Szkoła vs rodzice, czyli co mnie denerwuje w roku szkolnym. - Flow Mummmy
LIFESTYLE MACIERZYŃSTWO

Szkoła vs rodzice, czyli co mnie denerwuje w roku szkolnym.

Która z nas (oczywiście mowa tutaj o mamach dzieci nie “siedziących” z nimi cały dzień w domu, “siedzących” – rozumiesz żart?) nie kocha roku szkolnego (przedszkolnego, żłobkowego, zwał jak zław)? W końcu dziecko przebywa z rówieśnikami, nie jęczy pół dnia “co robimy?”, bawi się na całego, a do tego uczy nowych rzeczy. Ideał! Po południu wraca stęsknione, a i my jakoś więcej cierpliwości mamy. Ja osobiście nie boję się przyznać, że 1.09 moje życie weszło w inny etap. Etap wolności! (haha matka i wolność, dobre sobie).

2

Jak każdy, nawet najbardziej idealny związek, także relacja rodzic-placówka, ma swoje “ciemne” strony. To nie tak, że cały czas jest pięknie, cudownie, miłość kwitnie w jak najbardziej szmirowatej komedii romantycznej. Oj nie nie. Ale nie ma też co dramatyzować, tutaj są po prostu “plusy ujemne”, które i tak nie są w stanie przyćmić nam “plusów dodatnich”. Nigdy.

1. PORANKI.

Przypomnij sobie czasy, kiedy jako mama rocznego, albo nawet kilkumiesięcznego malucha, potrafiłaś przebrać się z piżamy w okolicach południa. I co z tego, że dzidek wstawał rano, na upartego mogłaś z nim poleżeć, poleniuchować. Tak wiem, pewnie zrobiłaś tak tylko parę razy, ale samo to, że miałaś gdzieś z tyłu głowy “jutro rano poleżymy w łóżku”, było cholernie uspokajające. Przynajmniej ja tak miałam. Teraz? Od rana zadyma, kłótnie, bo ten się nie ubiera, tamten nie umył jeszcze zębów, a tu chleba zabrakło, mleko wylane, ulubione chrupki śniadaniowe zeżarte… Armagedon w czystej postaci. Tyle dobrego, że wiesz że najpóźniej o 7:45 w Twojej głowie zapanuje boska cisza, bo dzieci będą w swoich klasach.

1

2. ŚNIADANIE DO SZKOŁY

Przed sekundą napisałam o tym nieszczęsnym chlebie. I co z tego, że wieczorem kupujemy świeży, że moje dzieci nawet chleba za bardzo nie lubią! Raz na jakiś czas, musi zdarzyć się wieczór, że zjedzą go do samego okruszka. Nawet o tym nie powiedzą! Rano co? No dramat! A jeżeli nawet ten nieszczęsny chleb jest, to albo zabraknie szynki, albo dzisiaj szynka jest ble, ale ser za to podwójny jest spoko, chociaż wczoraj był największym złem świata. Do tego jakieś warzywa, a nikt nie wie które dzisiaj są spoko, o owocach nie wspominając. No i to martwienie się! Fakt, ten punkt mamy dzieci w przedszkolach i żłobkach mogą ominąć, ale wiem, że większość mam uczniów doskonale mnie rozumie: a co jeżeli on tego śniadania nie je? Jak chodzi głodny? Jak za mało mu robię kanapek?

3. ZADANIA DOMOWE.

Żeby było jasne: jestem za samodzielnym odrabianiem lekcji. Nauczyciel głupi nie jest i wie dokładnie, który rodzic odrabia za dziecko zadania. Bzdura totalna. Dziecko chodzi do szkoły po to, żeby się czegoś nauczyć! Nie zmienia to jednak faktu, że teksty: “mamo a o co tu chodzi”, “mamo a mogę później to zrobić”, “mamo sprawdź mi to”, są na porządku dziennym. Tak wiem, że to jest jakaś forma wspólnego spędzania czasu, ale serio, wolę robić inne rzeczy: grać w gry, wygłupiać się, pojeździć na rowerze. Nie zmienia to jednak faktu, że dzieciak zadania zrobić musi – czy mi się to podoba czy nie, a jak prosi o pomoc, to musi ją dostać.

4. ZAJĘCIA POZALEKCYJNE.

O matko! Ja wiem, że pasje, że język obcy, że karate i piłka nożna, ale czy tylko ja mam wrażenie, że dzieci w tych czasach mają za dużo obowiązków? Że chodzą spać padnięte? Że wieczorami już nawet gadać nie mają siły, a rano wyglądają niczym zombie? Tak wiem, wyścig szczurów, nie można zostać w tyle, itp., ale kurcze, to jeszcze dzieci! Mnie to osobiście dobija. Do tego to rozwożenie, odbieranie, planowanie, kombinowanie. Za dużo tego, nawet jak na moją głowę.

5

5. TRÓJKA KLASOWA.

Hehehe. Jakie to jest śmieszne! No bawi mnie to bardzo! Pierwsze zebranie, Pani wychowawczyni (w szkole, czy w przedszkolu) wypowiada dwa zdania: “Musimy wybrać trójkę klasową. Czy jest ktoś chętny?” i nagle, w rozgadanych rodzicach, broniących swoich dzieci, zasypujących szkołę swoimi dobrymi radami, odzywa się mała, nieśmiała dziewczynka (albo chłopczyk). Cisza. Nikt się nie odzywa, każdy boi się ruszyć, wszystkie oczy wypatrują na podłodze małych okruszków. No niestety. Rodzice, w życie szkoły, angażować się powinni. Jakiś minimalny odzew powinien być. A tu cisza. A wiecie jaka jest najbardziej upierdliwa rola, w którą zaangażować się któryś rodzic musi? Skarbnik. Serio. Złoto dla tego, który to robi! Ale… kurcze, właśnie za to kocham internet! Wiesz że nawet na to jest sposób?

8

Wiesz jak wygląda “praca” klasowego skarbnika? Biedna mama (albo tata), umawia się z rodzicami na jakiś konkretny dzień, aby przynieśli kasę na teatrzyk, kino, bibułę, ksero, pączki, nie ma znaczenia. Niestety później okazuje się, że połowy rodziców nie ma, i ta biedna mama, codziennie rano (czy też po południu) musi przychodzić i “prosić się” o tę kasę. Trochę przypał. Logiczne, że nikt na to czasu nie ma :/ Ale… Z pomocą przychodzi internet! (co my byśmy bez niego zrobiły?!) Wystarczy wejść na stronę klasomat.pl, założyć tam konto i wsio. No dobra, trzeba jeszcze dodać dane rodziców (z grupy czy klasy), ich maile i tyle. Robota robi się sama! Jako skarbnik tworzysz grupę, zbierasz składki i kontrolujesz wydatki, a jako uczestnik grupy, monitorujesz na bieżąco wydatki. No i nie spóźniasz się z zapłaceniem za teatrzyk, bo wystarczy, że wejdziesz w aplikację, zrobisz przelew i tyle! I co najważniejsze: aplikacja jest całkowicie za darmo i jest kompatybilna i z IOS i z Androidem. Geniusz w czystej postaci!

W skrócie wygląda to tak:

zrzut-ekranu-2016-09-19-o-11-51-16

3

 

   Send article as PDF   

13 komentarzy

  • Najbardziej “rozczuliła” mnie obserwacja na temat trójki klasowej. U nas zwykle jeden rodzic bądź dwójka znajdzie się chętna, ale problem jest z tym trzecim. Nie wiedziałam, że istnieje taki specjalny program dla rodziców – skarbników, bardzo praktyczny wynalazek 🙂

  • Prawda, sama prawda i tylko prawda…. Jak zwykle masz rację i wszystko dokładnie opisujesz… Uwielbiam Cię kobieto !!!

  • Umm tekst fajny, szkoda ze juz na drugim blogu reklama tego samego … Wszystkie mamy blogerki o tym samym nagle zaczęły pisać ? Mimo wszystko lubie czytać … 😉

    • ale to chyba oczywiste, że jest to tekst sponsorowany, czyli taki dzięki któremu zarobiłam pieniądze, więc idąc dalej: opłaciłam domenę i hosting – dzięki którym ten blog istnieje, a Ty masz dostęp do darmowych treści. Zapłaciłam ratę za komputer – dzięki któremu mogę pisać, a Ty masz dostęp do darmowych treści. Mało tego! Opłaciłam też ZUS, ładnie i grzecznie zapłaciłam podatek, no i w końcu: nakarmiłam dzieci, zapłaciłam za prąd, itp. 🙂 Piszesz “tekst fajny” – super! dziękuję! Ale dalej czytam “szkoda…”. Ja wiem, że to może i być denerwujące – wierzę. Ale pomyśl w szerszej perspektywie: to moja praca 🙂 nie zarabiam tylko na swoje ciuchy, kosmetyki i przyjemności, ale także na swoje dzieci, na jedzenie dla nich, na leki kiedy są chore. Reklamy będą i baardzo się z tego powodu cieszę! Bo dzięki temu mam najwspanialszą pracę na świecie!

  • Ciekawi mnie aspekt prawny tej aplikacji. Urząd skarbowy nie czepia się?
    zawsze panowało w mojej głowie przekonanie, że aby nie mieć kłopotów (ukryte darowizny, zarobek lub inne) to lepiej, aby takie zbiórki klasowe odbywały się to w formie gotówkowej..
    ..ale mogę się mylić

    • jestem przekonana, że wszystkie akty prawne zostały dopięte tutaj na ostatni guzik 😉

  • Sposób na ominięcie wyboru do trójki klasowej ??? Ominięcie pierwszego zebrania ha ha… mówię poważnie. Ja również jestem za samodzielnym odrabianiem zadan domowych ALE lubię też spędzać czas z dziećmi na nauce. Niekoniecznie tego co mają zadane. Można zrobić świetna zabawę używając globusa czy dużej mapy ściennej. Oczywiście bez przesady nie spinam się jak nie wykorzystam każdej chwili na przekazywaniu dzieciom wiedzy. Ale fajnie byłoby zaszczepić w nich ciekawość do świata. Pozostawienie ich na całkowity totalny tak zwany samopas również nie jest dobrym rozwiązaniem.

  • Zaczekaj co będzie w starszych klasach.
    Ja nauczyłam się olewać dużo rzeczy inaczej bym zwariowała albo stała bym się zamachowcem, podkładającym śmierdzącą bombę w pokoju nauczycielskim 😉

  • W tych czasach najbardziej podobają mi się możliwości, jakie daje nam internet jako rodzicom, nie tylko skarbnikom. Z rodzicami innych dzieci, z klasy mojego synka założyliśmy grupę na FB i bardzo ułatwia nam to życie. Przede wszystkim jeśli chodzi o nieobecności naszego dziecka i możliwość wzięcia zadań, jakichś notatek od innych rodziców. Wiadomo, że nasze dziecko może zapyta inne o to, co było zadane, a może nie. Lepiej jest to robić samemu. Przynajmniej do pewnego wieku (synek 7 lat)

Leave a Comment