Teoretycznie? Teoretycznie to wychowywanie dzieci jest banalnie proste. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Teoretycznie? Teoretycznie to wychowywanie dzieci jest banalnie proste.

No pomyśl logicznie. Co w tym może być trudnego? Przecież chodzi tylko o to, żeby kochać, co zazwyczaj dzieje się jakoś naturalnie, człowiek nawet nie wie kiedy i nagle jeb, ma ochotę oddać życie za drugą osobę. No i o to, żeby rozmawiać i uczyć rzeczy, które już sami umiemy. Nie, że mamy się nagle nauczyć ciosania drewna, czy rzeźbienia w glinie. Nic z tych rzeczy. Normalnych rzeczy mamy uczyć, typu mówienie, czytanie, pisanie, kulturalne zachowania. Chociaż to ostatnie to i tak nie zawsze, i nie u wszystkich…

Teoretycznie, to jestem kobietą sukcesu, przedsiębiorcą, spełnioną matką 3 dzieci, wspaniałą żoną, no i blondynką z zielonymi oczami. No i biegaczką jestem, pisarką i nie mogę nie wspomnieć o genialnym wręcz  poczuciu humoru. No ludzie pękają ze śmiechu przy mnie. Tyle w teorii. W praktyce to aktualnie siedzę przed kompem w różowym, dość mocno poplamionym, kombinezonie, w którym publicznie wstydzę się pokazywać, gdyż jest wstrętny (ale jaki wygodny!). Piję herbatę, gdyż w weekend tak poleciałam z żarciem, że ciąża spożywcza już jest w takim zaawansowaniu, że za chwilę urodzę jakiegoś kebaba wegańskiego, ewentualnie sushi. Syf na mojej chacie to jest jakieś nieporozumienie, no ale czasu nie mam, po prostu nie mam czasu na sprzątanie, z jednego ważnego powodu – nie mam na nie ochoty. Wiesz jak jest. To znaczy mam nadzieję, że wiesz… Do tego, mój perfekcyjny kot, mój Krzysztofik, moje oczko w głowie, zrzuca aktualnie tyle sierści, że wyglądam  naprawdę dość  żałośnie. Kłaki for life można by rzec.

Teoretycznie wiem jak wychowywać dzieci. Powinnam z nimi rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Nie zawsze wiem o czym powinnam, i czy w ogóle to ma sens, no ale jednak rozmowa to klucz do macierzyńskiego sukcesu. Prawda? Tyle, że mi się czasami zamiast rozmowy, poważnego i inspirującego dialogu, zdarza po prostu wygłaszać totalnie beznadziejny monolog. Dlaczego? Bo mnie dziecko oleje. Przykład pierwszy lepszy. No chyba, że tylko mi się zdarza być olanym przez swoje dziecko. Wtedy  już totalnie nie wiem co mam robić…

Teoretycznie moje dzieci nie dostają nagród i kar. No chyba, że czasami lody po zjedzonym obiedzie. No i zakaz oglądania bajek. Chociaż to drugie to jakieś nieporozumienie, bo mam wrażenie, że to kara dla mnie (o TUTAJ zobacz dlaczego).

Teoretycznie wiem, że krzyk to najsłabsze z dostępnych rodzicielskich narzędzi. W teorii zdarza mi się zamykać okna… Tylko drugi rodzic zrozumie dlaczego…

Teoretycznie wiem, że cukier to zabójca, i to taki cichy. Ale w praktyce kocham go totalnie i nagradzam nim dzieci i częstuję i w ogóle high life. Tym zabójcą… Matka roku ze złotym medalem za zasługi.

Początki macierzyństwa… W teorii zmiana pieluchy jest banalnie prosta! BA-NA-LNIE! W praktyce każdy, kto zmieniał kiedykolwiek pieluszkę rocznemu dziecku, wie że najczęściej ktoś płacze, ktoś krzyczy, a cała przestrzeń dookoła jest na maxa uwalona. Nie tylko Sudocremem.

Teoretycznie to powinnam teraz się załamać, bo przecież za cholerę nie wiem jakim sposobem mam tak fajne dzieci. Serio. Bo w teorii to ja wszystko wiem, wszystko rozumiem. Tyle, że życie w praktyce jest o wiele trudniejsze niż się wydaje i czasami zastanawiam się, na jakie psychologiczne schorzenia moje dzieci będą cierpieć, jaką traumę z domu wyniosą…

Teoretycznie to każdy na wszystkim zna się najlepiej. W teorii to każdy “standardowy Andrzej”  byłby tak zajebisty w piłce nożnej, że normalnie nasza drużyna już dawno powinna pisać podania o przyjęcie go do zespołu. Serio. Jak oni mogą bez “standardowego Andrzeja” w ogóle żyć?! W praktyce to ten Andrzej ledwo w piłkę trafia, no ale to zapewne wina wiatru, nierównej nawierzchni czy czegokolwiek. Ale jednak Andrzej się wypowie. Wypowie bo przecież on się zna! W teorii się zna! No widzi jak jest i on wie, że wie wszystko najlepiej!

Rodzicielstwo w teorii jest proste jak budowa cepa. W praktyce okazuje się, że niewiele jednak osób wie, co to w ogóle ten cep jest…

 

   Send article as PDF   

Leave a Comment