"O matko! Jak mi źle!" - Flow Mummmy
LIFESTYLE

“O matko! Jak mi źle!”

Naprawdę. Masakra! To nie tak, że mi się nie chce, że nie umiem. Ja zwyczajnie nie mam jak. No nie mam! Nie mam czasu, kasy, nie mam jak i kiedy. Nie to co TY. TY masz lepiej, oj zdecydowanie, a TAMTA to w ogóle ma łoże różami usłane. Na moim tylko kolce co się w dupę wbijają. Naprawdę…

“Trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona.”

“Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.”

Która z nas tego nie zna?

 

Lubimy wyobrażać sobie, że ktoś ma lepiej, bo ma więcej kasy/czasu/przestrzeni/wakacji/dzieci/facetów/imprez. Zresztą dopisz co chcesz. Lubimy po prostu myśleć, że jakakolwiek dupna sytuacja, w której sie znalazłyśmy, jest wynikiem naszego dupnego szczęścia, a nie tego, że zwyczajnie się nie postarałyśmy, żeby było inaczej. Myślisz, że tego nie znam? No błagam…

Kobiety lubią się licytować, która ma gorzej. Która miała gorszy poród, której dziecko miało gorsze kolki, więcej razy budziło się w nocy, która miała zwyczajnie bardziej przejebane, i w związku z tym teraz to już kompeltnie nie musi się starać, bo nie ma siły, nie ma mocy, rzucajmy jej prezenty pod nogi, bo przecież tak się namęczyłam.

Nie zrozum mnie źle, ja sama kiedyś w tym uczestniczyłam. Lubiłam marudzić, jęczeć, tyle że zauważyłam, że od tego jęczenia zwyczajnie za wiele to się nie zmienia. Dupa jak byłą gruba tak jest, syf w domu jak był tak tylko rósł, niewyspana byłam tak samo, tylko humor mi się jeszcze bardziej psuł. No tak to już jest, że z jednego małego minusa czesto robi się masakryczna grota, pełna smutku, złości i zawiści, czyli nic dobrego.

Kiedyś, dawno temu, w jakiejś książce (nie jestem pewna, czy nie był to “Sekret”) przeczytałam, że jeżeli marzymy o robieniu czegoś, to po prostu to róbmy. Chciałabyś jeść zdrowo? To jedz! Nie ma, że nie masz kasy, siły czy czegokolwiek innego. Chciałabyś dziergać na drutach? Dziergaj! Nie umiesz? To się naucz! Nie masz czasu? Rób to w nocy. No takie życie. Myślisz, że Ty jedna byś się “poświeciła”?

Nie wiem po co ta ciągła licytacja w ludziach. Kto ma lepiej? Gorzej? Kto jest bardziej zarobiony? Czyje dziecko ładniejsze, fajniejsze, mądrzejsze? Po co te porównania? Po co budować swoje życie na porównaniach do innych? Oczywiście, że zawsze znajdzie się ktoś kto ma lepiej. No ba! Ale są też tysiące osób, które mają gorzej.

Co jakiś czas dostaję jakieś dziwne wiadomości z tekstem “co ty wiesz o życiu, przecież nie pracujesz”. No tak, tyle że pracuję, bo jakoś o dziwo rachunki mi sie same nie opłacają. Albo “pfff, masz już duże dzieci”. No mam! Ale o ile wiem, to małe też kiedyś były! I to wtedy, kiedy wymyśliłam, że będę pisać bloga, bez rodziców obok. O właśnie! Albo, że któraś nie może ćwiczyć, bo jest sama z dzieckiem, no i nie może, a tak by chciała! Ja wtedy ćwiczyłam o 4 rano! Serio można. Wszystko można. Wystarczy zmienić priorytety…

Jasne, że najlepiej jest usiąść i płakać. Marudzić “nie mam czasu” i olać wszystkie swoje ambicje. Tyle, że gdzieś tam, jest osoba, w takiej samej sytuacji jak nasza i gwarantuję, że ona nie narzeka. Ona działa. Ciekawe, kto będzie za jakiś czas bardziej dumny ze swoich osiągnięć i ze swojego życia?

 

PS.

Tak, ten wpis napisałam sama dla siebie, gdyż ostatnio jedyne co robię, to się opierdalam. Serio.

 

 

   Send article as PDF   

Leave a Comment