagi. Sama z chęcią przeszłabym na MM, ale 1. niby odporność (tiaaaaa a jakimś cudem od dwóch tygodni mam w domu przeziębionego 6 tygodniowego boba o.O ) 2. w jakimś stopniu boję się reakcji otoczenia, bo tu w Polsce KP jest wręcz obligatoryjne.

  • Ja karmiłam swojego syna 9 miesięcy piersia. Nie czuje sie jakaś super z tego powodu, robiłam to wlasnie z cholernego przymusu “ze musisz karmić” a każde wyjście z dzieckiem do lekarza to stres ze nie bedzie gdzie nakarmić. Cieszę sie kazdego dnia ze juz nie karmie.

  • Jestem mamą KP. Trzecie dziecko już tak karmię. Cieszę się, ze mam tę możliwość. Choć początki za każdym razem były dla mnie mega bolesne. Przy każdym dziecku przez pierwsze dwa tyg prawie wylam z bólu. Po pierwszym już wiedziałam, ze to mija. Ciesze sie ze sie udaje, ze nam te mozliwosc. Tak jestem z siebie dumna. Dlaczego mam nie być. Ale nie tylko dumna, bo karmie naturalnie. Jako matka znajduje dużo wiecej powodów do dumy. Ja sama byłam karmione mm, zawsze byłam z tych zdrowszych, mało chorujących. Może piec razy w życiu brałam antybiotyk. Więc uważam ze nie ma reguły. Może teraz w listopadzie kiedy dwie starsze córki przynoszą wirusiska z przedszkola odczuwam taki plus, ze mały jest lepiej chroniony. Zaraża sie ale najlzej przechodzi przez to wszystko.
    Każdy ma swoją drogę i każdy powinien patrzeć właśnie na swoją. Nie na cudzą. Różnie w życiu bywa, raz mamy wybór innym razem go nie mamy. Sztuką jest podejmować decyzje zgodne z samą sobą. A nie podążać za zdaniem innych. To jest moim zdaniem jedna z najważniejszych lekcji jaki chce przekazać moim dzieciom.
    Pozdrawiam serdecznie

  • Och kurde trudny temat wzbudzając ogromne emocje. Wszystko mi się przypomniało… napisze Wam moja historie. Pierwsze dziecko. W szpitalu brak pokarmu. Stres zrobił swoje. Kazali przestawiać, wiec przystawialam. Ryczałam ja, ryczał młody, cyrki bolały krwawily. Wyszliśmy do domu przyszła położna jak nadusila na sutek to myślałam że jej walne. Stwierdziła “nie no tu mleka nie będzie”. Młody dostawal MM. Ale ja postanowiłam ze się nie poddam. Piłam herbatki na laktacji i mleko się pojawiło. OK. Ale synek strajkowal nie chciał piersia mi cchyba nie zależało bardzo wiec skoro mleko było kupiłam laktator odciagalam mleko i dawałam mu z butelki. On był najedzony, karmić mógł też tatuś i tak trwalismy pół roku. Po pół roku mleko się skończyło i nie było problemu z odstawieniem od piersi dostawal MM i zaczynał jeść juz inne rzeczy. Z córcia było podobnie tylko ona urodziła się chora i długo lekarze szukali co jej jest miała kłopoty z oddychaniem noskiem wiec KP odpadalo. Gdy wyszłam do domu mleko samo się pojawiło ale nie mogłam jej karmić wiec dowozilam jej mój pokarm do szpitala. Okazało się ze miała zarośnięte nozdrza tylne. Operacja. I została butelka tym razem 3 miesiące mój pokarm potem Nutramigen nie było wyjścia. Najbardziej mnie denerwowały przez ten czas uwagi typu “masz zbyt jałowy pokarm” a za chwilę “ze zbyt tlusty” wkurzalo mnie to strasznie. Przy pierwszym dziecku długo borykalam się z depresja. A jak opowiadałam koleżankom ze jest trudno nie wierzyły bo nikt o tym nie mówił. Dla wszystkich macierzyństwo było piękne i cudowne a dla mnie trudne i miłości do dzieciaków musiałam się nauczyć szczególnie do córki której prawie dwa miesiące nie miałam przy sobie. Tyle o mojej historii. Matki nie łamcie się na MM tez wyrosną zdrowe i będziecie je kochać tak samo bez względu czy wiszą na cynku czy nie. Głową do góry 🙂

    • kochana i ja sie uczyłam miłości do dzieci. Tylko z Bruskiem mnie walnęło w 2 czy 3 dobie po porodzie. taki obuch w łeb i miłość. Fifcia i Tośka kochałam po prostu zdnia na dzien co raz bardziej… :*

  • Moim skromnym zdaniem nie ma co demonizować karmienia MM. Jeśli kobieta chce i może niech karmi piersią, jeśli nie może lub nie chce niech karmi butelką, a jak nie może się zdecydować to nich karmi pół-na-pół :). Dziecku naprawdę nie stanie się żadne krzywda od MM. KN ma oczywiście swoje zalety, ale nie róbmy z niego jakiegoś cudownego leku na uodpornienie, alergie i inne choroby. Jakości macierzyństwa i siły miłości jaką darzymy nasze pociechy nie da się przełożyć na ilość wyprodukowanego mleka, więc zamiast się umartwiać lepiej pobawić się, poprzytulać, pobyć z dzieckiem. A tak w ogóle to karmienie MM wcale nie jest takie szybkie i proste – porcje trzeba odmierzać, butelki i smoczki wyparzać, a wychodząc z domu poza całą masą rzeczy trzeba jeszcze pamiętać o zabraniu wody w termosie, porcji mieszanki i gotowej do użycia butelki. Karmienie MM wymaga czasu, szczególnej higieny i precyzji. KN polega po prostu na odkryciu mleczarni i przystawieniu ssaka – kiedy już opanujemy technikę, przyznaję niełatwą, nie trzeba o niczym więcej pamiętać. Nie róbmy z matek KN bogiń macierzyństwa, a z matem karmiących MM wygodnych i samolubnych panienek. Mnie było dane karmić syna przez pół roku naturalnie, a potem już tylko MM i nie widzę żeby miało to jakieś straszne skutki dla jego zdrowia i rozwoju. Zwolennicy KN pewnie zaraz powiedzą, że takich negatywnych skutków to można się spodziewać nawet po wielu latach, w długiej perspektywie, ale jakoś w to nie wierzę – syn ma 4 lata i (nie zapeszając) nic mu nie dolega :).

  • Oooooo matko jak ja Cię świetnie rozumiem. Ja próbowałam wbrew swoim możliwościom i wbrew sobie. Przypłaciłam to depresją. Czy warto było? Nie nie warto. Po 8 miesiącach dałam MM i to byłam piętnowana i miałam wyrzuty sumienia.

  • Ja miałam tak samo, poczucie beznadziei, depresja,płacze i psychiczne przymuszenie do karmienia piersią. Próbowałam dawać butelkę ale niestety mój synek nie chciał w ogóle jej widzieć, przez rok męczyłam się z karmieniem piersią i wstawaniem w nocy co 2-3 godziny, do tego dieta bezmleczna i bezjajeczna . Wszystko to spowodowało że nie byłam szczęśliwa i nie potrafiłam cieszyć się synkiem i macierzyństwem, straciłam najważniejszy rok z życia mojego i mojego synka, traktowałam macierzyństwo jak przykry obowiązek. Jestem zła na siebie że dałam się wciągnąć w ten chory wir karmienia piersią jako czegoś najcudowniejszego w życiu co może spotkać matkę, miało to zacieśniać więzi z dzieckiem a ja mam poczucie że zadziałało odwrotnie :(. Pozdrawiam

  • Pamietam jak ryczalam na oddziale, tak bardzo chcialam kp. A nikt mi nie chcial pomoc. Kazano dac butle, a ja karmiac dziecko wylam jak dziecko,majac poczucie ze je krzywdze. Ale wazne dla mnie bylo by jak najszybciej wyjsc ze szpitala, by nie bylo zbyt duzego spadku wagi. Ale z synkiem walczylismy i wywalczylismy kp. Na 3 miesiace,bo zoltaczka nie ustepowala. I znow walka,o mm, bo latwo nie bylo zmienic sposobu karmienia. I poczulam w koncu wolnosc. Hormony sie ustabilizowaly,minal baby blues, bo do poki karmilam to co drugi dzien plakalam z byle powodu. Zoltaczka w koncu ustapila a zaczely sie schody…. jedno mm nie pasuje,kolejne tez, refluks bardzo mozno zaczal dawac o sobie,synek przestal jesc. Wizyta u bardzo dobrego pediatry utwierdzila mnie ze dobrze zrobilam przechodzac na mm(jest dosyc kontrowersyjnym lekarzem ale ma swietne rezultaty jezeli chodzi o sposoby leczenia),ale tylko zle dobralismy mleko,przepisal bebilon pepti. Po przeleczeniu i zmianie mleko doslownie dziecko narodzilo mi sie drugi raz,zaczelam sie po raz kolejny cieszyc z macierzynstwa. Do czasu. Pepti synek odstawil, mleko krowie(juz po roku)niby mu nie szkodzilo i bylo super. Az zaczelo cos sie dziac. I zaczelam winic mleko. Bo skora zaczela robic sie szorstka,bo synek nie spi po nocach,bo zaczal tracic apetyt. Mim,ze krowie spozywa ponad pol roku. Ma prawie dwa lata a my znow jestesmy w d…, jezeli chodzi o karmienie. Jak ja bym chciala kp. Przynajmniej odciagac mu te dwie porcje na dobe. Zeby wiedziec,ze dostaje to czego potrzebuje. Bo po tonie lektury,mimo ze kiedys uwazalam,ze krowie wcale nie jest takie zle(nie jest sporadycznie) zmienilam zdanie. Krowie dla cielakow, ludzkie dla ludzi. Jak ja zaluje,ze tata mnie nie wsparl na tyle bym utrzymala laktacje,bo byl jedyna osoba ktora mnie w kp wspierala. tak,moj wlasny tata. Przepraszam, za te dlugie wypociny,ale jakos mialam ochote sie wyzalic. Temat kp i mm to temat rzeka i tak na prawde nie ma odpowiedzi jedynej slusznej,co jest lepsze. Bo sama to przerabialam. Dzis doszlam do pewnym wnisokow,chcialabym cofnac czas,ale w ciagu tych prawie dwoch lat kp wcale nie bylo takie swietne i idealne.

  • Karmię córeczke prawie rok. Pierwsze miesiące były bardzo trudne. Adusia nie potrafiła złapać piersi. Po około 3 miesiącach karmienie zaczęło przynosić szczęście. Nie rozumiem kłótni pomiędzy mamami kp i mm. Każda z nas stara się wykarmić swoje dziecko. Nie głodzimy ich, tylko dajemy co możemy. Nie każda kobieta może karmić piersią i ja to rozumiem. Pozdrawiam Wiktoria podglądająca Cię od dłuższego czasu. Prowadzisz super bloga, dajesz siłe do egzystencji 🙂

  • A ja nie uwazam ze mamy kp sa lepsze ode mna karmiac mm!!
    Jestem tak samo super jak one! 🙂

    • no ba! ja tylko zazdroszczę im tego, ze sie odnalzały w czymś co jest po prostu naturlane.. ja nie umiałam.. trudno.. zazdrosc jednak pozostała..

  • Już drugie dziecko karmię tylko i wyłącznie piersią, córę karmiłam 11 miesięcy, sama się odstawiła. Syn ma 8 i pewnie dociągnę do 11-12 miesięcy. Lubię karmienie, jak dzidziuś się wtula, sapie i mruczy, ale z drugiej strony strasznie zazdroszczę mamom karmiącym mm poczucia wolności, swobody w wychodzeniu z domu…..ja momentami czuję się uwiązana, wszystko jest podporządkowane pod harmonogram karmień ( królewicz z butelki odciągniętego mleka nie pija ;)) Mam rok z grzywki, bez siłowni, bez spotkań na mieście, bez samotnych zakupów 🙂 Każdy medal ma dwie strony 🙂

  • Ja KP i nie miałam problemów, ale przy każdym karmieniu przysypiam i nic mi się nie chce… A potem mąż mówi, że się rozleniwiłam…

  • Dziewczyny nie warto się tłumaczyć, ludzie i tak będą myśleli co będą chcieli. Ostatnio słyszałam takie zdanie: “karmiłam piersią dwa lata,bo było mi tak wygodnie -zapchałam dziecku buzie cyckiem i przynajmniej się nie darło”. Czy taka matka jest lepsza od tej,która karmi butlom?! Co to w ogóle za analuza -lepsza/gorsza matka?! Mamy taką przykrą tendencję popadania ze skrajności w skrajność. Ja drugiego syna karmię puersią,choć odliczam dni kiedy to się skończy. Nie dlatego,że nie lubię ale mam jeszcze 4-latka i to uwiązanie do młodszego strasznie męczy. Psychicznie ogarniam,chcę żeby był blisko mnie i żywił się moim mlekiem,nie mam sumienia go odstawić teraz bo jest taki malutki (1,5 miesiąca) nie zmienia to jednak faktu,że nie czuję tego,nie mam do tego serca. Też zazdroszczę matką,które obsesyjnie walczą o każdą kroplę swojego mleka,że z taką radością karmią swoje dzieci,ale nie czuję się od nich gorsza. Wy też nie powinnyście!!

  • Otóż to! Ja podziwiam ich upór..może i jestem wygodna ale to nie znaczy że gorsza. Moja lekarka odradziła mi KP w moim przypadku bo musiała bym wykluczyć z mojej diety dużo produktów ze szkodą dla mnie. Znam jednak mamy które potrafiły oskarżyć mnie, że nie liczę się z dzieckiem i z jego dobrem. Mamy KP i MM są tak samo zainteresowane dobrem swoich pociech.

  • Ja tez stralam sie karmić swojego synka piersią ale mi nie wyszło poddałam sie psychicznie. Marzyłam cała ciąże ale mnie to przerosło karmiłam go tylko 2 miesiące.

  • A ja osobiście, choć jeszcze w ciąży i to pierwszej (pewnie zaraz zostanę zlinczowana), uważam, że nie ma sensu się tłumaczyć z niczego publicznie. Teraz tłumaczymy się z tego nie-karmienia podobnie jak 30 lat temu nasze matki pewnie tłumaczyć musiały się z tego, że karmią, zamiast podawać butlę.
    Tak jak pisałaś w poprzednim poście, naszym zadaniem jest sprawić, aby dziecko nie chodziło głodne, a to, jaką metodę wybierzemy, to już niczyja sprawa tylko nasza. Tak, wybierzemy to, co wydaje się nam lepsze, wygodniejsze, mniej stresujące – a jeśli się dobrze zastanowić, to zarówno KP jak i MM mogą być dla kogoś lepsze, wygodniejsze, mniej stresujące. Więc są to osobiste wybory, o których w ogóle nie powinno się dyskutować, a je szanować. Mleko matki jest najlepsze, bez dwóch zdań, ale jak dla mnie nie za wszelką cenę.

    Ja mówię bez skrępowania – dopóki nie zaszłam w ciążę, myślałam, że na 100 % wybiorę KP i będę walczyć o każdą kroplę mleka jak inspirujące mamy blogerki. Teraz jestem w szóstym miesiącu ciąży i szczerze – nie wiem jak będzie! Moje poglądy na różne sprawy zmieniają się diametralnie podczas ciąży. Ostatnio zaczęła pojawiać mi się siara, która nie tylko jest problematyczna, ale strasznie mnie krępuje do tego stopnia, że nie widzę w niej kompletnie nic sexy i zaczynam mieć problemy w kontaktach intymnych z moim partnerem (mimo kompletnej jego akceptacji), bo psychicznie czuję jakąś blokadę. Mając już wycieki pokarmu, podobne wrazenie odnoszę myśląc o przyszłym przystawianiu małego do piersi, ale wiem, że muszę poczekać, aby się przekonać.
    Na pewno spróbóję podać pierś, ale jeśli nie zaskoczy coś między nami, nigdy nie zrobię sobie z tego powodu wyrzutów sumienia, bez skrępowania podam MM. Nie pozwolę nigdy na to, żeby albo moje dziecko było głodne, albo ja zrujnowana psychicznie.

  • Karmienie piersia jest naturalne, ale nie zawsze jest proste. Czesto, nawet gdy jest proste, sie nie udaje. Bo otoczenie, bo mity, bo pytania, na ktore ciezko znalezc odpowiedz.
    Nie rozumiem mam mm, bo taka nie jestem. Nie zgadzam sie na twierdzenie, ze uzalezniam dziecko do piersi, ani ze nie moge wyjsc na impreze, napic sie, czy cokolwiek. Nie zgadzam sie tez na pitlenie o jakiejs super hiper wiezi z karmienia piersia. W necie mozna znalezc sklad mleka matki, sporo wiecej skladnikow niz w mieszance, ale milosci czy wiezi nie bylo.
    I jeszcze tylko tak powiem, jest petycja do podpisania w kwestii stworzenia programu promocji kp. Warto poszukac. Dla tych mam, ktore nie mialy wsparcia w walce i teraz maja wyrzuty. Bo to jest chyba najwieksze cholerstwo: nie pomoc, a potem wdeptywac w ziemie.

  • Ja za pierwszym razem również nie dałam rady, odciągałam pokarm pół roku…dokarmiałam mm. Jak urodził się syn to lęk przed karmieniem piersią był OGROMNY! Udało się jednak bez większych problemów. Z ostatnią też daję radę ale już nie tak bezproblemowo. Temat morze, zero recepty na sukces oraz złotych myśli co robić by się udało. Jedna kobieta, trójka dzieci, różne historie. Chęci i zaangażowanie to samo…

  • kurcze no.. ja się starałam, bo otoczenie wywierało presję, bo tak należy, bo na położnym “pani już powinna karmić!!”. a ja nie mogłam, nie leciało i już, tak to trudno zrozumieć?? a jak już cośtam skapnęło to wcale nie było magicznie, uroczo. a kiedy N. po 40stu minutach znów była głodna to teksty “ona się nie najada!!” też nie zachęcają tylko każą Ci myśleć że nie jesteś w stanie wykarmić własnego dziecka więc co z ciebie za matka… więc wstajesz i ocierając nos idziesz zrobić te 30 ml…

  • Pierwszego syna też karmiłam mm, cierpialam z tego powodu bo raz że kijowy miałam pokarm (choc niby takowy nie istnieje), ale całe to moje karmienie piersią było do dupy bo od dupy strony sie za to zabrałam, nikt mi nie wytłumaczył co i jak, wsparcia zero, same stresy i nerwy. nie jadłam, energię czerpałam z kawy. to czym miałam dziecko wykarmić?o depresji nie wspomnę. I też oczywiście matki karmiące piersią to na piedestale, a dzieci mm to gorsze…ile ja sie nasluchalam, a szczególnie od kolezanki ktora moze sobie pozwolic na wiszeniu z cyckiem 24 na dobre bo nic innego w domu nie musi robic, obowiazków zero. A gadac sie nie chce….No ale mam nadzieję,że teraz z córką się uda. Musi się udać. Jestem dobrej myśli, z dobrym nastawieniem…

  • Ja mam 2 miesiecznego synka, karmimy się piersią i dopóki nie przeczytałam tych komentarzy to myślałam, że mieliśmy bardzo trudne początki przygody z cycami. Teraz porównując, co inne mamy przechodziły myślę, że wcale nie było tak trudno. Wszelkie porównywania matek są bez sensu, każdy jest inny, każde dziecko jest inne i bardzo różne są sytuacje, które wpływają na nasze wybory (nie tylko te dotyczące macierzństwa). A w przypadku karmienia piersią czy mm, to moja opinia jest taka, że te matki którym udaje się karmić piersią i jest to dla nich pozytywne doświadczenie, mają w pewien sposób trochę prościej – budowanie więzi z dzieckiem wspierane jest przez fizjologię – co 2-3 godzinki naturalny wyrzut oksytocyny. Taki dodatkowy zastrzyk hormonalny, który natura wbudowała po to, żeby przebrnąć przez ten ciężki okres początków macierzyństwa. Nie znaczy to, że matki kp są lepsze / gorsze, wykorzystują tylko swoisty prezent od natury. Cała reszta musi sobie radzić bez tego (i zwykle radzi sobie świetnie).

  • Ja karmię piersią, początki były trudne, ale walczyłam i udało się. I szczerze, to moja sprawa i mojej córki, nie widzą żadnego związku z resztą świata i innymi mamami, nie czuję się lepsza, gorsza, mądrzejsza, głupsza, nie mam potrzeby nikogo pytać ani wnikać 🙂 U mnie to sama przyjemność i coś wspaniałego i nigdy nie sądziłam że może być inaczej. Aż przeczytałam to, co w linku poniżej. Do głowy mi nigdy nie przyszło, że coś takiego istnieje! Przeczytaj Flow koniecznie, przeczytajcie Dziewczyny, które miałyście taki problem i się obwiniacie, że coś z Wami nie tak :*
    http://mataja.pl/2014/04/d-mer-czyli-negatywne-emocje-w-trakcie-karmienia-piersia-nie-panikuj-nie-zwariowalas/

  • Niestety historii milion i każda boli. Najgorsze jest to, ze społeczeństwo wiecznie będzie w matkach mm wzbudzać poczucie winy. Ja też walczylam, karmilam mieszanie do 6 miesiąca. Pierwsze dni bez mleka, młody nie chcial piersi darł się w nieboglosy przy każdej próbie przystawienia – za kazdym razem pół godziny płaczu i w końcu i tak mm. Po tygodniu “walki” z maleństwem przy każdym karmieniu w końcu mleko poleciało. Kolejne schody zaczely się koło 4 m-ca – znów płacz przy karmieniu i “zmuszanie” dziecka do piersi – trauma dla mnie i dla niego. Pociagnelismy tak jakieś 2-ce wspomagając się mm, az w końcu dalam za wygraną. I pomimo, że widziałam ze on jest szczęśliwszy, alergie i kolki przeszły, ja nie musialam znosić jego placzu przy każdym karmieniu i nie poprzedzalam każdego karmienia stresem “czy tym razem uda się bez mm?”, to zaczęły się wyrzuty ze strony otoczenia, krytyka i wyrzuty sumienia – że może za mało się starałam. I najbardziej powalające sytuacje kiedy co 2 osoba (ciotki na imieninach, znajomi na uczelni, koledzy na spotkaniu -wszyscy!) w drugim zdaniu rozmowy pytala czy karmie piersią. I pomimo, że syn ma juz ponad rok, i że uważam że matka ma wybór i nikt nie może krytykować jej nawet jeżeli zdecyduje się na mm dla swojego widzimisię, to pisząc to znów mam łzy w oczach i wyrzuty sumienia. Chore to ale tak działa presja społeczna..

  • Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie się tłumaczysz. To jest tylko i wyłącznie Twoja sprawa i Twoja decyzja i nikomu nic do tego. Nie mam dzieci, ale podglądam kilka blogów tzw. parentingowych i naprawde jestem w szoku jak ogromną dyskusję i nagonkę wywołuje temat (nie)karmienia piersią, i że kobiety z taką łatwością potrafią wydawać osądy na temat tak prywatnych i intymnych decyzji. W ogóle szczerze mówiąc szokuje mnie jak kobiety (a zwłaszcza niestety matki – z tego co obserwuję) potrafią być dla siebie nieprzyjemne, złośliwe i zamiast wspierać się wzajemnie – jakby tylko czekały na czyjś błąd, który można wytknąć..

  • ja 2 synów KP jednego rok, drugi 1,5 roku bo chciałam, mogłam i było to dla mnie zwyczajnie wygodniejsze, gdyby karmienie MM było prostsze dla mnie to byłoby karmienie MM, i to nie jest moj egoizm tylko jesli ja jestem szczesliwa to i dziecko jest…po co sie zmuszac i cierpiec, udzieli sie tez dziecku, kazdy ma swoje racje, przekonania, ale nikt nie moze ich narzucac innym i jeszcze krytykowac tylko za to ze nie mysli tak samo.

  • Dziękuję Ci za ten post :*
    Czy mogę postawić Ci drinka? 😉
    Zanim zaszłam w ciążę czułam, że kp nie jest dla mnie. Totalna blokada. A w ciąży się naczytałam, nasłuchałam na uwarsztatach jakie to dobre, jakoe zdrowe, poznałam niezwykłe fakty o przeciwciałach i obiecałam sobie, że spróbuję. Nie było łatwo, bo była walka o każdą kroplę, bo była walka w głowie. Walka o krople 1:0 dla mnie, walka w głowie – remis i łączenie kp z mm. Nie tylko dla dobra dziecka, także dla zagłuszania wyrzutów sumienia.
    Miesiąc temu podczas kp wysłałam maila do poradni laktacyjnej z prośbą o poradę, byłam zupełnie sfrustrowana i zła na siebie, że właśnie trwa najpiękniejszy okres w moim życiu, a ja toczę tę okropną walkę ze sobą zamiast cieszyć się każdą chwilą z dzieckiem…
    Od kiedy karmię mm + kp ciągle się uśmiecham i z nieopisaną radością patrzę na swoje dziecko, frustracja minęła, a mąż ciągle mi powtarza jak lubi jak się tyle śmieję.

  • Karmię piersią moje ssaki, ale uważam że to ja jestem egoistka. Dlaczego z prostej przyczyny karmię tak bo jest to dla mnie wygodne i tanie. MM jest drogie a to co leci mi z cyckow nie. Cieszę się że mi się udało choć początki były bardzo ciężkie, miałam zrezygnować ale ssak zdecydował inaczej. Każda matka karmi jak chce słyszałam wiele słów o matkach karmiących mm i to były przykre słowa, powtarzać nie warto. Masz 3 fantastycznych chłopców i najważniejsze nie glodzisz ich 😉 pozdrawiam

  • Jak dla mnie dylematy – KP czy MM są mocno przesadzone. Sama jestem mamą dopiero niecałe 2 tygodnie i karmię na zmianę, raz piersią, raz butlą, bo moja mała się nie najada. Ale nie mam z tym problemu i życzę wszystkim mamom, żeby nie obwiniały się, jeśli nie karmią piersią z każdego powodu jaki tylko istnieje. To nieistotne, jak karmisz dziecko, dopóki je karmisz w ogóle!, kochasz i się o nie troszczysz. Jeśli tak jest, jesteś najlepszą mamą pod słońcem dla swojego malucha. Mamusie, głowa do góry!

  • Taaak skąd ja to znam. Urodziłam 2 tyg temu córkę, na oddziale położniczym odrazu po cesarce przyłożyli mi mała do piersi mimo iż już na etapie konsultacji i przyjazdu do szpitala powiedziałam ze mam implanty piersiowe a skutki są tak płytkie ze nie mogłam karmić. Panie położne na każdym kroku sprowadzamy mnie na margines ” to jak własnego dziecka pani nie karmi? ” czułam się jak fatalnie, prosiłam o mleko modyfikowane bo swojego nie wolno było mieć. Mała dużo płakała bo położne wciąż naciskamy na karmienie piersią i przynosiły mleko po czasie a mała co 3h chciała jeść…płakałam razem z nią, czułam się winna, gorsza. Nikt nie zapytał o mój stan psychiczny. Miałam niedrożność piersi i zrobiłam implanty nie dla ot wygody tylko dla bycia kobieta. Za każdym razem przy wizycie pediatry tez byłam spychana na margines… To był koszmar dopiero w domu spotkałam się ze zrozumieniem i z radością karmie mała butelka i tez czuje się dobrą matką

  • Witam, od niedawna zaglądam na Pani bloga i cenię sobie bardzo szczerość i taką normalność wypowiedzi. Ani Pani nie idealizuje ani nie demonizuje macierzyństwa, co niestety często widać na innych blogach. I jeszcze jedno – nie zachwala Pani produktów otrzymanych za free… 😉

    Co do posta…
    Ja karmię piersią i nie uważam się z tego powodu lepsza. Moje pragnienie karmienia piersią z czasem zamieniło się w udrękę. Owszem, jestem dumna z siebie, że udało mi się przetrwać trudne początki (każda chyba wie jakie) ale szczerze mówiąc KP nie jest dla mnie tak przyjemne jak myślę, że powinno. Czuję się zwyczajnie uwiązana, a najgorsze w tym jest to, że moje dziecko tak przyzwyczaiło się do piersi, że nie chce pić mleka (nawet mojego) z butelki. Teraz mała ma już 8 m-cy a ja nie wiem jak mam ją odstawić od piersi. Chciałabym móc ją czasem nakarmić MM, ale ona nie chce! Często budzi sie wieczorem i nie umiem jej uspokoić inaczej, niż dając cycka. To jest zwyczajnie męczące! Czuję się uwiązana i mąż nie może mnie zastąpić, bo…nie ma cycka! Tak więc w tej sytuacji ja dostrzegam baaaardzo dużo zalet karmienia MM i marzę o tym, żeby moja córka zechciała je pić 🙁

  • Temat rzeka… ja swoją pierwszą córkę karmiłam piersią półtora roku! Nie wyobrażałam sobie innego karmienia a kiedy położne po porodzie chciały nakarmić małą mm byłam wręcz oburzona! Karmienie sprawiało mi radość choć byłam bardzo uwiazana bo córka zrobiła sobie ze mnie żywego smoczka i potrafiła ssać co 2 godz. W nocy tez przyklejona do mnie , zdarzało się i 13 pobudek żeby tylko pierś wsadzić do buzi i sobie possac. .ale twierdziłam ze skoro jestem na urlopie macierzyńskim mogę się poświęcić tylko dla niej. ..oduczanie karmienia to był koszmar! Wiele prób, nerwow, nocnego płaczu mojego jak i córki ale jakoś mi się udało przestawić ja na butle..Właściwie od razu po odstawieniu zaszłam w druga ciążę i zaplanowała sobie na początku ze będę łączyć kp z mm…i co? I duża rolę po drugim porodzie odegrała psychika ,bo właściwie po 2 tyg. Męki całkiem odstawiłam córcia od piersi…Nie ukrywam ze jest mi o wiele łatwiej bo nie spędzam wielu godz. W ciągu dnia Z mala przy cycu i wydaje mi się ze wszystkie mamy z tego pożytek, bo starszej mogę poświęcić więcej czasu, młodsza szczęśliwa i najedzona a ja mogę wyjść do sklepu i nie martwić się ze dziecko umrze z głodu, tylko w razie potrzeby tatuś wyciąga butle i wszystko gra 🙂 chociaż w głębi serca tez czuje jakiś rodzaj wstydu czy porażki. .ale jest jak jest i tak widocznie miało być!

  • I ja miałam tak samo, ale czy żałuję ?? Nie nie żałuję, bo nie uważam się za gorszą bo karmie MM. Choć gdy tylko pada pytanie ” Karmisz piersią?” nie wiem dlaczego, ale w tonie pytającego czuję osąd zaraz po tym jak odpowiem Nie. Nie wiem dlaczego ale zaraz mimowolnie zaczynam się tłumaczyć mimo tego że wcale nie mam na to ochoty, ani nie czuje że powinnam. Dleczego to robię ?? chyba dlatego że otoczenia niejako tego wymaga bo właśnie utarło się że trzeba te dzieci karmić piersią, a jak nie karmisz to Ty masz problem. Bardzo dużo mówi się o tym, że bardzo ważne jest karmienie piersią i jakie to te matki są cudowne, a tak mało gdziekolwiek można poczytać o karmieniu MM poza suchymi faktami. Matki karmiące MM mam wrażenie że w naszym kraju to ” margines społeczny” w oczach tych którym się ” udało” lub tych którym się po prostu chciało …..

  • Mi też pozostaje zazdrość, bo nie umiałam psychicznie poradzić sobie z “magią” połogu i KP. Zostal baby blues, a potem depresja. …

  • karmię piersią już 3 dziecko. Karmię bo mi wygodnie i tanio. Żadna ideologia. Problemy? Jasne że były i są nadal. Przy pierwszym miałam tak pogryzione sutki że wyłam na myśl o karmieniu. Uratowały mnie silikonowe nakładki – samo zło przecież! Udało mi sie tak pół roku karmić i jak wróciłam do pracy jeszcze 3 miesiące karmić i odciągać. Potem miałam córkę (syn 3 lata) i nie było żadnego problemu. Poza tym, że musiałam nie jeść nabiału. Wcale. Karmiłam ją 15 miesiecy. Niezłym pulpetem była. Teraz karmię już 15 miesiąc najmłodszą. Ma alergię na jajka i mleko. Dieta totalna. Jestem nią zmęczona chociaż i tak jest już lepiej bo mogę mleko i jego przetwory. Noce nieprzespane. Dziecko długi czas miało problem w ulewaniem i przybieraniem na wadze, bylismy w szpitalu nawet. I też porażka: nie umiałam nauczyć jej picia z butli. Za żadne skarby. Potrafiła 4h wyć, w szpitalu zlatywały się pielęgniarki, a to tylko ja uczyłam dziecko butli… Nie umie mleka do dziś pić. Sok pociągnie (ale to też nowa umiejętność!). Cóż, każdy ma jakieś problemy.
    Na każdym kroku tez słyszałam by dać butle, będzie lepiej spało, że dziecko mi się nie najada itd. Matki KP mają dobrze tylko jakieś pół roku, potem są już patologią.

    • to też jest prawda, i chociaż sama nie rozumiem karmienia dzieci dwuletnich i wzwyż (argumenetem za KP jest natura i w naturze tez jest moment ze ssak przestaje pic mleko mamy, wiec mowienie ze mleko jest zawsze dobre dla dziecka DO MNIE OSOBISCIE NIE PRZEMAWIA), to mam w nosie co kto robi bo to ani moje cycki, ani moje mleko 🙂 jeżeli kazdemu w rodzinie to odpowieda to tylko jedno moge powiedziec: “why not?”

  • mnie juz nie dotyczy KP….ale jak sobie przypomne….mlodego karmiłam tylko przez miesiac i nie dlatego ze nie chcialam ale mleka bylo za malo….smutne ale prawdziwe,zadna tzw dieta nie pomagala….były strupki na sutkach oprucz tego i ten bol i placz i strach przed kazdym dostawieniem do piersi…..serio po prostu balam sie……. a i ze naczytalam sie i nasluchalam o cudownym mleku matki to naprawde chcialam tym bardziej ze starszego karmilam prawie pol roku….nie dalo sie. Przestawilam juniora na butle…Boze ile ja sie nasluchalam ze dlaczego,ze nie zdrowo,ze to taki koszt…..a tak poza tematem to strasznie mnie stresowalo karmienie poza domem…bo jak to przeciez na widoku nie wypada bo to intymna czynnosc(zeby nie bylo, nie wywalalam cyca na widok publiczny tylko grzecznie przysiadalam na jakiejs zacienionej lawce)….jak zaslanialam juniora i piers tetrowa pieluszka to znowusz tekst typu a on sie nie udusi?….no i wez tu badz madra….

Leave a Comment