Teodor Wielki. - Flow Mummmy
Uncategorized

Teodor Wielki.

Mój mały wielki człowieczek.

zdjęcie (12)

Wczoraj się zdarzyło słynne “JEB”. Znowu płaczliwy wieczór, znowu tysiące minut noszenia i błagania żeby w końcu się uspokoił.  I może zdawać by się mogło, że to moment co najmniej słaby na takie uniesienia, to TO się zdarzyło! Nagle, pomiędzy przerzucaniem małego z rąk do rąk. Zdarzyło się, pomimo że od początku było, rosło i miało się dobrze!

Pisałam w ostatnim poście na temat miłości do tych małych ludzi. Wiem, że większość Mam się ze mną zgodzi – serce rośnie w różnym tempie. Ale wczoraj to po prostu walnęło tak, że do tej pory nie wierzę!

Od początku Go kochałam. Fakt – nie spędzałam  godzin na głaskaniu i mówieniu do brzucha. Wtedy jeszcze więzi nie czułam, była za to troska. Przy porodzie? No cudo! Poryczałam się ze szczęścia, ale chyba bardziej dlatego, że zdążyłam, że dałam radę! Zostaliśmy sami w szpitalu a ja wciąż nie wierzyłam, że jest mój. Powrót do domu – fala miłości, ale do F i B. Teodorek po  prostu stwierdził, że poczeka. Dał mi czas, dał czas braciom. I nagle wczoraj stwierdził, że “ok, it’s time”…

Wczoraj w trakcie wyczerpującej psychicznie sesji płaczu mój synuś stwierdził, że czas owinąć sobie Matkę w okół palca, i to tego najmniejszego! Od stopy! Co zrobił? Po prostu popatrzył, uspokoił się i popatrzył. No głupie, wiem! Ale właśnie wtedy Matkę obuch walnął w łeb i koniec! Zakochałam się totalnie, na zabój, na zawsze.

I nic to, że boję się cholernie tego jak dam sobie radę jak mama wyjedzie. Jakoś dam, najgorsza opcja – F przestanie chodzić do szkoły, zaszyjemy się w domu, a jedzenie będą nam dowozić. W dresach i tak lubimy chodzić a od mycia raz w tygodniu jeszcze nikt nie umarł 😛 Cholera no! Dam radę! Mam człowieka małego i to takiego, że światem rządzić będzie (z Grubym of kors, Fifek woli mieć własną wyspę).

U mnie teraz godzina 5:15. Tedzio śpi na mnie a ja piszę. Piszę jak to wczoraj zakochałam się na zabój czwarty raz w życiu (tak, mojego M też liczę). No i jak tu dzieci nie rodzić się pytam?!

   Send article as PDF   

18 komentarzy

  • 🙂 super! miejmy nadzieję, że takich wspaniałych chwil będzie każdego dnia coraz więcej 🙂 dasz radę 🙂 fajna mama jesteś. tyle już przeżyłaś. będzie dobrze!

  • Hmmm….chciałam coś napisać, ale mi już uleciało….
    Z tym zakochaniem masz całkowitą rację! Moje maleństwo też jedynie spojrzało na mnie, a ja…. rozpłynęłam się. I jak nie wyobrażałam sobie jak to będzie, to wtedy okazało się, że to miłość od pierwszego wejrzenia…
    Tak po za tym – Ty jesteś wielka…i dajesz radę… i jeszcze prowadzisz bloga?
    Ja już trochę zaniedbałam swojego przy moich facetach i poszukiwaniu pracy…
    Odwalasz dobrą robotę…podnosisz na duchu wszystkie mamy 😉

  • Cudowne to co napisałaś 🙂 Ja chyba nie uświadamiałam sobie jak bardzo kocham swoje dziecko. Na zabój po prostu!!! Też chciałabym doczekać się trojeczki, chociaż dwojeczki, ale co rusz sie nie udaje i pod niebiosy chwale i dziękuję za to że mam chociaż tego jednego skarba. Ja też jestem sama, z dala od rodziny i tylko z jednym czasem jest załamanie. Jednak dawalas sobie rade z dwojeczką to i z tym trzecim dasz rade!!! Musisz 😉 bo kto inny jak nie TY??? Całuje!

    • dokładnie! jakoś co raz mniej się boję… wiadomo, ze co wieczór załamka będzie hehe jest to oczywiste no bo trójka to jednak masa roboty i mało czasu dla siebie, ale trudno.. sama chciałam!

      • Czasu to chyba długo dla siebie nie będzie, ale siła jest. Widzę to w każdym Twoim wpisie, w każdym słowie. Nawet jak “krzyczysz” , że już nie możesz to i tak dajesz radę 🙂 A patrząc na zdjęcia Twoich chłopaków widać jak dobrze Ci to wychodzi. Samo szczęście! Tak trzymaj kochana. Dodajesz mi sił i może nadziei że i mi się uda. Buziam!

  • To słynne “JEB”, które wali obuchem w głowę, chwyta za serce i każe zostać w takim stanie do końca życia. Przepiękne uczucie. Właśnie, jak tu nie rodzić dzieci? 😉

  • Kochana ty matko wielodzietna w kochaniu masz wprawę większą od nas 🙂 Ja czasami myślę, że jakbym miała jeszcze trzecie, czwarte dziecko, to chyba by mi serce pękło od nadmiaru miłości. Śliczny post. Serio 🙂 Całuję Was mocno!

    • pęka! czasami pęka i wtedy zalewam się łzami rzewnymi! bo tyle szczęścia na raz naprawdę bywa trudno ogarnąć! :*

  • Mnie tak JEB** w piątym tygodnia życia Matyldy. Od tej pory uczucie tak silne, że aż przeraża i tak jakby każdego dnia bardziej. Ale co Ci będę pisać, Ty wiesz. Dasz radę, masz energię-nawet jeśli myślisz, że śpi gdzieś tam w kącie. Trzymaj się. Trzymam kciuki. Jezu, czterech facetów tak kochać. no szacun.

  • Ja przy moim drugim synu też potrzebowałam dłuższej chwili ale teraz byłabym gotowa dla niego na wszystko.

  • Pierwsze – wyczekane, planowane – jest w drodze…I choć pragniemy ToTo najbardziej na świecie, choć ToTo jest wystarane i wyczekane…to BOŻE!!pojawia się tyle wątpliwości, tyle strachu. Czy damy radę? Czy to na pewno ten czas (choć już nieco za późno na “cofnij”)? 😉 Może nie jest to wpis na temat postu, ale uwierz Flow Mummy – czytam Twojego bloga i cieszę się 🙂 Dajesz otuchę, piszesz, że nie zawsze jest słodko, kolorowo i cukierkowo. Ale właśnie dla tego “walnięcia miłości” – warto. I sprawia to, że boję się trochę mniej. Dziękuję!

Leave a Comment