Znasz to? - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Znasz to?

Wstajesz rano i pierwsze co masz w głowie  to “ja jebie”, ewetualnie “boże jaka jestem zmęczona”. Nie masz w sobie radości, ekscytacji. Nie, nie to że jesteś wyzbyta tych uczuć, po prostu rano ich nie masz, bo wiesz doskonale co Cię czeka w ciągu dnia: przebranie, śniadanie, spacer, drzemka, obiad, sprzątanie. I tak w kółko. Zero przygód, zero zaskoczeń, tylko szara rzeczywistość.

 

Doskonale pamiętam czasy, kiedy Teodorek był mały. Mieszkaliśmy wtedy w Irlandii, mój M pracował po 12-13 godzin dziennie, a ja zajmowałam się domem (najpierw napisałam “siedziałam”, ale po sekundzie pomyślałam “co kuźwa?!”). Moja codzienność to był totalny dzień świstaka. Codziennie to samo, codziennie tak samo. Zero szaleństw, no chyba że na obiad gotowałam barszcz czerwony, wtedy adrenalinę zapewniała mi myśl “uwalą się? czy się nie uwalą?”. Tak. Aż tak żałośnie wtedy było… W ramach rozrywki naparzałam kopytka, bo przecież wiadomo że po nich syf jak po Katrinie, wszystko rozpieprzone, a wszystkie wiemy jak wygląda sprzątanie kiedy w domu są małe dzieci. No rozrywka na miarę rollercoastera – człowiek nie wie czy bardziej się jara czy bardziej chce wymiotować.

Znasz to?

Tę codzienną rytunę. Niby ją lubisz, bo dzięki niej wiesz, że najprawdopodobniej ok. 12 będziesz miała czas usiąść na tyłku, o ile na to siedzenie się za bardzo nie nastawisz. Jeżeli zbyt bardzo będziesz na nie czekać to wiadomo, że Twój maluch odwali jakiś cyrk. Pierwsza zasada macierzyństwa – nie mów niczego na głos. Twój maluch od razu to podłapie i szlag trafi Twoje plany. To jak z mówieniem “moje dziecko jest zdrowe”. Po dwóch dniach jeb, goraćzka, wysypka i flegma w nosie. Takie życie…

Wiesz czego najbardziej żałuję z tamtego okresu? Jest jedna rzecz, przez którą co jakiś czas biję się w łeb mówię sobie “o ty durna”.  Jedna rzecz, o której co raz częściej myślę “zrobiłabym to inaczej”… Docenienie chwili…

Nie pamiętam za dużo z czasów, kiedy Teodorek był mały. Byłam zmęczona. Chociaż nie, to mało powiedziane – byłam przemęczona, totalnie wyprana fizycznie i psychicznie, ale nie zmienia to faktu, że za mało doceniałam tamten czas. Za mało go celebrowałam, za mało zapamiętałam… Byłam tak pochłonięta swoim zmęczeniem, do którego miałam totalne prawo, że zupełnie zapomniałam, że to wszystko kiedyś minie. Że minie bezzębny uśmiech, raczkowanie, piski, że minie czas małej małpki uczepionej swojej mamy…

Uwierz mi na słowo – jeszcze kiedyś się wyśpisz. To nie tak, że będziesz tak wyprana z sił już do końca świata. Nie. To tak nie działa. Dzieci dorastają, zmieniają się, przestają być małym bezzębnymi potworkami, które jak powietrza potrzebują obecności mamy. O tym się nie myśli, wiem, sama nie myślałam, i powiem Ci szczerze, że bardzo tego żałuję. Tego, że to zmęczenie odebrało mi świadomość tego, że ten czas minie, to to szybciej niż myślimy…

Znasz to… Wiem, że znasz. Tę myśl “kiedy to zleciało?!”.

 

 

 

   Send article as PDF   

Leave a Comment