Ciąża to jednak kalectwo... - Flow Mummmy
Uncategorized

Ciąża to jednak kalectwo…

No dobra, może nie aż tak, ale jak w takim razie nazwać to jak się czuję?! A czuję się jak kaleka!

Ledwo jestem wstanie zawiązać sobie buty, o malowaniu paznokci u stóp już nawet nie wspomnę! Wstanie z łóżka? Dzisiaj prawie z niego spadłam kiedy sama próbowałam to zrobić – dzięki bogu za ścianę obok. Z łóżka najzwyczajniej w świecie wypycha mnie mój mąż! Wanna? Mamy taką z uchwytami po bokach (dla niepełnosprawnych) – często są one tu montowane, thank god! Inaczej nigdy bym z niej nie wylazła. Ciągle jest mi niewygodnie – choć to słowo totalnie nie obrazuje tego jak się czuję. Nie mogę stać, siedzieć, leżeć! Chociaż właśnie stojąc brzuch nie uciska tak mocno na organy, żebra itp. No kalectwo!

Przyjrzyjmy się faktom: nie dolega mi tak naprawdę nic, oprócz ciąży of course. Do tej pory przytyłam 9-10 kg, jak na 34 tydzień to chyba całkiem nieźle, rzekłabym: książkowo. Nie puchnę, chyba że jest 30 stopni na dworze, wtedy faktycznie obrączkę trudno mi ściągnąć, ale to nie takie puchnięcie jakiego kobiety ciężarne bardzo często doświadczają. Nie męczą mnie nocne skurcze łydek- poza paroma incydentami, na szczęście M szybko opanowywał sytuację. Narzekać mogę ile wlezie, ale mój brzuch też nie jest jakoś dramatycznie wielki: 99-100 cm. Jedyną rzeczą która faktycznie mi dokucza jest ZGAGA. Szlag by ją trafił. Żadne domowe sposoby. Nic! Tylko Rennie mi pomaga (z tej strony dziękuję firmie farmaceutycznej za codzienne ratowanie mi życia).

Tak naprawdę nie dolega mi nic! Zupełnie nic. Już nawet nie wspomnę o ogromnej ilości kobiet, które ciążę mają po prostu patologiczną i leżą non stop, czy to w szpitalu czy w domu. O tym pisać nawet nie chcę, bo to co one przeżywają to jakiś hardcore.  Do tego poważne choroby okresu ciąży: cukrzyca, cholestaza. Fuck! Nie za dużo tego? Więc jak słyszę albo czytam, że ciąża to nie choroba, ciąża nie ciąży (był chyba nawet kiedyś taki pomysł w rządzie by słowo “ciąża” zamienić na “stan błogosławiony”, bo przecież CIĄŻA NIE CIĄŻY!) to szlag mnie trafia! Wiem, że są kobiety który ten stan przechodzą naprawdę super pod względem fizycznym –  z zazdrości na samą myśl aż mnie skręca, biedne pewnie słyszą w około, że w ciąży powinny być non stop. Mi też tak parę razy ktoś zasugerował :/ Szkoda tylko, że nikt nie zapytał się ich jak się czują pod względem psychicznym, bo tu dopiero zaczyna się zabawa!

zdjęcie (3)

 

PMS? Pffff.. a co to jest? To przy ciąży pestka! (chociaż mój pms tak naprawdę chyba nadaje się wręcz do leczenia klinicznego). Ciąża to dopiero psychologiczne piekło. Ryczysz, płaczesz, śmiejesz się, wkurwiasz i tak non stop! 24h/dobę. Czujesz się gruba, brzydka, wstrętna, do tego dochodzi lęk przed tym czy sobie poradzisz. No po prostu STAN BŁOGOSŁAWIONY! W najlepszym wypadku masz obok siebie męża, który stara się jak może: wspiera, kocha i wypycha z tego łóżka, ale on też jest tylko człowiekiem! Ile można fochy znosić? (no dobra można, mój znosi :P).  A co z tymi kobietami, których faceci potrafią powiedzieć tyle co “nie marudzić”, “nie przesadzaj”? Za takie nie marudź to bym oczy wydrapała. Znowu: o tych co facetów mają takich co to nawet nie zapytają jak się ich kobiety czują pisać nie będę –  jest to jednak forma patologii w związku.

Jeżeli zatem ciąża to nie choroba, to co to do cholery jest? Bo jak tak w naturalnych warunkach raczej się nie czuję!

Dziękuję.

 

P.S.

Napisałam ten tekst dzisiaj, o 5 rano, po tym jak znowu obudziło mnie wewnętrzne kopanie (choć zaliczyłabym to pod znęcanie) mojego Nowego dziecka. Musiałam sobie ulżyć. Wpis jak zwykle przesadzony, ale co tam. Jestem kobietą w ciąży- muszę przesadzać! 🙂

 

 

   Send article as PDF   

53 komentarze

  • Pobudki kopniakiem o 3, 4 rano to była norma :). Czytałam i słyszałam od koleżanek, że dzieciaczki są najaktywniejsze z wieczora i nie dają zasnąć, ale mój syn wieczorem udawała, że nikogo nie ma w domu, a nad ranem zaczynał szaleć. Zresztą między 0 a 4 (czyli obecnym) rokiem życia często/zwykle zdarzały mu się pobudki o 5 i nie było sposobu żeby zagonić go jeszcze do łóżka. W te wakacje stał się cud i póki co mój mały sypia do 7 (odpukać gdzie bądź żeby mu tak zostało :)). Dodam, że chodzi spać około 20…

    • Brunek też kopał o 5- przez to, przez długi czas po porodzie wstawał o tej godzinie 🙂

  • Przesadzony? O nie! To jest jeszcze delikatnie opisane. Ja dostałam od ciążowej wróżki jeszcze w gratisie niedoczynność tarczycy :/ i zespół cieśni nadgarstka czy jakoś tak to się nazywa i przeszło dopiero ok 5 tyg po porodzie. A co z częstym sikaniem? A anemia (ponoć to choroba)? Nadciśnienie? Tych dwóch ostatnich na szczęście nie doświadczyłam ale inne kobiety tak. I niech mi nikt do krowiej dupy nie mówi że ciąża to nie choroba bo to co się dzieje w tym czasie z naszymi ciałami i psychiką nie jest ani zdrowe ani normalne.

    • o ilu rzeczach zapomniałam!! no ale właśnie o to chodzi! tyle problemów! mnie i tak większosc omija a czuje sie jak… cholera no nawet nie wiem jak co lub kto!

  • Do tego rzyganie, zaparcia, infekcje intymne, sikanie co minutę i potworny ból kręgosłupa i cycków. Stan błogosławiony jak nic! 😀

        • Niech nikt nic nie mówi o grzybicy, jak zaczęła się w 5 mcu tak przed porodem jeszcze leki brałam a grr! 😛

          • ja miałam to samo z F i B.. teraz ( o dziwo!), wziełam leki dwa razy i do tej pory póki co cisza!!!!!!!!!!! piękny jest stan bezgrzybiczny! 😀

      • Ej no, błągam Was! Za kilka dni zaczynam siódmy miesiąc, a do tej pory los zacnie mi owego “błogosławieństwa” oszczędził… Wsumie to zaoszczędził mnie wszystkiego 😉 Z ciążowych dolegliwości “ciąży” mi tylko anemia. Jeśli nie liczyć małego Obcego w brzuchu – budzącego się do życia w godzinach nocnych. Ech 😉

  • Cudowny mąż! Muszę oficjalnie powiedzieć, że moj też. Pięknie maluje paznokcie u nóg, ramiona od wypychania, podtrzymywania, podnoszenia się umięśniły. O 22 robi kanapkę. Żadnych tam “nie marudź” pełne wsparcie. Jest lekarzem, psychologiem, przyjacielem, koleżanką i w ogóle. Niech żyją wspaniali mężowie!

  • I o ile przy pierwszym dziecku poród tak nie przeraża bo to coś czego się nie zna i nie wiadomo czego się spodziewać to przy kolejnych dzieciach wizja porodu może przerażać

  • Zgaga, ból krzyża, w nocy jak chciałam zmienić pozycje musiałam siadać bo inaczej nie mogłam. Do wanny lubiłam wchodzić jednak wychodzenie to już poziom hard. Po każdym spacerze nawet 5 minutowym czułam się jakbym maraton przebiegła.

  • Czesc,podgladam twojego bloga od niedawna,swietny jest 😀 tez jestem w 34tyg. I tez w Irlandii 🙂 no lzej nie bedzie raczej, ale juz blizej niz dalej pocieszam sie 😀 mnie maluch budzi kolo 3, (obejrzalam przez ostatni tydzien mase filmow nocna pora hehe),rano trzeba do pracy ogarnac sie a po powrocie steskniony 3- latek,domaga sie placu zabaw lub parku 🙂 ale dzieki temu dni mijaja szybko ze masakra a wieczorem padam na twarz 😉 I tak do 3..;) na szczescie zadnych dolegliwosci oprocz sapania(jak wsciekly nosorozec;P )i szukania kibelka co chwile :)chociaz z drugiej strony nie mam wymowki,ze musze polezec bo plecki bola;P

  • ja do tej pory przytyłam 20 kg…… a mamy 30 tydzień ;//// to dopiero jakaś p**** patologia. Nie mogę zrozumieć jak jestem w stanie nosić swój gruby tyłek na mych wątłych nóżkach + 15 dodatkowych kg starszego synka. O “problemach psychicznych” już nie wspominam, ja nie mogę ze sobą wytrzymać, a co dopiero mówić o innych? ehhhhhhh już niedaleko

    • z ciekawości sprawdziłam obwód brzucha… 107 o.O hyhyhyhy nie mogę wyjść z podziwu, szczególnie biorąc pod uwagę, że w naturalnym stanie jestem rozmiar 34/36 ;]

  • Kurde to żyję w patologicznym związku ale zdaję sobie z tego sprawę dopiero od dwóch lat.. U nas mam wrażenie że w ciąży to nie ja jestem tylko Mąż. Rano śpi do 10, nie wstanie za mnie nakarmić i zająć się Dzieckiem, wieczorem go nie wykąpie i nie nakarmi, jedynie uśpi (czyt. położy się przy Filipie i sam uśnie). Jak mam pretensje że wieczorem idzie grać w piłkę to nie widzi w tym nic złego, jak wychodzę z Filipem z domu na trzy godziny żeby On mógł ‘coś’ zrobić w domu za mnie – nie zrobi KURWA nic, nawet naczyń nie umyję.. Jezu ale się rozpisałam, musiałam to wypluć. A do szpitala to się sama chyba zawiozę.. (i to nie jest wpadka!) CZAISZ takiego faceta ?!?!

    A co do samopoczucia, mam identycznie jak Ty. Tylko mnie pierdyknęło coś w krzyż trzy dni temu i chodzę jak kaleka.. ale odkurzyć chałupę muszę no nie! 😀

  • Bo natira jest mądra i tak to sobie wymyśliła byśmy pod koniec ciąży miały jej tak serdecznie dość by poród jawił się jako wybawienie. A z antropologicznego punktu widzenia to chyba chodzi o to by kobieta na pewnym etapie zmuszona była poszukać opieki i schronienia

    • z biologicznego punktu widzenia masz ABSOLUTNĄ rację, niestety kiedy wszystko mnie boli i wkurza tak jakoś gdzieś mam biologię, jedyne co mi wtedy pomaga to jak sobie pomarudzę i pomyślę, że “na pewno nikt tak nigdy nie cierpiał jak ja”, pomaga! 😀

  • Ja do wanny nie wchodzę bo się nie podniosę, a przytyłam tylko 7 kg!. Na etapie 36 tygodnia panikuję i szaleję, że aż się dziwię, że mój mąż jeszcze nie zwariował :O 24 godz na dobę straszę go, że się wyprowadzam bo mam dość jego i teściów… Płakać bym mogła na non stopie, a jak widzę czyjeś małe dziecko to mam ochotę krzyczeć! Momentami wolę jak mnie już te krzyże bolą niemiłosiernie albo puchną paluchy bo sama ze sobą nie mogę psychicznie wytrzymać!

    • no nie mów! ja ze sobą na lajcie wytrzymuję psychicznie- inni niech się martwią za siebie 😛 haha jeszcze chwila… i nie wiadomo czy się bardziej cieszyć czy panikować 😀

    • w Irlandii nie obchodzi się świąt kościelnych niechodzeniem do pracy 🙂 za to tu raz w miesiącu jest Bank Holiday- czyli świeto takie o, bo fajnie nie iść do pracy czasami 😀

  • Mogłabym napisać o tym wiele, bo jedną przeleżałam plackiem a w drugiej mega mdłości do 22 tygodnia miałam a jak to przeszło to tachykardia i inne dziwactwa … a moja sprawność fizyczna … szkoda gadać podnośnik w postaci męża rady nie dawał. Zgadzam się z Tobą w 100% i powiem jedno, co powtarzam za każdym razem jak widzę kobietę z brzuszkiem … Jak ja się cieszę, ze mam już to za sobą !!!!

  • Któraś sie jeszcze boi spontanicznie roześmiać albo kichnąć z obawy przed jakże uroczym popuszczeniem w majtki?

    Twój blog jest moim Systemem Podtrzymywania Życia

  • Uwielbiam Twoje teksty.dla mnie pierwsza ciaza zdrowotnie ok i dumna bylam z ogromnego brzucha(pomimo,ze twierdzilam ,ze ciaza jest przereklamowana)a druga psychicznie zle znioslam.przeszkadzal mi brzuch,wszyscy i wszystko mnie wkurzalo…w pierwszej przytylam 25 kg i dopiero sobie to uzwiadomilam podczas ostatniej wizyty u gina,gdy waga pokazala 87kg.w drugiej tylko (az)12 a zle mi bylo nie wygodnie i wogole stwierdzilam,ze nie uwierze juz zadnej ciezarnej,ktora zachwyca sie swym stanem.koniec

  • To powiem Ci, że ja miałam na odwrot. To co cię dobija mnie uskrzydlało. Jednak ja byłam z tej patologicznej grupy. 32tyg plackiem na dupie , 3 hospitalizacje etc. Każdy “normalny” objaw ciąży przyjmowałam z otwartymi ramionami. Jednak uważam, że stwierdzenie -ciąża to nie choroba- dotyczy nie wielkiego odsetka kobiet

  • Ja jestem w 35 tc i mnie też nie ominęły “przyjemności” różnorakie. Do 5tego miesiąca rzygałam jak kot kilka razy dziennie. Od 12 tyg. jestem na diecie bo po ataku woreczka żółciowego, wyciu i wizycie w szpitalu okazało się że mam kamienie. Więc dieta, żeby dociągnąć do porodu bez operacji. Kiedy woreczek się uspokoił i myślałam że pojem wreszcie jak człowiek…. bach! Cukrzyca ciążowa i kolejna dietka plus pomiar cukru pięć razy dziennie 🙁 pominę już fakt chorej tarczycy bo to jest najmniej upierdliwe… Przytyć przytyłam niecałe 6 kg – zapewne przez te cudowne diety na woreczek i cukrzyce ale łatwo mi poruszać się nie jest. Z przyjemności to jeszcze rozstępy na cyckach mimo smarowania ich wszelkimi kremami i olejkami ( na brzuchu na szczęście nie mam) i odruch wymiotny przy myciu zębów mimo wypróbowania około 30 różnych past do zębów 🙂 Jedynym światełkiem optymizmu jest mój mąż który podtrzymuje mnie na duchu w momentach kiedy zabiłabym za ciastko lub kawałek pizzy, zawsze pamięta o zapasie plastikowych reklamówek w samochodzie na moje pawie i sam z własnej woli jest na diecie cukrzycowej żeby mi nie było przykro że on je kluchy, czekoladę i ciastka :))))

    • Jaki cudny mąż!!!! Cudowny po prostu! no i współczuję tych wszystkich dolegliwości- a ja durna narzekałam jak mi nic nie było 🙁

  • Mąż faktycznie jest cudowny, trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno 🙂 Cierpi razem ze mną wcinając indyka i tylko wzdycha jakie to dobre canelloni albo pierożki kiedyś robiłam 🙂

  • […] Tylko jedna książka (internet i prasa były pełne „różowego obrazu”) w tamtym czasie mnie nie zawiodła. „Ciężarówką przez 9 miesiącu” autorstwa Kaz Cookie (do kupienia TU) – przezabawna historia pewnej ciąży. Dzięki niej zrozumiałam, że nie tylko mi jest „tak ciężko” w tym czasie, że mnie też wkurzają wszystkie rewelacje związane z ciążą (o tym pisałam TUTAJ). […]

  • Tak na pocieszenie dla tych, które jeszcze w fazie planowania – czasem bywa też “normalnie” 😉 Ze mną ciąża obyła się wyjątkowo łaskawie i mogę nawet powiedzieć, że tęsknię za tym stanem (w swoim czasie pomyślę do powrotu, ale kto wie czy druga z kolei nie da mi za to w kość?). Mąż nawet twierdził, że gdyby nie brzuch i ruchy dziecka to ciężko byłoby uwierzyć, że jestem (a w zasadzie byłam) w ciąży. Żadnych humorków, zachcianek, nudności, spałam dobrze (bywały okresy kiedy często wstawałam do wc, ale od razu zasypiałam z powrotem, więc nie było to dla mnie uciążliwe) a przez ostatnie 2 miesiące gdy nie pracowałam można by rzec, że nigdy nie spałam tak długo i dobrze. Sprawność pod koniec owszem trochę spadła i buty ciężej założyć, ale nie aż tak by mi to doskwierało. Żeby nie było tak słodko to w I trymestrze miałam ogromne problemy z cerą (ale za to pózniej była idealna), senność, w II miałam dwa ataki astmy mimo, że normalnie nigdy tak nie objawiała się u mnie alergia a w III przez trzy dni czułam się jak kaleka (prawy nadgarstek odmówił mi posłuszeństwa i nie potrafiłam NIC zrobić prawą ręką). Po porodzie nabawiłam się też kilku (na szczęście małych) rozstępów. W zasadzie z całości to najgorzej wspominam pod względem dolegliwości fizycznych pierwsze 2-3 tyg połogu, bo mój poród SN też był do zniesienia.
    Nie zmienia to faktu, że w większości przypadków ciąża ciąży, ale może czasami obejść się z Wami łaskawiej i tej nadziei się trzymajcie 😉

    J.

    • oj tak! ja ciążę z fifkiem wspominam cudownie. ale to było dawno, byłam młoda hahaha
      najgorsze są zawsze końcówki, i to chyba u każdej ciężarnej…

      • A swoją drogą to trafiłam tu dopiero dzisiaj i właśnie doczytałam, że Twój najmłodszy jest tylko trzy dni starszy od mojej jak na razie jedynej 🙂

  • “Cudowny błogosławiony stan”…. Oj ile ja razy to słyszałam podczas ciąży… ja bym chciała wiedzieć kto to wymyślił? DO toalety latach co chwila jak nie na siusiu to wymiotować – ja niestety całą ciąże praktycznie nic nie mogłam zjeść jak nie poranne/wieczorne/nocne i ogólnie 24h mdłości i wymioty to potem praktycznie każdy posiłek “nie smakował” mojemu chłopcu i jak ba nawet nie zjadłam tylko w trakcie jedzenia dostawałam serię kopniaków po żołądku i po chwili jedzenia już nie było… – po pewnym czasie to już bałam się cokolwiek jeść bo a nóż znów za chwilę skończę w wc. Do tego zatrucie ciążowe, nadciśnienie, nogi spuchnięte jak banie, skurcze łydek w nocy z którymi samemu ciężko sobie poradzić….No i oczywiście do tego piękna huśtawka raz ryk potem śmiech i wrzask i znów ryk ze śmiechem… no co przecież to taki “cudowny błogosławiony stan”….

  • Dziękuję! 🙂
    Zawsze ciąża kojarzyła mi się wspaniale,teraz sama jestem w ciąży i wkurza mnie że nikt mi nie powiedział,że takie cudne to znów nie jest… owszem maleństwo upragnione,zaplanowane i kochane ale CIĄŻĄ to, wyłączając jakieś 3 tyg, kosmos. Wszystkie plagi ciążowe od samego początku, skurcze już w 3 miesiącu, więc leżenie, brzuch wywalił szybko, a teraz w 7 miesiącu wszystko boli,zgaga,drętwienie,kurcze,bezsenność…

  • Co do całokształtu – zgadzam się. Za każdym razem jednak gdy mam w głowie nawał narzekań …to myślę o tym czy zdecydowałabym się na dziecko wiedząc o tym wszystkim i odpowiedź brzmi : TAK. Gdy myślę dzisiaj, że w 9 mies. czuje się nieatrakcyjnie…wiem, że jeszcze mniej atrakcyjnie czułabym się gdybym matką być nie mogła. Tak, bycie matką…jest dla mnie wyznacznikiem atrakcyjności kobiety, zwłaszcza gdy już przekraczamy ten 40 rż. i powoli nie leci na nas pierdyliard facetów. Ja mam obecnie 28 lat, ale mam kolezanki kolo 36 rż i powiedzmy szczerze nie wyglada to słodko, gdy ani mamami ani…sexi d**ami nie są i nie będą. Obok cudu i uroków macierzynstwa, bycie mama daje tez kobiecie jakąś wartość mierzoną atrakcyjnością (rozumiem to tak: ,,byłam kiedys młoda i piękna, zrobiłam to co trzeba, dzisiaj starzeję się z godnością, dbam o siebie i dba o mnie moja rodzina, mam odskocznie – mam dzieci, mam rodzinę…kiedy trzeba było – nie byłam egoistką, bo chciałam być matką” :D). Ciąża mi też ciąży, oczekuję niecierpliwie porodu. Nie leżałam na patologii, byłam czynna zawodowo do 7 mies włącznie, byłam aktywna fizycznie (spacery nawet w 9 mies.) itd. Niemniej, cukrzyca ciążowa dopadła mnie w 26 tyg. Niemniej, już w 6 tyg. miałam jakieś plamienia ze wzgl. na nisko osadzone lozysko, ktore potem sie samoistnie podnioslo. Niemniej, zęby w aparacie ortodontycznym uległy lekkiej ruchomości ( co niby w aparacie jest normalne , tylko ze wzgl. na hormony u mnie wolniej się to stabilizuje…a co za tym idzie wywołuje lekki niepokój). Niemniej, pod sam koniec ciąży musiałam zacząc suplementować zelazo. Chwała Bogu na Wysokosciach, że tarczyca cała i zdrowa :D, nadcisnienia nie ma i jakos docieram do konca. A teraz najgorsze przede mną : PORÓD.

Leave a Comment