Nigdy nie rób tego swojemu dziecku (chyba, że masz nerwy ze stali, wtedy na luzie możesz). - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Nigdy nie rób tego swojemu dziecku (chyba, że masz nerwy ze stali, wtedy na luzie możesz).

Dzieci potrafią wybaczyć dużo: nieudane dzieciństwo, brak wymarzonej zabawki, krzyk kiedy masz kiepski dzień, tudzież pms. Są jak małe aniołki, które wiedzą, że człowiek się stara, że nie zawsze wychodzi, że trudno, bywa, chciałam lepiej, ale nie wyszło. Najważniejsze, żeby je kochać, przytulać, głaskać. Naprawdę uważam, że nikt nie jest tak dobrym człowiekiem jak dziecko, które byle robalem potrafi się zaopiekować z taką czułością, że człowiekowi na samą myśl łzy oczy zalewają. No chyba, że zrobisz tę jedną, jedyną rzecz… tego nie wybaczą nigdy…

Może nakreślę Ci wczorajszą sytuację, chociaż i tak nie wiem czy dam radę, bo to jedna z tych rzeczy, których opowiedzieć się nie da – ją trzeba przeżyć, trzeba w tę sytuację wejść i generalnie mieć jakiekolwiek pojęcie o rodzicielstwie…

Podjechaliśmy wczoraj na spacer do lasu. W związku z tym, że moja wyobraźnia należy raczej do tych bujnych, wspomaganych dodatkowo wszelkimi thrillerami, które środowisko filmowe do tej pory wypuściło, to jednak zdecydowanie wolę spokojny las, od chodnika przy ruchliwej jezdni. Oczywiście, że jak trzeba to i na taki deptak wyjdę, ale musisz zrozumieć co się wtedy z moją osobą dzieje – krzyczę, piszczę, płaczę wewnętrznie, czyli wyglądam jak standardowa, znerwicowana matka. Zamiast relaksu z rodziną przeżywam gehennę porównywalną tylko z oglądaniem kolejnego odcinka Klanu (czy ktoś to jeszcze ogląda?!).

Wracając jednak do spaceru… Oczywiście dzieci zabrały ze sobą wodę i jakieś przekąski. Padło na rodzynki, bo przecież nie będę nosić tony kanapek na godzinny spacer, bez przesady. Tak, aż tak wygodna jestem. A rodzynki małe, poręczne i mieszczące się w kieszeniach. Oczywiście kieszeniach dzieci, nie moich – szanujmy się…

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się –bo pić, jeść, bo “mamo! komar mnie goni”. Wiesz jak jest, jeden z 284 postojów na kilometrowej ścieżce. I co wtedy zrobił mój nieodpowiedzialny, kompletnie oderwany od rzeczywistości, totalnie bez polotu małżonek aka Dżastin? Zaczął udawać, że wyjada Edkowi rodzynki. UDAWAĆ! Czy on kuźwa dzieci swoich nie zna? Czy on się wczoraj urodził, że życie dla niego to jedna wielka niewiadoma?!

Powiadam Ci… dzieci wybaczą dużo… To że człowiek nie kupi im loda, że zapomni odebrać ich z przedszkola, że na urodziny nie zaprosi Zygzaka McQueena lub Rainbow Dash. Nie wybaczą tylko jednego: tego jednego gryza, jednego łyka, który właśnie im “zabrałeś”. Nigdy…

Jakby co, to zapraszam do poczytania:

WIĘCEJ TAKICH “PEREŁEK Z ŻYCIA WZIĘTYCH” u mnie na Instagramie 🙂 (TUTAJ)

   Send article as PDF   

Leave a Comment