Każda ciężarna ma taki moment. Przychodzi nagle, niespodziewanie. Często, są to nawet momenty- w liczbie mnogiej.
Trzeba sobie jakoś radzić i tyle… A jakby tak zaspokoić swoje pragnienia? W ciągu 2-3 godzin dać sobie to czego tak pragniemy?
MOJITO – najlepszy drink wymyślony EVER! I nie jakaś tam badziewna wersja virgin – chociaż i ona się z braku laku nada. Ja dzisiaj pozwoliłam sobie właśnie na pysznego, miętowego drinka. Co tam, że ciąża! W końcu to wersja “bake me” 🙂
PIECZONE MOJITO:
– 250g miękkiego masła
– 100g cukru
– 150g cukru demerara
– 4 jajka
– 250g mąki
– 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
– 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (cukier waniliowy też będzie spoko :))
– 2 łyżki mleka
– 2 limonki (starta skórka + sok)
KREM
– 300g serka typu philadelphia
– 100g cukru pudru
– sok z limonki (ja dałam dużo, żeby nie było za słodko)
– posiekane listki mięty (ja użyłam jej bardzo dużo)
Masło ucieramy z cukrem na puszystą masę. Dodajemy pojedynczo jajka, następnie stopniowo mąkę (wymieszaną z proszkiem), mleko, wanilię, sok i skórkę startą z limonki. Pieczemy w tortownicy wysmarowanej masłem i wysypanej mąką, przez ok. 30-40 minut w temperaturze 180 stopni.
Składniki na krem dokładnie mieszamy. Gotowy krem wykładamy na schłodzone ciasto. (dla nieciężarnych: proponuję dodać do kremu trochę rumu, żeby jednak krem nie był za rzadki trzeba będzie wtedy dodatkowo dodać żelatynę :))
Chyba nie muszę pisać jak wyszło pysznie. Mina Grubkiego mówi wszystko 🙂
Szalejesz Kochana, szalejesz… i bardzo dobrze, trzeba być dobrym dla siebie i innych, więc rób tak dalej ;).
U nas dziś mięśnie i warzywnie – grill – deserowo może będzie jutro ;).
o kurcze! a ja jeszcze ani razu grilla u siebie nie robiłam! szok!!!! dobrze, że jak byłam w PL to mnie poczęstowali raz 😛
Ooooo super!!!! Wygląda pysznie! 🙂 a ja dziś sernik malinowy na zimno robilam 🙂
o kurcze! ale dawno u mnie nie było!- chociaż osobiście wole pieczony, taki kremowy…. pycha…
nie zjadłabym tego… ja bym to zeżarła, pochłonęła w całości !!! 😀
Szalejesz 😉 co ta ciąża robi z kobietami… Pieczony drink, tego jeszcze nie było 😉 buhaha 😉 wyglada awwww mega apetycznie 😉
oooo, ja nie cieżarna, ale jadłabym 😀
Jezu, jak patrzę na Bru to wierzę, że musi być genialne!!!
Mojito to zdecydowanie coś czego mi teraz najbardziej brakuje, a to dopiero połowa ciąży za mną 🙁 😉