"Dzieci powinno się wychowywać a nie szkolić!" - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

“Dzieci powinno się wychowywać a nie szkolić!”

Odkąd jestem w Polsce ta jedna rzecz nie daje mi spokoju: czy tylko mi się wydaje, że wciąż gdzieś głęboko w ludziach panuje przekonanie, że dzieci powinny, niczym lalki, stać i tylko czekać na pozwolenie dorosłych by się odezwać, zrobić krok do przodu, uśmiechnąć się czy nawet pośpiewać? Wszyscy chcemy żeby nasze dzieci w przyszłości były niezależne, odważne, walczyły o swoje zdanie. Jak mają się tego nauczyć, skoro już w dzieciństwie non stop słyszą “nie, nie wolno, zostaw, cicho, zaraz”?!

DSC_3774

Jestem mamą trzech wspaniałych chłopców: zabawnych indywidualistów, którzy w nosie mają utarte schematy. Jasne, że milej i spokojniej by mi się żyło gdyby każdy z nich się słuchał, robił o co poproszę, nie krzyczał, nie piszczał. Oczywiście, że wtedy mniej bym narzekała, rzadziej bolałaby mnie głowa, a denerwowałabym się tylko oglądając nowe odcinki “Klanu” czy “Na Wspólnej”. Jestem tego świadoma. Bardziej jednak zależy mi na tym, żeby moi chłopcy w przyszłości byli mężczyznami twardo stąpającymi po ziemi, walczącymi o swoje prawa i marzenia. Nie nauczę ich tego, każąc im chodzić przy mojej nodze. A może się mylę?

Wychodzę z klatki schodowej. Chłopcy biegną, śmieją się. Nie wybiegają na ulicę, po prostu są dziećmi które roznosi energia. Dlaczego zatem czuję na sobie wzrok ludzi siedzących na ławce? Bo dzieci zachowywały się o kilka decybeli głośniej niż ustawa przewiduje? W czym problem? A może to ja jestem przewrażliwiona?

Stoję przy kasie, kupuję lody. Najmłodszy ryczy, drze się, bo chce swojego już teraz. Ja go rozumiem. Też zjadłabym go od razu, ale przecież trzeba najpierw zjeść obiad. To nie mój wymysł, tylko dbanie o to, żeby najpierw w brzuchu mieli coś pożywnego, zanim rzucą się na górę cukru. Mały drze się, a ja niosę go do domu. Takiego zaryczanego. I ryczę razem z nim bo wiem, że co najmniej połowa mijających nas osób myśli “durna, nawet z dzieckiem sobie nie radzi”.

Chcę aby moje dzieci były mądrymi, fantastycznymi i osiągającymi sukcesy dorosłymi. Chcę by umiały sobie radzić ze swoimi emocjami, bo to jednak dosyć ważny element dorosłego życia. Jak mają się tego nauczyć, skoro już teraz, w momencie kiedy z tymi emocjami nie mają jeszcze prawa sobie radzić, są oceniane jako “niegrzeczne, złe, wredne”?

Ile razy widziałaś w sklepie mamę z krzyczącym/płaczącym maluchem? Ja setki. I za każdym razem widziałam ludzi patrzących się na tę matkę z pożałowaniem, “bo przecież od razu widać, że źle dziecko wychowuje”.

Oczywiście, że normy społeczne trzeba wpajać od maleńkości. Jasne, że dziecko też musi się do świata dostosować. Rozumiem. Ale jak wymagać tego od dwulatka, który w naturalny sposób dba tylko o swoje dobro? Ma w nosie co pomyśli sąsiadka, kasjerka czy koleś w banku. Interesuje go tylko to czego sam chce. Tłumaczyć? Oczywiście. Nawet i milion razy. W końcu zrozumie. Krzyczeć? Przecież to nic nie daje. Pokazuje tylko dziecku “mam w nosie twoje potrzeby, bardziej zależy mi na poklasku innych”.

Jestem mamą trzech wspaniałych synów i tak, chciałabym żeby byli spokojniejsi, cichszy, bardziej “ułożeni”. Żeby nie wariowali od rana do wieczora. Zdecydowanie jednak wolę, żeby swoje emocje pokazywali, niż chowali je w sobie z lęku przed skarceniem.

A może mam spaczoną wizję wychowywania? Może właśnie dzieci powinno się szkolić? Przynajmniej wtedy żadna sąsiadka, czy pani w kolejce w sklepie, nie oceniałaby mnie przez pryzmat 2-minutowego zachowania mojego dziecka?

 

   Send article as PDF   

19 komentarzy

  • Ale na pocieszenie musze dodać że RAZ zdarzyło się że pani przechodząca obok okazała mi pełną akceptację mówiąc że “jej” też się tak zachowuje? dziękuję jej za to.

    • Ja mam dwóch synów, trzeci urodzi się w styczniu. Nie tylko spojrzenia, ale tez krytyka wprost np. ” Moje dziewczyny się tak nigdy nie zachowywały”. Generalnie mam to gdzieś i zazwyczaj mówię, że charakter mają po mamusi, ale czasami też czuję się zmęczona tymi piskami i histeriami i wtedy tego typu teksty, to … Bywa,ze się zastanawiam dlaczego jeden i drugi charakterny, a jeszcze jestem pewna , że trzeci będzie taki sam, ale największe pocieszenie takie, że są obaj dla mnie wspaniała lekcją.Dzieki nim jestem silniejsza i mam większą świadomość emocji.pozdrawiam

  • Heh och jak Cię bardzo rozumiem 🙂 mam tylko jednego synka, autystycznego, zadymy potrafi zrobić za 3 🙂 zdarza się już coraz częściej, że rozumie, że czegoś w danym momencie nie wolno, albo że teraz musimy zrobić coś innego niż on w danym momencie sobie wymyślił, negocjacje się udają, choć nie raz się zdarza, że siedzę obok niego godzinę na chodniku w trakcie histerii i czekam aż się wyciszy i wtedy nie raz mam “pomoc cioci Dobra Rada”. Wiem, że może to i nawet z dobrej chęci pomocy wynika, ale skoro uprzejmie acz wyraźnie mówię, że zagadywanie go nie pomoże, trzeba go zostawić w spokoju, to i tak jedna z drugim usilnie będą Ci próbować udowodnić, że oni jednak lepiej się znają na wychowaniu twojego dziecka. Wtedy już tylko mi się ciśnie na usta, że niech sami spróbują z nim pożyć trochę i dopiero oceniają. Polska to taki głupi kraj, że niestety wszyscy poza Tobą wiedzą lepiej od Ciebie co dla Ciebie dobre i nie omieszkaja Cię o tym poinformować. Trzymaj się dzielnie Flow, ty wiesz najlepiej co dla Twoich dzieci jest najlepsze 🙂

  • Myślałam, że jestem odosobniona w takim przekonaniu;) Moja kochana dwójeczka (4,5 i 2 lata) podczas kilkudniowego pobytu nad morzem odstawała zachowaniem od innych dzieci… nie chodzili za rękę czy przy mojej nodze tylko wybierali sobie własne ścieżki. stresowały mnie spojrzenia innych, ale w pewnym momencie odpuściłam. przecież wcale ich nie chcę tresować…
    pozdrawiam serdecznie

  • Zgadzam się w 100%. I choć czasem zastanawiam się kiedy minie u mnie okres pielegnacji jak to pięknie ujęła Reni Jusis a zacznie etap wychowywania i kiedy trzeba będzie zacząć reagować bardziej stanowczo. Ale narazić mój syn ma 1,5 roku i nie będę go uciszac. Na pewno nie. A tym bardziej nie dlatego, że przez 20sekund przeszkadza to jakieś starej babie. Na szczęście mój charakter pozwala mi nie przejmować się tym. 😉
    Pozdrawiam ciepło.

  • To nie tylko w Polsce. Właśnie wróciłam z Wiednia. W jednym sklepie z pamiątkami facet stracił szanse zarobku, bo miał pretensje, że moje dzieci (5 lat i 20 miesięcy) dotykają jakieś materiałowe portmonetki, z drugiego facet wyszedł zobaczyć co się dzieje, bo wśród protestów pakowaliśmy młodszą do wózka. A w muzeum wszyscy karcili nas wzrokiem, bo młodsza w tym wózku sobie pojękiwała, miast spać. A w Wiedniu przebywaliśmy wśród turystów, więc mamy pewną próbę statystyczną.

  • Niestety tak u nas jest 🙁 i sam czasem jeszcze łapię się na tym że myślę co pomyśli sąsiadka jak moje dziecko za głośno wychodzi z bloku. Ale wierze i widzę że coraz więcej Mama wychowuje swoje dzieci z Twoim nurtem i w nosie ma co pomyśli pan z Banku. Przynajmniej ja się tego uczę od jakieś dwóch lat i czuję że mój Syn jest szczęśliwy 🙂 Thx Flow Mummy :*

  • Podoba mi się Twoje podejście, mam podobne poglądy i przyznam że niejednokrotnie spotkałam się z uwagami osób postronnych odnośnie wychowania moich dzieci. Czy widok ciężarnej matki siedzącej na krawężniku przy płaczącym i wyjącym trzylatku i biegającym obok dwulatku jest aż tak egzotyczny by ludzie podchodzili i mówili do dziecka “ja Cię zabiorę”, ” brzydko tak płakać” itp. Czy moja odpowiedz: “Dziecko mi Pani wychowuje, a obiad też Pani ugotuje ?” wywołuje oburzenie bo przecież każdy chce mi pomóc?! Moi synowie mają prawo się wykrzyczeć i wypłakać, ja rozumiem, że nie pójdą wieczorem pobiegać i odreagować. Rozumiem, że te “lody przed obiadem” to dla nich koniec świata. Staram się ograniczać sytuacje stresowe. Na zakupy jeżdżę gdy są w przedszkolu, nie idę z nimi do urzędu gdy mają zły dzień, są niewyspani itp.. bo to proszenie się o awanturę. Uczę ich asertywności, nie muszą się dzielić z innymi dziećmi jeśli nie chcą, nie muszą siedzieć przy gościach którzy je nudzą, staram się dawać im swobodę w granicach bezpieczeństwa. Zachęcam ich do podejmowania ryzyka, próbowania kilka razy gdy im się nie udaje, chociaż czasami byłoby łatwiej i szybciej ich wyręczyć. Taką mam teorię i w 90% udaje mi się przekuć to w praktykę, w pozostałych dziesięciu mówię ” jeżeli ubierzecie się do wyjścia nim policzę do 10 dostajecie po lizaku”, czasami pozwalam im zjeść ciastka przed obiadem, a ten podaję pół godziny pózniej bo w sumie komu to robi różnicę? Macierzyństwo jest dla mnie sztuką kompromisów, kombinowania i sprytu. Im szybciej nauczymy się elastyczności tym mniej będzie bolało. Czy dobrze robię? Czas pokarze. Póki co jest niezle.

    • Oby nie pokarał a pokazał! ? gammar nazi na posterunku ale bez złośliwości 🙂 a co do dzieci to marzę po cichu ze mój syn będzie fajnym gościem a asertywność ma opanowana do perfekcji juz teraz a jeszcze nie ma 2 lat! 😮

  • Zdecydowanie uważam, że dzieci od najmłodszych lat powinny pokazywać swoje emocje, a nie tłumić je w sobie. A my, świadomi rodzice powinniśmy im na to pozwalać bez względu na to co ludzie pomyślą. Bo to my, nie inni jesteśmy odpowiedzialni za te małe istoty, które kiedyś wkroczą w dorosłe życie i nauczone wyrażania emocji, będą miały w tym dorosłym życiu zdecydowanie lepiej.

  • Masz racje,jezeli trafiasz rzeczywiscie w takie towarzystwo ale wydaje mi sie ze troche jestes przewrazliwiona,czasem ktos patrzy na matke dracym sie dzieckiem bo przypomina sobie jak sam przez to przechodzil, bo chcialby pomoc ale nie wie jak i czy w ogole proponowac itd itp. Po powrocie z zagranicy jest cos takiego ze porownuje sie chcby sie nie chcialo pewne rzeczy i jest sie przewrazliwionym bo “widzi sie wiecej” w tej nowej rzeczywistosci. Wiecej niz sie dzieje. Wrzuc na luz 🙂

  • “Taki kochany i ładny chłopiec a płacze. Wstydź się” Głęboki wdech, by (za przeproszeniem) zamiast dzień dobry nie dać w mordę… Odpowiadam tylko, że kochani chłopcy też płaczą i nie jest to powód do wstydu, a wręcz przeciwnie. Dodaję do dziecka, że rozumiem jego zdenerwowanie i jeśli chce płakać i to mu pomaga, niech sobie płacze. Masz ochotę na rzut na chodnik? A proszę cię bardzo, tylko na zęby uważaj, bo dopiero wyszły. Nie ma to jak rozładować frustrację o chodnik. Masz foszka? A czy ja ich nie miewam? Chcesz pobyć jeszcze na placu zabaw, w lesie, na łące, nad rzeką? Rozumiem, możemy zostać jeszcze 20 minut, ale po tym czasie wracamy do domu, bo… Zdenerwowalam cię, bo…? Wiem synu i rozumiem (w domyśle – nikt tak nie wkurwia dziecka jak własna matka). Nie chcesz ze mną/tatą teraz rozmawiać? Nie musisz. Jak zmienisz zdanie, po prostu przyjdź. Nie chcesz by pan cię zaczepial? Powiedz o tym! Nie musisz lubić wszystkiego i wszystkich. Ja tez tego nie lubię i mówię o tym głośno.
    Tyle w temacie. Jesteś silny, mądry, bystry. Dasz sobie radę. Wierzę w ciebie.

  • To, że dzieci powinno się wychowywać, a nie szkolić to święta racja i zarazem nie lada sztuka. Najważniejsze jest jednak, żeby, tak jak we wszystkim w życiu, zachować zdrowy rozsądek i umiar.

  • Jak dziexko tlumi emocje? Serio pytam, jak to przeczytalam to sie przastraszylam. Mam roczna corke i robi mi afery przy zasypianiu. Niby chce do mnie na rece ale jak ja biore to wrzeszczy. Wtedy ja mowie, ze jesli nie przestanie to ja posadze na podloge. Potem pytam czy chce do mnie, jesli tak to chodz do mamy ale nie placz juz. I ona przestaje. Czasem za 2 razem a czasem za 5. Nie mam innego sposobu na ten wymuszajacy placz. Mala nie potrafi wyciszyc sie do snu po odstawirniu piersi. To jest duszenie emocji? Przeciez z placzem tez musi sobie radzic, uspokajac sie samodzielnie, w zlobku nie bedzie mamy na kazde zawolanie…

  • Ja byłam z tych, które w myślach wyzywały nieudolne matki z krzyczącymi, drącymi się i rzucającymi się po podłodze dziećmi. Myślałam jak można nie dać sobie rady z własnym do cholery dzieckiem?!

    Do momentu aż nie zostałam matką! I szczerze chętnie przyjmę rady w stylu “jak” – jak sprawić, by dwulatek chciał wyjść po schodach, gdy nie ma na to ochoty, żeby chciał, kiedy nie chce.

    Wszystkie matki, które w myślach słownie skrzywdziłam z moich czasów sprzed dziecka dwulatka najserdeczniej przepraszam. Flow – mam nadzieję, że się tu wszystkie zbiegną i mi wybaczą! 🙂

  • Dzisiaj musiałam wrócić do tego posta. Bo inaczej nie podbierałabym się ze sobą. Mój trzylatek robił aferę na chodniku bo nie chciałam go wziąć na ręce. Krzyczał w niebogłosy a ja stałam cierpliwie i czekałam. Wzrok innych oraz komentarze sprawiły że naprawdę poczułam się złą matką. Szkoda że nikt już nie widział że młody sam się uspokoił i zaczął mnie przytulać. Po powrocie do domu zaczęłam ryczeć jak głupia. Do teraz mam opuchnięte oczy. Ale przypomniałam sobie że kiedyś napisałaś o tym posta i musiałam do niego wrócić. Już czuję się lepiej. Dziękuję

Leave a Comment