Samotność w macierzyństwie. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Samotność w macierzyństwie.

Ten tekst nie będzie o kobietach, które są samotnymi matkami. Nie będzie też o kobietach, których faceci, w którymś momencie zapomnieli, że ojcostwo to nie przekazanie spermy, a później “ty jesteś matką, a ja ojcem, więc zarabiam na dom”. Ten tekst jest o większości kobiet, które samotność dobija “siedząc w domu” z dzieckiem.

Nie wiem skąd, ale mamy w sobie jakąś chorą wizję Matki Polki. Kobiety, która myśli, że musi wszystko: prać, gotować, sprzątać, naparzać przetwory na zimę, odrabiać z dziećmi zadania domowe, grać w piłkę, podawać kolację, codziennie inny obiad, a przy tym uśmiechać się tak szeroko aż zęby bolą, a zmarszczki na czole się prostują. Nie wiem skąd, ale wystarczy głośno ogłosić “sorry, ale nie ma takiej opcji” a zawsze, ale to ZAWSZE  znajdzie się ktoś kto powie “no wiesz co? co z ciebie za matka!”.

O ile z takim myśleniem łatwo się rozprawić, zgnieść je, zarzucić kontrą i niejako zniszczyć przeciwnika, bo przecież sorry, ale dwudaniowy obiad to nie synonim miłości, ale totalnego zapracowania, no chyba, że czyjąś pasją jest gotowanie, to wtedy brawo, trzeba się rozwijać, tak powiedzieć “czuję się  totalnie samotna odkąd jestem mamą”, jest już o wiele trudniej…

“Ale jak to?! Przecież masz swoje wymarzone dziecko!” No właśnie… Dziecko…

Doskonale pamiętam swoje “urlopy macierzyńskie”. Pamiętam, że najbardziej na świecie nie tęskniłam za imprezami, browarami, kinem, teatrem, czy samotnym wyjściem gdziekolwiek. Tęskniłam za obecnością dorosłych. Takich, do których nie mówi się “agugu” (ok, w sumie nawet do dzieci tak raczej nie mówiłam, bo zawsze czułam się turbo głupio), ale z którymi można porozmawiać. Inne mamy? Spoko, ale ja miałam dość rozmawiania o pieluchach, zupkach, kupkach, nowej kolekcji kocyków czy piżamek. No dość! Wystarczy, że w domu o tym non stop myślałam…

Oczywiście, żeby było jasne, może nie to, że gardziłam takimi rozmowami, bo sama jednak często je inicjowałam, wszak dobrze znać inny punkt widzenia na problem niespieralnych pomarchewkowych plam, ale jednak! Chciałam kultury! Nauki! Kuźwa żartu innego niż “a ku ku”! O matko jak ja za tym tęskniłam!

To niesamowite, ale wierzę, że większość matek taką samotność raz, lub może znacznie częściej, odczuwa. Oczywiście teraz i tak jest już lepiej – mamy fejsbuczka, mamy Instagram i na bieżąco możemy z kimkolwiek pogadać, ale… czy to na pewno to samo co rozmowa w cztery oczy? Kontakt z innym, żywym i przede wszystkim dorosłym człowiekiem, to nie to samo co klikanie do telefonu. Chociaż z drugiej strony, wszystkie zdajemy sobie sprawę, że internetowe relacje są lepsze niż “nic”.

Przebywanie z kimś 24h/7 nie jest fajne. Nie jest przyjemne. Nawet jeżeli tym kimś jest Twoja część, bo przecież dziecko tym trochę jest. Rzeczywistość nie jest wtedy aż tak różowa. Potrafi zmiażdżyć, przerosnąć nawet najwytrwalsze osoby.

Teraz i tak jest lepiej. Już nikt za wszelką cenę nie buduje różowego muru wokół macierzyństwa. Raz na jakiś czas jakaś gwiazda, celebrytka, blogerka, koleżanka, powie że sorry, ale nie jest tak jak sobie wyobrażała, że bywa ciężko, że szlag trafia. Ok. Ale co z tego, skoro wciąż widać tylko uśmiechnięte mamy w czystych bluzkach, z jeszcze bardziej uśmiechniętymi dziećmi z tak samo czystymi bluzeczkami? Co z tego, skoro wszędzie, na każdej focie mamy się uśmiechają i zapewniają, że urlop macierzyński to najlepsza rzecz pod słońcem?! Coś zgrzyta, coś jest nie tak…

I nie, nie jest ważne, że masz najbardziej zaangażowanego faceta na świecie, który biegnie z pracy po to, żeby zaopiekować się maluchem, przewinąć go, posprzątać w kuchni i wyprać brudne skarpetki, tylko po to, żebyś Ty na godzinę wybiegła z domu odpocząć. To nie ma znaczenia. I tak przez większość czasu jesteś sama. Sama z dzieckiem. Z miłością życia.

Jak sobie z tym poradzić? Nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia…

Dzwonić do koleżanek? Poznać nowe dzieciate? Zapisać się z dzieckiem na zajęcia?

Nie wiem… Napewno nie pomoże zamknięcie się w domu z myślą “to kiedyś minie”. Jasne, że minie. Tylko szkoda tych miesięcy. Szkoda życia na przeczekanie. I na tę samotność.

 

 

 

   Send article as PDF   

Leave a Comment